Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19 |Awkward kiss|

– Hej, co tutaj robisz? – uśmiecha się szeroko.

– Wpadłem tylko na chwile, żeby zapytać czy masz wieczorem czas? Znaczy, przyjadę po ciebie na próbę i gdzieś się wybierzemy?

– Co?

– No ostatnio mało czasu spędziliśmy razem, czas to nadrobić, Peggy – pstryka mnie w nos – Proszę? – schyla się, żeby mieć oczy na wysokości moich.

– Nie musisz prosić – uśmiecha się – Pod moim akademikiem o szóstej?

– Może być siódma? Trening..

– Tak, jasne i tak mam dużo nauki – całuje mnie w czoło.

– Ubierz się ciepło, bo kupimy wino i pójdziemy na plaże.

– To kawał drogi!

– Wezmę cię na barana – teraz to ja się uśmiecham.

– Nie będziesz zbyt zmęczony? – kręci głową.

– Położę się na plaży, co ty na to?

– Gdybyśmy nie brali wina, moglibyśmy pojechać samochodem.

– Co ci to robi za różnice, skoro nie pójdziesz o władnych nogach? Typowa kobieta na siłowni – szturcham jego ramie – No co? Prawdziwy sportowiec lubi dobry spacer.

– Chcę tylko bicki – ściska moje ramię. Przyzwyczaiłam się już do jego dotyku.

– Jak odpowiednio pomachasz rękami podczas spacerów... – ściska jeszcze przez chwile i puszcza.

– Nie spieszyłeś się na zajęcia?

– Kupisz wino? – wybucham śmiechem.

– Zapominasz, że mam dzisiaj próbę zespołu, biegaczu – kiwa głową.

– Przepraszam, czasem tak się zafiksuję, że zapominam... jestem okropnym przyjacielem, wiem.

– Już bez przesady – klepię go po ramieniu – Kupię wino i coś do zjedzenia. Zdrowego. Ty poniesiesz mnie na plaże i będziemy kwita – na jego twarzy pojawia się cień ulgi.

Wszyscy razem docieramy do garażu, w którym do tej pory odbywały się ich próby, a teraz nasze próby. Jestem podekscytowana, ale i zdenerwowana.

– Ustalmy jedno, Peggy – mówi ostrzegawczo Calum – Nie zmienisz naszej nazwy – chcę wybuchnąć śmiechem.

– Jakiej nazwy? – rozumieją mój żart, który tak naprawdę jest mało śmieszny – Chcę tylko mieć z kim śpiewać i grać, co wy na to, chłopaki?

– A my się zgadzamy – Ashton czochra mi włosy, a po chwili Mike robi to samo.

– No to od czego zaczynamy?

Tak wyglądają następne trzy godziny. Zgrywamy się niemal od razu. Mimo, że ten garaż to cholerny bajzel dobrze się tu czuję i dobrze mi się tu śpiewa. Myślę, że chodzi ludzi. Zawsze chodzi ludzi.

Ashton i Mike siadają na kanapie, a Calum dalej brzdąka na gitarze. Muszę już jechać, ale oni wyjmują piwo.

– Uczcimy to?

– Przepraszam, chłopaki, nie mogę – nie dopytują, a mogliby. Myślę, że wiedzą – Następnym razem?

– Jutro trening, Peggy.

– Będę, Mike – całuję każdego z nich w policzek.

Niedługo później, czekam już na Luke'a przed moim akademikiem. Ubrałam się ciepło, bo Dublin o tej porze roku nie jest najcieplejszym miejscem. Poprawiam czapkę, a potem ktoś mnie zaskakuje i naciąga mi ją bardziej na oczy, składając jednocześnie pocałunek.. No władne.. z przerażeniem obracam głowę w kierunku zaskakująco całującego i.. trafia w moje usta. Pocałunek w policzek trafia w moje usta, więc od moich ust, odbija się dzióbek Luke'a Hemmingsa. Nie wiem, które z nas odsuwa się gwałtowniej i nie jestem pewna czy chcę wiedzieć. W tej chwili jedyne o czym mogę myśleć, to jakby było, gdyby to był prawdziwy pocałunek.

– Właśnie dlatego, nie zaskakuje się ludzi – w odpowiedzi naciąga mi czapkę na oczy.

– Wskakuj na barana, dziewczyno – tylko dlaczego nie twoja dziewczyno? Cholera, nie mogę tak myśleć.

– Może by tak jakieś cześć?

– Udajemy, że to się nie wydarzyło? – wzruszam ramionami.

– Przecież nie zrobiłeś tego celowo... – kładzie dłonie na moich barkach, sugerując, że powinnam na niego spojrzeć.

– Mike by mnie zabił.

– To nie Mike jest naszym problemem – kurwa, kurwa, kurwa. Dlaczego to powiedziałam? – Hej! Idziemy na te plaże?

– Powiem Tess, jeśli chcesz.

– O czym niby? Że mnie wystraszyłeś i obróciłam głowę? Proszę cię, więcej gadania, niż czasu trwania.

– Ta, racja – pociera nerwowo kark – Masz to wino?

– Wino lepszy trunek, niż inne alkohole dla takiego sportowca jak ty? – Luke się uśmiecha.

– To ciebie zamierzam upić – pochyla się – Wskakujesz czy męczysz te swoje piękne nóżki? – patrzę na moje nogi, a potem na szanse siedzenia na jego barkach.

– Wskakuję – Luke poprawia mnie na swoich ramionach i łapie za kostki. Wydaję mi się, że przez chwile pieści je kciukami.

– Jeśli powiesz, cokolwiek o byciu na wysokości albo postrzeganiu świata. Wrzucę cię do wody albo pierwszej lepszej kałuży.

– Nie będzie cię jutro coś bolało?

– Kurwa, kocham to i wiem, że sport i kariera to wyrzeczenia, przyzwyczaiłem się, ale nie traktuj mnie, jakbym był z jebanego szkła. Niektórzy sportowcy to lubią, ale nie ja.

– To tak jak ze stereotypem czirliderki, no chyba, że jesteś w Pamiętnikach Wampirów i cnotka Elena jest cudowną czirliderką.

– Oglądałem to z Tess, znaczy robiliśmy to raz w tygodniu, bo więcej nie było czasu, ale wiem, o czym mówisz – no i znowu Tessa. W końcu po za sportem to cały jego świat, prawda?

– Cóż, baletnice to raczej w Step Up – on wie, że to żart i wybucha śmiechem.

– Jesteś sto razy piękniejsza od Eleny Gilbert.

– A od Catrinny?

– Od każdej cholernej postaci jaką grała Nina Dobrev – pochylam się, żeby cmoknąć go w czoło – Stamtąd chociaż nie ma wątpliwości, gdzie trafisz – nawet nie potrafię się uśmiechnąć.

– Do jakiego sportowca by cię przyrównać?

– Proszę tylko nie do ślepego Chaninnga Tatuma z Ona to on.

– Uwielbiam ten film! – krzyczę z góry.

– Channing był ślepy, że nie zauważył, że to ona. Cholera, ja bym wiedział, że mam pod nosem tę jedyną, nawet gdyby udawała faceta. To się wie – cóż, najwidoczniej on dokładnie wie, kto jest jego jedyną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro