33 {Made me sad}
– Mike! Przestań, Mike! – uciekam już przed nim od dobrych dziesięciu minut, a on goni mnie, rzucając we mnie piankami.
– Mam cię! – wyrasta przede mną znikąd i podnosi mnie swoimi silnymi ramionami w górę.
– Mike! – krzyczę, a on zaczyna wirować mną wokół swojej osi.
– Co tu się dzieje? – Calum z papierosem w ręku, również pojawia się znikąd.
– Mike twierdzi, że nie można nie lubić pianek, więc urządził na mnie piankowy nalot – nawet nie zwracam uwagi na to, że stoję przytulona do jego piersi.
– Głupole – Calum uśmiecha się szeroko i wyciąga ręce, żeby poczochrać nam włosy – Tęsknisz za Luke'm?
– Już nie mogę się do zerkać, aż wróci! – niemal podskakuję, gdy o tym mówię – Obiecał mi tyle rzeczy...
– Pamiętaj, że musimy ćwiczyć. Za kilka tygodni wytwórnia chce zobaczyć nasze piosenki.
– Wszystko pod kontrolą
Właśnie w tej chwili dzwoni mój telefon. Mike musi dostrzec imię Luke'a, bo odsuwa się ode mnie.
– Cześć, kochanie! Właśnie o tobie rozmawiamy.
– Pozdrów tych kretynów – wyobrażam sobie jego uśmiech i od razu jeszcze bardziej się rozpromieniam.
– Luke pozdrawia – tylko kiwają głowami i wymieniają się papierosem.
– My też. On sportowiec, my gwiazdy rocka.
To rozbawia z kolei mnie.
– Znajdę was później – cmokam ich w policzki i zajmuję się gorącą linią z moim facetem.
– Co masz na sobie? – pyta.
– Jesteś sam?
– Wyobrażam sobie ciebie tylko w mojej koszulce z moim numerem na plecach, ale to jest tak banalne...
– Kocham cię – to wychodzi ze mnie samo.
– Już niedługo, Peggy, a będę ci to powtarzał codziennie – mam, na co i na kogo czekać, to jedna z najpiękniejszych i najgorszych rzeczy ma świecie.
– Powiedz jeszcze raz moje imię.
– Peggy – gdy on je wymawia jest do zniesienia.
– Co nowego w Londynie? Nauczyłeś się może ich akcentu?
– Spędziłem godziny na nadrabianiu materiału do szkoły, a korepetytor nie był chętny w udzielaniu rad. Sorry, kochanie, jak wrócę nauczymy się razem z internetu, okej?
– Wszystko będziemy robić razem, nawet będę szła za tobą do toalety – moją twarz oblewa rumieniec.
– A proszę bardzo, Peggy. Mój mały majciochowy kolega też się za tobą stęsknił.
– Jesteś napalony? – szepczę niemal teatralnie.
– Cholera, tak. Mam wolną tylko chwile, ale za każdym razem, gdy jestem na bieżni, przypominam sobie nasz pierwszy seks. Kurwa, to było gorące.
– Najgorętsza rzecz w moim życiu – znowu szepczę.
– Moi przyjaciele tam o ciebie dbają?
Czy powinnam go denerwować wiadomością, że Mike i Violet zerwali? Ona uznała to za różnice niezdolne do połączenia, czy wybaczenia. Nie przeszkadza mi ich rozstanie, bo dzięki niemu nie czuję się tak samotna. Wiem, źe to okrutne z mojej strony, ale pomagam też Mikowi. Zapełniamy swoje pustki.
– Właśnie przed chwilą skończyłam bitwę z Mike'm. Przegrałam ją.
– Mike, co? – ton jego głosu się zmienia.
– To tak samo jak ty i Tess – wiem o ich spotkaniu, w pierwszej chwili chciałam krzyczeć, ale wtedy uświadomiłam sobie, że to mnie kocha i o mnie walczył.
– Masz racje, Peggy – Uf – Muszę lecieć.
– Jesteś zły? — upewniam się.
– Ufam ci. Mike to przyjaciel, dobrze, że go masz. Słyszałem, że rozstał się z Violet – więc wie – Coś tak czułem, że to nie jest dziewczyna dla niego.
– Chcę cię przytulić – wyskakuję z tym tak po prostu.
– Peggy, niedługo nie będziesz musiała opuszczać moich ramion.
– Tak strasznie za tobą tęsknię. Obiecaj mi, że gdy wrócisz zaczniemy spędzać więcej czasu razem.
– Obiecuję – mam nadzieję, że to nie są puste słowa – Zadzwonię wieczorem, Peggy. Nagrasz m waszą próbę i wyślesz?
– Tak – mówię już dosyć przygaszona.
– Proszę, nie smuć się. Takiego mnie pokochałaś, pamiętasz?
– Sama cię tam wysłałam, ale to nie znaczy, że nie tęsknię, Luke.
– Ja też tęsknię – powinien tu być – Naprawdę muszę iść.
– Kocham cię – szepczę do słuchawki.
– Nie przestanę tego czuć, bo wyjechałem. Powiem ci to, gdy wrócę.
– Zrób jakąś życiówkę, gaduło.
Przez chwile chichoczemy do słuchawki, a potem rozłączamy się w tej samej chwili.
Tak strasznie za nim tęsknię.
Gdy znajduję resztę mojej ekipy, wiem, że zauważają zmianę.
– U niego w porządku?
– Tak, podoba mu się.
– A u ciebie? – pyta Calum.
Nie zastanawiam się dwa razy, właściwie w ogóle się nie zastanawiam. Opadam z głową na jego kolana i zaczynam płakać.
– Tęsknię tak, że to aż boli. Jakby ktoś wyrywał mi serce.
– Wiem, mała. Jak nie widzę Ashtona jeden dzień to też tak mam – wynika pomiędzy nimi jakaś szamotanina.
– Jeden dziń? Co to jest jeden dzień?
To powoduje, że tylko mocniej płaczę.
– Nie mówcie mu o tym, proszę.
– Co zrobiliście? – Mike staje przed nami z rękami pełnymi jedzenia – Dlaczego Peggy płacze?
– Mam ochotę na pączka – ocieram swoje łzy.
– Powiedz, co się stało – mówi stanowczo.
– Kupisz mi pączka, Mike? – odstawia gotowe dania, na które pozostała dwójka się rzuca.
– Co się stało, Peggy? – odgarnia mi włosy z twarzy i ociera jedną łzę.
– Proszę, Mike, pączek.
Całuje mnie w czoło. Chcę do niego przywrzeć, ale powstrzymuję się przed tym.
Pączek, najlepszy przyjaciel kobiety, w związku na odległość.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro