Rozdział 12
NIESPODZIANKA!!!!!!!!
Pojawią się przekleństwa!
~*~
Po chwili Subaru zaczął przecierać oczy, a ja zauważyłam, że moja ręka znów przenikała przez niego. Westchnęłam chwytając najbliższy kamyk i zaczęłam coś bazgrać na kafelkach. "To nie byłam ja. To Cordelia. Nie wiem co ona kombinuje, ale nie wierz jej." Spojrzał na napis, a później na kamyk. Otarł łzy podchodząc do mnie.
- Dlaczego mam Ci wierzyć?- Zapytał stając obok mnie, a zarazem obok napisu.
Ponownie zabrałam się za pisanie. Tym razem brzmiało to tak. "Nie musisz mi wierzyć. Po prostu bądź czujny i nie wierz jej. " Wstałam z klęczek i zaczęłam podrzucać kamyk. Chłopak patrzył na to zaskoczony.
- Dlaczego cię nie widać?- Zadał kolejne pytanie. Złapałam kamyk i kucnęłam przy ziemi ponownie pisząc po niej.
"Jestem ciałem astralnym, duchem. Zabrała mi moje ciało fizyczne."
- Od kiedy?- Następne.
"Od dwóch dni." Wypisałam na kafelkach nadal nie wstając. Czekałam na następne pytanie z jego ust.
- Dlaczego nie poinformowałaś nas?
"Nie mogłam. Dotykałam przedmioty, ale was nie mogłam. Żadnego człowieka oprócz mojego ciała." Napisałam i chciałam już wyrzucić kamyk, ale jeszcze zdecydowałam się coś napisać.
"Pamiętasz gdy dwa dni temu jakaś kartka spłonęła?" Zadała pisemnie pytanie na co on w odpowiedzi kiwnął głową.
"To była próba powiedzenia wam." Napisałam i zaraz coś dopisałam. "Idę do salonu." Wyrzuciłam kamyk i wstałam z klęczków. Ruszyłam w stronę salonu, a za mną Subaru.
TIME SKIP
Razem z Subaru gdy weszliśmy usłyszeliśmy krzyki. Ja od razu tam pobiegłam, a Subaru szybszym krokiem za mną. Przeżyłam szok gdy weszłam do pomieszczenia. Laito stał z chamskim uśmiechem, Shu próbował wyrwać się Ayato, Reiji chciał wszystkich uspokoić, ale mu nie wychodziło. Natomiast Cordelia uśmiechała się szeroko na widok przed nią.
- Shu uspokój się!- Krzyknął na niego Reiji, ale nie dało to skutku.
- Pocałowałeś ją!- Krzyknął blondyn dalej próbując się wyrwać, ale nie dawało to nic.
- Nie prawda.- Powiedział Laito wesoło.- To ona mnie pocałowała.
- Kurwa! Do cholery Ayato puść mnie!- Warknął Shu i ponownie próbował się wyrwać.
- Nie.- Odpowiedział czerwonowłosy z chamskim uśmiechem.
- Kotku uspokój go.- Odezwał się do uśmiechającej się Cordelii.
- Nie.- Rzuciła patrząc się na przedstawienie, a następnie spojrzała wrednie na mnie.- Chciałam go pocałować, bo nie kocham Shu. Podoba mi się Laito.- Powiedziała podchodząc do Laito, a następnie przerzuciła sobie jego rękę przez ramię.
- Kurwa!- Kolejne przekleństwo wydobyło się z ust Shu. Powoli zaczęłam sobie wszystko analizować.
"Cordelia... Laito... Pocałunek... Zły Shu..."- Połączyłam fakty i nagle mnie olśniło.- "O kurwa! Ona przelizała się z Laito!"- Napełniło mnie obrzydzenie* na tą myśl. Wkurzyłam się na to całe zamieszanie. Nie chciałam by Shu przeze mnie cierpiał.
- DOSYĆ!!!!!!!- Krzyknęłam mając nadzieję, że mnie usłyszą. Na szczęście każdy obrócił głowę w moją stronę.
~*~
*Nie mam nic do Laito! Osobiście nawet go lubię!
Witam ponownie!!!!
Mam nadzieję, że niespodzianka się udała!!!! Niestety zbliżamy się do końca. Jeszcze 1/2 rozdziały oraz epilog, a to już będzie koniec ;-; Nie chcę was zagadywać.
Bayo!!!
Kazenakii
PS.
KOMENTUJCIE!!!!!!
ORAZ
GWIAZDKUJCIE!!!!!!
Piosenka:
Nightcore - The devil
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro