Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51 {After back}

Mike

Zawsze wierzyłem, że ciężka praca jest mnie w stanie doprowadzić na szczyt. Właściwie sprawdziłem te teorie na samym sobie. Talent to jedno, a ciężka praca to drugie. Jeśli na dodatek połączysz obie, może być naprawdę wygranym. Tylko, co z talentem do miłości? Taki też istnieje? Wydaję mi się, że niektóre rzeczy, pomimo ciężkiej pracy, nie są drogą do sukcesy, a do dużej ilości cierpienia.

Tak się czułem.

Jak cierpiętnik, który cały czas mocniej rani swoje kolana, bo myśli, że w końcu mu się uda.

Peggy śpi na moich kolanach, ale to nie pomaga. Peggy jest właśnie tym moim problemem, a ona tego nie rozumie. Sądzę, że Luke tak, ale ona nie. Luke'a nie ma tu, żeby ją zabrał i położył na swoich kolanach, bo musiał wracać do Dublina na kolejne zawody. Jednak ja tu byłem. Ta piękna i mądra dziewczyna, w której byłem tak szaleńczo zakochany, leżała na moich kolanach i nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Opadła na nie w pół śnie i tylko wtuliła się we mnie bardziej. Powinnienem ją z siebie zdjąć i uciec na drugi koniec naszego autobusu. Jednak nie robię tego. Powstrzymuję się przed dotknięciem jej, ale nie potrafię przestać się jej przyglądać. Jest taka piękna, dobra i w jakiś sposób niewinna. Pochrapuje na moich kolanach i jestem pewny, że nie wie, że to robi. Nie dziwię się jej, że jest zmęczona. Musiała sama dojechać do tego małego miasteczka, bo cały dzień spędziła z Luke'm przed jego odlotem, a tu miała jeszcze dwie godziny drogi samochodem.

Teraz był mój czas, mogłem na nią patrzeć i udawać, że jest moja.

Ta mała przestań nie była dobra dla mojej psychiki.

W końcu jednak nie wytrzymuję, wyciągam dłoń i wplatam ją w jej włosy, delikatnie przeczesując. Peggy pomrukuje. Gładzę kciukiem jej policzek, przyglądam się jej twarzy, Boże, jestem, kurwa, szalony, ta dziewczyna nigdy nie będzie moja, ona jest idealna, a ja głupi.

– Co robisz? – podskakuję jak głupi, gdy Calum wchodzi do pokoju – Ona śpi?

– Ciiii...

– Boże, nie myślałem, że jest z tobą tak źle. Te tęskne spojrzenia rzucane w ich stronę, te miny, które robisz, gdy ona się uśmiecha, cholera. Ta trasa tylko to umacnia, prawda?

– Cicho – nie chcę, żeby ona to słyszała.

– Musisz to skończyć, Mike – to brzmi wręcz jak oskarżenie – ona jest z twoim przyjacielem.

– Wiem to! – krzyczę.

To powoduje, że Peggy przeciąga się na moich kolanach, No i proszę, chwila się skończyła. Dzięki, Calum.

– Och, zasnęłam? – jest taka słodka, mam ochotę ją pocałować – Przepraszam, Mike.

– Chodź, Peggy, zrobiliśmy z Ashtonem kanapki – chce ją ode mnie odciągnąć i to prawdopodobnie dobra decyzja.

– Och, nie jestem głodna – wtedy burczy jej w brzuchu – No dobrze – wstaje pośpiesznie z kanapy i nawet nie zwraca n mnie uwagi, No dobra to nie do końca prawda – Idziesz, Mike?

– Mike zostanie, musi sobie coś przemyśleć – nie cierpię go w tej chwili, ale ma racje.

Luke

Nie chciałem wracać, ale jednocześnie w końcu zrozumiałem jak czuła się Peggy wtedy w Paryżu. Bycie z boku, gdy ktoś osiąga swój sukces, a ty nie masz tam nic swojego po za miłością do tego kogoś, jest najtrudniejszą rzeczą w życiu. Nasz związek to wielka miłość, ale przy okazji trudna.

Właśnie rozpoczynam trening, który za  chwile zmieni się w drugi trening, a wieczorem zarówno ja jak i Peggy, będziemy tak zmęczeni, że tylko zaśniemy słuchając swoich oddechów.

To było męczące.

Miłość na odległość jest trudna, gdy kocha się kogoś tak bardzo.

Jak mam coś poświecić?

****
Ciągnę to opowiadanie i ciągnę. Postaram się je skończyć do dziesięciu rozdziałów, bo już za długo to trwa. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro