Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. - Nie zamierzam jej zaufać.


Wrongedspark do bazy Autobotów wróciła dopiero w nocy. Nie miała za bardzo ochoty rozmawiać z przedstawicielami tej frakcji. Wolała, by zostawili ją w spokoju. Poza tym lot był bardzo przyjemny, orzeźwiający. Pomógł jej zregenerować umysł nadal nieco przeciążony walką z łączem psychokorowym na flagowym statku przywódcy Decepticonów, byłego gladiatora, Megatrona. Kiedy zapadł zmrok, pozwoliła sobie nawet na lot nie jako myśliwiec, ale w swojej naturalnej formie. Nie musiała lecieć w chmurach, gdyż jej ciemne ubarwienie czyniło ją w nocy praktycznie niewidoczną. Podczas szybowania pozwoliła sobie na obniżenie uwagi natężonej do maksimum; dała sobie chwilę wytchnienia od usilnego pilnowania własnej karoserii.

Kiedy dotarła na miejsce, wylądowała i schowała skrzydła w plecach. Weszła spokojnie do bazy Autobotów. W centrum dowodzenia nikogo nie było, co ją zadowalało. Rozejrzała się. Nie było tu całkiem ciemno, bo sprzęt komputerowy nigdy nie był wyłączany. To na wypadek, gdyby jakiś nieprzyjaciel zbliżał się do bazy. Specjalny algorytm wykryłby go i uruchomił alarm. Jak widać, ona już nie klasyfikowała się w systemie jako wróg, gdyż nadal panował tu spokój. A skoro miała możliwość, postanowiła się tu trochę bardziej rozejrzeć. Zbadać każdy kąt tego pomieszczenia.

Po lewej stronie od wejścia znajdowała się konstrukcja pozwalająca na otwieranie portalu mostu ziemnego, składająca się z podjazdu oraz siedmiu obręczy czyniących urządzenie stabilnym. Tuż przed nią, przodem do reszty bazy, widniał na podłodze sporych rozmiarów symbol Autobotów. Był on nieco ciemniejszy od szarawo-brązowej posadzki. Za to na prawo od wjazdu ujrzeć można było zestaw ulepszonej po cybertrońsku, ludzkiej elektroniki komputerowej. Najniżej był ekran z panelem sterowania zbudowany dla Transformera, miał on także na wyposażeniu konsolę kontrolującą otwieranie czy zamykanie mostu ziemnego oraz ustalanie jego lokalizacji. Z tego miejsca można było także namierzać Autoboty, komunikować się z nimi oraz badać zdalnie ich stan, choć o tym Wrongedspark nie miała pojęcia. Po jego lewej stronie znajdował się mikroskop.

Na prawo, nieco powyżej, było podobne stanowisko, ale ludzkich rozmiarów, usytuowane na specjalnej platformie. Zostało prawdopodobnie skonstruowane dla agenta Fowlera. Zamiast jednego, posiadało trzy małe, cybertrońskie monitory. Były tu jeszcze kolejne trzy podobne wyświetlacze obrazu, jednak kilkukrotnie większe od tego znajdującego się przy stanowisku, na którym zazwyczaj pracowali Optimus Prime i Ratchet. Mieściły się ponad mim i były doskonale widoczne. Na lewo od tego miejsca zobaczyć można było specjalne podwyższenie dla ludzi składające się z trzech kondygnacji połączonych schodami. Na niższej, mającej kształt trapezu, nie znajdowało się nic prócz schodów przechodzących bezpośrednio na trzecią. Druga była swoistym przejściem między nimi, a na jej prawym krańcu, jak i pod nim, znajdowało się kilka metalowych opakowań podobnych do skrzynek czy pudeł. Pierwsza kondygnacja już tam nie dosięgała. Trzecia budowana była na planie ośmiokąta (jak i centrum dowodzenia), choć nie cała nim była. Jej tylna część została jakby ucięta.

Z prawej strony trzeciej kondygnacji był jakby korytarzyk prowadzący pod największymi, głównymi monitorami oraz nad tym, z którego najczęściej korzystano. Zabezpieczały go barierki, jak i jego koniec, miejsce ze stanowiskiem komputerowym dla ludzi. Posiadał on własną drabinkę pozwalającą wejść do tego miejsca z ziemi. Za to po lewej stronie tegoż piętra, bardziej z tyłu, umieszczone zostało wejście do windy dla ludzi w kształcie ośmiokątnego graniastosłupa. To była ta winda, z której korzystał dnia dzisiejszego agent specjalny William Fowler. Całkiem z lewej strony tego poziomu znajdowała się brudnożółta kanapa z trzema poduszkami. Naprzeciw niej Autoboty umieściły drewniany stolik z dwoma padami podłączonymi do niewielkich rozmiarów telewizora z nieco wypukłym ekranem. Na prawo od kanapy stał regał, na którym położony został czarny wentylator służący zapewne do pomocy dzieciom w ochłodzeniu się.

Najbardziej na prawo od wejścia do bazy, w jej rogu, usytuowane było coś przypominającego komin z nierównomiernie umiejscowionymi oknami. Postać nie miała pojęcia, co to może być. Stanowiska dla ludzi w kształcie platformowych chodników przyczepionych do ściany znajdowały się na szerokości całego silosu, umiejscowione na prawej od strony wjazdu ścianie. Były na poziomie trzeciej kondygnacji, jeden wyżej i prowadził nad największymi monitorami. Wszystko otaczały żółte barierki zabezpieczające. Drabinka prowadząca na najwyższy poziom widoczna była przy prawej krawędzi kominopodobnego czegoś wciętego w kąt silosu. Najbardziej wysunięta część ''chodnika'' znajdowała się aż na przeciwległej wejściu do bazy ścianie, także z tego miejsca zejść można było na nieco niższy poziom. Tuż przy wcześniej wspomnianej drabince zauważyć można było dwie, średnio grube rury prowadzące od podłogi po sam sufit. Kilka mniejszych znajdowało się w połowie drogi od większych, do ''komina'', w którego środku znajdowało się jakieś dziwne, oszklone pomieszczenie. Coś jak ten przeźroczysty środek strzykawki, w którym mogą być leki lub energon.

Wrongedspark popatrzyła znowu na miejsce, gdzie otwierany jest most ziemny. Po jego lewej stronie znajdował się ogromny szyb zabezpieczony grubymi, poziomymi kratami brązowawego koloru, dodatkowo zamknięty jednym drągiem na całej wysokości, znajdującym się na jego środku. Nad nim był zresztą drugi taki sam. Na lewo od pierwszego szybu znajdowało się niemal kwadratowe, gigantyczne wejście, prowadzące wgłąb bazy. W niektórych miejscach na podłodze, dostrzec można było wytartą, czarno-żółtą taśmę ostrzegawczą. I jeszcze jedna rzecz znajdowała się w tym pomieszczeniu, a dokładniej pod kondygnacjami dla ludzi. Był to czarny zestaw głośnikowy stereo wyposażony w dwa głośniki oraz tego samego koloru wzmacniacz połączony z wcześniej wspomnianym zestawem stereo kilkoma kabelkami.

Kolejna rzecz, na którą opierzona femobotka zwróciła uwagę, to sufit. Samo sklepienie było względnie płaskie, wzmocnione metalowymi płytami. Aby te płyty nie pospadały, na całej długości stropu usytuowane były specjalne wzmocnienia. Ich konstrukcja przypominała metalowe słupy o kwadratowym lub prawie kwadratowym kształcie. Przez ciemność stwierdzenie tego stało się bardzo trudne. Na górze odchodziły od nich pod kątem ostrym odnogi podtrzymujące płyty przy ścianie. W połowie ich wysokości pod całym zadaszeniem przebiegała swoista kratownica tego typu słupów, jednak węższych i o mniejszej wadze. Od nich pod kątem prostym odchodziły w górę co kilkanaście metrów drągi, które służyły dodatkowemu wzmocnieniu konstrukcji i zapobiegały odczepieniu się płyt od skalnego stropu.

Wrongedspark podeszła do jednego ze słupów i go złapała, ciągnąc lekko do siebie, by sprawdzić jego trwałość. Był naprawdę solidny, więc zaczęła się po nim wspinać. Nadal nie ufała Autobotom i nie chciała, by miały do niej dostęp, gdy będzie spać. Kiedy wdrapała się na górę, sprawdziła poziome pręty. Nie były za blisko siebie, więc spokojnie mogła się na jednym takim wyciągnąć. Potrafiła zachować równowagę leżenia nawet w czasie snu, weszła więc na jeden i ułożyła się na nim, chcąc w taki sposób zasnąć. Co prawda drąg był nieco chudszy niż jej ręka, ale i tak potrafiła na tym spokojnie się odłączyć, co też po chwili zrobiła. Tam mogła się poczuć względnie bezpiecznie, bo żaden z Autobotów nie miał jak do niej dosięgnąć, a spadnięcia na ziemię też nie brała pod uwagę, gdyż jej organizm był przystosowany do różnych warunków egzystowania.

Spała tak więc spokojnie nawet wtedy, gdy inni już powstawali. Optimus nieco niepokoił się jej długim pobytem poza bazą, gdyż nie wiedział, czy nie została znowu porwana przez Decepticony. Ani on, ani inni nie pomyśleli o tym, że aby znaleźć nową sojuszniczkę, wystarczyłoby popatrzeć w górę. Znowu, jak w lesie przy ich pierwszym spotkaniu. Zaczęli więc swój zwyczajny dzień jak zwykle. Ratchet wziął się za przegląd swoich sprzętów medycznych. Patrzył czy wszystkie są w pełni sprawne. Optimus podszedł do komputera i zaczął szukać sygnału energonu. Natomiast pozostała trójka Botów wyruszyła do domów swoich podopiecznych, by zawieźć ich do szkoły. Dźwięk transformacji był na tyle głośny, że obudził śpiącą ponad wszystkimi postać.

- Jak myślisz Ratchet, nic jej nie będzie? Wyjechała z bazy wczoraj i do dziś jej nie ma - zainsynuował rozmowę Prime, kiedy pozostałe Autoboty opiściły ten nawet przytulny schron.

- Szczerze mówiąc, niech jej tu nie ma. Denerwuje mnie i nie mam do niej grama zaufania. 

- Jednak pod pewnymi względami, przyłączyła się do nas. I dobrze wiesz, że z jakiegoś powodu Megatron na nią poluje. Jest w niebezpieczeństwie.

- Jak każdy z nas. I nas Decepticony chcą zabić, jakbyś nie zauważył - rzucił z kpiną medyk.

- Ale na żadnego z nas Megatron nie zrobił tak zmyślnej zasadzki. Nie wiem, jakie ma z nim powiązania, ale nie jest to dla niej nic dobrego.

- I dla nas pewnie też. Zresztą sam wiesz, że od początku byłem przeciwny temu twojemu pomysłowi z zawarciem sojuszu. 

- I dla niej, i dla nas jest to korzystne. Ma spore umiejętności, co mogłoby nam pomóc w walce z Megatronem. Oczywiście, jak było ustalone, to ona decyduje, w jakich akcjach będzie brała udział. Sama za to ma schronienie i pomoc w razie potrzeby.

- I nas wycygani z całego energonu, nie robiąc zupełnie nic, jak jakiś pasożyt - prychnął - Ona nas tylko wykorzystuje, nic więcej, poza tym nie mam ochoty jej naprawiać. Kiedy przejrzysz na optyki?? - spytał zły. Postać niezadowolona zmarszczyła na brwi.

- Sama z nami raz ruszyła po energon, wtedy porwał ją Megatron. W dodatku zdradziła nam, że Soundwave wysłał swojego drona, by ten szukał naszej bazy. 

- Jednorazowa sytuacja oraz dobra kalkulacja zysków i strat, nic więcej - powiedział Ratchet, nie chcąc dać sobie niczego wytłumaczyć czy też wmówić. Nie mógł pojąć, co takiego jego przyjaciel widzi w porozumieniu z tą niebezpieczną femobotką.

- Nie oceniaj jej pochopnie. Sam wiesz, że za wszystkim coś się kryje. Musiała mieć niełatwo w życiu i należy dać jej szansę.

- Każdy z nas miał na swej drodze sporo przeciwności. Ciebie zdradził przyjaciel, którego miałeś niemal za brata, mnie nie udało się naprawić Bumblebee, gdy tego potrzebował, przez co stracił swój przetwornik mowy, Arcee natomiast zabito dwóch przyjaciół najbliższych jej iskrze.

- Jednak Wrongedspark, mimo że nie musiała, nie zdradziła o nas nic na torturach. Gdyby coś powiedziała, już by nas tu nie było.

- Jak myślisz, czego chciał od niej Megatron?

- Nie mam pojęcia. Długo się nad tym zastanawiałem, lecz nic nie przyszło mi do głowy.

- Przyciśnij ją, żeby ci powiedziała, bo się chyba nigdy nie dowiesz. I dlaczego darzy cię tak wielką niechęcią.

- To mnie najbardziej nurtuje - zaczął Prime.

Wrongedspark natomiast zaczęło nurtować to, jakim cudem on o niczym nie wie, dlaczego nic nie pamięta i o co tu chodzi.

- Jednak nie zamierzam jej do niczego zmuszać i ty też odpuść. Jak będzie chciała, sama powie - dokończył.

- Albo nic ci to nie da i zgaśniesz w niewiedzy. Poza tym skończ. Nie przekonasz mnie w tej sytuacji do zmiany zdania.

(To ja to zrobię) - pomyślała postać, zamykając spowrotem optyki. Nie chciała, by wiedzieli, że stała się świadkiem ich rozmowy. Rozmowy, która i tak dobiegła już końca.

- Pójdę zrobić przegląd bazy - powiedział lider po kilku minutach.

- Jak uważasz - można powiedzieć, że medyk go nieco olał, czyścił bowiem nieco niedoczyszczony po ostatniej operacji sprzęt, więc nawet nie spojrzał na swojego przywódcę. Temu jednak to nie przeszkadzało.

- Miłej pracy - ruszyłm.

- I vice wersa Optimusie  - odpowiedział medyk. Po jego słowach znowu zapadła cisza.

Kiedy Prime wyszedł, Wrongedspark zaczęła bezszelestnie iść po kondygnacji podtrzymującej strop. Zmierzała w stronę wyjścia. Gdy znalazła się obok niego, tylko oczywiście wyżej, zaczęła więc schodzić po słupie. Zachowywała się tak dyskretnie, że nie posłała ni dźwięku do audioreceptorów stojącego niedaleko komputerów Bota. Kiedy znalazła się na podłodze, weszła w korytarz, nadal jednak skrywając się. Stawiała swe kroki bardzo ostrożnie i cicho, bacząc na to, że może w każdej chwili zostać zauważona, jeśli nie będzie uważać.  Wszystko przebiegło pomyślnie, dotarła więc do automatycznie otwierających się wrót i... zawróciła. Zależało jej na tym, by Autoboty myślały, iż dopiero teraz dotarła spowrotem do bazy, w nie w nocy. I że nie słyszała ich prywatnej rozmowy, nie chciała podsłuchiwać. Choć dodatkowo przekonała się o tym, że Prime nie ma wobec niej złych intencji, że nie chce jej oszukać 

Wrongedspark znowu weszła do centrum dowodzenia bazy, jednak tym razem jawnie. Zdobyła spojrzenie Ratcheta, który popatrzył tam, chcąc sprawdzić, kto przyszedł, gdyż Arcee, Bumblebee oraz Bulkhead jeszcze tu nie powinni być. Droga do miasta i spowrotem była zbyt długa, by uwinęli się w kilkanaście minut, w dodatku o tej godzinie w Jasper bardzo łatwo można było nartafić na korki, gdyż ludzie dojeżdżali do pracy. Na twarzy medyka ukazało się niezadowolenie.

- Gdzie byłaś? - chciał wiedzieć.

- Nie mam obowiązku ci tego mówić. Gdzie znajduje się energon? - spytała, ponieważ tego jeszcze nie wiedziała. Nie rozglądała się po całej bazie, jedynie po tym pomieszczeniu.

Autobot nie chciał udzielić jej na to odpowiedzi, bo jak wspominał wcześniej Optimusowi, nie ufał jej. Jednak odpowiedział na to pytanie, postać więc ruszyła w głąb silosu, by dojść do kostek z życiodajnym paliwem. Następnie wzięła jedną i otwarła.  Zaczęła pić niebieski płyn, czując, jak dodaje jej on energii. Kiedy więc skończyła i odłożyła kostkę, czuła się lepiej, niż przed spożyciem jej wnętrza. Wyszła z magazynu, po czym ruszyła tam, skąd przyszła. Nie potrzebowała poznać reszty bazy, ponieważ wystarczyła jej lokalizacja życiodajnego paliwa. Chciała też uszanować prywatność sojuszników. Sama by się nie cieszyła, gdyby jej się pałętali po jaskini, gdzie skryła się po rozbiciu się statkiem na tej planecie. Przepięknej planecie. Skryta femme czuła się tu lepiej niż tam, gdzie znajdowała się poprzednio. Chciała czuć w piórach wiatr, szybować pod chmurami lub w nich, trenować słuch w co prawda nocnym, ale wcale nie śpiącym lesie. Tam w ciemności budziły się zwierzęta, które egzystowały w tej porze doby. To właśnie tam mogła w końcu rozwinąć skrzydła, i to dosłownie. I nie było w miejscu obecnym tyle wrogów, co w poprzednim. W tamto miejsce za nic by wracać nie chciała.

Wronedspark wróciła do centrum dowodzenia, zbierając kolejne niezadowolone spojrzenie. Rozejrzała się tu, tym razem jawnie. Chciała też przyjrzeć się pomieszczeniu w ciągu dnia, choć nie robiła tego tak szczegółowo, jak w nocy. Wiedziała, że jest obserwowana. Słyszała, jak medyk odwrócił się w jej stronę, choć była do niego tyłem.  Zastanawiała się czy nie pokazać mu, gdzie będzie spała, i uznała, że jest to dobry pomysł. Aby na przyszłość wiedzieli, gdzie jest. Chciała też uniknąć sytuacji, w której pozna treść czyjejś rozmowy, nie będąc jej adresatem. Podeszła do wspornika, po czym popatrzyła w górę. Złapała go.

- Co ty robisz? - usłyszała podejrzliwe pytanie, tym razem jednak było ono w pełni uzasadnione. Teoretycznie nie miała powodu, by podchodzić do ściany i łapać za słup podtrzymujący strop.

- Idę spać - zaczęła się po nim sprawnie wspinać, w czym pomagały jej zaciskające się na konstrukcji szpony, rękami także dobrze się trzymała. Wchodziła na górę tak, by niczego nie uszkodzić. 

- Co? - medyk został zbity z tropu, zaskoczony. - Na suficie? - zapytał. - Złaź w tej chwili - rozkazał. - Sufit to nie jest miejsce do spania.

Nie dostał odpowiedzi. Femme ułożyła się na drągu. Nie okrągłym oczywiście, a mającym przekröt kwadratu czy też prostokąta. 

- Zejdź stamtąd. Nie mam zamiaru cię naprawiać, jak zlecisz.

- Nie będzie to konieczne, ponieważ nie spadnę.

W tym momencie do pomieszczenia wszedł Prime. Podążył za wzrokiem przyjaciela, a gdy zobaczył, z kim on rozmawia, zakoczył się. Został zauważony przez obojga Transformerów.

- Powiedz jej coś Optimusie, zamierza tam spać - rzekł dość mocno niezadowolony Ratchet, delikatnie mówiąc.

- Nie musisz tam układać się do snu, mamy wolne kwatery. Możemy ci jedną odstąpić - powiedział łagodnie.

- Nie będzie to konieczne - postać trwała przy swoim.

- Nie jesteś tam stabilna. Możesz przypadkiem spaść i się uszkodzić.

- Nie spadnę. Potrafię spać w tego typu miejscach. Nic nie osiągniesz - zamknęła optyki. Przywódca tej bardziej przychylnej jej frakcji wiedział, iż kłótnia z nią jest bezcelowa. Przekonał się już o tym, że jak Wrongedspark coś postanowi, nie ma sensu zmieniać jej zdania na siłę. Poza tym nie chciał tego robić, choć w razie czego, by chronić Autoboty, też by mógł postawić na swoim i być bardziej stanowczy, niż ugodowy. Wszystko zależało od sytuacji.

- Zrób więc, jak uważasz - Ratchet popatrzył na niego w niedowierzaniu, mając w optykach dezaprobatę - Nie zamierzam cię do niczego zmuszać, ale wiec, że w razie czego, zawsze możesz dostać osobną kwaterę.

- Zapamiętam. (Ale raczej tego nie wykorzystam) - ostatnie zdanie powiedziała do siebie w myślach. Choć niczego nie wykluczała. Ale na razie wolała pozostać w bezpiecznym miejscu.  Poza tym było tu naprawdę przyjemnie ciepło, gdyż ogrzane powietrze jak zawsze w ziemskich warunkach, unosiło się ku górze, kumulując się tam. Zasnąć tu było stosunkowo łatwo. Femme pamiętała jednak, że istnieje prawdopodobieństwo zerwania sojuszu i wrócenia spać na zewnątrz, w zimnej jaskini. Chłód doskwierał tam najbardziej po deszczu. Szczególnie, jeśli Wrongedspark także była mokra. Lecąca z chmur woda potrafiła doskwierać wygodzie. Jednak nie przeżyciu, i to było ważne. Choć trzeba było pamiętać, by nie latać w czasie burzy z piorunami. Spotkanie z nimi nie należało do przyjemnych zajęć, poza tym było bardzo niebezpieczne.

- Wrongedspark - jej odpoczynek przerwał głos Prime'a. Popatrzyła na niego. - Jaką masz częstotliwość? - spytał, jednak pytanie nie zostało przez nią zrozumiane. Optimus nie wiedział czy nie chce jej odpowiedzieć, czy nie zna odpowiedzi - Moglibyśmy cię podłączyć do naszej częstotliwości komunikacyjnej, byś mogła się kontaktować w razie czego z którymś z nas lub centrum dowodzenia. Byłaby wtedy możliwość, by cię wesprzeć w wypadku ataku lub wysłać ci most ziemny, byś nim wróciła do bazy, jakbyś była poza nią.

- Skąd byście wiedzieli, gdzie jestem?

- Byłaby możliwość namierzenia cię.

- Nie - nie zgodziła się.

- To dla twojego bezpieczeństwa.

- Nie. Nie będziecie mnie namierzać - odpowiedziała stanowczo, ale i tak spokojnie, jak zawsze. Tylko tego jej brakowało, żeby mogli ją śledzić i wiedzieć, gdzie jest.

- Byłabyś zdana na siebie.

- Jak dotąd - znowu się ułożyła, dając tym znak, że nie zamierza kontynuować tej rozmowy. Optimus zrozumiał sygnał, zamilknął więc, dając jej odpocząć. Nie chciał doprowadzać do spięć między nimi. Wtedy wróciła reszta Autobotów, jednak zostały zignorowane przez leżączgo przy suficie Transformera. Natomiast Ratchet ruchem głowy uświadomił im, że nie są tu sami. Wrongedspark usłyszała, jak cała nowoprzybyła trójka zwróciła głowy w jej stronę, pozostała jednak niewzruszona.

- Co ona tam robi? - spytała zaskoczona Arcee.

- Spać tam zamierza - odrzekł nadal zły Ratchet. - Jak by nie było innych miejsc - powiedział cicho do siebie i z lekkim trudem, ale Wrongedspark dała radę rozróżnić jego słowa. Przynajmniej nie krył się z tym, że nie jest jej przychylny. Pozostała więc tam, gdzie się ułożyła.

- Tam? - Bulkhead nie wiedział, jakim cudem można spać na tak ograniczonej przestrzeni.

- Dajmy jej spać - powiedział Optimus. - Nie nam oceniać, gdzie preferuje udać się w stan spoczynku, to jej decyzja.

- A ty nie bądź taki święty. Tu nawet prywatności żadnej teraz nie mamy. I może wszystko podsłuchiwać oraz podpatrywać. Nie życzę sobie, by patrzyła mi na ręce.

- Więc mogę ci na ręce nie patrzyć - odrzekła, patrząc w sufit, gdyż ułożyła się teraz na plecach. Skoro słuch miała sprawny, nie widziała potrzeby, by śledzić ich wzrokiem i kontrolować nim, co czynią.

- I widzisz? Już podsłuchuje - medyk rzekł do Prime'a.

- Cicho nie mówicie, więc automatycznie słyszę, o czym rozmawiacie.

- To akurat jest prawda - przywódca Autobotów stanął po jej stronie.

Po tym zdaniu dosłyszeć można było jedynie ciche prychnięcie białego Bota z pomarańczowymi wstawkami, po którym wrócił on do pracy.

Pozostałe Autoboty nie do końca wiedziały, jak się ustosunkować do obecnej sytuacji. Postanowiły więc poczekać na ruchy znajdującej się ponad nimi postaci, by na ich podstawie wyciągnąć własne wnioski. Po kilku minutach Wrongedspark zasnęła ponownie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

3181 słów, jestem z siebie zadowolona. To teraz robię próg 5000 😂 

Nie no, żartuję, jeszcze tak długich części pisać nie umiem XD

Przyznam Wam, że z tym rozdziałem miałam problem, gdyż opis bazy robiłam na kadrach z TFP, ale już w pierwszym i drugim odcinku serialu ta baza była inna. W trzecim też i tam to autorzy przebili wszystko, bo głośniki do których Miko podłączyła swoją elektryczną gitarę, pojawiły się na miejscu w ciągu uśmio sekund, liczyłam XD A po kilkunastu kolejnych zmaterializował się tam laptop. I w sumie to w każdym innym odcinku baza miała kila różnic. Autorzy widocznie ani trochę nie myśleli o biednych, fanfikowych artystach 😂 A co do opisu sufitu, to była moja własna inwencja na potrzeby tego opowiadania. Ale cała reszta jest z TFP.

Mam nadzieję, że nie zanudził Was ten rozdział oraz te opisy, bo jednak chyba mi sporo to zajęło. Wszystko było czytelne?

Jak Wam się podobała ta część? Zadaję sobie bowiem sprawę z tego, że mogła być nudna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro