Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

W pokoju panowała prawie całkowita ciemność. Jasne światło padało jedynie na krzesło, na którym siedziała po turecku rudoblond dziewczyna z zabandażowanymi przedramionami. Patrzyła na pielęgniarkę i sierżanta policji stojących na granicy oświetlonego kręgu.

— Zaraz, zaraz. Santa Lucia? — spytała z niedowierzaniem.

— Przykro mi, ale po tym incydencie wymagane jest, by przebywała pani w szpitalu, nie więzieniu — odrzekł formalnie policjant.

—Jaja sobie robicie? Santa Lucia mi nijak nie pomoże i dobrze o tym wiecie! Ona nada się do czegokolwiek tylko jeśli chcecie mieć kolejnego kryminalistę-świra! To nie jest szpital, to wylęgarnia degeneratów, gdzie pakujecie ludzi zbyt niebezpiecznych dla więźniów! — Nachyliła się do nich w niedowierzaniu.

Wyglądała fascynująco. Na bladych, piegowatych policzkach i nosie wykwitł niezdrowy rumieniec, przypominający nieudaną opaleniznę. Na skroniach i czole perliły się małe kropelki potu. Długie, rudoblond sprężynki przylgnęły do jej głowy. Czarne, błyszczące szkliście oczy rzeczywiście przywodziły na myśl szaleńca.

— Przykro mi, panno Jones, to nie jest moja decyzja i nie mam prawa się z nią kłócić.

Dziewczyna wciągnęła głośno powietrze, by zaraz je wypuścić. Zamilkła na chwilę. W końcu rzuciła:

— Wiecie co? Jebcie się. Wszyscy. — Tu zatrzymała się na chwilę, przecinając wzrokiem ciemność pomieszczenia.

Stojący w ukryciu w rogu mężczyzna zajrzał jej prosto w oczy i choć nie miała prawa tego widzieć, odpowiedziała mu spojrzeniem pełnym pogardy.

— Jeśli potrzebny wam kolejny pomyleniec, proszę bardzo, bo to właśnie hodujecie sobie sami w Lucii. Szkoda tylko, że ja muszę być materiałem — kontynuowała.

Następnie z wielką precyzją splunęła na buty sierżanta. Posłała mu bezczelny uśmiech złośliwej satysfakcji.

— Hej, Morgan! — wrzasnęła. — Chcę, żebyś wiedział, że jesteś wiarołomnym sukinsynem i nie tak się umawialiśmy! — dodała czarującym tonem.

 W odpowiedzi otrzymała jedynie trzaśnięcie drzwiami. Zaśmiała się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro