Rozdział 5
*w 1*
Wieczór nadszedł szybciej, niż chłopcy się spodziewali. Eleven siedział w swoim pokoju, zastanawiając się, co też takiego zrobił Neskotowi i Wezie, że aż zaprosili Kitsu. Był przekonany, że niebieskowłosa nie będzie chciała z nim przyjaźnie rozmawiać. Byli wieloletnimi przyjaciółmi, sam nie wiedział, co takiego strzeliło mu do głowy na tamtej zadymie. Tak czy tak dziewczyna obiecała mu dobitnie, że nigdy więcej nie postawi stopy w jego mieszkaniu, a teraz tak po prostu zgodziła się przyjechać. Miał szczerą nadzieję, że to wszystko tylko głupi żart, a znajoma nawet nie ma zamiaru się pojawić. Ale skoro tak, to czemu przyjaciele wymyślili aż tak okrutny dowcip? Blondyn prawie zdążył się uspokoić, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi.
- Cholera - mruknął pod nosem - Nie ma mnie! - krzyknął wgłąb mieszkania, po czym opadł na łóżko, zamykając oczy.
Elek tak bardzo nie chciał jej widzieć, że słowa nie byłyby w stanie tego opisać. Był szczerze przekonany, że niebieskowłosa ma podobne zdanie. A może to nawet nie ona? Może to sąsiadka albo chłopaki robią sobie jaja i uwiarygadniają je dzwonkiem? Nikt chyba nie miał przyjechać, w każdym razie blondyn nic o tym nie wiedział. Ewentualnie mógłby to być Zeron, ale szatyn zapowiadał się dopiero na za miesiąc, bo chwilowo mocno przytłaczała go nauka. Mimo wszystko Mateusz zaniepokoił się, słysząc kroki, a potem otwieranie drzwi. Wstrzymał oddech, oczekując krótkiego powitania, które mogłoby świadczyć o jakimkolwiek losowym człowieku. Niestety, to co usłyszał sprawiło, że zaczął naprawdę bać się o swoje zdrowie i życie.
- Cześć Kitsu - powiedział Weza, gestem zapraszając dziewczynę do środka.
- No siemka - odpowiedziała dziewczyna, przekraczając próg - Więc? O co wam poszło, że tak nagle dzwoniłeś i kazałeś mi przyjeżdżać?
- Może chodźmy do salonu - zaproponował brunet, patrząc wymownie na drzwi do pokoju Elevena.
Dziewczyna zrozumiała i skinęła głową na znak zgody. Rzuciła plecak obok kanapy w salonie i rozsiadła się wygodnie obok znajdującego się już na miejscu Neskota. Spojrzała na chłopaków z wyczekiwaniem. Rudzielec wzruszył ramionami, jednak wyglądał na lekko zaniepokojonego. Daniel westchnął, przysiadł na pufie i zaczął wyjaśniać niebieskowłosej, o co cały raban. Najpierw wspomniał o popijawie i tajemniczej dziewczynie, a potem rozgadał się o Darii. Ta sprawa ciekawiła i niepokoiła całą trójkę najbardziej. Brunet przez chwilę zastanawiał się, czy powiedzieć Kitsu o tym, co Eleven mówił o niej samej, kiedy dowiedział się, że przyjedzie. Po krótkim namyśle zdecydował się opowiedzieć także to, żeby dziewczyna miała pełny obraz okoliczności. Jakby nie patrzeć to właśnie ta sytuacja upewniła Tomka w tym, że coś jest nie tak z ich blondwłosym przyjacielem.
- Czekaj... Co?! - Kitsune wyglądała na absolutnie wstrząśniętą - Naprawdę powiedział coś takiego, czy to jakiś wasz słaby żart?
- Naprawdę - Weza skinął głową pełen powagi.
- Jasna cholera, co on ma w tej głowie? - westchnęła niebieskowłosa - A może mu się przyśniło? Chociaż akurat ze mną...? Trochę to dziwne.
- Uwierz, że wyglądał, jakby zaraz miał zejść na zawał - tym razem odezwał się Neskot - Powinnaś z nim pogadać, my do niego nie dotrzemy, jest pewny, że pamiętamy i wiemy o wszystkim - rudzielec pokręcił głową.
- A ja to niby do niego dotrę po takim wyznaniu? - oburzyła się dziewczyna, ale pod wpływem spojrzeń kierowanych w jej stronę, westchnęła z rezygnacją - Dobra, spróbuję, ale najpierw kolacja.
*w 2*
Mateusz od dobrych dwóch godzin przechadzał się z Darią po mieście. Nie tylko robili zakupy, ale zwyczajnie korzystali z ładnej pogody. Było ciepło, słońce świeciło, wiał lekki wiatr, dając przyjemny chłód. Było wprost idealnie. Szli przez park, nie odzywając się do siebie. Nie była to jednak cisza umyślna, męcząca czy niezręczna, raczej przyjemna. Czuli, że nie muszą nic mówić, a mimo to dobrze się rozumieją. Elevenowi było z tym dość nieswojo, ale nie okazywał tego. Cieszył się chwilą, jednak gdzieś z tyłu głowy brzęczało ostrzeżenie, żeby się nie nakręcał. W ręce trzymał reklamówkę z zakupami. Stanowiły je głównie przekąski i wódka, trochę piwa, jakieś słodycze czy słone przegryzki. Na poważne zakupy pójdzie jutro, dzisiaj i tak nie będzie potrzebował nic ponad to, co jeszcze zostało w domowej lodówce. Daria zatrzymała się i usiadła na ławce, a chłopak obok niej, odkładając siatkę na trawę obok.
- Mati, powiedz mi, coś się stało? - wyglądała na zatroskaną - Tylko szczerze. Mam wrażenie, że coś jest nie tak. Nie cieszysz się, że przyjechałam?
- Nie, no coś ty - zaprzeczył natychmiast - Bardzo się cieszę. Po prostu czuję się jakoś dziwnie, jakbym nie widział cię od dawna, nie mówiąc o swobodnej rozmowie. Ale to nic takiego, przejdzie mi, nie musisz się martwić - uśmiechnął się półgębkiem, nie wiedząc, co powinien zrobić w takiej sytuacji.
- Na pewno? - Daria położyła swoją dłoń na jego, na co lekko się zarumienił - Bo naprawdę zachowujesz się jakoś dziwnie, jak nie ty, zresztą wyglądasz też nieswojo. Ani na chwilę nie złapałeś mnie dzisiaj za rękę - wzmocniła uścisk dłoni - Nie nazwałeś mnie nawet inaczej niż imieniem. Znudziłam ci się? - wyglądała, jakby chciała się rozpłakać, ale jednocześnie twardo trzymała wszystko w sobie.
- Chyba żartujesz - Mateusz położył swoją wolną dłoń na jej, gładząc lekko jej jasną skórę - Naprawdę nie masz się czym przejmować, jest tak jak zawsze i mówię zupełnie szczerze. Powinnaś wiedzieć, że nie grałbym w taki sposób, zwłaszcza z tobą. Po prostu mam gorszy dzień i tyle - chłopak miał szczerą nadzieję, że to trochę ją uspokoi, nie mógł spieprzyć ze względu na to, że tutejsza wersja mogła wrócić. Wszystko musiało zostać na swoim miejscu.
- Cóż, dzisiaj nasza trzecia rocznica, powinieneś mieć dobry humor. A może trzeba ci go trochę polepszyć? - dziewczyna uśmiechnęła się uroczo.
Zanim Eleven zdążył się odezwać, albo chociaż przemyśleć porządnie jej słowa, Daria przywarła swoimi ustami do jego. Przez pierwsze dwie sekundy był totalnie zszokowany i sparaliżowany, ale zaraz się ogarnął, delikatnie oddając pocałunek. Wszystko musi zostać na swoim miejscu, tylko dlatego to robię. Tak przynajmniej sobie wmawiał, z nadzieją, że to jakkolwiek ogarnie jego szalejące myśli. Przez chwilę nawet działało. A potem poczuł ciepło w klatce piersiowej i aż się przestraszył. Zrobiło się źle. Daria odsunęła się na minimalną odległość i uśmiechnęła, co chłopak mimowolnie odwzajemnił. I nie ważne w jakim kierunku próbował myśleć i analizować, ciągle coś go rozpraszało. Jego myśli uciekały w stronę siedzącej obok dziewczyny. Nic nie mówiła, tylko się uśmiechała i to wystarczyło w zupełności, żeby nie mógł skupić się na czymkolwiek, co nie było nią. Gdy tylko sobie to uświadomił, oblała go fala gorąca i poczuł dreszcze na kręgosłupie. Nie, nie, nie, nie, to nie mogło się dziać, nie znowu. Po chwili Daria wstała, łapiąc go za rękę. Nawet nie zauważył, kiedy zleciała następna godzina. Impreza była coraz bliżej, a on czuł się coraz bardziej zestresowany. Z nie mniejszym przestrachem uświadomił sobie, że nie minął nawet jeden dzień, odkąd przebywa w tym odwróconym świecie, a już nie myśli trzeźwo. Czy mogło być gorzej?
~~~
Odpowiem z góry: tak, mogło, może i będzie. U mnie zawsze się da.
Co ja czynię? XD
Tak więc do następnego.
Ata
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro