26 {Wanna nowe łóżko}
Wracam prosto z próby zespołu. Powinnam zadzwonić do Luke'a i dać mu znać, że już wróciłam, ale nie mam siły. Zajęcia, trening i zespół. Mimo, że na tych dwóch ostatnich po prostu dobrze się bawiłam, ale i tak jestem zmęczona. Dlatego cieszyłam się gdy dotarłam na swoje piętro w akademiku. Niemal pobiegłam do drzwi, a wtedy zobaczyłam go. Siedział pod moimi drzwiami z głową opartą o kolana.
– Hej – obudziłam go. Podnosi zaspane oczy i patrzy na mnie – Śpisz?
– Chciałem cię zobaczyć, ale ciebie nie było, a ja jestem tak zmęczony. Miałem w planach zabrać cię na kolacje, ale przepraszam, nie dam rady.
– Jestem równie zmęczona. Wstawaj i chodźmy do łóżka – widzę cień uśmiechu na jego twarzy – Spać, sprinterze.
– To zabawne, że powinnienem zawsze cię dogonić, a zarazem czuję jakbym nigdy nie potrafił tego zrobić. Musiałbym cię przegonić i zmęczyć, ale wiecznie jestem sam zmęczony.
– W związkach chodzi o to, żeby o siebie dbać. Ja dzisiaj zadbam o ciebie – otwieram przed nim drzwi do mojego małego pokoju. Gdy ja odkładam rzeczy, on już rozbiera się, żeby wskoczyć do łóżka – Idę wziąć prysznic, zapytałabym cię czy dołączysz... – on już jest w łóżku i układa się wygodnie.
– Bardzo bym chciał, ale.. – pochylam się do niego i raz za razem przeczesuje mu włosy – Wracaj szybko – cmokam go w usta i biegnę pod prysznic.
Zanim go poznałam, nie zdawałam sobie sprawy, z tego jak wiele ma treningów, ile czasu na to poświęca i jak bardzo go to męczy. Wyobrażałam sobie nasz związek inaczej... jednak zanim udało nam się zejść, nie robiliśmy takich rzeczy jak te. Dlatego nie zmieniłabym nic, w tym jak naprawdę wygląda nasz związek.
Gdy wracam do pokoju, on już chrapie. Nic nie mówię, kładę się na niewielkiej przestrzeni jaką zostawił i obejmuję się jego ramieniem.
– Zapomniałam ci dzisiaj powiedzieć, że cię kocham, bardzo cię kocham, Luke.
– Co? O cholera, zasnąłem – chichoczę w jego ramie, którym owinęłam się chwile wcześniej.
– Mówiłam właśnie, że cię kocham.
– Boże, Peggy, nie masz pojęcia jak bardzo jestem wdzięczny, że cię poznałem. Kocham cię, moja szalona dziewczyno – nie potrafię się nie uśmiechnąć. Całuje mnie w policzek i mocniej owija się dookoła mnie – Jak próba? – wkładam nogę pomiędzy jego nogi, jeszcze mocniej splatając nasze ciała.
– Śpiewaliśmy! Zrobiliśmy duet z Calumem i całkiem fajnie wyszło. Przyjdziesz posłuchać?
– Tak, oczywiście, że tak – wiem, że przyjdzie. Przychodził gdy myślał, że nie może mieć, więc teraz wiem, że zrobi wiele, żeby mnie zatrzymać. To nie jest jednostronne – Jadłaś swoje ukochane pączki? – łaskocze moje żebra.
– Nie mam już z kim. Mike jest całkowicie pochłonięty Violet – nasza dwójka jeszcze o tym nie rozmawiała.
– Nie przeszkadza ci to?
– Że Mike kogoś znalazł, a ty nie musisz być zazdrosny? Tylko się cieszyć – całuję go ręce, którą mam owiniętą dookoła siebie, podgryzam jego palce – Wyśpijmy się, a może rano uda nam się więcej pogadać.
– Pogadać albo porobić różne rzeczy... – szepcze mi do ucha –Regularny seks, po miesiącach okazyjnego seksu... niebo, cholerne niebo – nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem.
– Jestem dobra w łóżku, dlatego to jest niebo – całuje mnie w szyje.
– Zdecydowanie tak.
W końcu po chwili, udaje nam się zasnąć. Luke jest tak zmęczony, że chrapie. Nigdy nie spałam z chrapiącym facetem, dlatego ciężko jest mi zasnąć. Luke chrapie mi w szyje, co wywołuje łaskotki. Też chcę się wyspać! Chcę go jutro porwać z zajęć i mieć dużo energii, a on mi chrapie!
Nigdy nie żyjcie wyobrażeniami.
Jeśli będzie źle, wy wiecznie będziecie wierzyć, że coś się zmieni. A jeśli będzie dobrze, wy i tak będziecie chciały, żeby było jak ze snu.
Staram się tego nie robić.
Cieszę się, że miałam tyle szczęścia, że odwzajemnił moje uczucia i robi wszystko, co w jego mocy, żeby mnie uszczęśliwiać.
Całuję go w czoło i zabieram poduszkę i kołdrę Violet. I jak przystało na szaloną dziewczynę, idę spać do wanny. Do cholery chcę się wyspać! Na szczęście jestem malutka, a pościel Violet gruba. Niemal od razu zasypiam. Zamiast być zła, jestem rozbawiona.
**
– Co ty do cholery robisz? – tylko się uśmiecham, nawet nie otwieram oczu.
– Nie wiedziałeś? Lubię czasem spać w wannie – dwa silne ramiona mojego chłopaka podnoszą mnie z wanny – Ale jesteś silny i na dodatek chrapiesz.
– Co?
– Głośno chrapiesz gdy jesteś taki zmęczony. A chciałam się wyspać, żebyśmy mogli spędzić fajny dzień.
– Przepraszam, cholera – tylko chichoczę.
– Moja wanna jest całkiem wygodna, chcesz sprawdzić?
– Z tobą zawsze – i naprawdę siada w wannie i trzyma mnie przy swojej piersi.
– Która godzina? – pytam cicho.
– Siódma. Weźmiemy rano prysznic?
– Kąpiel! – wtulam się mocniej w niego – Najpierw trochę poleżmy, okej?
– Nigdy nie leżałem ubrany w wannie z pościelą.
– Cóż, lepiej przyzwyczaj się do dziwactw swojej dziewczyny.
I te dziwną noc, podsumowujemy paroma godzinami razem w wannie bez wody,
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro