Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16 |doubts|

Jakimś cudem udało nam się trafić do naszego pokoju hotelowego. Leżę na Mike'u chichocząc w jego szyje.

– Nie mam siły wstać – jestem cholernie pijana – Będę spała z tobą.

Kątem oka zauważam Tesse i Luke'a, którzy zawinęli się na fotelu. On składa drobne pocałunki na jej szyi, a ona ma rozmarzony wyraz twarzy.

– Śpij, kochanie – patrzę na nich jeszcze przez chwile i gdy jestem już gotowa odwrócić wzrok, on przyłapuje mnie na gapieniu się. Teraz patrzymy na siebie. To ja pierwsza odwracam wzrok. Wtulam się w Mike'a i chyba odpływam.

Gdy budzę się rano, okazuje się, że większość z nas jeszcze śpi. Ashton ślini się na piersi Caluma. Oprócz mnie, nie śpi tylko para sportowców. Rozmawiają cicho i skradają sobie małe pocałunki. Są uroczy i zakochani pomimo odległości. Chociaż, niektórzy twierdzą, że są zakochani w odległości.

– Hej, Peggy – to Tessa zauważa mnie pierwsza.

– Hej – zdejmuję z siebie ramię Mike'a, ale on szybko przyciąga mnie do siebie – Chyba nie wstanę – Luke patrzy na mnie, nie lubię wyrazu jego twarzy, bo nie jest łatwy do odczytania.

– Mikey – obracam się do niego, ale on od razu sięga po moje usta – Och – rumienię się i właściwie nie jestem pewna dlaczego.

– Czy to sen? – chyba mocno byliśmy wczoraj pijani.

– Nie – całuję go w nos – Nie tylko my nie śpimy.

– Luke, na litość boską nie mogłeś, chociaż raz się wyspać?

– Przynieśliśmy kawę, więc nie jęcz – podaje mu kawę i druga jest chyba dla mnie, ale gdzieś w tym wszystkim się zapędza, chociaż może to normalne i całuje mnie w czoło. Czuję, jak atmosfera się zagęszcza albo po prostu mi się wydaję – Hej – szepcze przy mojej skórze.

– Hej – szybko upijam łyk kawy, próbując, nie robić z tego czegoś niezręcznego. Gdzieś obok mnie Calum i Ashton zaczynają się przeciągać. Jedno, drugiego uderza ręką, czekam tylko, aż któreś z nich spadnie z łóżka. Po chwili, Calum ląduje na ziemi. Wszyscy wybuchają śmiechem.

– Zgłaszam sprzeciw – mówi – Te łóżka są tak stworzone, że dwóch dużych facetów się na nich nie zmieści.

– A ty jesteś bardzo dużym facetem, Cal – Ashton rzuca mu poduszką w twarz.

– Zabieram was na śniadanie, a potem muszę lecieć się przygotować. Będziecie wszyscy, prawda?

Może nie powinnam tego robić, wiedziałam, że to może go zranić i bardzo tego nie chciałam. Dlatego wolałam nie przytulać się do Mike'a, ale on przyciągał mnie do siebie i w kółko powtarzał, że on wie, czym to jest. Nie byłam tego pewna i przerażał mnie jego uśmiech gdy byłam blisko. To nie mogło się dobrze skończyć.

Dlaczego nie możemy zakochiwać się w tych, co zakochują się w nas?

– Co jemy?

– Mam ochotę na pączka – mówię – Też zjesz?

– Peggy! – Luke krzyczy na mnie z tylu – Mają tu dużo dobrych rzeczy!

– Pączki też wyglądają na dobre – wyciągam język w jego kierunku – Zjedz jednego, a się przekonasz.

– Zjedzmy na pół jak zawsze.

– Czy mógłbyś zająć się swoją dziewczyną? – fuka na niego Mike. Ashton i Calum dziwnie na nas patrzą.

– Och, ja nie mogę jeść pączków – mówi – Dzisiaj tylko woda.

– Tessa – Luke nowi ostrzegawczo – Musisz coś zjeść.

– Nic mi nie będzie – cmoka go w policzek – A ty? Jesz pączki? Od kiedy?

– Nie chcę już pączka – mówię do Mike'a – Co byś zjadł? – ja nie jestem pewna, czy cokolwiek przełknę – Zrób mi niespodziankę – całuję go w policzek i idę usiąść do stołu. Tessa o dziwo, dołącza do mnie.

– Jesteś blisko z Luke'm – wzruszam ramionami.

– Pomaga mi, utrzymać dietę sportowca – żartuję – Chcę zrobić trochę mięśni. Mike pomaga mi w ćwiczeniach, ale gdy mówię 'pączek', on nie potrafi mi odmówić.

– Och! Znam to! – mówi podekscytowana – Luke jest dokładnie taki sam. Nawet teraz, zobaczysz, że przyniesie mi butelkę wody i dla siebie moje ulubione danie, próbując mnie przekonać, nie przekonywując mnie – w przypadku Luke'a to ma naprawdę dużo sensu.

Ma racje. Luke przynosi butelkę wody i jej ulubione danie. Nie męczy jej, ale kilka razy próbuje, przekonać ją do zjedzenia posiłku. Tessa decyduje się iść w końcu po jabłko, żeby go uspokoić.

– Zapomniałem o kawie – mówi Mike – Chcesz jeszcze jednego rogalika?

– Rogalik i kawa – uśmiecha się do mnie i idzie po kolejne kalorie.

– Jaką sztukę wystawiacie?

– Jezioro łabędzie. Będzie wam się podobało, obiecuję – Tessa zaraża miłością do swojej pasji – Wiem, że się na tym nie znacie, ale.. chodzi o historie, tak? To tak jak w waszej muzyce.

– Dobrze, przekonałaś mnie tą muzyką – Luke całuje swoją ukochaną w czubek głowy, a ona wtula się w jego bok. Szczerze, dziwię się, że siedzą tu z nami, zamiast baraszkować w pościeli.

Nie chcę im się przyglądać. Jednak to wszystko z każdą chwilą robi się, co raz trudniejsze. Przed Londynem, wydawało się to prostsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro