24 {Never stop touching me}
ETAP DRUGI:
Tylko mnie kochaj
Leży pomiędzy moimi nogami, jeżdżąc dłońmi po moich udach, nie odrywając ust od moich. Tak wiele razy o tym marzyłam, a teraz mam to na co dzień.
– Bardzo dużo mnie całujesz – odrywamy się na chwilę od swoich ust.
– Muszę nadrobić zaległości. Czy wiesz ile razy chciałem, to zrobić przez ostatnie miesiące? Nie zamierzam przestać.
– A możemy robić to nago? – całuje mnie w szczękę.
– To było za szybko, teraz zrobimy to w odpowiedniej kolejności – wkładam dłonie pod jego koszulkę.
– Luke – wsuwa mi język do ust i znowu nie pozwala gadać. Przysuwa się do mnie. Nigdy nie chcę przestać go całować, nigdy nie chcę znowu nie móc, go dotykać, tak jak pragnę – Przeleć mnie – patrzy na mnie – Och, zbyt bezpośrednio? – rumieniec oblewa moją twarz – Przepraszam – ociera się o mnie – Och.
– To właśnie robisz mi przez cały czas – przysuwa usta do mojego ucha – Pamiętasz jak pojechaliśmy po raz pierwszy do portu? Cały czas musiałem poprawiać się w kroku.
– Och — znowu mnie całuje.
– Zdejmuj ciuchy – uśmiecham się.
– Wreszcie – gdy tylko zaczynam zdejmować z siebie koszulkę, on opada ustami na mój brzuch. Uwielbiam to, że nie może się ode mnie oderwać, uwielbiam go.
– Cholera! Przepraszam! – Violet wpada do pokoju gdy oboje zdejmujemy spodnie – Czy wy w ogóle stąd wychodzicie?
– Wygrałem dziewczynę i wygrałem zawody – podoba mi się także kolejność – Zasługuję na trochę przerwy.
– Okej, okej. Wezmę książki i już wychodzę. Ładny kaloryfer, Luke – on się do niej uśmiecha. Nie spala buraka, nie odwraca wzroku. Luke, którego poznałam przez ostatnie dwa dni, jest cholernie pewny siebie.
– Ubieraj się – rzuca do mnie – Teraz nie ma już klimatu – gryzę go w bark.
– Klimat jest zawsze – całuje mnie w czubek głowy i palcami pieści mój policzek. Jest wszystkim, czego nigdy nie czułam.
– Chodź, wyskoczymy gdzieś. Violet, idziesz z nami na obiad?
– Och, nie mogę – mówi szukając czegoś – Muszę jeszcze coś powtórzyć i... bawcie się dobrze.
**
Trzymanie go za rękę to jedna z moich ulubionych rzeczy. Kocham to robić. Kocham czuć, jak jego dłoń zamyka się na mojej. Kocham uczucie, jego palców ocierających się o moje. Nienawidzę gdy muszę go puścić.
Tak samo uwielbiam tulenie się do jego boku. To miejsce, do którego mogłabym się przykleić. Czasem tylko zmieniam stronę, żeby żaden jego bok nie czuł się przeze mnie odrzucony. Luke się ze mnie śmieje gdy moje dłonie na środku kampusu znikają pod jego koszulką, ale ja po prostu nie mogę się powstrzymać.
Właśnie dlatego jestem przytulona do jego boku, z dłonią jednej ręki splecionej z jego, która jest przewieszona przez moje barki, a druga, co rusz gdzieś po nim błądzi i odkrywa, co to nowe ulubione miejsca.
Nie protestowałam gdy kupił zdrowe jedzenie i zabrał mnie do parku. Zjem wszystko, byleby miało jakiś smak, a on dobrze o tym wie. Zapytał mnie czy nie wolę czegoś mniej zdrowego, ale może bycie z nim sprawi, że będę zdrowiej jadła?
– Nie powiedziałeś mi jak zareagowała Tessa – gdy już wróciliśmy do reszty jej nie było. Luke był rozczarowany, ja także. Powinnam ją przeprosić.
– To było dziwne. Oboje wiedzieliśmy, że nie mamy standardowego związku i gdy przyjechała czułem tęsknotę, czułem miłość, ale żadne z tych uczuć nie było czymś, co czułem gdy ty byłaś obok, czy nawet gdy byłem na treningu. Nasza relacja przypominała nam, że nie tylko sami my jesteśmy szaleni z powodu sportu. Ty mi przypomniałaś, że tęsknię za normalnością.
– Czy Tessa była zła?
– Powiedziała, że się domyślała gdy byliśmy w Londynie, ale wtedy myślała, że ty nie możesz się zdecydować pomiędzy mną, a Mike'm.
– Czy ona kogoś ma? – Luke się uśmiecha.
– Ma przyjaciela, który czasem wyrywa ją z tego szaleństwa albo masuje stopy. Szczególnie podoba jej się to masowanie stóp – nawet parskam śmiechem – My zawsze byliśmy zbyt zafiksowani na samych sobie i zawsze oboje potrzebowaliśmy masażu. Podobieństwa są dobre, jeśli jesteś ponad nie.
Wstaję z mojego miejsca i siadam na jego kolana, ale szybko decyduję się, że wolę siedzieć na nim okrakiem i tulić się do niego cała.
– Kocham cię za to jaka jesteś, Peggy. Kocham to, że nigdy mnie nie naciskałaś i że nigdy nie rzucałaś mi Tessą w twarz.
– Tak jak ty Mike'm? – uśmiecham się do niego.
– Miałem was pod nosem, on stale mnie prowokował! – warczy – To było męczące i frustrujące.
– Dobrze już dobrze, zazdrośniku – muskam jego usta.
– Nie jestem, zazdrosny – kiwam głową i liże jego dolną wargę, żeby potem zassać ją do ust – Czy Mike... czy mam się o co martwić? – nie mogę, się powstrzymać i wybucham śmiechem. Luke ciągnie mnie za włosy, zmuszając do spojrzenia mu w oczy – To nie jest zabawne, dziewczyno.
– Ach, ten złowrogi ton. Pokaż trochę zębów i zmarszcz brwi – robię groźną, udając lwa i niemal rzucam się na niego z moimi szponami. Luke wybucha śmiechem i przyciąga moja głowę do swojej piersi. Głaszcze moją szyje i dalej śmieje się jak szalony.
– Powiedz mi.
– Mike nigdy nie zrobiłby niczego, co sprawiłoby, że którekolwiek z nas miałoby się, o co martwić. On wiedział, Luke.
– Naprawdę? – kiwam głową.
– Możemy już zamknąć temat naszych starych partnerów i cieszyć się nowymi? – biorę jego ręce w dłonie i splatam z nim palce. Umieszczam je pomiędzy nami i zaczynamy się siłować. Moje mięśnie to dalej jakiś żart, a Luke nie wykonuje żadnej pracy, utrzymując dłonie w ręku gdy moje na niego napierają.
– Kocham cię – jego dłonie odpuszczają, a ja dalej je dociskam, więc automatycznie lecę na niego. On znowu się śmieje. Unoszę się z niego, a on odgarnia mi włosy z twarzy.
– Kocham cię, bardziej. Kocham cię jak...hmmm... kto kocha najmocniej? O wiem! Ja! – rzucam mu się na szyje – Pamiętaj o tym gdy już będziemy normalni i nie będziemy cały czas się dotykać, chociaż hmm... w moim przypadku to się może nigdy nie wydarzyć.
– Nigdy nie mów nigdy.
– Fan Justina Biebera? – parska śmiechem.
– Fan ciebie.
– Oooo – naprawdę promienieje. Twarz boli mnie już, od uśmiechania się. Dotyka moich rozpalonych policzków, dobrze moje promienieje to rumieńce – Ja też jestem twoją fanką.
Bo od tego wszystko się zaczęło, prawda?
****
Ten kto nie czyta to zapraszam na butterfly effect 😊😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro