55. Bad Boys
Obudził mnie czyjś szept. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam jego. Uśmiechnął się od razu i powiedział mi do ucha.
JK: To teraz się zabawimy.
Popatrzyłam na niego jak na idiotę , ponieważ nie wiedziałam o co mu chodzi. Do czasu kiedy zaczął mnie ŁASKOTAĆ! On jest sadystą?! Czemu on się nade mną znęca? Co ja mu zro..... A no tak. Z racji tego, że nie znęcał się nade mną tak bardzo miałam jeszcze siłę by go odepchnąć. Kiedy to zrobiłam to on popatrzył na mnie niezrozumiałym wzrokiem. Spuściłam głowę w dół i patrzyłam się na swoje palce. Po krótkiej ciszy postanowiłam się odezwać.
A: Przepraszam.
JK: Ale za co? - udawał zdziwionego
A: Ty już doskonale wiesz za co. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nigdy bym cię nie uderzyła. Przysięgam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Ty mi nic nie zrobiłeś. Winna tu jestem tylko ja. - łza spłynęła po moim policzku - Powinnam cię od razu przeprosić , ale się bałam , że mi nie wybaczysz. Spanikowałam i uciekałam. Nie chciałam nikogo widzieć. Chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Ale niestety nic to nie dało. Myślałam , że dzięki chwili spokoju będę mogła zrozumieć swoje zachowanie. Ale ironia jest taka , że jeszcze bardziej tego nie rozumiem.
JK: Ari...- chciał coś powiedzieć , ale mu nie pozwoliłam
A: Wiem, że możesz mi tego nie wybaczyć. I jeśli tak będzie to ja to zrozumiem. - schowałam twarz w dłonie
JK: Ari...- przysunął się do mnie i przytulił - Nie gniewam się na ciebie . I jeśli mnie uderzyłaś to z pewnością miałaś jakiś powód. Może już kiedyś chciałaś to zrobić i akurat teraz nadążyła się okazja? Ja się naprawdę na ciebie nie gniewam. Nie mógłbym na moje słoneczko. A teraz proszę przestań płakać , idź się ubrać i idziemy na śniadanie. Jin przyszykował dzisiaj gofry specjalnie dla ciebie , aby poprawić ci humor. - uśmiechnął się szczęśliwy i pobiegł na dół
Nie zrozumiem tego człowieka nigdy. Raz jest słodki i nagle zmienia się w ... W to. Już raz się tak zachował. A było to tak...
*Siedzieliśmy pod drzewem w ogrodzie mojego wujostwa , a rodziców Mina. Nie mieliśmy co robić , więc patrzyliśmy na chmury.
A: Ta przypomina królika .
JK: Nie prawda bo zająca.- oburzył się
A: Co za różnica ?- zapytałam i zaśmiałam się - Szkoda , że nie możemy zostać tu dłużej.
JK: Jak to? Przecież mamy dwa dni wolne . - zdziwił się
A: Wy tak. I pewnie tu zostaniecie, ale ja niestety muszę wracać bo mam "lekcje".- zasmuciłam się , a Kook mnie przytulił
JK: Nie ważne co się stanie pamiętaj. Zawsze możemy tak spędzać czas. Można powiedzieć , że to będzie nasz sposób na nudę. A ty się nie martw. Spróbujemy sprawdzić abyś mogła spędzić z nimi więcej czasu. Obiecuję . - pocałował mnie w czoło
A: Dziękuję ciastek.- powiedziałam cicho
JK: Ciastek? - zapytał , a ja pokiwałam niepewnie głową - Chodźmy na ciastka .
Wstał szybko i pociągnął mnie za rękę w stronę domu cioci i wujka , aby posiadać ciastka. *
Ciekawe ile jeszcze razy tak mu się będzie nastrój zmieniać. Z nim jest gorzej niż z babą w ciąży .
Zjadłam już śniadanie i siedziałam z chłopakami w salonie oglądając jakiś film.
Środa. 2 sierpnia. Dzień minął bez szczególnych wydarzeń.
Czwartek. 3 sierpnia. Dzień jak co dzień.
Piątek. 4 sierpnia. I tu zaczynamy dopiero zabawę.
Była już 12. Siedziałam sobie sama w salonie i upajała mnie cisza , która panowała w dormie. Tak cisza. Chłopaków nie było w dormie, gdyż jakby nie patrzeć to pracują. Mi dzisiaj dziwnym trafem odpuścili. Ale bez chłopaków siedzenie w domu jest nudneeee. Więc postanowiłam przejść się na plac zabaw , gdzie poszłam kiedy przyjechałam do Korei. Pogoda była ładna , więc wyszłam z dormy w czarnym topie i czarnych , krótkich spodenkach. Ubrałam na nogi czarne trampki i tak wyszłam z domu. Tak. Uwielbiam czarny.
Byłam już na placu zabaw. Usiadłam na jednej z dwóch huśtawek i patrzyłam na skatepark , który był koło placu zabaw. Jeździła tam grupka jakiś chłopaków. Nie wyglądali na więcej niż 21 lat. Brunet, czarnowłosy , czerwonowłosy i blondyn.Ubrani w czarne, skórzane ciuchy. Typowi Bad Boys. Rozmawiali o czymś zawzięcie aż do momentu , w którym jeden z nich wskazał w moją stronę głową. Zaczęłam im się bardziej przyglądać aż do momentu , kiedy głowę odwrócił ostatni z nich , czyli blondyn. Przypatrywał mi się przez chwilę. Powiedział coś do swoich ziomków i wskazał palcem na mnie. Popatrzyłam na niego niezrozumiale, a on "zawołał" mnie tym palcem co przed chwilą mnie wskazywał. Podeszłam do nich pewnym krokiem , aby nie wyjść na jakąś spanikowaną dziewczynkę . Kiedy byłam już koło nich brunet zapytał .
B: Chciałabyś się nauczyć jeździć mała?- zapytał , a ja się zaśmiałam - Z czego się śmiejesz krasnalu?!- oj czyżby się zdenerwował ?
A: Daj tą deskę.- wyciągnęłam rękę , ale po chwili ją wróciłam - Lepiej nie. Twoja deska może się rozlecieć w każdej chwili.- znów się zaśmiałam - Hmm... To może pożyczy mi ją..... Ty.- wskazałam na blondyna, którego już po chwili zasłonił kolejny czarnowłosy
Cz: Nie wąż się podchodzić .- syknął w moją stronę
A: Bo co? Uderzysz mnie ? - podniosłam jedną brew , a blondyn lekko się zaśmiał
Blond: Z chęcią zobaczę jak jeździsz . Ale wiesz , że jeśli coś się stanie mojemu skarbowi zabije.- powiedział poważnie , a ja podniosłam ręce w geście poddania
Weszłam na najwyższą rampę jaka się tam znajduje. Popatrzyłam na tych chłopaczków i widząc ich głupie miny, którymi mnie przedrzeźniali zjechałam pewnie w dół. Odwróciłam się na drugiej stronie na jednej ręce. Wyglądało to tak.
Później zatrzymałam się w miejscu , skąd startowałam . Zeszłam z rampy i zauważyłam jak chłopaki rozmawiają o czymś zawzięcie . Podeszłam do dodaj chyba bliżej . Popatrzyli się na mnie i głupio się uśmiechneli .
Blond: No nieźle młoda.
A: Dzięki staruszku. A właśnie. Oddaje.- podałam mu deskę
B: Jestem Wooyoung. - powiedział brunet i podał mi dłoń - Nieźle jeździsz mała.
A: Dzięki. - uśmiechnęłam się
Czarnowłosy: Ja jestem Hyesung , ale dla ciebie mogę być Sung.- podałam mu dłoń , a on ją pocałował , zaśmiałam się lekko z jego czynu
Czerwonowłosy: Samsung. Ale dla znajomych Sam.
A: Samsung? Jak ta marka telefonów? - zaśmiałam się
Sam: Ta jak marka telefonów. - przekręcił oczami za co warknełam go przyjacielsko w żebra
A: A tu to? - zapytałam blondyna
Blond: A jakbyś mnie nazywała jakbym ci nie powiedział? - zapytał ciekawy
A: Hmm..- udawałam , że się zastanawiam - O! Mam! Był byś blondynką. - zaśmiałam się , a ze mną reszta
Blondynka uciszył ich jednym ruchem ręki i podszedł do mnie pewnym krokiem, a ja właśnie stwierdziłam, że to był zły pomysł. Popatrzył na mnie z góry i uśmiechnął się miło.
Blond: Junsu jestem. - potargał mi włosy- Teraz ty krasnalku.- odszedł kilka kroków ode mnie i uśmiechnął się tajemniczo
A: Uwaga! Uwaga! Przemawia najskromniejsza dziewczyna ever. Oto przed państwem najładniejsza, najbardziej utalentowana, najmilsza Ari As. Największa piosenkarka świata.- powiedziałam , ukłoniłam się teatralnie i zaczęłam się śmiać
Popatrzyłam na chłopaków którzy wyglądali jakby mi nie wierzyli, więc zaczęłam śpiewać . Dopiero teraz mi uwierzyli. Zaczęliśmy rozmawiać , jeździć na deskach , a później poszliśmy na lody. Niestety wszystko co miłe szybko się kończy. O 22 postanowiliśmy się rozstać. Junsu... Znaczy Su, bo tak na niego mówię , zaproponował mi , że odprowadzi mnie do domu. Z chęcią się zgodziłam. Kiedy już byliśmy pod dormą BTS pożegnaliśmy się mówiąc "dobranoc". Ja jeszcze pocałowałam go w policzek mówiąc "dzięki za miły dzień". Przytuliliśmy się na chwilę i każdy z nas odszedł w swoją stronę. Weszłam do dormy , krzyknęłam "jestem" i poszłam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Już nie mogę się doczekać jutrzejszego wyjścia z Kookiem na miasto. I z tą myślą zasnęłam.
Myślę , że się podoba.
Dzięki za wszystkie:
- czytanie 📖
- komentarze 📝
- gwiazdki 🌟
Dzięki za to wszytko , które dodaje mi siły do pisania . Wiem, że ostatnio nie było rozdziału regularnie , ale w sobotę miałam urodziny i wiecie jak to jest. ^_^
Pozdrawiam 💓😘❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro