Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter #25 - Nie wierz we wszystko, co przeczytasz w internecie

       Kuroo siedział przy komputerze, jedną dłoń trzymając na myszce, drugą wspierając brodę na dłoni, z opartym o biurko łokciem. Nakierował kursor na wynik wyszukiwanego hasła, który wydawał mu się najbardziej odpowiedni i kliknął.

       Nie sądził, że kiedykolwiek będzie coś takiego robił. Ludzie uważali go za pewnego siebie, dumnego, opanowanego i przebiegłego — po prostu za cool chłopaka. Lista przymiotników mogłaby być kontynuowana, lecz tak naprawdę nie wszystko było zgodne z prawdą. Kuroo miał pewnego rodzaju „reputację" do utrzymania — zwłaszcza że niedługo miał zostać kapitanem drużyny siatkarskiej. Nigdy nie zastanawiało go, co myślą o nim inni. Można powiedzieć, że w pewien sposób „płynął z prądem", by sprostać ich oczekiwaniom względem swojej osoby. Zresztą, nie było to trudne i nawet dawało mu satysfakcję.

       Jednakże jakiś czas temu rzeczy uległy zmianie. Pierwszy raz w życiu był tak bardzo przejęty i podenerwowany. Pierwszy raz w życiu zaczął mieć trudności z płynnym utrzymaniem swojej cool postawy. To sprawiło, że stresował się jeszcze bardziej. Był przyzwyczajony, że to całe zachowanie zawsze przychodziło mu z łatwością i bez tej „maski" czuł się niepewnie. Mógł porównać to do uczucia, gdy w chłodny, sobotni poranek, mama ściągała z niego kołdrę i wyganiała do sklepu. Chciałby spać dalej i po omacku ręką poszukiwał kołdry, lecz nie mógł jej dosięgnąć. Mocniej wtulał głowę między poduszki, które w końcu też zostałyby zabrane. Rodzicielka zostawiłaby go tak na pastwę chłodnego powietrza, kontrastującego z ciepłem, które przed chwilą dawała mu kołdra.

       Brutalne. Zupełnie jak rzeczywistość.

       Musiał dać z siebie wszystko. Wiedział, że zawsze znajdzie się ktoś lepszy od niego. Musiał schować całą swoją niepewność do kieszeni i pokazać, że jest najlepszy; najlepszą z możliwych opcji.

       Nie chciał udawać kogoś, kim nie jest — nie sądził, że to doprowadziłoby go daleko, ale nie mógł też robić z siebie miękkiej kluchy, która denerwuje się, idąc do klasy osoby, na której jej zależy.

       Kuroo przeczytał wstęp do artykułu. Powiedzmy sobie szczerze — nie miał zielonego pojęcia, co powinien robić. W życiu nie zapytałby swojej rodzicielki — nie dałaby mu żyć. Pytanie o coś takiego Bokuto mogłoby co najwyżej odstraszyć, a Kenma... Cóż, najbardziej udany związek Kenmy, to on i jego konsola.

       Skąd ta nagła desperacja? Cóż...


       — Kojarzysz tę dziewczynę z klasy 1-3? [______] [____]?

       — Tak, co z nią?

       — Jest ładna i super słodka. Tak strasznie chciałbym wrzucić jej do szafki liścik...

       — Jest, ale... czy wokół niej nie kręci się ten wysoki chłopak z drużyny siatkarskiej?

       — Tak, właśnie w tym problem! Nie wiem, czy powinienem to zrobić. Słyszałem jakieś plotki, ale tak naprawdę nikt nie wie, jaką mają relację.

       — Nie wyglądają, jakby byli parą.

       — Może po prostu nie chcą tego upubliczniać?

       — Cóż, chyba bym nie ryzykował. On wygląda trochę... Ww każdym razie, wolałbym nie nadepnąć mu na odcisk.

       W tym momencie, oczy Kuroo spotkały się z oczami chłopaka, który mówił o liściku. Kuroo uśmiechnął się promiennie, rozważając obejrzenie serialu „How to get away with murder". Kto wie, czy coś z niego by mu się nie przydało.


       Brunet uśmiechnął się lekko, przypominając sobie speszony wyraz twarzy chłopaka, który najwyraźniej porzucił pomysł podrzucenia liściku. Nie trwało to długo, gdyż miał teraz coś o wiele ważniejszego do zrobienia. Nie tracąc więcej czasu, chciał zacząć czytać wstęp, lecz się zawahał, kwestionując, czy rzeczywiście powinien. W pewien sposób wydawało mu się to śmieszne, ale przecież miłość robi z ludźmi różne rzeczy — a przynajmniej tak próbował się usprawiedliwić.

       „Masz problem z wyjawieniem swoich uczuć?"

       Tak naprawdę nie próbowałem...

       „Denerwujesz się?"

       Ttrochę...

       „Czujesz się niepewnie?"

       Cóż...

       „Nie przejmuj się, to całkiem normalne! Po przeczytaniu tego artykułu będziesz wiedział, co robić!"

       Wciąż nie jestem pewien, co robię tutaj... Ale to może być całkiem zabawne.

*

1. Uśmiechnij się.

       Wraz z nastaniem nowego dnia, Kuroo rozpoczął swoje bojowe zadanie. Zdecydował, że zacznie od najłatwiejszej rzeczy. A co mogłoby być łatwiejszego niż uśmiech?

       — Yo, [____]-chan! — zawołał, podnosząc rękę na wysokość głowy i oczywiście, uśmiechając się.

       Właśnie tak. Muszę pokazać, jaki jestem miły i przyjacielski

       — Kuroo, co z twoją twarzą? Wyglądasz, jakbyś chciał odgryźć komuś głowę.

       — O—o czym ty mówisz, [____]-chan? — spytał nerwowo, przejeżdżając dłonią po włosach, by w końcu dwoma palcami przejechać po skroni i policzku.

       Nie rozumiem, co do tego ma dotykanie twarzy i włosów, ale tak było napisane...

       — Przed chwilą wyglądałeś przerażająco. Wszystko w porządku? Coś cię swędzi?

       Tak. Swędzi mnie ręka, by przywalić temu, kto napisał ten artykuł. I może jeszcze odgryźć mu głowę.

       To był tylko początek i Kuroo nie zamierzał się poddawać. Wciąż miał w zanadrzu około pięćdziesięciu innych porad.


3. Okazjonalnie wyślij im wiadomość, gdy o nich pomyślisz.

       Kuroo [18:11]: <załącznik> Heeey, zobaczyłem to i pomyślałem o tobie (=ↀωↀ=)✧

       [____]-chan [18:23]: Pomyślałeś o mnie, widząc zdjęcie kota z serem na głowie?

       K [18:28]: Jest uroczy, prawda?

       [_]-chan [18:35]: ...trochę.


7. Praw im komplementy.

       [____] próbowała dyskretnie odsunąć się od Kuroo, czując się zbyt niekomfortowo z faktem, że usiadł tak blisko niej.

       — Kuroo, czy możesz—

       — Ładnie pachniesz, [____]-chan. Czyżby nowe perfumy?

       — Po pierwsze, to, że mnie wąchasz, jest creepy jak cholera. Po drugie, tak, zdecydowanie nowe perfumy o nazwie PPSW.

       — PPSW?

       — Tak. Pot po szkolnym wuefie — fuknęła, wstając. — Bawi cię to?

       Kuroo ciężko przełknął ślinę, widząc, jaki obrót przybiera sytuacja.

       — [____]-chan—

       — Jesteś ostatnią osobą, która powinna żartować sobie z kogoś, od kogo trochę czuć pot. Tak naprawdę, nie powinieneś mieć na ten temat niczego do powiedzenia. Myślisz, że po treningu pachniesz lepiej? Czy ja to komentuję?

       Kuroo z wielkim bólem wysłuchał reszty tyrady zdenerwowanej [____].


13. Zainteresuj się tym, co oni.

       — Więc słyszałem, że ostatnio grałaś w tę grę, Dead Lovers*. Dobra jest?

       Szczerze mówiąc, nie miał pojęcia, o czym jest ta gra, ale ostatnio w sklepie z grami Kenma wymruczał, że „[____] w nią grała". Miał idealną okazję, na wykorzystanie tej przypadkowej wiedzy.

       — Uh, to gra otome w apokaliptycznym uniwersum...

       — Apokaliptycznym? Brzmi fajnie. Obczaję ją w wolnej chwili — odparł, chociaż nie miał pojęcia, co oznacza „otome".

       — Główną postacią jest dziewczyna...

       — Nah, nie przeszkadza mi bycie dziewczyną od czasu do czasu — zażartował.

       Czyli Kuroo jest uke... — pomyślała [____].


18. Zaimponuj jej.

       — [____]-chan, wiesz, że najdłuższa nazwa geograficzna na świecie to Taumatawhakatangihangakoauauotamateapokaiwhenuakitanatahu i oznacza „szczyt wzgórza, gdzie Tamatea, mężczyzna o wielkich kolanach, zdobywca gór, pożeracz ziemi i podróżnik grał na flecie dla swojej ukochanej"? Romantyczne, prawda?

       A jeszcze bardziej romantyczne jest to, że specjalnie się tego nauczyłem

       — Nieprawda. Najdłuższa nazwa świata to pełna nazwa Bangkoku w języku tajskim i oznacza „Miasto aniołów i rezydencja świętego klejnotu Indry, niezdobyte miasto Boga, wielka stolica świata, ozdobiona dziewięcioma bezcennymi kamieniami szlachetnymi, pełne ogromnych pałaców królewskich, równającym niebiańskiemu domowi odrodzonego Boga; miasto, podarowane przez Indrę i zbudowane przez Wiszwakarmana".

       Kuroo otworzył szeroko usta ze zdziwienia, czując, że bicie jego serca nagle przyśpiesza.

       Jasna cholera, przebiła mnie.

       Aż do tego momentu, Kuroo nie uważał, że coś takiego może działać na człowieka podniecająco.


22. Rozśmiesz ich.

       Łatwizna.

       — [____]-chan.

       — ?

       — Jak nazywa się ser, który wypadł za burtę? — Zakrył usta dłońmi, próbując nie wybuchnąć śmiechem. — Ser topiony!

       — ...Kuroo, jesteś cymbałem.


Praw im komplementy, podejście drugie.

       — Kto promienieje z samego rana? Oczywiście [____]-chan!

       Dziewczyna odwróciła się od swojej szafki, by spojrzeć na Kuroo.

       — Myślisz, że to śmieszne? Spałam dwie godziny, bo do późnej nocy się uczyłam, a potem wstałam wcześniej, żeby kontynuować. Mam wielkie, ciemne doły pod oczami i przekrwione oczy. Musisz sobie ze mnie żartować? Nie możesz RAZ przystopować, prawda?

       Kuroo nie wiedział, dlaczego za każdym razem, gdy chciał dobrze, wychodziło źle.


       Zaimponuj im, podejście drugie.

       Czy mogłoby być coś lepszego niż zaimponowanie [____] na boisku? To była naprawdę wyjątkowa okazja, że Kuroo udało się zaciągnąć [____] na trening. W końcu miała na głowie swoje zajęcia, zdecydowanie lepsze niż oglądanie spoconych chłopaków.

       — Kuroo, możesz przestać się popisywać? — spytał zirytowany Yaku. — Jeden Yamamoto nam wystarczy.

       — Nie mam pojęcia, o czym mówisz — odparł niewinnie Kuroo. Podrzucił nad głowę piłkę do serwu. Jego wzrok automatycznie powędrował ku dziewczynie, stojącej pod ścianą, by upewnić się, że na niego patrzy. Podniósł rękę do zagrywki, lecz jego otwarta dłoń nie spotkała się z piłką. Zrobiło to coś innego. Jego twarz.

        Kuroo odruchowo złapał się za nos. Część jego twarzy przybrała czerwony kolor nie tylko z powodu uderzenia, ale też ze wstydu. Był w stanie usłyszeć hamującego śmiech Yamamoto (który nie chciał narażać się swojemu przyszłemu kapitanowi), Yaku mówiącego coś w stylu „a nie mówiłem?" i zaniepokojonego Kaia, pytającego, czy wszystko w porządku. Pozostali najwyraźniej nie zwrócili na niego uwagi (w tym Kenma, którego najbardziej interesowało, za ile kończy się trening). Zresztą, Kuroo niezbyt to obchodziło. Jedyne, o czym teraz myślał, to to, jak bardzo zbłaźnił się przed [____]. Spojrzał na nią w przekonaniu, że będzie patrzyła na niego z politowaniem, lecz zamiast tego, ujrzał jej twarzą zajętą niepokojem. Jej głowa była nieco przechylona w bok, usta lekko rozchylone, a postawa wskazywała na to, że była gotowa w każdej chwili pobiec w jego stronę. Poruszyła ustami, z których Kuroo odczytał „żyjesz?".

       Na jego policzkach pojawił się nowy odcień różu. Nie był pewien, czy żyje, skoro [____] patrzyła na niego w taki sposób. Nie mógł uwierzyć, że wyglądała na zmartwioną o niego. Może powinien częściej—

       — Czemu szczerzysz się z krwią kapiącą ci z nosa na podłogę?! Lećże do pielęgniarki! — zganił go Yaku, dodając kopniaka w cztery litery.

       Było warto — pomyślał brunet, wybiegając z sali gimnastycznej.

*

       — Na pewno wszystko w porządku? Zostawiłeś za sobą trochę krwi na sali — powiedziała [____], uważnie przyglądając się Kuroo.

       — Nah, nic mi nie jest. Czuję się znakomicie — odparł, uśmiechając się lekko z zamkniętymi oczami. Nim Kuroo wyszedł z gabinetu pielęgniarki, trening dobiegł końca, a [____] była tak miła, że na niego zaczekała.

       — Jakim cudem wyszedł ci taki fail? Nie spodziewałam się tego po tobie. Prędzej po Yamamoto.

       — Nie spodziewałaś się, ponieważ uważasz, że tak dobrze gram?

       — Hmmm, tak jakby — powiedziała z wahaniem, drapiąc się po policzku. — Cymbał z ciebie, ale do siatkówki podchodzisz poważnie i robienie z siebie głupka podczas gry do ciebie nie pasuje.

       — Do wielu kwestii podchodzę poważnie, [____]-chan. Ale masz rację, siatkówka jest jedną z nich.

       — Na pocieszenie mogę powiedzieć, że to było całkiem zabawne.

       — Bawi cię fakt, że rzuciłem sobie piłkę na twarz? Jak miałoby mnie to pocieszyć? — spytał, wymydując wargi.

       — Po prostu... miałeś bardzo zdziwioną minę. Wartą zapamiętania.

       — Mimo to, zmartwiłaś się, czyż nie? — Na usta Kuroo wkradł się przebiegły uśmieszek.

       — Przestraszyłam się, że złamałeś sobie nos albo zemdlejesz, czy coś — mruknęła. — To był naturalny odruch.

       — Cóż to za zaszczyt na mnie spłynął, że się mną przejęłaś?

       — Powiedziałam, że to było naturalne — odparła z przekąsem. — Sprawiasz, że prawie tego żałuję.

       — Przejęłabyś się, gdyby to był ktoś inny?

       Kuroo nie był pewien, kiedy to pytanie opuściło jego usta. Zacisnął je, prostując się gwałtownie i w lekkim niedowierzaniu otworzył szerszej oczy.

       [____] zdecydowanie nie spodziewała się czegoś takiego i pytanie mocno ją zdziwiło. Nie była pewna, jakiej odpowiedzi powinna udzielić. Gdyby przydarzyło się to komuś innemu, prawdopodobnie nie przejęłaby się AŻ TAK.

       — Wybacz, to musiało dziwnie zab—

       — Czułam się podobnie, gdy na wyjeździe Kenma-kun dostał w głowę — powiedziała szybko, nie dając chłopakowi dokończyć. — Ale to chyba dlatego, że was znam? W końcu bardziej przejmujemy się ludźmi, których znamy.

       — T—tak... masz rację.

       Czego się spodziewałem? Że z dnia na dzień zacznę obchodzić ją bardziej niż inni?

       Dwójka nastolatków zatrzymała się po przekroczeniu szkolnej bramy, bo tutaj mieli się rozdzielić.

       — Uważaj na siebie, Kuroo. Nie zapatrz się i nie wejdź w słup, czy coś.

       — Czy to twój sposób na pokazanie, że się martwisz?

       Kuroo chciał, by to zabrzmiało bardziej żartobliwie, ale jego prawdziwe uczucia wzięły górę, więc tylko delikatnie się uśmiechnął.

       — No co? Ludzie czasem mdleją po takich wypadkach.

       — Jestem pewien, że gdyby coś mi groziło, pielęgniarka nie puściłaby mnie samego.

       — W takim razie zapomnij.

       — Cz—czekaj, nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało — powiedział szybko, przestraszony, że dziewczyna odejdzie, bo już się od niego odwróciła. Teraz, stanęła bokiem i skrzyżowała ręce na piersiach.

       — W takim razie nie sprawiaj, że czuję się przez to głupio — mruknęła, nie patrząc na Kuroo.

       — Wybacz, żartowałem. To było miłe. Możesz się o mnie martwić, ile tylko chcesz.

       — To wyjątkowa okazja. Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego.

       — Czyli nie mam co liczyć na to, że jutro przyniesiesz mi śniadanie?

       — Nie przesadzaj. Nie wylądowałeś w szpitalu. — [____] uniosła brew. — Przecież nic ci nie grozi, prawda? Sam możesz je sobie przygotować — dodała z chytrym uśmieszkiem. Kuroo gwizdnął.

       — Próbujesz pobić mnie w mojej własnej grze?

       — Nie mam pojęcia, o czym mówisz — odparła śpiewająco, bezradnie rozkładając ręce.

       Mała przebiegła lisica.

*

       Kuroo wrócił do domu i włączył komputer. W zapisanych zakładkach odnalazł stronę z poradami i zescrollował na sam dół, chcąc przejść do sekcji komentarzy.

       Zrób sobie przy nich krzywdę. Może im nie zaimponujesz, ale widok ich zmartwionej twarzy z twojego powodu jest bezcenny #noregrets.

--------------------

Hey hey hey!

Rozdział miał trochę inną formę, ale mam nadzieję, że się podobał. To nie tak, że pisałam go zamiast czytać mitologię. Wcale się dla was nie poświęcam, pffff XD

*Dead Lovers — chodzi o grę Undead Lovers.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro