Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Chciałabym wszystkim podziękować za gwiazdki, komentarze pod tym opowiadaniem oraz pod pierwszą częścią. BARDZO DZIĘKUJĘ! MAM NADZIEJĘ, ŻE KAŻDY ZOSTANIE ZE MNĄ DO KOŃCA ORAZ, ŻE NIE ZAWIODĘ WASZYCH OCZEKIWAŃ! 

Już nie gadam tylko zapraszam do czytania!

~*~

 - Nie ładnie tak uciekać Nanami.- Usłyszałam, a zaraz potem ujrzałam piękne niebieskie, jak ocean tęczówki.  

Nie odezwałam się tylko patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Po chwili ogarnęłam się i próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Niestety był silniejszy. Przestałam się szamotać. Znów spojrzałam w jego oczy.

- Puść mnie.- Wyszeptałam. 

On bez słowa mnie puścił, ale obserwował każdy mój ruch. W dodatku wyglądał jakby miał mnie zaraz znów przycisnąć do ściany bym mu nie uciekła. Westchnęłam i ponownie ruszyłam do sekretariatu, a ona jak cień ruszył za mną obserwując każdy mój najmniejszy ruch. Zapukałam do drzwi, a następnie powoli je otworzyłam. Weszłam do środka, a Shu zaraz za mną.

- Dzień Dobry.- Odezwałam się zaraz jak tylko weszłam do pokoju, a osoby znajdujące się w nim spojrzały w moją stronę.- Mam przesyłkę, którą miała być dostarczona osobiście przez moja ciotkę, ale niestety nie mogła do państwa przyjść, więc ja przyszłam w zastępstwie.- Rzekłam poważnym tonem. 

- Pani ciotka to?- Zapytała się jakaś starsza pani przy najbliższym biurku.

- Shinoa Nekami.- Odpowiedziałam z lekki zawahaniem i kątem oka spojrzałam na Shu, dokładnie przysłuchiwał się naszej rozmowie.

- Aaaaaaaa, a ty jesteś?- Ponownie zadała pytanie.

- Nanami Sakine. Jeśli coś się nie zgadza proszę zadzwonić do ciotki.- Odpowiedziałam z uśmiechem.

- Nie, nie. Odłóż tutaj list, podpisz się tu...- Pokazała na pewną kartkę. Podeszłam do niej i wzięłam długopis. Napisałam na nim moje nazwisko.

- To już wszystko?- Zadałam pytanie odkładają długopis i paczkę.

- Tak, tak. Możesz już iść. Do widzenia!- Pożegnałam się z nią i razem z Shu wyszłam z gabinetu. 

Nie chciałam z nim gadać, więc od razu ruszyłam w stronę wyjścia, ale ten chyba nie miał zamiaru odpuścić. Załapał mnie za nadgarstek przyciągając do siebie.

- Wytłumacz mi dlaczego zniknęłaś?- Wyszeptał.

- Nie mogę. To ostatni raz jak mnie widzisz. Nie mów braciom, że mnie spotkałeś.- Odezwałam się i zaczęłam się wyrywać. 

- Myślisz, że teraz cię puszczę?- Zadał kolejne pytanie.

Miał rację. Wiedziałam, że mnie nie puści. Przynajmniej miałam nadzieję, że bez problemów wrócę do ciotki. Niestety to już było nie możliwe, wiedział gdzie mogę mieszkać i gdzie najprawdopodobniej mnie znajdzie lub zdobędzie jakieś informacje. Westchnęłam. Nie chciałam sprawiać ciotce problemów, a w dodatku nie chciałam jej narażać na niebezpieczeństwo. Mój świat, nie był jej światem. Nie należała do niego, a ja nie raz też nie chciałam do niego należeć. 

- Mam nadzieję.- Wyszeptałam głosem bez emocji. 

- To niestety cię zawiodę. Nie puszczę cie dopóki mi wszystkiego nie wytłumaczysz.- Zgasił moje resztki nadziei. Nie chciałam mu tego wszystkiego tłumaczyć. Wytłumaczyłam wszystko w liście. Chyba.

- Ehh...- Westchnęłam.- Co chcesz wiedzieć?- Zapytałam głosem męczennika.

- Podaj mi powód dlaczego uciekłaś.- Tym "pytaniem" zaskoczył mnie. Byłam pewna, że napisałam to w liście. Chciałam już otworzyć usta by mu powtórzyć te same słowa, ale on nawet nie dał mi się wysłowić i dopowiedział:

- Prawdziwy powód.- Poprawił się, a ja zaczęłam się porządnie zastanawiać czy był inny powód.

- Nie chciałam...- Zaczęłam, ale zaraz przerwałam zdając sobie sprawę, że nie wiedziałam co miałam odpowiedzieć.

No właśnie czego nie chciałam? Widzieć Subaru? Zakochać się w Shu? Zobaczyć się z matką? Naprawdę nie wiedziałam. Uciekłam, bo nie chciałam się z tym wszystkim zmierzyć. Za dużo wtedy zwaliło mi się na głowę i chciałam po prostu od tego wszystkiego uciec. Co zresztą prawie mi się udało. Chociaż nie do końca, do teraz mnie to wszystko dręczyło, więc nie koniecznie się odcięłam od przeszłości.

- Nie wiem...- Wyszeptałam nagle spoglądając w podłogę.

- Jak to nie wiesz?!- Warknął i przycisnął mnie mocno do ściany.

- No nie wiem! Naprawdę nie wiem! Bałam się! Ale nie wiem czego!- Krzyczałam wyrywając się.- Nie mogłam tam po prostu wytrzymać...- Ostatnie zdanie wyszeptałam.

Wiem, że mogło go to zranić, ale ja nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Niespodziewanie Shu odsunął się ode mnie spuszczając głowę. Spojrzałam na niego i wyciągnęłam rękę by go chwycić za policzek, ale on odepchnął moją rękę. Opuściłam rękę i patrzyłam na niego smutnymi oczami. Chciał już odejść, ale chwyciłam go za nadgarstek.

- Przepraszam...- Wyszeptałam przyciągając go do siebie.- To nie miało tak zabrzmieć...- Chciałam się odsunąć, ale ten mnie przyciągnął jeszcze mocniej do siebie, wtuliłam się w niego.- Chodziło mi o to, że... Że kiedy się dowiedziałam... Że moja matka tam mieszkała... G-gdy ja w tym czasie nie mogłam się pogodzić z tym, że przeze mnie o-ona umarła... P-poczułam, że ja tam przeszkadzam... Za bardzo psułam tą rodzinę...- Po części mówiłam prawdę, ale to nie są to jedyne powody.

- Wcale tak nie było.- Powiedział wkładając swoją twarz w moje włosy. Uśmiechnęłam się.

- Wrócisz?- Zapytał, a ja zamarłam.

Co miałam mu odpowiedzieć? Przecież nie mogę wrócić. Choć może. Nie! Nie mogę! Chyba. Jeśli wrócę to po co ja wtedy uciekałam? To by wtedy nie miało sensu. Ja nie mogę tam wrócić. Pokręciłam przecząco głową, a ten natychmiast mnie od siebie odsunął i spojrzał na mnie zaskoczony.

- Czemu?

- Nie mogę...- Odpowiedziałam i chciałam odejść, ale jego silne ramiona przyciągnęły mnie do siebie tym samym mnie zatrzymując.

- Proszę... Proszę zostań... Ze mną...- Czemu on mi to robi? Czemu nie może mnie zostawić w spokoju?

- No dobrze... Zostanę... - Powiedziałam i zaczęłam głaskać jego plecy.

Wiem, że wynikną z tego kłopoty, ale nie mogłam mu odmówić. Za bardzo go kochałam i nie potrafiłam mu odmówić. Wiedziałam, że właśnie wpakowałam się w kolejne bagno, ale nie szczególnie mi to przeszkadzało.

~*~

Boże! To jest trochę denne... Choć wiem, że niczego dziś już lepszego nie wymyśle... Chyba przestane impulsywnie pisać tylko jak wszystko zaplanuje... Ehh... Ale niech już będzie... Chyba nie będzie tak źle... Piszcie w komentarzach czy się podoba... Jak się nie będzie podobać to skasuje i spróbuje napisać od nowa...

Następny pojawi się:

Do 15.05.2016r. 

Bayo!

Kazenaki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro