35 {Lots of fish in the pond}
– Przecież tu nic nie ma! – krzyczy Luke, gdy dojeżdżamy na miejsce. Całą drogę przez las miał przerażoną minę i niemal boleśnie ściskał moje udo. Naprawdę musi mieć mnie za wariatkę.
– Kochanie! Patrz, jest tutaj domek i jezioro – domek znajduje się jakieś dwieście metrów od jeziora, a może nawet mniej, nigdy nie byłam dobra z matematyki..
Nie mam czasu się nad tym zastanawiać, bo Luke wychodzi z samochodu, wyciąga mnie z niego także i sadza na masce.
– Ała! Ała! Ała! Gorące! Gorące! – Luke patrzy na mnie dziwnie – Maska jest gorąca!
– Kurwa, a chciałem zrobić coś gorącego – podnosi mnie z maski i ściska mój tyłek.
– Szok, silnik pracuje – wybucham śmiechem, a Luke robi dokładnie to samo.
– Był aż taki gorący?
– Bardziej gorący od ciebie? – dotykam jego twarzy – Rozwija się nawet do większej prędkości, niż ty.
– To gdzie mam przelecieć moją dziewczynę?
– Dziewczynę, która nie ma bielizny – całuję go, a on zamiast zanieść mnie do domku, otwiera tylne drzwi samochodu i kładzie mnie na fotelach – Robiłeś to kiedyś w samochodzie? Albo na Łodzi?
– Dwa razy nie.
– Mam nadzieję, że swojej dziewczynie mówisz trzy razy tak – zdejmuję z niego kurtkę i sięgam do jego koszulki – Sześciopak zmienił się w ośmiopak – dotykam go palcami, a potem osuwam się na siedzeniu, żeby go polizać. Nie zapominam o użyciu paznokci. Luke jęczy, robi to w zduszony sposób, jakby chciał się powstrzymać, ale nie może.
– Kocham cię, Peggy – szepcze w przestrzeń pomiędzy nami.
Przesuwam się wyżej i wyżej, aż nasze nosy się nie stykają.
– Kocham cię, mój sprinterze.
Jakiś czas później patrzę na niego, jak śpi. Lot i cały miesiąc treningów zmęczył go. Mam nadzieję, że nie będzie spał cały dzień. Zdążyłam już pojąć po drewno na ognisko i ponacinać kiełbaski, a teraz po prostu się na niego gapię.
Jest piękny, ale przede wszystkim jest w nim coś delikatnego. Jest dla mnie dobry, ale miłość do mnie nie przyćmiewa mu jego celów. A ja staram się nie cechować hipokryzją. Układam się na jego piersi i obejmuję jego ramieniem. To moje wymarzone i ulubione miejsce na całym świecie.
Czasem marzenia się spełniają, u mnie wystarczyło, żebym była sobą.
Zasypiam w końcu w jego ramionach i jest to tak samo satysfakcjonujące, jak rozmowy, czy seks.
Gdy się budzę jest poranek, a Luke całuje mnie po brzuchu, próbując zdjąć mi majtki i swoją koszulkę.
– Ktoś tu jest napalonym ogierem.
– Nie wierzę, że to powiedziałaś – wybucha śmiechem, jego głowa opada na mój brzuch – Ogier, jestem ogierem?
– Cicho – warczę.
– Ogier Luke do usług – całuje mnie w brzuch — Myślisz, że jako ogier mam jakieś specjalne sztuczki?
– Myślę, że jako ogier możesz kochać się ze mną cały dzień.
– Przekonajmy się kto pierwszy będzie miał dosyć – rzuca mi wyzwanie.
– Hej! Ja nigdy nie mogłabym mieć dosyć seksu z tobą!
Zdejmuje ze mnie koszulkę i od razu zamyka usta na moim sutku. Miesiąc bez niego, za chwile spędzę kolejny czas bez niego. Nienawidzę tego. Może polecę z nim do Paryża, żeby po prostu móc być przy nim. Mam czas, żeby się zastanowić.
Kilka godzin później oboje mamy dosyć. Na chwiejnych nogach bierzemy już osobne prysznice, a potem ubieramy się ciepło, żeby wypłynąć na jezioro.
– Umiesz wiosłować?
– Przekonajmy się – całuje mnie w skroń.
Trzymam w rękach wędki, wchodzę na pomost, a Luke idzie za mną. Wskakuję do łódki, Luke odczepia linę, a po chwili zabiera się za wiosłowanie.
– To nie jest trudne – mówi – Patrz, jak dobrze mi idzie!
Patrzę na niego, jak zahipnotyzowania. Jest dobry we wszystkim, co robi i na dodatek jest taki zadowolony z siebie. Zapominam o wędkach, odkładam je ba bok i siadam okrakiem na moim mężczyźnie.
– Jesteś taki zdolny.
– Dobrze mi idzie? – żałuję, że nie może położyć na mnie swoich dłoni.
– Wypłyńmy na środek, zarzućmy wędki, a potem kochajmy się na tej łodzi.
– Myślałem, że masz dosyć – tracą nosem mój nos.
– To poleżymy i pogapimy się na niebo – pstrykam go w nos – A może nawet coś złowimy?
– Jestem takim szczęściarzem, że cię mam – nie spuszcza ze mnie oczu – Sprawiasz, że mam sile dalej biec.
– Na dodatek jesteś poetą. To było piękne, Luke – złączam nasze usta w czułym pocałunku – Jesteś też rybakiem? Potrafisz zakładać przynętę?
– Zaraz się przekonamy, Peggy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro