Halo?
Czy przyjąłby mnie w swoich ramionach
Wiedząc to co może kiedyś powiem
Choć najchętniej bym milczała jak grób
Ciecz na rękach jest dostatecznie wymowna
Czas nie może się doczekać pokwitowania
Za te wszystkie nieodebrane listy zapłacę
Lecz skoro nie mam grosza przy duszy ukradnę
Będę zmuszona wyrwać złote serce z domu
Jakże wysoka cena za niewolnika należna mu
Głos mój w muszli zamknął zachłanny łajdak
Głaszcząc mnie po głowie obiecał czuwać
Słowa nie złamał jak cień ze mną splątany
Zawsze jest gdy upadam więc czyja to wina
Policzył każdy niepostawiony kulawy krok
Patrzy szklanymi oczami z rękami bez sił
Jak krzyczę ciszą przeszywającą ściany
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro