51 {After back}
Mike
Zawsze wierzyłem, że ciężka praca jest mnie w stanie doprowadzić na szczyt. Właściwie sprawdziłem te teorie na samym sobie. Talent to jedno, a ciężka praca to drugie. Jeśli na dodatek połączysz obie, może być naprawdę wygranym. Tylko, co z talentem do miłości? Taki też istnieje? Wydaję mi się, że niektóre rzeczy, pomimo ciężkiej pracy, nie są drogą do sukcesy, a do dużej ilości cierpienia.
Tak się czułem.
Jak cierpiętnik, który cały czas mocniej rani swoje kolana, bo myśli, że w końcu mu się uda.
Peggy śpi na moich kolanach, ale to nie pomaga. Peggy jest właśnie tym moim problemem, a ona tego nie rozumie. Sądzę, że Luke tak, ale ona nie. Luke'a nie ma tu, żeby ją zabrał i położył na swoich kolanach, bo musiał wracać do Dublina na kolejne zawody. Jednak ja tu byłem. Ta piękna i mądra dziewczyna, w której byłem tak szaleńczo zakochany, leżała na moich kolanach i nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Opadła na nie w pół śnie i tylko wtuliła się we mnie bardziej. Powinnienem ją z siebie zdjąć i uciec na drugi koniec naszego autobusu. Jednak nie robię tego. Powstrzymuję się przed dotknięciem jej, ale nie potrafię przestać się jej przyglądać. Jest taka piękna, dobra i w jakiś sposób niewinna. Pochrapuje na moich kolanach i jestem pewny, że nie wie, że to robi. Nie dziwię się jej, że jest zmęczona. Musiała sama dojechać do tego małego miasteczka, bo cały dzień spędziła z Luke'm przed jego odlotem, a tu miała jeszcze dwie godziny drogi samochodem.
Teraz był mój czas, mogłem na nią patrzeć i udawać, że jest moja.
Ta mała przestań nie była dobra dla mojej psychiki.
W końcu jednak nie wytrzymuję, wyciągam dłoń i wplatam ją w jej włosy, delikatnie przeczesując. Peggy pomrukuje. Gładzę kciukiem jej policzek, przyglądam się jej twarzy, Boże, jestem, kurwa, szalony, ta dziewczyna nigdy nie będzie moja, ona jest idealna, a ja głupi.
– Co robisz? – podskakuję jak głupi, gdy Calum wchodzi do pokoju – Ona śpi?
– Ciiii...
– Boże, nie myślałem, że jest z tobą tak źle. Te tęskne spojrzenia rzucane w ich stronę, te miny, które robisz, gdy ona się uśmiecha, cholera. Ta trasa tylko to umacnia, prawda?
– Cicho – nie chcę, żeby ona to słyszała.
– Musisz to skończyć, Mike – to brzmi wręcz jak oskarżenie – ona jest z twoim przyjacielem.
– Wiem to! – krzyczę.
To powoduje, że Peggy przeciąga się na moich kolanach, No i proszę, chwila się skończyła. Dzięki, Calum.
– Och, zasnęłam? – jest taka słodka, mam ochotę ją pocałować – Przepraszam, Mike.
– Chodź, Peggy, zrobiliśmy z Ashtonem kanapki – chce ją ode mnie odciągnąć i to prawdopodobnie dobra decyzja.
– Och, nie jestem głodna – wtedy burczy jej w brzuchu – No dobrze – wstaje pośpiesznie z kanapy i nawet nie zwraca n mnie uwagi, No dobra to nie do końca prawda – Idziesz, Mike?
– Mike zostanie, musi sobie coś przemyśleć – nie cierpię go w tej chwili, ale ma racje.
Luke
Nie chciałem wracać, ale jednocześnie w końcu zrozumiałem jak czuła się Peggy wtedy w Paryżu. Bycie z boku, gdy ktoś osiąga swój sukces, a ty nie masz tam nic swojego po za miłością do tego kogoś, jest najtrudniejszą rzeczą w życiu. Nasz związek to wielka miłość, ale przy okazji trudna.
Właśnie rozpoczynam trening, który za chwile zmieni się w drugi trening, a wieczorem zarówno ja jak i Peggy, będziemy tak zmęczeni, że tylko zaśniemy słuchając swoich oddechów.
To było męczące.
Miłość na odległość jest trudna, gdy kocha się kogoś tak bardzo.
Jak mam coś poświecić?
****
Ciągnę to opowiadanie i ciągnę. Postaram się je skończyć do dziesięciu rozdziałów, bo już za długo to trwa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro