Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5 {Meeting for eating}

– Pobudka! – skaczę po łóżku Violet – Pobudka! – moja przyjaciółka obraca się na drugi bok.

– Peggy – podcina mi nogi i ląduje na niej.

– Zostałam sprowadzona do friendzonu, wiesz? – moja mina nie zdradza żadnych konkretnych emocji – Rzucam żartem o randce, a on że może mi zaoferować przyjaźń.

– Och, Peggy – przytula mnie do siebie.

– To dużo więcej niż kilka dni temu, prawda? Bałam się do niego podejść, a wczoraj spędziłam z nim czas sam na sam!

– Peggy, nie rób sobie nadzieje, że...

– Weź, przestań, będę się cieszyć tym, co oferuje – patrzę na nią – Nie uwierzysz, co widziałam! – siadamy naprzeciw siebie — Calum i Ashton są tacy uroczy!

– Jak mogłam się nie zorientować, że on jest gejem? – krzywi się.

– Starają się ukrywać – przewraca oczami.

– Całkowicie im to nie wychodzi! – wybuchamy śmiechem – Masz rację, są uroczy – ktoś puka do naszego pokoju, a po chwili po prostu wchodzi, co oznacza, że to Tony.

– Cześć, laski, wiesz, że zaraz będziemy spóźnieni na zajęcia, Peggy? – o cholera, wyskakuję z łóżka i biegnę do szafy.

Siedzimy na wykładach. Robię szczegółowe notatki gdy nagle głośno, na całą sale burczy mi w brzuchu. Cholera, zapomniałam o śniadaniu. Gdyby tego jeszcze było mało..

– Proszę o uwagę – znam ten głos.. – Mój kolega szuka dziewczyny, którą chciałby zabrać na śniadanie – kładę głowę na stole, kto robi takie rzeczy? Pewnie, nie chciała się z nim umówić, a tak nie będzie miała wyjścia, bo cała szkoła będzie wiedzieć – Wie tylko jak ma na imię..

– Peggy – głos się zmienia. Bardzo dobrze znam ten głos, właściwie to mam na jego punkcie obsesje. Unoszę głowę z ławki – Zjesz ze mną śniadanie w stołówce? – Wszyscy w klasie patrzą na mnie – Cholera, chyba bałem się, że mi odmówisz po wczoraj, a tak nie masz możliwości – Ludzie dookoła chichoczą i nie przestają się na mnie gapić – O dwunastej w stołówce! Zaopatrzę nas w jedzenie, Peggy! – uśmiecham się od ucha do ucha.

Nigdy tego nie zapomnę.

– Czy to był Luke Hemmings?!? – szturcham Tony'ego.

– Było wczoraj iść z nami.

– Byłem na randce – robię wielkie oczy – Nic ci nie powiem, tak jak ty mi nic nie powiedziałaś – przewracam oczami.

Violet dopada mnie na pierwszej przerwie między zajęciami.

– O Boże! O Boże! Słyszałaś to? On musi być tobą zainteresowany!

– Spokojnie, Violet, wdech i wydech – sama szczerzę się jak głupia.

O dwunastej moje nogi kroczą w stronę stołówki. Co jeśli to żart? Zaczynam się denerwować, chyba najpierw powinnam wywietrzyć pachy. Wietrzenie pach jest polecane każdemu. Unosisz ręce i machasz nimi jak skrzydłami. Cóż, nie polecam tego wszędzie, dlatego w tej chwili bardzo się pocę.

Głęboki wdech, najlepszy uśmiech na twarz i do przodu.

Widzę go. Siedzi przy stoliku, na który nigdy nie zwracałam uwagi. Rozgląda się dookoła jakby mnie szukał.

Mnie.

Dziewczyny, która stalkowała go przez ostatnie kilka miesięcy i dzięki Mike'owi po prostu dostała szansę. A on tak po prostu mnie polubił.

Tak po prostu.

Z zabawne najgłupszym uśmiechem na świecie idę w jego stronę.

– Cześć, sprinterze – ściskam jego barki i cmokam w policzek — Co tam dla mnie masz?

– Jesteś – siadam naprzeciw niego.

– Nie wiem, dlaczego miałoby mnie nie być – otwieram jego pojemniczki, całkiem ładnie wygląda to zdrowe jedzenie – Musisz mnie nakarmić.

– Spójrz na mnie, Peggy – staram się to zrobić bez rumieńca – Wczoraj zanim Mike zadzwonił, powiedziałem, że mogę dać ci tylko przyjaźń, potem zdałem sobie sprawę, że to do dupy brzmi.

– Lubię mieć facetów za przyjaciół – kiwa głową.

– Mam dziewczynę, która studiuje w Londynie – dobra to jest dużym zaskoczeniem.. – Chciałem, żebyś wiedziała – chyba dalej mam szeroko otwartą buzie.

– Szczęściara – mówię ze sztucznym uśmiechem – Co studiuje?

– Jest baletnicą – a ja potrafię stać na rękach.

– To niesamowite! – otwiera pudełeczka.

– Więc nie jesteś zła?

– Daj spokój, zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi od jedzenia.

– Więc... – patrzymy w pojemniczki – Trochę kaszy z warzywami, bądź kanapki z chleba zrobionego przez moją mamę, bądź trochę owoców.

– A mogę spróbować wszystkiego? – siadam bliżej niego. Nie zamierzam mu się narzucać, przyjaźń to dużo.

– Wiedziałem – daje mi pstryczka w nos.

– Na moją obronę mam to, że muszę dużo jeść, żeby mieć siłę to spalać i jeszcze, muszę mieć siłę, żeby móc utrzymywać dziewczyny na wieży.

– Co? – ona jest baletnicą, ale ja..

– Jestem czirliderką – prawie krztusi się wodą, która cały czas popija.

– Czirliderką drużyny futbolowej? – dumnie się uśmiecham.

– Tak.

– Muszę to zobaczyć – wodzi po mnie wzrokiem, ale gdzieś w połowie przerywa, jakby sam siebie skarcił.

– Jasne, zapraszam.

Jeśli ktoś ci się podoba, nie pozbędziesz się tego nawet, jeśli okaże się, że kogoś ma. Tylko możesz albo kibicować ich miłości albo być suką i niszczyć związek.

Bycie suką jest do dupy.

Wspierajmy miłość.

Więc dlaczego się krzywię?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro