Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11 |Band|

Wczorajszy wieczór był najlepszy i zarazem najgorszy. Czułam się jakby... cholera! Leżę na moim łóżku i oglądam Randkę z gwiazdą, jedząc lody. Ktoś puka do drzwi, a po chwili same się otwierają.

– Idź sobie! – to Mike, a nie Violet.

– Nie ma mowy – rzuca się na mnie – Co jest?

– Myślisz, że jestem samotnym słoniem? – marszczy brwi i patrzy na mnie dziwnie.

– Chodź, Luke kazał cię gdzieś zabrać.

– Tak? – moje oczy robią się wielkie jak spodki.

– Chciałbym, żebyś to na mnie tak patrzyła – przytulam się do jego pleców.

– Przepraszam, Mike – kiwa głową – To nie było zaplanowane, nie chcę, żebyś czuł się przeze mnie źle, odsunę się.

– Ty patrzysz ślepo na niego, ja na ciebie, on na baletnice, cóż takie jest życie – masuje moje przedramiona – Przyjaźń?

– Zawsze będę twoją przyjaciółką, Mike – cmokam go w policzek i zeskakuję  z łóżka – Zabierzemy Violet?

Godzinę później jesteśmy w jakimś dziwnym miejscu. Mike otwiera ten dziwny garaż, a w środku znajdujemy Ashtona i Caluma, obściskujących się.

– No nie! – krzyczy Mike – Nigdy nie przestajecie?

– Dzień dobry, wam goście – podkreśla słowo goście z dziwnym wyrazem twarzy, musimy z Violet powstrzymywać się przed wybuchnięciem śmiechem.

– Luke mówił, że masz świetny głos, no więc postanowiliśmy dać ci szanse. To twój casting, mała – marszczę brwi – To nasz zespół bez nazwy.

– Jak bez nazwy?

– Bez nazwy to nazwa.

– Co?!! To nie ma sensu! – krzyczy Violet.

– Zespół bez nazwy, to najlepsza nazwa – rzuca Calum – Nigdy nie zapomnisz ich nazwy – Ashton cmoka go w policzek.

– Ciii, ona nie rozumie – Calum obraca się do Ashtona i po prostu go całuje.

– Nie mam mojej gitary – Mike biegnie do samochodu.

– Wszystko zaplanowaliśmy – chciałabym, żeby nie miał takiego napiętego grafiku i też tu był.

Nie boję się publicznych występów. Mike zachodzą mnie do stanięcia przed mikrofonem. Szybko okazuje się, że zgrywamy się ze sobą. Chłopakom podoba się to jak śpiewam, a Mike czasem dołącza do mnie. Chłopaki się do mnie uśmiechają, więc chyba jest dobrze.

Po kilku godzinach drzwi, a raczej brama garażu otwiera się ponownie.

– Ktoś zamawiał pączki? – niemal się na niego rzucam. On jakby zdawał sobie z tego sprawę, otwiera dla mnie ramiona.

– Dziękuję! – cmokam go w policzek i odsuwam się od niego.

– To zasługuje na pączka, Peggy – całuje mnie w czoło, kocham te pocałunki – Ja też zjem.

– Zjemy jednego na pół? – pytam, cały czas obejmując go w pasie – Robię bicepsy — unoszę moje ramiona i je napinam.

– Podoba mi się ten pomysł – ktoś zabiera Lukowi z rąk karton pączków. My siadamy na kanapie i kawałek po kawałku zjadamy jednego. On opowiada o swoim treningu, ja uważnie słucham – Zaśpiewasz dla mnie? – obracam się do reszty, gdzie Mike rozmawia z Violet, a Ash i Calum obściskują się w kącie.

– A chcesz?

– Dziewczyno, po to to zrobiłem – pstryka mnie w nos – No już, do mikrofonu – chcę to, dla niego zrobić.

– Daj im się najeść – patrzy na swoich przyjaciół, którzy pochłaniają pączki.

– Mmm – ja dopiero dochodzę w pierwszym do dżemu – Malinowy, pyszny – Luke wyciąga dłoń i ociera mi kącik ust, zamiast wsunąć to sobie do ust..

– Otwórz buzie... – niemal gryzę go w palec. Wszystko pod pretekstem dżemu. Byłabym zła, gdyby mój chłopak robił takie rzeczy z inną dziewczyną. Muszę się z tego wycofać, muszę...

– Peggy! – Mike mnie woła, cholera, na szczęście – Mamy piwo, chcesz?

– Jesteście koszmarnymi kompanami w robieniu mięśni – wszyscy wybuchają śmiechem.

Podchodzę do niego i chowam się za jego plecami. Robię z niego tarczę i to łatwo może go zranić, nie chcę tego. On wyciąga rękę do tylu i masuje moje plecy.

– W porządku, Peggy? – kiwam głową.

– Przepraszam – obraca głowę do mnie.

– To on igra z ogniem, nie zdając sobie sprawy, co tobie robi – całuje mnie w czoło – To on jest winny, bo oszukuje i ciebie i dziewczynę.

– On kocha swoją dziewczynę...

– To niech przestanie pożerać cię wzrokiem – czy ma racje? Czy Luke to robi? Obracam się do Luke'a i przyłapuję go na gapieniu się. Gdy tylko nasze spojrzenia się krzyżują, odwraca wzrok.

Luke

Czy oni są razem? On dotyka ją w sposób, który sprawia, że ona może czuć się ważna i bezpieczna. Ja mogę tylko wycofywać się, żeby nie zranić nikogo, raniąc wszystkich.

Tessa: skype teraz!!!!!!

Ja: Nie ma mnie w pokoju:((((

Tessa: Trening się skończył, gdzie jesteś?

Ma racje, zawsze byłem już w pokoju. Żyłem zajęciami, treningami i zawodami. Teraz jest inaczej i wiem, że chłopaki to widzą.

Ja: Próba zespołu, chłopaki mówią 'cześć'

Tessa: O Boże! Tęsknie za tym ich brzdąkaniem! Nagrasz mi jak grają? Albo... możesz wyjść i zadzwonić na Skypie do swojej dziewczyny...

Ja: Będę zaraz wracać, będziesz za godzinę?

Tessa: Tak! Ale pamiętaj obiecałeś, że przyjedziesz za tydzień. Nie mogę się doczekać, aż będę mieć cię w łóżku.

Ostatni raz patrzę na Peggy.

– Muszę lecieć, widzimy się juto? – kiwają głowami. Nie podchodzę do Peggy, ale ona podchodzi do mnie. Całuje mnie w policzek, a potem to uczucie zabija Violet, robiąc to samo.
Zostawiam ich w dobrym nastroju. Czuję, że moje uzależnienie to psuje. Dzwonię do Tessy.

– Cześć, skarbie – uśmiecham się gdy słyszę jej głos – Wyrwałeś się?

– Jestem beznadziejnym przyjacielem – wsiadam za kierownice – Opowiadaj o swoim recitalu, kochanie.

Słucham jej przez następną godzinę, jest tak samo zafiksowana na temat swojej pasji jak ja. Potem ona słucha mnie, aż na koniec rozmawiamy o niczym.

Kocham ją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro