Rozdział 5
~*~
*Nanami*
*Tego samego dnia, 9:00*
Gdy się obudziłam chłopaka już nie było, a ja westchnęłam. Nie lubiłam gdy kładłam się spać z nim, a go rano nie było. No, ale blondyn o dziwo wstawał wcześnie. Pewnie przez to, że często przysypia. Chociaż podejrzewam, że on udaje. W końcu jest wampirem i no powiedzmy sobie szczerze, on nie musi spać. Wstałam z łóżka i od razu skierowałam się do toalety. Tam wzięłam prysznic i dopiero po kąpieli uświadomiłam sobie, że nie wzięłam nic na zmianę. Na szczęście ręczniki w łazience były i zaraz się nim owinęłam. Wyszłam z pomieszczenia do mojego pokoju i podeszłam do komody.
- Bitch-chan, nasz oj...- Kapelusznik zatrzymał się w połowie zdania widząc mnie.- Oho... On może poczekać.- Powiedział i zaczął się do mnie przybliżać, a ja westchnęłam.
- Laito, co chcesz?- Zapytałam rudowłosego.
- Hmm... Czego ja mogę chcieć od ciebie?- Zapytał jeszcze bardziej się przybliżając. Chwyciłam ręcznik z boku gdyby chciał użyć wampirzych mocy.
- A z jakiego powodu tutaj przyszedłeś?- Zadałam ponownie pytanie i go wyminęłam podchodząc do szuflady. Wyjęłam z niej ubrania, czyli czarne rurki i za dużą męską koszulkę.
- Nasz ojciec chcę z tobą porozmawiać.- Powiedział i westchnął.
- Okey, powiedz Panu Sakamaki'emu, że zaraz przyjdę.- Rzekłam i spojrzałam na niego wymownie.
- Dobra, będzie na ciebie czekał w gabinecie.- Wytłumaczył, a ja pokiwałam głową.
- Wyjazd stąd!- Warknęłam gdy nadal nie wychodził, a ja zaczęłam czuć się co raz to bardziej skrępowana.
Ten na moje słowa zaśmiał się i wyszedł. Po upewnieniu się, że już poszedł wzięłam czystą bieliznę i zrzuciłam ręcznik. Założyłam ją i wtedy znowu poczułam czyjąś obecność. Natychmiast chwyciłam ręcznik i się zakryłam. Od dziecka miałam dziwną krępację na moje ciało. Nawet jeśli byłam w bieliźnie czy stroju kąpielowym.
- Do cholery jasnej!- Warknęłam i obróciłam się ze wściekłym wyrazem twarzy w stronę intruza. Moja twarz tylko troszeczkę złagodniała gdy ujrzałam Shu.- Puka się!- Warknęłam na chłopaka.
- Przecież nie patrzę.- Mruknął. Trochę w tym racji było, bo miał zamknięte oczy, ale jestem prawie pewna, że wcześniej miał otwarte oczy.
- Ehh...- Westchnęłam i założyłam koszulkę na ręcznik, a zaraz potem wyciągnęłam materiał i założyłam czarne spodnie.- Jesteś strasznie irytujący.- Jęknęłam, a on się zaśmiał.- Ale po co tu przyszedłeś?- Zapytałam zaciekawiona.
- Spotkałem Laito i mi powiedział, że jesteś w ręczniku.- Wzruszył ramionami, a ja chwyciłam szczotkę do włosów z biurka. Rozważałam czyby w niego tą szczotką nie rzucić, ale stwierdziłam, że szkoda mi szczotki, a w dodatku musiałam ogarnąć moje włosy.
- Mogłam się tego spodziewać.- Mruknęłam rozczesując włosy.
Umyłam jeszcze zęby i założyłam moje czarne trampki. Następnie opuściłam pokój, a blondyn poszedł za mną. Zatrzymałam się nagle zdając sobie sprawę, że nie wiem gdzie mam iść. Chłopak jednak się nie zatrzymał, a zrobił to dopiero po przejściu pięciu metrów.
- Dlaczego się zatrzymałaś?- Zapytał.
- Bo nie wiem gdzie jest gabinet waszego Ojca, a tak w ogóle dlaczego ze mną idziesz?- Wytłumaczyłam chłopakowi, a ten westchnął.
- Mam cię tam zaprowadzić i ojciec też mnie prosił. Prawdopodobnie chodzi o nas.- Wyznał i ruszył dalej, a ja go dogoniłam. Zrównałam z nim kroki i wyjęłam jego rękę z kieszeni by potem jego palce spleść ze swoimi.
- O nas? Niby o czym?- Zadałam pytanie, a ten uścisnął lekko moją rękę.
- Nie jestem pewien, ale prawdopodobnie chcę się zapytać o ślub.- Chciał udawać znudzonego i obojętnego, ale nie zbyt mu to wychodziło. Było widać jak na dłoni, że jest zakłopotany.
Spojrzałam na niego zaskoczona i się zatrzymałam. Chłopak oddalił się na jeden krok i gdy poczuł, że się zatrzymałam obrócił się do mnie twarzą. Byłam zdziwiona, zakłopotana i zawstydzona. Jasne nasz związek był na poważnie i nie raz myślałam o tym jakby to było gdybyśmy wzięli ślub, ale nigdy nie planowałam rozmawiać o tym z jego ojcem.
- O ślub?- Zapytałam dla upewnienia, a Shu pokiwał głową.- Ale co... Jaki ślub...?
- Ojciec czekał aż w końcu będę miał dziewczynę i się z nią ożenię.- Wytłumaczył, a ja westchnęłam.
- Dobra chodźmy. Dowiemy się o co mu chodzi od niego samego.- Westchnęłam i wyrównałam z blondynem. Ten pokiwał głową i kierował nas dalej.
W końcu dotarliśmy do masywnych, zdobionych drzwi. Mój towarzysz zapukał i gdy usłyszeliśmy proszę otworzył drzwi, a następnie przepuścił mnie w drzwiach.
- O dobrze, że jesteście. Witaj Nanami-san, mój synu.- Przywitał się i wstał za biurka.
- Witam Sakamaki-sama.- Przywitałam się, a Shu tylko pokiwał głową na przywitanie. Szturchnęłam go, ale ten tylko wzruszył ramionami.
- Usiądźcie.- Powiedział i wskazał na kanapę, a on sam usiadł na fotelu.
Razem z chłopakiem usiedliśmy na miejscu wskazanym przez pana Sakamaki'ego. Blondyn wyglądał trochę na znudzonego, a ja byłam strasznie zestresowana.
- Przejdę do rzeczy. Czy myśleliście już o ożenku?- Zadał pytanie, którego najbardziej się obawiałam podczas tej rozmowy.
~*~
Yo!
Mówiłam, że będzie no to jest. Ogólnie byłby wcześniej gdyby nie marudzenie taty -.- Się obraził o byle co i wyłączył na kilka godzin internet! Do tego miał do mnie o wszystko pretensje. Wy rozumiecie to, że tata kazał mi w końcu wyjść na dwór, jak wcześniej miał do mnie pretensje o to, że wychodzę!! No kurde niech się facet zdecyduje!
Rozdział od trzech dni do tygodnia się pojawi!
Bayooooo!!!!!!!
Kazenakii
PS.
KOMENTUJCIE!!!!!!!
ORAZ
GWIAZDKUJCIE!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro