Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49. Broken Heart

Pamiętajcie!!! To tylko moja fantazja. Tak naprawdę nie wiem jak ich dom wygląda w rzeczywistości.


Wyszłam z nim za dom. To co zobaczyłam wbiło mnie w ziemię... Lampy przy ziemi ustawione po dwóch stronach chodnika prowadzącego do ogrodu. Dalej mnie ciągnął w tamtą stronę. Jeśli będzie chciał mnie zabić pomścijcie mnie ^-^ Weszliśmy do ogrodu i usiedliśmy po środku w pięknej altance. Nie uwierzycie jakie kwiaty rosły wokoło niej. Oczywiście, że białe róże. Gwiazdy i księżyc stały się naszym światłem w tą piękną noc. Oparłam głowę na jego ramieniu i nic więcej nie było mi trzeba. Tą cudowną ciszę musiał przerwać Kook. 

JK: Podoba ci się tutaj?-zapytał niepewnie

A: Jak mogło by mi się nie podobać skoro jest tu prze ślicznie! 

JK: Cieszę się.-uśmiechnął się i zamilkł na chwilę, ale jak to on znów się odezwał- Cieszy mnie to, że dzielnie znosisz zerwanie z tym całym Zackiem.

Powiedział, a ja właśnie w tym momencie miałam ochotę się rozpłakać. Byliśmy ze sobą, a ja ani sekundy nie płakałam po naszym zerwaniu. Nie zamknęłam się w pokoju, nie jadłam pudełka lodów i nie oglądałam jakiś durnych komedii. Dobra... To nie w moim stylu. Ale właśnie teraz kiedy to powiedział mam na to ochotę. Podniosłam głowę z jego ramienia i patrzyłam cały czas na swoje palce.

JK: Ari. Wszystko ok?-zapytał dotykając mojego ramienia

A: Możemy już wracać do dormy? Nie czuję się najlepiej.-próbowałam mówić tak, aby mój głos nie drgał

JK: Oczywiście, tylko musimy iść po chłopaków.

A: Ok.

Tylko tyle potrafiłam powiedzieć, ponieważ czułam, że jeśli powiem coś więcej łzy zaczną spływać po moich policzkach. Tak bardzo tego nie chciałam. Weszliśmy z powrotem do jego domu. Powiedzieliśmy, w sumie to Jungkook powiedział im, że się zbieramy. Pożegnaliśmy się z jego rodzicami. Oczywiście ja się żegnałam na końcu, ponieważ pani Jeon chciała mi coś jeszcze powiedzieć. Chłopaki powiedzieli, że będą czekać w aucie, więc mogłyśmy w spokoju porozmawiać.

M-JK: Wyglądasz na smutną. Jeśli mój syn coś ci zrobił to...-nie przerywałam jej, ponieważ tego oczekuje kultura, ale widząc, że skończyła odezwałam się

A: Pani syn nic mi nie zrobił. Niech się pani nie martwi.

M-JK: To czemu jesteś smutna? Jeśli wolno spytać.

A: W sumie to żaden sekret. Miałam chłopaka. Od wczorajszego wieczoru do dzisiaj rano. Niestety okazało się, że był też chłopakiem koleżanki Junggooka. Był to dla mnie szok, ponieważ jakby nie pani syn teraz pewnie dalej żyłam bym w kłamstwie. 

M-JK: Ale nie wydawałaś się wcześniej smutna.

A: Tylko dla tego, że dopiero teraz to do mnie dotarło.-jedna łza spłynęła po moim policzku

M-JK: Nie przejmuj się takim chłopakiem. Lepiej szukaj słusznie. Zwracaj uwagę na najmniejsze szczegóły, a może okaże się, że twoje szczęście jest bliżej niż myślisz.-uśmiechnęła się miło i mnie przytuliła

A: Dziękuję.-odwzajemniłam uścisk

S: Ari. Musimy jechać.

A: Już idę. Do widzenia proszę pani.

M-JK: Do zobaczenia dziecko. Mam nadzieję, że już wkrótce.-powiedziała kiedy wychodziłam z jej domu

Wsiadłam do auta i od razu oparłam głowę o szybę. Nie odzywałam się do nikogo. Najwyraźniej Kook ich uprzedził, że nie mam humoru, ponieważ już by zasypywali mnie pytaniami. 

Kiedy wróciliśmy do domu od razu poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam się na klucz i płakałam. Naprawdę zaczęłam płakać. Na początku poszłam do łazienki, aby zmyć makijaż i się przebrać, ale też po to, aby nie słyszeli, że płaczę. Kiedy pójdą spać wyjdę z łazienki. Obiecuję.

Kiedy byłam już pewna, że o 1 rano żaden z nich nie jest na nogach wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, aby się czegoś napić. Weszłam do kuchni i zaświeciłam światło. Otworzyłam lodówkę wyjmując z niej jakiś napój, który nalałam do wcześniej wyciągniętej szklanki. Spojrzałam na telefon, aby zobaczyć swoje odbicie. Wyglądałam wręcz cudownie. Czujecie ten sarkazm? Podkrążone oczy, włosy w nieładzie, a do tego czerwone policzki od łez. Po prostu cudownie. Jeszcze mi brakuje, aby zszedł na dół, któryś z chłopaków i zobaczył mnie w takim stanie. Mówiłam już kiedyś, że życie mnie wprost kocha? Nie? To teraz mówię. Tak jak myślałam tak się stało. Już po minucie usłyszałam kroki na schodach. No po prostu cudownie. Postanowiłam patrzeć ciągle w telefon. Może ten ktoś nie zauważy jak wyglądam.

JK: Ari...-wszędzie rozpoznam ten głos- Co robisz tu tak późno w nocy?-nie odpowiedziałam nic, ponieważ jeszcze nie opanowałam swojego głosu- Ari...-stanął za mną i oparł się o moje barki swoimi silnymi dłońmi- Wszystko ok?-pokiwałam głową i wstałam, aby zanieść szklankę do zlewu- Jesteś pewna? Bo od rozmowy z moją mamą w ogóle się nie odzywasz. Coś ci powiedziała nie miłego?

A: Nie o to chodzi. Twoja mama jest miła.-mówiłam stojąc do niego tyłem- Chodzi o to, że nie czuję się najlepiej. To wszystko.

JK: To czemu na mnie nie spojrzysz? Czemu wydaje mi się, że ukrywasz się przed nami. Przede mną i chłopakami. Martwimy się o ciebie.

A: Nie ukrywam się. Przecież stoję przed tobą. A nie odwrócę się, ponieważ....-zamyśliłam się- Chcę umyć szklankę. 

JK: Nie przekonałaś mnie młoda. Popatrz na mnie.-zażądał

A: Wybacz, ale nie. Nie zawsze dostaje się tego co się chce.

JK: Ari... Odwróć się i spójrz na twojego ciastka.-powiedział smutnym głosem

A: Niech ci będzie, ale nie będziesz krzyczał i chłopaki mają się nie dowiedzieć.

JK: Przysięgam.

Odwróciłam się i podniosłam powoli głowę. Spojrzałam w oczy Kooka w których widziałam ból i smutek. Nim się obejrzałam byłam już w jego ramionach.

Nie pytał dlaczego tak wyglądam. Wiedział, że nie chcę o tym mówić dlatego milczał. Przytulał mnie nie mówiąc nic. W jego ramionach czułam się tak dobrze. Wszystko co piękne szybko się kończy. Z racji tego, że zaczęłam znów płakać chłopak przytulił mnie mocniej i szeptał miłe słówka, abym się uspokoiła. Kiedy już to zrobiłam oddaliłam się troszkę od niego i dopiero teraz zauważyłam, że nie miał na sobie koszulki. Z zażenowania oparłam głowę o jego klatkę piersiową.

JK: Ari..-szeptał- Musisz się przespać.

A: Ale ja nie chcę.-mówiłam cicho i smutno

JK: A jeśli powiem, że odstąpię ci łóżko? Będziesz mogła na nim spać, a ja będę nad tobą czuwał.

A: Nie chcę. 

JK: To co mam zrobić, żebyś chociaż się zdrzemnęła ?

A: Połóż się koło mnie i mnie przytul. Dobrze?-zapytałam niepewnie

JK: Dla ciebie wszystko.

Jak poprosiłam tak zrobił. Wyszliśmy z kuchni gasząc światło i poszliśmy do jego pokoju. Położyłam się na łóżku, a on przykrył mnie kołdrą i położył się koło mnie. Przyciągnął mnie do siebie i położył moją głowę na jego klatce piersiowej. Pocałował we włosy i powiedział słodkie "dobranoc". Po tym słowie usnęłam. Nie uwierzycie kto mi się śnił...




Mam nadziej, że się podobał.
Dzięki za wszystkie :
- komentarze 📝
- czytanie 📖
- gwiazdki 🌟
Pozdrawiam 💓😘❤

Jeśli chcecie rozdział ze snu Ari piszcie w kom ^-^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro