Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13 |another side|

– Och, ten Londyn – Ashton pije już trzecią kawę – Tessa twierdzi, że mają tutaj dobre imprezy, ale nie wiem czy to mnie przekonuje.

– Miałam wziąć sukienkę? Cholera!

– Spoko, my też nie mamy – dźgam Ashtona w brzuch, a on promiennie się do mnie uśmiecha.

– Ile znacie Tesse?

– Są razem pięć lat, więc możliwe, że sześć albo pięć i pół.

– Jest super, ekstra, cudowna?

– Zawsze była bardzo zajęta sportem, z resztą on tak samo. Nie wiem, kiedy udało im się zbudować związek, ani jak łączyli grafiki. Trochę ich podziwiam.

– Jestem zdania, że związek musi funkcjonować na miejscu – Mike unosi głowę z mojego ramienia – To codzienność jest najlepsza w miłości – patrzy na mnie – Czasem trzeba coś poświecić, a czasem trzeba zrobić coś więcej, wysilić się.

– Ich związek to przykład romantyczności – rzuca Calum – Myślę, że są ze sobą, dlatego, że wierzą, że za dwa lata, będą się kochać tak jak kochali się przed wyjazdem.

– Nie wierzycie w to? – wszyscy kręcą głowami.

– Wierzymy w nich, ale niekoniecznie razem.

– Bardziej kochają sport, niż siebie i on chyba zdaje sobie z tego sprawę, inaczej byłby tu z nią – nie wiem, co powiedzieć, dlatego nie mówię nic.

– Peggy – Mike bierze moją brodę między palce – Nie rób tego – szepcze mi do ucha – On z nią nie zerwie.

– Hej, on mi się tylko podoba, więc zostaw mnie w spokoju. Nigdy nie podobał ci się ktoś zajęty?

– Jeśli liczyć twoje zajęte serce – szturcham go ramieniem.

– Moje serce jest szeroko otwarte. Udowodnię to dzisiaj wieczorem podrywając facetów.

– Och, możesz mnie? – oplatam się jego ramieniem.

– Pomyślimy – długo byliśmy razem. Nigdy nie widywaliśmy się codziennie, ale często uciekaliśmy od własnego syfu. Razem zawsze czuliśmy się bezpiecznie, a to coś, co rzadko się zdarza.

Luke przysyła wiadomość z pytanie czy mają ochotę się już spotkać. Wkurzają mnie ludzie, którzy na siłę angażują wszystkich przyjaciół w swój związek. Nie chcą nic stracić, więc to grupa ma się przyporządkować do pary. Jednak związek coś zmienia i Luke o tym wie.

– Tak dawno nie widziałem Tessy, dalej lecimy.

Czy wyglądam wystarczająco dobrze? Cholera, to jest takie głupie.. Nie chcę wykorzystywać Mike'a, ale jednocześnie myślę o nim jako o mojej tarczy obronnej. Przyjechałam tu z nimi wszystkimi i chcę się po prostu dobrze bawić w cholernym Londynie, ale im więcej czasu spędzam z Luke'm, tym trudniejsze to jest.

Kopię sobie własny dół, jednocześnie skracając swój sznur ochronny.

Umawiamy się, gdzieś pomiędzy, tak żeby i oni i my mieli blisko. Denerwuję się, co jest cholernie głupie, nienawidzę tego uczucia, które skłania mnie do ciągłego poprawiania włosów.

– Uważaj, Peggy! – potykam się i nie mam pojęcia o co, cholera. Już jestem niemal upadam gdy ktoś mnie łapie.

– Mam cię, skarbie – staję twarzą twarz z Mike'm.

– Mój bohater! – rzucam się mu na szyję.

– Cześć – obracam głowę w kierunku, z którego dobiega głos.

– O hej – Mike obejmuje mnie ramieniem.

– Cześć, Tess, to jest Peggy, nasza nowa ulubiona dziewczyna – na żywo jest jeszcze ładniejsza, a gdy śmieje się tym słodkim śmiechem.. jest idealna.

– Cześć, Mike. Cześć, Peggy – ściska nas równocześnie – Nie mówiłeś, że Mike ma dziewczynę! – bierze go znowu za rękę, Mike wtula głowę w moją szyję.

– To może być zabawne, a on wygląda na zazdrosnego – szepcze mi do ucha – Zagrajmy w to, proszę?

– Bo Peggy nie... – tłumaczy Luke.

– Byliśmy razem, a teraz powoli...

– Wracamy do starego, ale dobrego związku – dokańcza za mnie Mike.

– Jesteś taka wysoka! – a ona jest taka słodka i malutka, że gdy Luke przytula ją do swojego boku, niemal w nim ginie.

– Jedliśmy już, ale możemy iść posiedzieć w parku czy coś.

– Och tak! Pokażę wam mój kampus – radość, że on tu jest ją rozpiera. Moje i jego spojrzenia się krzyżują, a potem oboje odwracamy wzrok.

– Chodźmy poopalać się w londyńskim słońcu! – Mike bierze mnie za rękę i splata nasze palce. Ashton i Calum dziwnie na nas patrzą. Mogę się dobrze bawić, dlaczego nie? Wrócę i umówię się na prawdziwą randkę.

– Kiedy ustaliliście, że wracacie do siebie? – nie chcę odpowiadać.

– Luke! Co ty wiesz o romantyczności? To tak nie działa! – tylko on się nie śmieje, w sumie ja też tego nie robię.

– Przepraszam, że jestem mało romantyczny – chcę mu powiedzieć, że to nieprawda, ale nie mogę.

– Znacie się już dłużej, tak? Opowiadajcie! Cholera, przyjechaliście tu z nim – tracą nosem jego pierś – Pewnie musieliście słuchać jak zrzędzi.

– Och, tak, po nocy krzyczy twoje imię – czy Mike żartuje?

– Też za nim tęsknię – są zakochani, nie zamierzam tego kwestionować.

Siada wtulona w niego, a Mike ciągnie mnie między swoje nogi.

– Och, pieprzyć to, chodź tu Calum – Ashton przyciąga go do siebie – Nie zamierzam dłużej udawać – nikt nie czuje się z tym tutaj niekomfortowo. Jesteśmy jak trzy zwykle pary, które przyjechały w odwiedziny do Londynu.

– Jutro jest mój recital, będziecie, prawda? – jest urocza – Pracowałam na to ostatnie cztery miesiące, chcę się przed wami pochwalić.

– Kolejny powód, dlaczego dobrze, że przyjechałem wcześniej – ona patrzy na niego z takim uwielbieniem, jak wydaję mi się, że mi się zdarzało. Chociaż nie, nigdy nie patrzyłam na niego z miłością.

Obracam się w ramionach Mike'a i siadam na nim okrakiem.

– Pośpię trochę, okej? – kładę policzek na jego ramieniu – Przepraszam, Tess, prowadziłam i...

– Jasne, przed nami jeszcze impreza wtedy pogadamy – jest idealna, po prostu pieprzona, chuda perfekcja.

Śpię na barku Mike'a, a on głaszcze mnie po plecach. Po prostu nie mogę na niego patrzeć. Zbyt boli to, że mimo gdy jesteśmy w Dublinie i mamy swoje chwile, one nie znaczą dla nas tego samego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro