Rozdział 6
Wiem, wiem jestem idiotką ;____; Ale wpadłam na ten rozdział jakoś godzinę po ogłoszeniu zawieszenia!
~*~
Teraz gdy tak siedziałam przed nimi moja pewność siebie uleciała. Patrzyli na mnie z niecierpliwością, ale ja patrzyłam na swoje nogi w ciszy. Usłyszałam westchnięcie na co podniosłam głowę i spojrzałam w stronę dźwięku, Reiji. Przewróciłam oczami, ale wyprostowałam się patrząc na nich.
- Co chcecie wiedzieć?- Zabrałam pierwszy raz głos odkąd zebraliśmy się w salonie.
- Wszystko.- Odezwał się Shu. Spojrzałam na niego wrogo. Niech się on nie odzywa, to wszystko jego wina. Gdyby mnie wtedy zostawił byłabym już w drodze do ciotki. No, ale nie żałuję.
- No okej...- Ucichłam na chwilę by wymyślić jakieś sensowne zdanie.- Urodziłam się 25 Sierpnia 1997 roku...
- Możesz przejść do konkretów?- Zapytał zirytowany Ayato.
- Nie i mi nie przerywaj!- Warknęłam w jego stronę.- Ehh... Zaadoptował mnie Ethan, był księdzem z tego co mi wiadomo. Trzy lata temu od niego i mojej chrzestnej Cordelii...- Zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam na nich. Patrzyli na mnie z szokiem. Wiedziałam, że musieli ją znać. Skoro z Subaru mamy razem matkę to tym bardziej powinni znać Cordelię.
- Pytania później.- Powiedziałam, gdy Reiji chciał coś powiedzieć. Westchnął, ale posłusznie się zgodził i kazał mówić dalej.
- Od Ethana i Cordelii dowiedziałam się, że jestem adoptowana, a mój ojciec nie żyje, mówili, że został zamordowany. Natomiast matka... Nie wytrzymała porodu. Okazuje się, że cały czas żyłam w jednym wielkim kłamstwie.- Powiedziałam wściekła zaciskając pięści oraz zwracając głowę w dół.
- O tym, że jestem wampirem dowiedziałam się pięć lat temu. Moje kiełki zaczęły być szpiczaste, ludzkie jedzenie nie była jakoś już tak bardzo smaczne. Gdy wracałam z zajęć muzycznych zdarzył się wypadek. Jakiś facet wjechał w słup, było tam pełno krwi. Moje zmysły się wyostrzyły. Gdyby nie to, że zaraz uciekłam pewnie rzuciła bym się na tego faceta i go dobiła do końca.- Powiedziałam z obrzydzeniem.
- Nie wiedziałam co mi się dzieje. Podczas nieobecności mojego opiekuna weszłam do jego zakazanej biblioteki. Wiedziałam, że wiele ryzykuje. Znalazłam kilka książek w dziale zakazanym. Wzięłam je i uciekłam do pokoju. Każdą ze szczegółami przeczytałam i analizowałam. Moje zachowanie pasowało do pół człowieka- pół wampira. Z początku byłam wystraszona, bo w końcu jak to się stało skoro w mojej rodzinie nie było wampirów. Zaczęłam myśleć, że jednak jakiś wampir musiał być. Początkowo zamknęłam się w pokoju i z niego nie wychodziłam. Nie jadłam, nie piłam, po prostu nie czułam takiej potrzeby.- Mój głos był wyprany z uczuć. Nie lubiłam tamtego momentu w moim życiu.
- Jednak za każdym razem gdy przynosili mi jedzenie czułam za drzwiami krew. To było nie do wytrzymania. W końcu podjęłam się wyzwania. Wyszłam z pokoju i zachowywałam się jakby nigdy nic się nie stało. Zatrudniłam nawet niezdarną kucharkę. Non stop się to gdzieś przecięła, zdarła. Za każdym razem jej pomagałam. Nie było to proste, ale się powstrzymywałam.- Wykrzywiłam twarz w grymasie.
- W końcu po trzech latach przestałam cierpieć. Krew stała się dla mnie co raz bardziej obojętna. Jasne, moje zmysły nadal się wyostrzają na jej zapach, ale potrafię to ujarzmić. Z tego co wiem, powinnam za rok przestać się zmieniać jeśli chodzi o wygląd. Ewentualnie w wieku 20 lat przestanę.- Powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Hmm... Wiedziałam jak wygląda moja matka. Ze zdjęć, ale mojego ojca nawet na oczy nie widziałam. Z listu od matki dowiedziałam się, że mam brata, mój ojciec jak i sama ona żyją. Głównie odeszłam, bo bałam się reakcji Subaru na wieść o tym, więc napisałam list i uciekłam. Na początku chciałam szukać ojca, ale mama prosiła mnie bym go nie szukała, więc postanowiłam zrezygnować z tego.- Niepewnie ponownie zabrałam głos.- To by było na tyle jeśli chodzi o moje wyjaśnienia. Możecie zadawać pytania.- Powiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na braci. Ich twarze wyrażały kompletny szok.
Usłyszałam ciche przekleństwo. Odwróciłam głowę w stronę dźwięku, ale nikogo tam nie ujrzałam. Rozejrzałam się po braciach i brakowało tylko Subaru. Reiji chciał się odezwać, ale ja szybko pobiegłam do pokoju białowłosego. Gdy byłam już przed drzwiami do moich uszu doszedł dźwięk tłuczonego szkła. Wystraszyłam się. Weszłam do pokoju chłopaka nawet nie pukając, a to co tam ujrzałam przeraziło mnie. Cały pokój był zdemolowany. Meble zniszczone, wszelkie szklane rzeczy zbite. Natomiast winowajca z głową w rękach siedział na podłodze. Powoli do niego podeszłam. Przykucnęłam przy nim i chciałam dotknąć jego ramienia. Gdy już miałam to zrobić odepchnął moją rękę i podniósł głowę. Miał oczy przepełnione bólem.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś od razu?!- Krzyknął w moją stronę. Skierowałam głowę w dół. Usiadłam na klęczkach nie podnosząc głowy. Bałam się ponownie spojrzeć w przesiąknięte bólem różowe tęczówki.
- Mama kazała mi ciebie nie szukać.- To było moje jedyne wyjaśnienie.- Wiem, że to nie jest wystarczające wyjaśnienie, ale też się bałam twojej reakcji. Dlatego też uciekłam zostawiając list. Wszystkie karty zostały odkryte, więc musiałam odejść. Nie miałam w planach powrotu, ale moja ciotka u której się zatrzymałam kazała mi dostarczyć jakieś papiery i wtedy spotkałam Shu.- Odezwałam się nadal na niego nie patrząc. Chłopak westchną i wstał z ziemi.
- Muszę to wszystko przemyśleć.- Odpowiedział i zniknął.
Z moich oczu poleciały łzy. Usiadłam na podłodze mając głowę na kolanach. Cicho zaszlochałam. Oparłam się o jakiś zniszczony mebel i po prostu płakałam. Nie wiem ile tak siedziałam. Może kilka sekund, minut, a może godzin.
Co jeśli mi nie wybaczy?
Nie powinnam wracać...
Powinnam zostawić ich w spokoju...
Nawet nie zauważyłam gdy ze zmęczenia zasnęłam. Ostatnie co czułam było to ciepło czyjegoś ciała i miękkie łóżko.
~*~
To by było na tyle! Skończyłam go pisać, ale za pewne będzie problem z dziesiątym... Nic nie obiecuję. Nie wiem kiedy się pojawi, bo nie odwołuje tego. Opowiadanie będzie zawieszone. Ja muszę już kończyć.
Bayo!
Kazenaki
PS. Połączony rozdział 9 i 10.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro