Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34 {Back to you}

Wraca.

W końcu wraca.

Czekam, aż jego samolot przyleci, przestępuję z nogi na nogę, czekając na niego.

Jego samolot już przyleciał, teraz tylko czekam, aż się pojawi.

Tęskniłam za nim.

Specjalnie odwołałam wszelkie plany, żeby móc spędzić z nim cały dzień. Obiecał mi to. Wyłączyłam już nawet telefon i zatankowałam samochód.

Zauważam go. Widzę, jak on rozgląda się za mną.

– Kochanie! Luke! Sprinterze! – krzyczę na zmianę.

– Peggy – nie krzyczy, odczytuję to z ruchu jego warg.

On staje, a ja biegnę do niego.

Luke otwiera przede mną swoje ramiona, a ja wpadam w nie, o mały włos go nie przewracając.
Czuję łzy, cieknące po mojej twarzy.

– Kocham cię – szepcze do mojego ucha. Czekałam na to cały miesiąc, a teraz nie tylko to mówi, a także mnie dotyka. Jest tu. Cały mój. Moje dłonie znikają pod jego kurtką, a potem pod koszulką. Dotykam jego mięśni brzucha i układam dłoń na jego sercu, które bije, a wręcz wali dla mnie. Całuję to miejsce przez koszulkę.

– Nie zostawiaj mnie więcej – ściskam go mocniej, unoszę na niego oczy – Znaczy, nie zostawiaj mnie, gdy nie będziesz musiał, proszę.

– Jestem już.

– Tak bardzo tęskniłam – całuje mnie w głowę, w ucho, w szyję – Proszę – nie jestem pewna, o co go proszę.

Luke odsuwa mnie od siebie, ale tylko po to, żeby podnieść mnie, owinąć wokół siebie i dogłębnie pocałować.

– Zabieram cię stąd. Mówiłaś, że coś zaplanowałaś?

– Gdzie masz telefon?

Podaje mi go do ręki, a ja szybko go wyłączam. Chowam go do kieszeni i znowu skupiam swoją uwagę na nim.

– Jedziemy z dala od świata i internetu, tylko ty i ja.

– O niczym innym nie marzę.

Daję mu szybkiego buziaka i chcę zeskoczyć na własne nogi, ale on postanawia zanieść mnie tak do samochodu. Nie sprzeciwiam się. Korzystając z okazji i z każdego odsłoniętego fragmentu, całuję go po wszystkich możliwych miejscach.

Wsiadamy do samochodu, a ja nie mogę pozbyć się uczucia, że póki nie będziemy nadzy to nie będziemy wystarczająco blisko. Póki on nie będzie we mnie.. włoski stają mi dęba na całym ciele.

– Dokąd jedziemy? – to ja siedzę na miejscu kierowcy.

– Obiecałam ci kiedyś, że nauczę łowić cię ryby, to idealna okazja do tego. Kiedy musisz być na treningu?

– Trener pozwolił mi odpocząć, ale za dwa dni, a raczej trzeciego dnia popołudniu, mam pierwszy zaległy egzamin ro zdania.

– Pomóc ci w nauce?

– A będziesz pomocna? – ściska moje udo i zaczyna rysować na nim szlaczki.

– Luke! Prowadzę!

– Przecież nic nie robię.. – ściska moje udo, przypominając, co robi.

– Kocham cię, wiesz?

– Tęskniłem za tobą – dotyka mojego policzka, ale nie mogę się na tym skupić, bo muszę prowadzić.

– Godzina jazdy, a potem rzucę się na ciebie.

Chyba myśli, że żartuję, jednak ja nie mogę o niczym innym myśleć.

– Co z wytwórnią?

– Jeszcze ćwiczymy. A co w Londynie?

– Wyjeżdżam na zgrupowanie – po prostu wyjeżdża – Półtora tygodnia w Paryżu, za dwa tygodnie.

– Dwa tygodnie?!? – krzyczę ze złością.

– Wszystko w końcu zaczyna nabierać porządnego tempa, Peggy.

– Paryż?

– Byłem na wycieczce w liceum, średnio mi się podobało.

– To jeszcze dalej niż Londyn! – krzyczę.

– Ale trzy raz krócej, kochanie.

Zrzucam jego dłoń z mojego uda.

– Nie psuj wspólnego czasu razem. Chcę przez te dwa tygodnie być najlepszym chłopakiem na świecie i poznać więcej twoich sekretów.

– Cały czas ciebie nie będzie.

– Jestem teraz – pozwalam mu się dotknąć, ale tak naprawdę zbiera mi się na płacz.

Gdy sobie coś wyobrażamy, zapominamy o realiach oraz o marzeniach drugiej strony. W głowie wszystko jest lepsze i ustalone pod ciebie.

– Kochasz mnie?

– Wiesz, że tak – zaciskam dłonie na kierownicy.

– A ja kocham ciebie, właśnie dlatego wszystko nam się uda, moja słodka Peggy.

– Nienawidzę tego imienia – fukam.

– A ja kocham je, bo należy do ciebie.

Przewracam oczami.

– Hej! Starałem się być romantyczny!

– Będziemy romantycznie łowić ryby – robię minę jak ryba, mocno zasysając policzki.

– Najpiękniejszą udało mi się już złowić – całuje mnie w policzek.

– Słódź mi słódź, skoro znowu mnie zostawiasz – robię smutną minę, czuję to aż w sercu. Opuszcza mnie i tak będzie w kółko.

– Możesz pojechać ze mną – proponuje – Pokażę ci Paryż.

— Będziesz miał czas?

Teraz to on się krzywi.

Super świetnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro