Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

45 {Talk}

– Mike, pójdę za nim, okej? On jest zły, ale wytłumaczę mu to.. i wszystko będzie dobrze – och, ten mój optymizm.

– Będę czekał w tym parku, przez który szliśmy.

– Przepraszam, Mike.

On tylko się uśmiecha.

– Wiesz, że miał prawo do takiej reakcji – przyciąga mnie do siebie i całuje w czoło – Nie przejmuj się tym, co powiedział o Tess.

– Dobra, idę, zanim się wystraszę i rozpłaczę.

– Kopnąć cię w tyłek na powodzenia?

To wywołuje cień mojego uśmiechu.

– Dam radę – daję mu buziaka w policzek i ruszam z powrotem na stadion. Przyznam, że jeszcze tu nie byłam.. znaczy nie byłam w tym pokoju, który należy do niego. Nie chcę tam iść, bo nie chcę kłócić się przy ludziach. Na szczęście nie muszę. Znajduję go, siedzącego na trybunach, z twarzą schowaną w dłoniach.

Siadam obok niego.

– Wysłuchaj mnie, a potem możesz być taki zły, jak tylko chcesz – niepewnie kładę dłoń na jego kolanie.

– Już jestem zły.

– Nie chcę, żebyś był zły. Ja nie byłam, gdy ty w Londynie widywałeś się z Tess, a teraz patrz jestem tu – biorę jego dłoń i przykładam do swojego policzka – Cała twoja i całkowicie w tobie zakochana. Jesteś tu, bo masz marzenia, a ja nie chciałam, żeby coś cię martwiło. Byłam zła i rozczarowana, ale ty nie mogłeś taki być, bo jesteś tu, żeby biec do przodu, a nie kłócić się z dziewczyną..

– Jesteś dla mnie ważna, Peggy, dlaczego tego nie rozumiesz? – niemal warczy.

– Po tym, jak mnie zostawiłeś pod wieżą Eiffla.. nie weszłam na szczyt, pochodziłam trochę po mieście.. a potem sama wsiadłam w metro.. i się zgubiłam. Nie chciałam ciebie denerwować, w końcu niezdarna dziewczyna to naprawdę nic dobrego. Zadzwoniłam do Mike'a, a on mnie uspokoił.

– Peggy..

– Wiem, powiesz, że mogłam zadzwonić do ciebie.. ale.. Boże.. Luke.. chcę dla ciebie sukcesu i rozumiem jego cenę.

– Ceną nie będziemy my – mówi stanowczo.

– Potem nie wróciłeś na noc.. i znowu zadzwoniłam do Mike'a...

– No proszę, Mike odpowiedzią na wszystko – prycha.

– To ciebie kocham – opieram czoło o jego policzek – Nie chcę, żebyś musiał się o mnie martwić.

– To moje zadanie martwić się i dbać.

– Przede wszystkim kochać – dotykam jego karku i wplatam palce w jego włosy – Nie poprosiłam go, żeby przyleciał, ale musisz zrozumieć, że jestem tu dla ciebie, ale przez większość czasu jestem sama.

– Nienawidzę tego – szepcze.

– Wolę, żebyś miał marzenie i cel i żebyś do niego tak uparcie dążył niż, żebyś leżał na kanapie i cały dzień oglądał telewizje ze mną przy swoim boku.

– Kocham cię, Peggy.

– A ja kocham ciebie i nie zrobiłabym nic, żeby to zniszczyć. Przysięgam, Luke.

– Nie mogę spędzić z tobą więcej czasu tutaj, przepraszam.

– Powinniśmy tu przyjechać na weekend bez obowiązków.

– Przepraszam za ten wybuch, Peggy – obraca głowę w moją stronę, póki nasze czoła się nie stykają.

– Będziesz skupiony na tym, co robisz i bił własne rekordy? Proszę. Będę na ciebie czekać, tylko, że nie będę przestraszona i wynudzona, ale to nie znaczy, że nie będę na ciebie czekać. Wiem, że to nie ma trochę sensu, ale.. Boże.. jestem tu, czekam na ciebie, tylko z uśmiechem.

– Wywołanym przez niego.

– Mam kłamać? Co mam zrobić, Luke? Kazać mu wyjechać? Jestem tu dla ciebie.

– Ty nie rozumiesz – mówi.

– Ty też nie rozumiesz.

– No i co teraz? – takiego go jeszcze nie widziałam.

– Ty mi powiedz, jestem tu dla ciebie.

– Nie chcę z tego rezygnować! Nie mogę z tego zrezygnować! To jestem ja! Kurwa, bez biegania nie będę sobą! Zawsze mnie to odgradzało od świata. Przepraszam, Peggy, że nie mogę być Mike'm.

– To nie tak.. kocham to, co robisz.

– A jednak on tu jest – i nic, co powiem nie będzie miało znaczenia, bo on tu jest.

– Wrócę do domu, Luke. Wrócę dzisiaj do domu.

– Co?

– Chcę, żebyś mógł się skupić na tym, co robisz. A gdy ja będę w domu, nie będę potrzebować Mike'a, a ty nie będziesz się denerwował. Będę chodzić na próby, ćwiczyć, uczyć się, a ty za cztery dni wrócisz.

– Peggy, to nie jest to, czego chcę.

– Nie ma innego dobrego rozwiązania. Wrócisz i wszystko wróci do normy – chcę w to wierzyć – Proszę.

– Ja.. przepraszam, Peggy.

– Skup się na bieganiu. Wszystko jest w porządku, kocham cię i jestem ci wierna, zawsze.

– Przepraszam...

– Nie masz za co. Wszystko jest dobrze – głaszczę jego kark – Obiecujesz skupić się na bieganiu?

– To moje życie.

– A reszta będzie czekać w domu – całuję go w kącik ust, a on przyciąga mnie po więcej.

Nie wiem, czy to jest rozwiązany problem. Tak naprawdę to, nic nie wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro