46 {Singing}
– O proszę! Kto wrócił!
– Cześć, Calum – podchodzę do niego i cmokam go w policzek – Gdzie masz swoją drugą połówkę?
– Zaraz przyjdzie z mrożoną kawą, to moje nowe uzależnienie. Wy mieliście Paryż, my kawę. Kawa jest tańsza. Gdzie Luke?
– Luke jeszcze został – nie zamierzam ich okłamywać – Musimy rozdzielić trochę nasze życia, nawet jeśli Mike to niesamowity facet.
– Są momenty, gdy niektórzy faceci mogą być za bardzo niesamowici, wiesz?
– Ty coś o tym wiesz, co?
– O jesteś! – mówi Ashton – W końcu poćwiczymy. Jak było w Paryżu?
– Lepiej zadajcie to pytanie Lukowi jak wróci, to był jego tydzień.
– Hej, myślałem, że nie było tak źle – mówi zatroskany Mike, gdy odbiera od Asha kawę.
– Nie było, bo przyjechałeś – zanim wyjechaliśmy, popłynęliśmy jeszcze gondolą i podziwialiśmy widoki. Nie byłam rozczarowana, że robiłam to z Mike'm. To było po prostu innego rodzaju wycieczka po Paryżu.
– Dobrze, za trzy dni idziemy do wytwórni, możemy trochę poćwiczyć? Denerwuję się!
– Tak! Ćwiczyłam trochę z Mike'm...
– Zaczynajmy.
Jak ja za tym tęskniłam. Ta atmosfera w tym garażu, pozytywne nastawienie tych ludzi.. tutaj jestem wśród swoich.
Spędzamy kilka godzin na próbach, co wiąże się z całą masą przerw i wygłupach.
– Jutro powtórka! – krzyczy Cal, gdy my z Mike'm wychodzimy.
– Podwieziesz mnie? – pyta.
– Jestem ci winna tyle przysług, że nawet nie musisz pytać.
– Rozmawiałaś z Luke'm?
– Wieczorem ma zadzwonić – nie mogłam się doczekać, ale wiedziałam, że leżenie w łóżku i tęsknienie za nim nie pomoże.
– Chcesz coś porobić do tego czasu? – Mike był najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć. Gdyby nie on, już dawno oszalałabym w tym wszystkim. Był, gdy Luke był z Tess i jest, gdy ja jestem z Luke'm.
– Gorąca czekolada nad morzem?
– Wszystko, czego sobie życzysz, Peggy.
Tak właśnie zrobiliśmy. Ubrani w grube, puchowe kurtki, z największymi kubkami w dłoniach, a ja nawet z dwoma, dotarliśmy na plaże.
– Nie jest tak zimno – Mike tylko się uśmiecha, wiedząc, że zaraz zmienię zdanie.
– Założę się, że pierwsza będziesz chciała stąd pójść – ooo, chce się zakładać, zawsze jestem na to gotowa.
– Nie, bo ty.
– Kto pierwszy ten robi drugiemu śniadania przez następny tydzień.
– Uwielbiam twoje śniadania! To będzie czysta przyjemność! – musiałam wygrać zakład, nie chciało mi się robić śniadań, w szczególności, że on lubi te zdrowe śniadania. O nie.. w co ja się wpakowałam..
Z braku pomysłów, po prostu zaczęłam podśpiewywać pod nosem, a Mike do mnie dołączył. Tak naprawdę żadne z nas nie miało pomysłu na to wyjście. Chyba po prostu żadne z nas nie chciało być same.
– Robi się zimno – mówi, próbując mnie skusić do pójścia.
– Chyba zapominasz, że jestem czirliderką – wtedy pojawia się w mojej głowie pomysł – Czas na pokaz! – staję przed nim, dumna z siebie, że szybko się rozgrzeję.
– Wymyślisz jakieś chwytliwe hasło?
– Mamy zimę, mamy śnieg, mamy plaże, mamy mróz. Kto wykąpie w wodzie się, tego Mickey zje!
– O mój Boże, to było beznadziejne, Peggy! – oboje wybuchamy śmiechem.
– Czekaj, do tego przydałby by się układ. Ja mówię, mamy, a ty kontynuujesz, co.
– Myślisz, że to zapamiętałem? – No tak, nie jestem pewna, czy sama yo pamiętam, cholera.
– Jeszcze raz – Mamy zimę, mamy śnieg, mamy plaże, mamy... co było ostatnie, Mike?
– Mróz?
– No i widzisz pamiętasz! Hasła czirliderek nie muszą być dobre, po to jesteśmy rozebrane, żeby nikt nas nie słuchał.
– Cóż, więc może powinnaś się rozebrać – Mike szybko orientuje się, że brzmi to jak flirt – Nie mów tego Lukowi, proszę, on mnie zabije.
– Dobrze, to będzie nasza mała tajemnica.
– Ufff – widzę zdenerwowanie na jego twarzy.
– To nie znaczy, że uciekniesz przed moim pokazem.
– Zabijesz mnie kiedyś – tak naprawdę to się uśmiecha.
– No więc – robię gwiazdę – Proponujesz jakiś układ?
– Dużo tyłeczka – kręci głową – Kurwa, czy to moja wina, że o to chodzi w tym całym kibicowaniu? W machaniu tyłkiem?
– Nie podoba mi się, Mike, że umniejszasz moim treningom i pokazom – kręcę głową zaskoczona – A teraz... Mamy..
– W co ja się wpakowałem.
– Kochasz to – mówię mu – Jeśli nie będę patrzeć, możesz nawet pogapić się na mój tyłek – teraz ja żałuję – Tego też mu nie mówmy.
– Najlepiej po prostu przestańmy rozmawiać o twoim tyłku.
– Dokładnie – próbuję stanąć na rękach, ale na piasku okazuje się to trudne i lecę na plecy – Ups?
– Marna z ciebie czirliderka.
– Nieprawda! Patrz.
Robię przed nim niezłe przedstawienie, co w tych grubych ciuchach nie jest proste. Mike nie spuszcza ze mnie wzroku, ale nabija się z mojego mało chwytliwego tekstu.
Opadam na tyłek naprzeciw niego, piasek jest nieco zimny.
— To co teraz? Budujemy zamek?
– A co chcesz zostać księżniczką?
– W pokoju w domu mam koronę, myślisz, że to uczyni mnie od razu królową?
– Boże, Peggy – Mike wybucha śmiechem.
– Możemy się pościgać albo powspinać na klify. Kto pierwszy na szczycie! – podrywam się jak oszalała i biegnę. Jednak ktoś mi to utrudnia i łapie mnie w pasie – Mike! To oszustwo!
– Skąd ty masz tyle energii, co?
– Powiedz po prostu, że ci zimno i będziemy mogli stąd pójść.
– A więc to jest twoja strategia, co? Ciekawe, co powiesz, gdy wrzucę cię do morza.
– O Boże! Nie! Mike! Nie! Nie! Nie rób tego.
Mike biegnie ze mną do wody, a ja wierzgam się w jego ramionach.
– Nie rób tego! – krzyczę i wiercę się tak bardzo, że wywracamy nas obu na piasek – Ha! – mówię dumnie i pstrykam go w nos.
– Mówił ci ktoś, że jesteś słodka? – rumieniec oblewa moją twarz – To jest przesłodkie, Peggy.
– Przestań – szturcham go.
– To też – moje policzki płoną – Słodka Peggy.
Kładę się na piasku, a on kładzie się obok mnie.
– Nienawidzę tego imienia.
– To je zmień, Peggy.
– To tak można?! – jestem zaskoczona – Rodzice mnie zabiją. Nawet nie wiem, na jakie... nie.. nie mogę tego zrobić, to moje imię, będą mnie wołać, a ja nie będę reagować..
– Wolisz na nie narzekać? – robię naburmuszoną minę.
– Nie bądź taki przemądrzały!
Mike wybucha śmiechem, a ja do niego dołączam.
Okazuje się, że leżymy za blisko wody, która właśnie podmywa nasze nogi.
– Aaaaaa! – szybko wstaję.
– Cholera! – nasze nogi lepią się od piasku – Wracajmy.
– Ha! Przegrałeś! – Mike naciąga mi czapkę na oczy.
– Wariatka.
Ale uśmiechnięta.
*****
Przepraszam, że mnie tu tak długo nie było. Taj bardzo skupiłam się na tym opowiadaniu o zdradzie.. zapraszam tam, a tutaj będę już częściej. Postaram się to skończyć przed końcem wakacji.
Miłego dnia:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro