6 |His girl|
– Od kiedy fejsbuk to takie beznadziejne miejsce?
– Od jakiegoś roku, a może dwóch, laska – Violet siada obok mnie na krześle od swojego biurka – Czego szukasz?
– Luke ma dziewczynę – podbieram brodę o rękę – Próbuję ją znaleźć, ale ludzie nie ustawiają już swoich związków na fejsie! Cholera, oni nawet nie mają tu wspólnych zdjęć.
– Tak, normalni ludzie przestali to robić – od dobrych dwóch godzin szukam tej dziewczyny, a tak na dobrą sprawę, oprócz tego, źe miejsca w Londynie i tańczy balet nie wiem nic – Daj to.
– Baletnice są bardzo niesamowite prawda? Nie tylko ładne, ale też słodkie, miłe..
– Są wiecznie głodne, więc są jak wściekłe, małe pudle.
– Mogę być tylko jego przyjaciółką, ale chcę wiedzieć kto jest jego dziewczyną.
– To zrozumiałe, cholera, Calum chociaż jest gejem – obracam się na moim obrotowym krześle.
– To, co robię nie jest zbyt przyjacielskie – Violet spogląda na mnie.
– Lepiej dowiedzieć się samemu i nie musieć się nad tym zastanawiać, niż uciekać za każdym razem gdy ona zadzwoni – kilka coś na ekranie – Wiem! Studenci, którzy tańczą balet są wypisani na stronach uniwersytetu, a w Londynie jest tylko jeden taki.
– Nie znam jej imienia... – patrzymy na siebie.
– Sprawdzimy je u niego w znajomych, ona pewnie ma z nim zdjęcia, chociaż kto wie jak ona odbiera ten związek?
Pół godziny później znajdujemy ją.
Ma na profilu zdjęcia z nim.
Jest idealna.
Szczupła, ale umięśniona.
Ładna buzia, długie ciemne blond włosy, umięśnione ramionka.
– Może całować jej bicepsy – uderzam głową w klawiaturę.
– Przysięgam ci, masz niezdrową obsesję – patrzę na nią.
— Jest przepiękna i słodka, nie można jej nienawidzić – kiwa głową – Baletnica, a ja mam śmieszny irlandzki akcent.
– Jesteś z Irlandii.
– I mam typowo amerykańskie imię. Kto nazywa dziecko Peggy?
– Nie ma żadnego użalania się nad sobą! Ona jest w Londynie, ty jesteś w Dublinie. Od przyjaźni do miłości, laska – zerkam na nią jednym okiem.
– Nie rozbijam związków – nie chcę tego robić – Brzmiał jakby ją kochał.
– Dobrze, rób co tam chcesz, ale jeśli zamierzasz się w nim zakochać to się wycofaj, Peggy.
– Nie zakocham się w zakochanym facecie! – Violet chyba mi nie wierzy – Moja bystra głową mi na to nie pozwoli – stukam się palcem e czoło – Przyjacielskie gesty, przecież ich nie pomylę.
– Wydaje się zwyczajnym facetem – kiwam głową.
– Podoba mi się z wyglądu, podoba mi się jego zapał do sportu, przecież tak jest z milionem ludzi.
– Jednak nie wszyscy proponują ci przyjaźń – zabieram poduszkę i rzucam nią w nią.
– Przyjaźń, nie gorący seks na środku bieżni, gdy on ocieka potem po treningu, a ja jestem w stroju czirliderki, ale on tak bardzo mnie pragnie, że tylko zrywa ze mnie majtki...
– Wystarczy, Peggy! – rzuca we mnie poduszką, którą ja w nią rzuciłam – Musisz z tym skończyć!
– Niektórzy ludzie powinni zostać tylko w naszej wyobraźni, wiesz? – kiwa głową – Mogłabym fantazjować o nim dowoli i to nie byłoby dziwne czy bolesne.
– Przyjaźń czasem może się zacząć od głupiego zauroczenia.
– Oby – patrzę na godzinę na komputerze – Muszę lecieć na trening, a jutro siłownia.
– Co u Mike'a? – uśmiecham się.
– Za każdym razem jest, co raz przystojniacy – może jestem płytka i po prostu lubię ładnych facetów.
Spódniczki i koszulki, a raczej staniki czirliderek to sam seks. Nie wyglądam w tym fenomenalnie, bo moje włosy są za krótkie, a ciało za szczupłe. Jednak jestem w tym dobra i lubię to. Robię to od początku liceum, a w gimnazjum zajmowałam się układami i zawodami.
Gdy tylko wychodzę na trawę pierwsze, co robię to gwiazdę. Dziewczyny się rozciągają, bądź stoją na rękach. Jesteśmy mieszanką charakterów, która dobrze spisuje się w drużynie, co prawda przyjęli tylko czterech pierwszaków, ale starsze dziewczyny są w porządku.
Po skończonym treningu kierujemy się w kierunku szatni gdy nagle z przeciwnej strony dobiega mnie czyjś krzyk.
– Peggy! – obracam się, żeby zobaczyć go siedzącego na trybunach. Uśmiecham się od ucha do ucha.
– Nie czekajcie na mnie dziewczyny! – daję dwum najbliższym klapsy i biegnę w kierunku najbardziej niesamowitego faceta na tej planecie.
– Cześć – składam pocałunek na jego zarośniętym policzku.
– Co tutaj robisz, Luke? – wzrusza ramionami.
– Dzisiaj miałem siłownie, a potem przypomniałem sobie o tym, że mówiłaś, że trenujesz, sprawdziłem grafik i jestem.
– Och, podziwiałeś nas?
– Ciebie, królowo gwiazd – patrzy na mnie przenikliwie, czuję jakby rozbierał mnie wzrokiem. Wydaję mi się, prawda?
– Chcesz zobaczyć jeszcze jedną? – nie czekam na odpowiedź, robię przed jego oczami gwiazdę i staję na równe nogi.
– Wow – jego oczy są na moich nogach, ale potem przenoszą się na moje oczy – Te stroje są bardzo, bardzo skąpe.
– Nie dlatego to robię – po prostu kiwa głową – Masz czas? Chcesz gdzieś pójść?
– Też o tym myślałem, jak dużo masz czasu?
– Całą noc, sprinterze – moja odpowiedź go bawi.
– Więc, wybierzmy się na przejażdżkę, gwiazdeczko.
– Moja ksywka jest lepsza! – daje mi pstryczka w nos.
– Zero oryginalności, Peggy – robię smutną minę, go to rozbawia – Chodźmy.
– Chyba raczej jedźmy.
– Nie łap mnie za słówka, czirliderko – udaję oburzenie, łapiąc się melodramatycznie za serce.
– Jak mogłeś? – wybucha śmiechem.
– Jesteś taka urocza – cmoka mnie w policzek i otwiera drzwi od swojego samochodu.
– Co to za marka i jakie masz numery tablic? Muszę wysłać wiadomość, Violet, wiesz w razie czego.
– Faktycznie, twój porywacz by się nie zorientował – wybuchamy śmiechem.
– Po prostu otworzyłeś mi drzwi!
– Patrz! – rozglądam się na boki – Teraz je po prostu zamknę! – trzaska nimi, a ja uśmiecham się jak głupia. Sekundę później siedzi na miejscu kierowcy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro