Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. - TW-3

Po wyczyszczeniu prysznica, z którego korzystają Vehicony i po wysłuchaniu wielu marudzeń czy przekleństw ze strony Knock Outa, Wrongedspark odniosła narzędzia tam, skąd je wzięła. Nie wiedziała, co robią na statku Vehicony, gdzie odpoczywają, skąd biorą energon. Więc po prostu ruszyła przed siebie, szukając jakiegoś odosobnionego panelu, na którym mogłaby sprawdzić wszystko, co chciała. Miała tylko nadzieję, że aktywność na nich nie jest monitorowana.

Tu cię mam - pomyślała, widząc to, czego szukała. I to w zaułku, w którym nie było słychać nikogo. Bo któżby pilnował aresztu, jak tam nie było żadnych jeńców? Nikt. I właśnie z tego skorzystała zagubiona na Nemezis femme. Z zastanowieniem jak to zorbić, wyszukała i odpaliła mapę Nemezis na wszystkich pokładach statku. Starała się zapamiętać każdy szczegół, gdyż możliwe, że od tego zależało jej życie. Jak zobaczyła, gdzie sama się znajduje, zaniepokoiła się, jednak nasłuchując otoczenia, dalej patrzyła po planach budowy. Choć same w sobie były zawiłe. Ale nawet do ogarnięcia.

Po kilkunastu minutach dokładnego studiowania planów, postać zabrała się za przeglądanie danych. Ilość energonu, która swą wielkością ją aż zszokowała nie była jej jednak teraz potrzebna. Znalazła raporty i pozaglądała w kilka, jednak informacje w nich zawarte były dla niej zbędne, bezwartościowe. Rozpiska zadań Vehiconów? Gdzie ona jest? Ach, tu! To tak, dbanie o statek, naprawa zniszczeń, sprzątanie, patrole po Nemezis oraz te naziemne i powietrzne po planecie, wydobywanie energonu, straż przy newralgicznych punktach statku... A do tego wszytskiego Trepy przypisane numerami. A ona nie wiedziała nawet, jakim sama powinna się przedstawiać. Miała nadzieję, że nie będzie to dla niej konieczne.

Chwila! Koordynaty kopalń z energonem?  Zobaczyła spis, ale jednocześnie usłyszała kroki. Nie chcąc ryzykować, wyłączyła panel i ruszyła do wyjścia z korytarza.

- A ty co tu robisz, durny trepie? - spytał Starscream, widząc samotnego żołnierza.

- Sprawdzałem czy przy celach nie ma uszkodzeń, komandorze - odparła wewnętrznie zaniepokojona postać. Seeker na to wytłumaczenie prychnął.

- Do roboty, a nie się obijasz. A za karę lecisz z ekipą 7. do kopalni na Antarktydzie. Co tu jeszcze stoisz? Ruchy, na mostek! Zaraz ruszają. Biegiem! - krzyczał, nie dając Wrongedspark czasu nawet na myślenie. Odwróciła się i ruszyła szybkim truchtem w stronę mostka.

- Szybciej, leniu!

- Tak jest, komandorze Starscream(!) - krzyknęła na tyle cicho, by nie wrzeszczeć, ale tak, by ją usłyszał. Ruszyła normalnym biegiem w stronę głownego pomieszczenia statku.

***

- Uhh, jak ja nienawidzę tej kopalni. Zaś będzie piździć.

- Nie marudź, to tylko tydzień. Dasz radę.

- Zaś mi siłowniki przemarzną!

- Ciszej, jesteśmy przy mostku, jeszcze cię ktoś usłyszy.

Nagle Vehicony zamilkły, bo usłyszały bieg. Popatrzyły na korytarz i zobaczyły, że któryś z Trepów do nich biegnie.

Wrongedspark miała szczęście, że usłyszała tę część ich rozmowy. Przynajmniej wiedziała, że trafiła na dobre Vehicony.

- Poczekajcie, komandor kazał mi iść z wami - dobiegła, mając nadzieję, że takie odezwanie się będzie dla nich normalne.

- Za co? - zapytały, znając przyzwyczajenia Starscreama do nagłego dołączania innych do ekip z najgorszych warunkowo kopalni; nawet za najmniejsze przewinienia.

- Uznał, że się obijam.

- Jak zwykle. Ehh, to chodź - powiedziały klony, po czym weszły na mostek i podeszły do Soundwave'a. Ten, obeznany z ich planem dnia, otworzył odpowiedni most ziemny. Ekipa weszła do niego. Z kopalni owianej mrozem przeszło na statek tyle samo Vehiconów, ile zaszczyciło kopalnię swą obecnością. Zwyczajna wymiana zmęczonego, zziębniętego wojska na wypoczęte i w pełni sił - jak na zapracowane ciągle mięso armatnie.

Ciało Wrongedspark zostało zaatakowane przez nagłe zimno. Choć nie stanowiło ono dla niej aż takiej przeszkody, jak dla reszty przebywających tu osób. Miała mocniejszy pancerz. Co nie zmienia faktu, że zdecydowanie lepiej było by jej tu w naturalnej postaci - pióra osłoniłyby wrażliwą na chłód karoserię od mroźnych podmuchów arktycznego, lodowatego wiatru. Przyjrzała się dyskretnie spod maski innym Trepom. Jak one ruszyła w stronę kryształów tkwiących w posadzce i ścianach składających się głównie z lodu.

- Uhh, pierdzielona kopalnia. Sam nie wiem czy gorzej jest tu, czy na Tanizrufcie - zaczęło się narzekanie.

- Tam jest gorzej. Tu się możemy rozgrzewać, a przy 50°C nie ma jak się schłodzić - zauważył jeden z kolegów marudzącego Trepa.

- Fakt. Choć nienawidzę obu tych kopalni.

- Jak każdy - Vehicon poklepał go po ramieniu, po czym zajął się robotą. Transformował rękę w działko i po kliknięciu niewielkiego przycisku obok niego zaczął rozcinać kryształ, przy którym stał, laserową wiązką.

Wrongesdpark zrobiła to samo. Z lekką obawą, ale energon nie wybuchnął. Nic złego się z nim nie stało. Zaczął się rozcinać. Nadzorując spod maski pracę innych, femme widziała, jakiej wielkości mają być kryształy przenoszone do wózków, takie więc robiła. Przenosiła je po utworzeniu obok siebie niewielkiej kupki paliwa. Na miejsce odkładała je ostrożnie, by przypadkiem ocierające się o siebie kawałki energonu nie wytworzyły iskry, która mogłaby stworzyć wybuch i zabić tu wszystkich. Albo conajmniej okaleczyć.

Pracowała jednak jak inni, jakby była zwykłym, Decepticońskim żołnierzem. Skoro dostała się na Nemezis, nie zamierzała zniszczyć swojej przykrywki. W końcu nie sądziła, by Megatron zaczął jej szukać wśród własnej armii. Poza tym, miała tu stały dostęp do energonu. Żywiła nadzieję, że wszystko pójdzie po jej myśli - jednak wiedziała, że będzie musiała się bardzo postarać, by taki stan rzeczy pozostał niezmienny jak najdłużej. Bała się. Wiedziała, że do Autobotów na razie nie ma co wracać. Domyślała się, że będą na nią źli i prawdopodobnie jeszcze bardziej wrogo nastawieni przez ostatnie wydarzenia. Za to na statku Megatrona nigdy nie mogła tracić czujności. Wiedziała, że jeśli tem odkryje, co ona wyknuła, ich spotkanie nie zostanie zapamiętane jako przyjemne. Jeśli to w ogóle przeżyje. Z kilkoma Vehiconami mogła wygrać. Ale z całym statkiem. Wątpiła w to. Nikt nie byłby w stanie przetrwać tak zmasowanego ataku.

Tak więc Wrongedspark pracowała w tej mroźnej pustce, ucząc się od Vehiconów. Po pewnym czasie wiedziała dokładnie, jak się poruszają - w jaki sposób stawiają kroki, jak dokładnie odwracają głowy, rozglądając się; jak wykonują swoje zadania w kopalni. Sama dopasowała się do ich ruchów tak, że nawet najbardziej doświadczony obserwator nie domyśliłby się, iż nie jest ona jednym z nich. Wykonywała przydzieloną jej pracę starannie, jak inni. Zaczęła rozumieć narzekania, które słyszała wcześniej. Po godzinie zaczęła odczuwać lekki ból stóp stykających się cały czas z lodowatym podłożem. Po kilku godzinach natomiast miała wrażenie, jakby jej karoseria lekko skurczyła się z zimna. Trzy z Vehiconów odłączyły się od pracujących i poszły odpocząć. Położyły się na ziemi tuż obok siebie, by ciepło ich ciał ogrzewało całą trójkę. Była ich kolej na pójście spać. Za dwie godziny inni ich obudzą i położy się kolejna trójka. A potem jeszcze kolajna - i tak się będą przez ten tydzień wymieniać, by zawsze czuwała większa część, ale by i nie paść z braku odpoczynku czy snu.

Ci, który nie poszli na reset, pracowali w ciszy. Nie rozmawiali - nie chcieli im przeszkadzać w odpoczynku, jednak i gadanie w tak niesprzyjających warunkach byłoby tylko marnotrastwem tak cennej energii służącej im nie tylko do pracy, ale także do utrzymywania ciepła w swoich ciałach. Wykonywali więc już bolesne przez przeszywający chłód zadanie w milczeniu, pracując stałym tempem. To było najbardziej optymalne rozłożenie swoich sił w tej kopalni. Nie przyspieszanie, nie zwalnianie - utrzymywanie jednostajnej szybkości.

Gdy przyszedł czas, by i Wrongedspark zresetowała swoje systemy, ruszyła do czekającej na niej dwójki Vehiconów. Wiedziała, iż to ona ma do nich podejść, gdyż patrzyli prosto na nią. Razem położyli się na lodowatej powierzchni kopalni. Femme była bardzo niepewna, gdy tak leżała, stykając się ciałem z decepticońskim żołnierzem. Wiedziała, że jest to dla nich naturalne, ale ona zwyczajnie się bała. Mimo wszystko zmusiła się do snu - widziała, że panuje tu kolejność odpoczynku i że Trepy nic nie podejrzewają, więc nie powinny jej zabić, gdy będzie spała. Tak się też nie stało i lekkim potrząśnięciem za ramię obudzili ją po upływie odpowiedniego czasu. Wrongedspark wstała i idąc do swojego poprzedniego miejsca pracy, rozruszała zastane, skurczone siłowniki. Czuła jednak, że w miejscu, którym dotykała się z Vehiconem, było one w lepszym stanie, jakby nie zmarzły aż tak bardzo. Rozruszała ramiona, kręcąc nimi, bo zobaczyła, że pozostałe Trepy robiły tak samo. To pomogło.

Po kilku dniach Wrongedspark straciła poczucie czasu - i tak nigdy nie umiała go liczyć. Po położeniu słońca na nieboskłonie zazwyczaj rozpoznawała, ile zostało do zmroku. Tu nie było to tak dobrze widoczne. Jakby ciągle panował dzień. Poza tym, nie było jej to potrzebne, jak każdej doby musiała walczyć o przetrwanie. Sama więc nie znała pojęcia ''tydzień'' i nie wiedziała, co ono oznacza. Jednak następnego dnia zobaczyła poruszenie wśród zziębniętych, zapracowanych Trepów. Były ożywione. Po chwili dowiedziała się, dlaczego. Popatrzyła za siebie, na właśnie otwarty most ziemny, z którego przeszedł właśnie szwadron niezbyt zadowolonych górników. Jak przebywające z nią tu w ostatnim czasie Vehicony, szybko zebrała się w dwurzędowej kolumnie i na końcu ruszyła w wir.

- Ostatni, piszesz raport - powiedział do niej stojący obok trep. Już przynajmniej wiedziała, dlaczego tak szybko się ustawili. Do jej iskry wkradła się obawa. Szczęście, że wtedy w areszcie przemknęła wzrokiem przez kilka przykładowych sprawozdań Vehiconów, także z pobytu w kopalniach. 

Po kilku kroków tajemnicza femme w ciele mecha znalazła się na mostku Nemezis. Podeszła do panelu, na którym Trep po odparciu ataku na kopalnię Autobotów spisywał raport. Czuła, jak jej tętno diametralnie przyspieszyło. Włączyła sprzęt i zobaczyła kilka folderów oraz jeden program tekstowy. Weszła w niego i zaczęła sporządzać raport. Choć szło jej to nieco wolno. W końcu pierwszy raz pisała coś na klawiaturze - musiała szukać odpowiednich znaków. Jednak starała się robić to jak najszybciej. Mimo wszystko, słuchała także, co dzieje się dookoła niej - by wiedzieć czy nie zostanie zaatakowana. Jednak nie działo się tu nic nieprawidłowego. 

Sama praca przy komputerze zajęła jej trochę czasu, jednak musiała zawrzeć tam wiele rzeczy. W tym godzinę pojawienia się tam i powrotu na statatek. Zbyt się na tym nie znała, jednak względnie oszacowała ten czas. Potem plik zapisała i wyłączyła sprzęt. Miała nadzieję, że nic nie poknociła. Ruszyła do wyjścia z mostka. Wewnętrznie była cała w nerwach, choć starała się to uspokoić. Nie uzewnętrzniała jednak swoich obaw, więc nie było widać żadnego zdenerwowania w Vehiconie, którego udawała. Wyszła, a potem ruszyła po statku. Szła w stronę prysznica Vehiconów, by się ogrzać.

Kiedy ona szła, Vehicony pracujące na mostku opuściły go. Megatron popatrzył zaskoczony na swoich żołnierzy, nie będąc pewnym, na kogo ma się gniewać. Jednak gdy jego as wywiadu podszedł przy tron, skierował na niego swe spojrzenie. Lider Decepticonów popatrzył na Soundwave'a, wiedząc już, że to on wydał Trepom rozkaz opuszczenia mostka.

- Mów - rozkazał.

- ~Soundwave, podejrzenie, Vehicon~ - wymodulował mech.

- Co dokładnie podejrzewasz?

Na to pytanie Soundwave na swoim ekranie wyświetlił nagranie Vehicona, piszącego przed chwilą raport. Pokazał, że zrobił błędy w zapisie godzin. Oraz przekazał, że jego numer odpowiada numerowi Trepa, który zginął tydzień temu.

- Jesteś pewny? - Megatron poważnie się zaniepokoił.

Soundwave skinął.

- Zablokuj więc wszystkie wyjścia ze statku i śledź tego przebiegłego Wszystkobota. Dopadnę ją. Gdzie teraz jest?

Chudy, granatowy mech wyświetlił na komputerze obraz z kamery pokazujący, jak wcześniej wspomniany Vehicon wchodzi do prysznica. 

- Pilnuj, by wszystko przebiegło po mojej myśli. I nie daj jej się zobaczyć. Lepiej, by cię nie zeskanowała - rozkazał były gladiator, ruszając do wyjścia z mostka. Czas przeszkodzić komuś w kąpieli.

**********

Wrongedspark, gdy tylko się umyła, czuła, że nie był to najlepszy pomysł. Zbroja nastawiona wcześniej przez tydzień na ekstremalne zimno niezbyt dobrze zniosła nagle tak wysoką temperaturę. Wyszła z prysznica i zaraz z zaskoczenia zrobiła krok do tyłu, widząc przed sobą wściekłego Megatrona. 

- Witaj, ścierwasty Wszystkobocie - zamachnąłnsię, by przywalić jej w maskę, jednak ona odskoczyła. Wiedziała, że jej przykrywka została odkryta. Spróbowała teraz zeskanować Megatrona, gdyż poprzednio jej na to nie pozwolił, ale przez maskę nie mogła tego zrobić. Vehicony stojące w pomieszczeniu zaczęły w nią strzelać. Widziały, że normalny Trep nie byłby tak zwinny i nie uniknąłby ataku Megatrona. Femme przetransformowała się w myśliwiec i wyleciała z pomieszczenia, lecąc wprost do wyjścia ze statku. Megatron, strzelając, ruszył za nią w pogoń. Jednak gdy zobaczył otwarte wyjście, wściekł się. Co ten Soundwave sobie wyobrażał?! Sam sobie odpowiedział na swoje pytanie, gdy drzwi zamknęły się tuż przed Wrongedspark, nie dając jej czasilu na reakcję. Wderzyła w nie z wielkim impetem i padła mocno otumaniona na ziemię już w swojej naturalnej formie. Megatron doleciał do niej i przygniótł ją do ziemi, transformując się odpowiednio. Uderzył femme dwa razy z wielką siłą w głowę - raz dla ogłuszenia, a drugi dla pewności.

- Czas dokończyć naszą rozmowę - zaczął ciągnąć ją do pomieszczenia z łączem psychokorowym. Co prawda nie zamierzał go teraz używać, ale potem? Kto wie. A nie chciał przenosić jej z miejsca na miejsce więcej, niż to potrzebne.

- Soundwave, Shockwave ma mi tu przyjść z sam dobrze wiesz, czym! Czas zacząć przesłuchanie - rozkazał w eter, gdy przykuł nieprzytomną femme do stołu. Wiedział, że jego as wywiadu obserwuje całą sytuację. A w tak ważnych miejscach jak to, miał też zamontowany podsłuch, więc mech z mostka spokojnie mógł słyszeć każde wypowiadane tu słowo.

Megatron nie musiał długo czekać na swojego głównego naukowca.

- Masz to? - spytał.

- Tak, mój lordzie - Shockwave wyciągnął do niego trzymaną w dłoni strzykawkę z dziwnym płynem.

- Doskonale. Idź za nią, by cię nie widziała, gdy się ocknie.

Zmechanizowany cyklop wykonał wydane mu polecenie, a Megatron z całej siły przywalił femme w brzuch, a następnie walnął jej siarczystego plaskacza. Wemme na nagły bodziec bólowy, ocknęła się. Zamrugała i popatrzyła na niego.

- Czas na tortury Wszystkobota - powiedział zadowolony, szary mech, po czym wstrzyknął jej w kabel w zgięciu ręki zawartość strzykawki, czekając na efekt. I nie musiał czekać, długo, bowiem Wrongedspark zacisnęła najpierw dziób, a potem i dłonie z bólu. Jej oddech się przyspieszył. Cicho jęknęła, zaraz potem sapnęła. Spowodowane to było cierpieniem, jakie powstało po połączeniu się tajemniczej zawartości strzykawki z energonem. Zaczął się on bowiem gotować w przewodach.

- Może zaczniesz gadać? - spytał.

Ona jednak nie mówiła ani słowa. Zacisnęła także i optyki z bólu, a zaraz potem lekko zadrżała, przy czym z jej gardła wydał się stłumiony krzyk, kiedy substancja połączona z energonem dotarła do iskry. Ból był nie do zignorowania i choć Wrongedspark nie chciała nic po sobie okazywać, takich reakcji nie była w stanie powstrzymać. Megatron jednak zawiódł się na działaniu nieprzetestowanej wcześniej substancji, która nota bene przestała działać po dwóch minutach. Myślał, że femme zacznie mu tu wrzeszczeć i wyć z bólu. Popatrzył niezadowolony na swojego naukowca i ogłuszył femme, gdy ta rozluźniła się po minięciu bólu.

- Substancja TW działa za krótko. I nie tego się spodziewałem.

- Jak widać użyłem zbyt małej ilości substancji czynnej. Jak lord mówił, nie chce od razu zabijać jeńca. Zwiększę proporcje odczynnika.

- Ile ci to zajmie?

- Około pół godziny - powiedział mech po kilkunastu sekundach zastanowienia i zrobieniu kilku obliczeń w procesorze.

- Więc do roboty. I mam się nie zawieść, jak teraz.

- Tak jest, mój panie - odparł naukowiec, kłaniając się swojemu przełożonemu, po czym wyszedł z pomieszczenia.

Megatron zawiesił swe spojrzenie na nieprzytomnej ofierze. Nie zamierzał odpuszczać, póki nie dowie się tego, co chce. Potem ją zabije.

- A ty Soundwave dowiedz się, jakim sposobem dostała się na mój statek, ile tu była i czego się przez ten czas dowiedziała  - rozkazał, na co jego as wywiadu rozpoczął poszukiwania.

*********

Shockwave zaczął pracę nad ulepszaniem TW od rozłożenia oryginalnej próbki na czynniki pierwsze przez działania takie jak reakcje addycji, sublimacji rozdnikowej oraz elektronowej czy odparowania. Musiał wyselekcjonować każdy ze składników, by zrobić nowe proporcje bólotwórczego leku. Tym razem jednak zamiast samych wiązań pojedynczych ciecz miała także wiązania podwójne, by była bardziej trwała i wolniej rozkładała się w energonie, a co za tym idzie, działała dłużej. Skończył pracować akurat, gdy minęła połowa godziny, ruszył więc z substancją do odpowiedniego pomieszczenia. Wronedspark nadal była nieprzytomna, bo gdy raz odzyskała świadomość, ponownie dostała w łeb. Megatron nie miał ochoty się z nią patyczkować. 

Gdy Shockwave wszedł do pomieszczenia, zaszczyciło go spojrzenie dowódcy.

- Gotowe?

- Tak jest, mój panie. Substancja jest bardziej trwała i proporcja składnika czynnego została zwiększona o połowę.

- Doskonale - mech wyrwał mu z ręki strzykawkę i bez ceregieli wstrzyknął zawartość w przewód nieprzytomnej femme. - Co nadal stoisz? Idź za nią - rozkazał niezadowolony i znudzony.

Shockwave czym prędzej poszedł za głowę postaci - i dobrzez bo tak ocknęła się z krzykiem bólu. Zacisnęła dłonie i dziób, kierując swoje optyki na Megatrona. Starała się być dzielna, jednak mimo tego jęki, które z siebie wydawała były głośniejsze, niż poprzednio. Femme zadrżała z bólu i krzyknęła głośno, gdy substancja dotarła z energonem do jej iskry. Zatrzęsła się z bólu i sapnęła, powstrzymując krzyki. Jednak sapaniu i jękom nie było końca, póki po pięciu minutach nie rozluźniła się na stole, dysząc nieco. Zadrżała znowu lekko na wspomnienie tego bólu. Zmęczył ją. I część energonu zwyczajnie się wygotowała, więc spomiędyz części femobotki widać było, jak niewielka ilość dymu wylatuje z jej organizmu. Megatron ponownie przyłożył jej w głowę, chcąc porozmawiać ze swoim naukowcem.

- Czy nie wyraziłem się jasno, że ma mi wrzeszczeć z bólu?

- Lord tego nie mówił, jednak jak widać, proporcje nadal nie są odpowiednie.

- Więc takie zrób!

- Proponowałbym przed tym uzupełnić jej energon, by układy wewnętrzne w jej organizmie nie uległy uszkodzeniu. I nie używanie paralizatora, by się schłodziła. Według moich obliczeń powinna mieć po TW-2 nieznacznie podwyższoną temperaturę.

- Ma. Odczułem to, gdy przyjebałem jej w ryj. A teraz ruchy! Ile mam czekać?! - krzyknął, na co jego jednooki naukowiec opuścił pomieszczenie. - A ty Soundwave przyślij mi tu jakiegoś Trepa ze strzykawką energonu - rozkazał. Był zniecierpliowiony nie osiąganiem odpowiednich rezultatów. Nie dziwne więc, że gdy przedł tu Vehicon z żądanym przedmiotem, został zgromiony spojrzeniem. Gdy dał strzykawkę dowódcy, ten wstrzyknął energon w przewody nieprzytomnej Wrongedspark i odesłał go, mordując spojrzeniem. 

Tym razem gdy femme się obudziła, nie okazała tego. Wszystko ją bolało wewnętrznie, także i iskra. Choć to bardzo powoli malało. Głowa także dawała się jej we znaki, w końcu oberwała w nią dziś kilka razy bardzo mocno. Zastanawiała się, jak może wyratować się z obecnej sytuacji, lecz tym razem nie miała na to pomysłu - domyślała się, iż Megatron nie zostawi jej już nie obserwowanej, jak poprzednio.

Po dłuższej chwili do pomieszczenia ponownie wszedł Shockwave.

- Substancja TW-3 jest już gotowa - powiedział, dając wypełnioną tym nieprzyjemnym płynem strzykawkę swojemu dowódcy. Femme spojrzała tam, po czym dostała plaskacza.

- Niemądrze ukrywać się na moim statku. Sprawię, że będziesz tego żałować i wszystko mi wygadasz - powiedział, wstrzykując jej po raz drugi poprawioną substancję. Była teraz nasycona odpowiednimi odczynnikami, posiadała także potrójne wiązania między atomami.

- Nic ci nie zdradzę - powiedziała, ale jej głos nie był już tak nieustępliwy jak wcześniej, nie był tak waleczny. Mimo starań Wrongedspark Megatron usłyszał w nim ziarno bólu.

- Zdradzisz. Albo to się nie skończy. Będziesz cierpieć. A potem użyję na tobie łącza psychokorowego, gdy twoja psychika będzie w tak złym stanie, że już mi się nie oprzesz - powiedział.

Zaraz po tym femme zaczęła sapać z bólu, aż krzyknęła całą mocą swojego przetwornika mowy, wyginając się na stole. Czuła, jakby większego bólu nie można już było sobie nawet wyobrazić. Substancja TW-3 szybko rozprzestrzeniała się po jej organizmie wraz z energonem, zagotowując go. Wronedspark zawyła z bólu, zaczynając się szarpać - próbując stąd wyrwać. Choć w takim stanie prędzej wiłaby się po podłodze z bólu, niż byłaby w stanie uciekać. Kiedy natomiast płyn dotarł jej do iskry, szarpanie się i wrzaski sięgnęły swojego apogeum, a spod jej zaciśniętych z całej siły optyk spłynęły łzy bólu.

Megatron przyglądał się temu z chorą satysfakcją.

- Teraz się spisałeś Shockwave - pochwalił swego naukowca, wysłuchując wrzasków tak głośnych, jakich nie spodziewał się usłyszeć po tak jednak drobej postaci. Nie wiedział, że potrafi zachowywać się aż tak głośno. Teraz był zadowolony.

Wspomniany mech, by nie przeszkadzać mu w napawaniu się cierpieniem jeńca, tylko skinął głową na jego słowa, nie przerywając symfonii wycia oraz krzyków.

I nawet po dziewięciu minutach postacią telepało na wszystkie strony, jak podczas rażenia prądem, lecz nagle opadła. Z tego wszystkiego straciła przytomność - i dla niej było to za wiele.

Megatron przyjrzał się jej. Po postawie ciała widział, że bardzo cierpiała. I jej twarz była zapłakana, gdyż łzy mimowilnie płynęły jej podczas tortur. Z ciała femme unosiło się nieco dymu - pary wodnej wymieszanej z oparami energonu.

- Teraz mnie zadowoliłeś - powiedział naukowcowi. Chyba, że mi po tym zdechnie.

- Według moich obliczeń, nie powinna, lordzie Megatronie.

- I dobrze. Nie potrzeba mi tu martwego ścierwa, poza tym chcę z niej wydobyć kilka informacji.

Możesz iść. Ja poczekam, aż mój jeniec się obudzi. I chcę mieć zapas wszystkich trzech substancji na swoim statku. Przenieś tu potem kilka strzykawek. 

- Tak jest, panie - Shockwave skłonił się, po czym odszedł. Nie trzeba było, by opisywał dane strzykawki, ponieważ każda z wersji TW różniła się kolorem - im była silniejsza, tym on był bardziej nasycony.

*********

Gdy Wrongedspark się ocknęła, odczuwała ogromny ból. Nie odczuwała słabości, ponieważ gdy była nieprzytomna, jej poziom energonu został unormowany. Skrzywiła się nieznacznie.

- Jak widzę, już się ocknęłaś - powiedział srebrny mech, dając jej porządnego pladkacza.

Ta jednak - ku jemu zaskoczeniu drgnęła w kajdanach, otwierając optyki. Nie słyszała, by nadlatywał cios.

Megatron doznał szoku, bowiem widział, że Wrongedspark żyje, ale w jej wzroku nie było żadnego blasku.

- Soundwave, niech Knock Out mi tu przylezie i to zbada! - krzyknął.

Wrongedspark próbowała się tu rozejrzeć, ale nic nie widziała. Wytężała słuch, jednak wkoło niej panowała głucha cisza. A jednak znowu otrzymała cios w twarz. Drgnęła zaskoczona i zaczęła się coraz bardziej obawiać. Nie słyszała, co się w koło niej działo, nic też nie widziała.

Megatron nie musiał długo czekać na przyjście tu medyka wraz z narzędziami.

- Sprawdź, czemu jej optyki się nie świecą.

- Tak jest - odparł Knock Out, po czym sprcjalną obręczą przypiął jej głowę do stołu, by nią nie rzucała, i uważając na dziób, podważył jej optykę specjalnymi narzędziami. Jego przymusowa pacjentka krzyknęła z bólu, jednak niemo. Oba mechy na to popatrzyły. Mniejszy z nivh wrócił do badania.

- Hmm, jej przewody wyglądają, jakby były podtopione i nie dostarczały energonu do optyk. Temu nie widzi. Podejrzewam, że z jej przetwornikiem mowy i audioreceptorami jest tak samo.

- To do naprawy? - spytał niezadowolony lider.

- To by było bardzo czasochłonne, ale tak. Teraz zwyczajnie energon nie jest tam dostarczany, ale same optyki nie wyglądają na uszkodzone, tylko okabloeanie przy nich. Kable z energonem w tak newralgicznych miejsach są niezwykle czułe.

Lider zastanowił się, ale już wiedział, jak to wykorzystać. Widział po ułożeniu piór na ciele Wrongedspark, że jest zdezorientowana i się boi. Więc czemu by nie spotęgować jej strachu?

Zrobił więc, jak zamierzał. Torturował ją nieustannie, co przynosiło mu niezwykłą przyjemność. Energon podawano jej w strzkawkach. Jak i niekiedy TW-1. Więc dziwne nie było, że po jakimś czasie wzdrygała się na samo wkłucie. Ale na tym Megatron nie poprzestał. Wiedział, że wzbudził w niej strach. Ale jakby bała się i Autobotów? Temu też przysłał do niej Breakdowna. Patrzył na jego ruchy, jak swoimi dużymi pięściami ją tłucze, a potem, jak po złapaniu jej za szyję, podaje jej wiadomą substancję. Lider poszedł jednak jeszcze dalej - energon podawano jej, gdy była nieprzytomna po torturach. A widać to było po tym, że ukształtowanie jej piór cały czas prócz tego, gdy była odcięta od świata, wskazywało, że się boi. Z każdym dniem coraz bardziej.

Lider Decepticonów sprawił, że każde wkłucie, które czuła, kończyło się zagotowaniem w niej energonu i ogromnym bólem - już bowiem i na TW-1 reagowała bardziej, niż za pierwszym razem. 

Po kilkunastu dniach znowu się ocknęła. Nie otwierała optyk, bo i tak nie miało to sensu. Gdy po raz kolejny poczuła wbijaną w nią igłę, degnęła tak mocno, że spadła ze stołu. Nie rozumiała, czemu nie jest przykuta. Jednak wiedziała, że Megatron chce ją tym jeszcze bardziej nastraszyć. Mimo wszystko ruszyła biegiem na oślep przed siebie. Poczuła, jakby Breakdown chciał ją złapać. Wiedziała gdzie jest wyjście i wpadła tam. Jednak musiało być zamknięte, bo przywaliła w nie i upadła. Oddychała szybko, i zadrżała. Poczuła, jak ktoś ją łapie i odskoczyła, jednak uścisk nie ustał. Szarpnęła się z całej siły, wyrywając się przerażona temu, kto ją trzymał. Tym razem poczuła uścisk bodajże Starscreama. Lub Knock Outa. Nie wiedziała, czyje szponiaste place ją złapały, ale odskoczyła znowu, tym razem wderzając w kogoś wielkiego, kto stał za nią. Przypuszczała, że to Megatron - musiał się mrocznie uśmiechać, patrząc, jak się niczym przerażone zwierzę obija o jego załogę. Została złapana, jednak przerzuciła napastnika przez siebie. Ktoś ją podciął, a że zupełnie się tego nie spodziewała, upadła na plecy. Knock Out i Breakdown musieli przytrzymać ją za ramiona, dociskając do ziemi. Próbowała ich poranić szponami, lecz nim zagłębiły się one w czyjejś karoserii, zostały silnie złapane. Femme poczuła uderzenie w głowę. Otumaniło ją ono, jednak nie przestała się szarpać. Musiała im w końcu uciec! Niestety następne uderzenie sprawiło, że straciła przytomność, opadając na podłogę.


('⊙ω⊙')('⊙ω⊙')('⊙ω⊙')

Aaaa, 4082 słowa! I to napisałam! W końcu! Jak mi tortury wyszły? Bo to był fragment, którego napisania się najbardziej jak dotąd ''bałam''. 

Co myślicie o tym rozdziale? Podobał wam się?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro