Epilog
Mike myślał, że popchnął mnie w ramiona Luke'a. Luke myślał, że popchnął mnie w ramiona Mike'a. Tak naprawdę nie wiem, co zadecydowało o tym, że zostałam z Mike'm.
Nie jestem dziewczyną, która biegnie za każdym marzeniem. Jestem dziewczyną, która wybrała przyziemne unoszenie się nad ziemią. Niektóre marzenia, powinny zostać marzeniami. Niektórzy ludzie są do siebie dopasowani, a inni są sobie przeznaczeni. Nie mam pojęcia, który był mi przeznaczony, a który do mnie dopasowany. Nie chciałam tego wiedzieć.
Wiedziałam bez kogo nie chcę budzić się, co ranek i kogo usta czuć na swoich.
To bez niego nie mogłam żyć, mimo, że cały czas był obok.
To przyszło niespodziewanie.
Nie wiem kiedy, nie wiem dlaczego, nie żałuję.
Mam dla was jedną przestrogę. Uważajcie o czym marzycie, bo czasem poświęcicie sienie, gdy już to zdobędziecie, żeby tylko to zatrzymać.
Popełniłam ten błąd i bardzo długo byłam nieszczęśliwa.
Gdybyśmy byli w jakieś książce on pewnie złamałby nogę albo ja straciłabym głos. Moglibyśmy być ze sobą, bo jedno z nas straciłoby swoje marzenie. Jednak jesteśmy w prawdziwym świecie, gdy oboje wybraliśmy miłość do czegoś innego.
Wiem, że powiecie, że wybraliśmy to łatwiejsze rozwiązanie. Nie walczyliśmy wystarczająco. Inne pary są ze sobą na odległość, Blablabla.
Nie wytłumaczę wam tego, bo nie potrafię. Może chodzi o to, że potrzebujemy miłości na co dzień, a może o to, że ktoś inny walczył o nas bardziej.
– Idziesz? – trzy lata później udaje nam się przyjechać na mistrzostwa świata, w których mój były chłopak, biegnie po złoty medal. Jesteśmy tu jako jego przyjaciele. Luke jest na razie sam, nie wróżę mu samotności przez całe życie, ale myślę, że musi znaleźć kogoś, kto pojedzie z nim i będzie przy nim. Nie mogłam być tą dziewczyną, bo zwyczajnie nie potrafiłam.
– Idę – poprawiam moją koszulkę.
Podchodzę do mojego faceta i całuję go krótko.
– Przerwa w trasie, to jego zawody – Mike nigdy nie był zły, czy rozgoryczony, dużo rozmawialiśmy o tym i długo trwało zanim w ogóle powiedziałam mu, że go kocham. Mike czekał, cały czas czekał i to było najlepsze, co mógł zrobić. Przynajmniej tak twierdził. Kochałam go, bo był przy mnie i dobrze czułam się w jego ramionach.
Nie potrafię do końca tego wytłumaczyć, nie będzie ślubu na bieżni, nie będzie dzieci biegaczy. To było takie wyobrażenie, wiecie? Nie miało nic wspólnego z rzeczywistością. Nasz związek był.. ciepło mi się robi, gdy o tym myślę, jednak gdy teraz Mike bierze mnie za rękę.. po prostu wiem, po prostu to czuję.
Nie udało nam się połączyć życia w rozjazdach, ale chodziło też o coś jeszcze. Tak bardzo marzyłam, wyobrażałam sobie tyle rzeczy... że gdzieś w tym wszystkim zapomniałam o prostocie trzymania za rękę, czy wychodzeniu na randki do parku. Nie zrozumiecie mnie źle, kochałam go, tylko tak bardzo go chciałam, że nawet nie wiedziałam kiedy jestem samotna. Walka jest dobra, ale to też ma granice.
Luke
Biegnę.
Biegnę.
Jeszcze więcej biegam.
Skupiam się na tym, co dla mnie najważniejsze.
Chciałbym kiedyś się obudzić i zdać sobie sprawę, że bieganie nie pochłania mojego całego wolnego czasu, ale chyba do tego jeszcze daleka droga.
To było ciężkie.
Gdy.. Boże.. myślałem, że spędzę z nią życie, wierzyłem w to, ale gdy przyjechałem, a ona płakała na lotnisku, wiedziałem, że coś jest nie tak. Chciałem dla niej wszystkiego, co najlepsze. Wtedy na lotnisku miałem jej powiedzieć, że jeszcze tego samego dnia muszę wrócić. Wiedziałem, że podjęliśmy decyzje w tamtym miejscu.
Myślę, że nigdy nie przestanę czuć ciepłego uczucia w sercu na samą myśl o Peggy, która teraz już nie ma na imię Peggy. Bardzo byśmy się o to pokłócili, ale Mike jej na to pozwolił.
Więc biegnę.
Biegnę.
Na nic nie czekam, wierzę w siebie, wszystko jest dobre, może kiedyś, gdy przestanę tak kochać bieganie, może gdy.. nie mogę teraz o tym myśleć, bo znowu biegnę.
Zawsze biegnę.
Zawsze wygrywam.
Prawda?
***
Zabijecie mnie wiem.
W tej historii właśnie chodzi o takie wyobrażenie, o to, że marzymy o czymś, kochamy coś, a nie do końca to jest prawdziwe. Chodziło o to, że czasem przerasta nas miłość, bo marzymy, a czasem mamy miłość pod okiem.
Przepraszam, że tak długo to pisałam i pominęłam kilka rzeczy, które chciałam napisać.
Boże.. przepraszam, serio.
Dziękuję, że byliście.
Kiedyś może pomyślę nad drugą częścią, ale na razie mam tyle rzeczy do dokończenia...
Naprawdę przepraszam za czas, przez jaki to pisałam, ale gdzieś mi coś uciekło i tak jakoś wyszło.
Dziękuję jeszcze raz 💕💕💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro