Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter #20 - Czasem plotki mogą naprawić sytuację

       Kuroo mocno zaserwował piłkę w ścianę. Nie był typem osoby, która wpada w złość, a potem wyżywa się na przedmiotach. Nie był nawet zły, chociaż czuł, że wciąż ma trochę energii do spalenia.

       Tak, nie był zły. Dodatkową energię dawała mu po prostu ciekawość.

       Dlaczego [____] tak mu wczoraj uciekła? To nie było w jej stylu. Był tak zaskoczony jej wczorajszym zachowaniem, że przez chwilę po prostu stał w miejscu, zastanawiając się, co się właśnie stało. Dopiero po chwili dotarło do niego, że mógłby za nią pobiec i pewnie nawet z łatwością dogonić, ale wydawało mu się to zbyt dziwne. W końcu to nie żadne anime shoujo, na jakie nieraz natknął się, przerzucając kanały w telewizji. Kuroo nie uważał, że takie rzeczy zdarzają się w prawdziwym życiu.

       [____] nie była na niego naprawdę zła już od dłuższego czasu, więc nawet nie przyszło mu to do głowy. Zauważył jednak, że jest podenerwowana i wyjątkowo zdystansowana. Prócz wskazującej na to mowy ciała, wyłapał też niezwykły jak dla niej ton głosu i jego lekkie drżenie. Przypomniało mu to początki ich znajomości i nawet uśmiechnął się przez to pod nosem, jednak mina mu zrzedła, bo nawet wtedy nie brzmiała tak... tak jakby była między nimi jakaś niewidzialna bariera.

       Jego serce zamarło. Na moment. Na momencik. Nie chciał między nimi żadnej bariery. Wszystko układało się ostatnio tak dobrze i nie chciał, by to się zmieniło.

       Nie mogła być na niego zła, prawda? Nie sądził, by zrobił coś, przez co miałaby ku temu powód, ale i tak zaczął szperać w pamięci w poszukiwaniu czegoś, co mogło mu umknąć. Analizował też ostatnie wydarzenia, lecz niczego się nie dopatrzył.

       Cokolwiek to było, musiała mieć swój powód. Nie ważne, czy było to coś przelotnego, czy też nie, zamierzał się tego dowiedzieć. Nie chciał konfrontować z nią tego w szkole przy wszystkich. Na zatłoczonym korytarzu pewnie niczego by się od niej nie dowiedział, dlatego szukał okazji, gdy była sama.

       Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. O dogodną okazję było ciężko, a ilekroć ją widział, była w czyimś towarzystwie; czy to były koleżanki, czy Przewodnicząca klubu. Pomyślał więc, że może uda mu się złapać ją po lekcjach, ale miał pomagać komuś w nauce.

       Wygląda na to, że będzie musiał poczekać do jutra.

*

       —  Yumi-chan! [____]-chan!

       —  Mai, zastanawiałyśmy się, dokąd poszłaś — powiedziała Yumi, gdy jej koleżanka wbiegła do klasy w połowie przerwy na lunch. Wyleciała z niej na samym początku przerwy, dodając na odchodnym, by nie czekały na nią z jedzeniem. Było to o tyle dziwne, bo Mai nie jest osobą, która zwykła się spieszyć. Teraz, podeszła do ich stolika i położyła na nim dwa puste formularze.

       — Miałam coś do załatwienia — odparła podekscytowana. — I przy okazji mam też coś dla was!

       [____] niedbale przeniosła wzrok na jeden z formularzy, przeżuwając jedzenie. Nie była tym jakoś specjalnie zainteresowana. Yumi natomiast wytarła dłonie w spódnicę i chwyciła jeden.

       — Co to?

       — Formularze na wyjazd!

       — Jaki wyjazd?

       — Drużyna koszykówki i siatkówki z naszej szkoły wyjeżdża na weekend, podobno to coś w stylu mini obozu treningowego. Nie mają menadżerki, więc spytałam trenera, czy mogłabym jechać z nimi, żeby pomóc. Zgodził się, dlatego pomyślałam, że zabawnie będzie pojechać we trzy!

       [____] zakrztusiła się jedzeniem.

       — Mai, to nie jest szkolna wycieczka — upomniała ją Yumi.

       — I tak będzie fajnie! Nie byłyśmy razem na żadnym wyjeździe!

       — Nie chcę spędzić weekendu na podawaniu wody i ręczników spoconym chłopakom. Poza tym obiecałam wujkowi, że w sobotę wieczorem przyjdę zająć się kuzynostwem, żeby mógł wyjść z ciocią.

       — A ty, [____]-chan?

       — Czemu tak szybko mi odpuściłaś?!

       [____] odchrząknęła.

       — Jak powiedziała Yumi, dlaczego miałabym spędzić weekend ze spoconymi chłopakami pełnymi testosteronu i jeszcze coś dla nich robić?

       — Och, czy to przez Kuroo-san?

       — To swoją drogą... — mruknęła cicho.

       — Wciąż dziwnie się zachowuje? — podjęła Yumi.

       — Uh, c-cóż... — [____] spuściłą wzrok.

       — Więc to może być doskonała okazja, by się czegoś dowiedzieć! — powiedziała radośnie Mai, po czym podeszła do [____] i chwyciła ją za dłonie. — Będziemy mogły w nocy sobie poplotkować! Czy nocne pogaduchy nie są najlepszą częścią takich wyjazdów?

       — To dlatego chcesz, żebyśmy z tobą jechały? — spytała Yumi. Mai przytaknęła.

       — Mhm! Poza tym samej będzie mi nudno!

       — Nie będzie tam innych dziewczyn?

       — Drużyna koszykówki też nie ma menadżerki. Nie wiem jak z innymi szkołami, bo prócz naszej ma być też jeszcze jedna lub dwie...

       — M-Mai, możesz już mnie puścić? — spytała z zakłopotaniem [____].

       — To jak, [____]-chan? Pojedziesz? — Mai mocniej ścisnęła jej dłonie i spojrzała głęboko w oczy swoimi błyszczącymi od entuzjazmu odpowiednikami.

       [____] nie wiedziała jak zareagować. Wyjazd będzie oznaczał przebywanie wokół Kuroo, a w obecnej sytuacji nie będzie czuła się z tym komfortowo. Z drugiej strony, Mai miała rację. Może będzie warto? Jeśli nie porozumieją się do wyjazdu, to może na nim coś się zmieni...?

       Naprawdę miała taką nadzieję... Ale czy była aż tak zdesperowana?

       — Uh, no nie wiem...

       — [____], chcesz zmarnować cały weekend? — spytała Yumi.

       — Nie zmarnuje! Będzie fajnie! — zaprzeczyła Mai.

       — Nie lepiej umówić się na wspólne nocowanie? Tam przynajmniej nie będzie bandy spoconych chłopaków.

       — Ale to jest właśnie takie zabawne! Dzień pełen wrażeń, po którym możesz pogadać o wszystkim z przyjaciółką! Możemy opowiadać sobie straszne historie, w końcu będziemy w nowym, nieznanym miejscu i w ogóle... Może nawet poznamy kogoś nowego z innej szkoły?

       — Mai, zastanowię się, dobrze? — spytała [____], trochę zmęczona tym, że koleżanka z wigorem potrząsała jej dłońmi.

       — Jej! W takim razie masz czas do końca lekcji!

*

       [____] szła korytarzem z formularzem w ręku, studiując go po raz kolejny. Zostało jej niewiele czasu, w końcu potrzebna jest też zgoda wychowawcy i dyrektora.

       Szczerze nie wiedziała, co takiego popycha ją ku wzięciu udziału w wyjeździe. Nie zrobiłaby tego przez wzgląd na jakiegoś chłopaka, to pewnie.

       Ale czy Kuroo jest jakimś chłopakiem? Był pierwszym, z którym była tak blisko, ale nie było się co dziwić, w końcu to dopiero pierwsza klasa liceum. Ich znajomość nie zaczęła się najlepiej, ale od jakiegoś czasu dobrze bawiła się w jego towarzystwie i musiała przyznać, że je polubiła i brakowało jej go. Właśnie dlatego tak przygnębiła ją obecna sytuacja. Jeśli do wyjazdu zostanie tak, jak jest, to w głębi serca miała nadzieję, że coś zmieni się na nim.

       Miała świadomość, że narażała się tym na niezręczne sytuacje i niekomfortowe samopoczucie — bo kto w takiej sytuacji byłby całkowicie opanowany? Jeśli Kuroo naprawdę nie chce mieć z nią nic wspólnego, to tylko będzie mu przeszkadzać swoją obecnością.

       W głębi duszy miała jednak nadzieję, że tak nie jest. Mimo wszystko tliła się w niej iskierka nadziei, że wcale nie ma jej dosyć i że wszystko w magiczny sposób znów będzie po staremu. Dwa dni temu zareagowała impulsywnie, pod wpływem emocji, otumaniona słowami koleżanki i teraz trochę tego żałowała. Może trochę bardziej niż trochę. Czuła się winna i miała wyrzuty sumienia, że tak go potraktowała. Zupełnie jak wtedy...

       Tak, pamiętała to uczucie. Czuła się tak samo, jak wtedy, gdy po spędzonym z nim sobotnim popołudniu zobaczyła go w poniedziałek w szkole. Zdała sobie sprawę, jak bardzo wcześniej się myliła i to dawało jej nadzieję, że w tym przypadku może być tak samo. Wciąż jednak miała w myślach tę gorszą wersję, która teraz przyprawiła ją o ścisk w żołądku. Nie mogła znieść myśli, że w jego życiu mógł pojawić się ktoś...

       ...ktoś ważniejszy niż ja.

       Zamrugała oczami i pokręciła głową. Westchnęła, po czym przymknęła oczy i pomasowała skroń dwoma palcami.

       Chyba jestem po prostu zmęczona — pomyślała. Muszę wypełnić ten formularz.

*

       — Wystarczy na dziś, chłopcy! — zawołał trener Nekomata. — Dobra robota — dodał. Nie były to puste słowa. Przycisnął ich dziś trochę bardziej niż zwykle, ale dali z siebie wszystko. — Zanim się rozejdziecie, podejdźcie do mnie na chwilę.

       Trener poczekał, aż zgromadzi się wokół niego cała drużyna i dopiero kontynuował.

       — Cieszy mnie, że ci, którzy mieli problemy z nauką, się podciągnęli, dzięki temu na weekend pojedzie cała drużyna. Przypomnę tylko, że wyjeżdżamy w sobotę rano i chcę, byście byli porządnie wyspani, wypoczęci i gotowi do treningu. Mam też wam do powiedzenia coś, co pewnie niektórych ucieszy. Nasza drużyna siatkarska i koszykarska nie ma menadżerki, ale w tym roku pojadą z nami trzy dziewczyny. Zgłosiły się z własnej woli, więc bądźcie dla nich mili i doceńcie ich pomoc.

       — Tak jest!

       Większość członków drużyny była podekscytowana obecnością płci pięknej na ich małym wyjeździe. W drodze do szatni Kuroo udało się wyłapać, że jedną z dziewcząt będzie Mai, którą znał jako koleżankę z klasy Kenmy i [____], a oprócz tego, dziewczę czasem spędzało czas z Yamamoto. Nie zastanawiał się nad tym, kim będą pozostałe dwie, bo w przeciwieństwie do reszty, mało go to interesowało. Przez myśl przeszło mu tylko, jak fajnie byłoby, gdyby na takim wyjeździe była z nimi [____]. Z pewnością by się nie nudził. Nie, żeby takie wyjazdy były nudne, po prostu miałby kogoś, komu mógłby podokuczać.

       Co przypomniało mu, że wciąż nie miał okazji z nią porozmawiać, a minęły już dwa dni. Oznaczało to, że albo rzeczywiście jest to coś poważniejszego, albo już jej przeszło i będzie mógł spokojnie do niej podejść bez czekania na odpowiednią okazję. Kuroo bardziej przychylał się do tej drugiej wersji.

*

       Nakajima często obserwowała Kuroo i nie było powodu, by się temu dziwić, skoro była nim zauroczona. W części szkoły przeznaczonej dla pierwszoklasistów zazwyczaj widywała go w towarzystwie Kenmy lub [____]. Czasem widziała ich też przy szafkach lub wchodzących razem do szkoły i zdecydowanie nie umknęło jej uwadze, że od dwóch dni ani razu nie przebywali w swoim towarzystwie. Przynajmniej nie na jej oczach, co i tak wydawało jej się dziwne. Nie pomagał też fakt, że jej senpai zachowywał się ostatnio ciut inaczej.

       Wciąż nie była pewna, jak powinna postrzegać [____], ale będąc zauroczoną Kuroo, była na jej punkcie trochę przewrażliwiona. Nie było się temu co dziwić, skoro tak często przebywała w towarzystwie jej crusha, przez co często zastanawiała się, czy jego różne nastroje są spowodowane jej osobą.

       Akurat dzisiaj wydawał się bardziej opanowany niż ostatnio. Spod stołu nie rozlegał się tupot spowodowany nerwowym tikiem w nodze i nie przegryzał końca ołówka. Zamiast tego, spokojnie patrzył w okno.

       — Kuroo-senpai...?

       — Tak? — Odwrócił się, by spojrzeć na młodszą koleżankę, po czym uśmiechnął się lekko. Nakajima mogła przysiąc, że coś połaskotało ją od środka.

       — Wiem, że przyjaźnisz się z [____]-san i dość często razem przebywacie... M-może mi się zdaje, ale ostatnio mam wrażenie, że przestaliście spędzać ze sobą czas... Słyszałam też plotki...

       To przykuło uwagę Kuroo. Wyprostował się.

       — Plotki? Jakie plotki?

       — C-cóż... — Zakłopotała się. — Ktoś z pierwszej klasy mówił, że się pokłóciliście i [____]-san miała cię już dosyć, bo nie lubiła cię od początku... Ktoś inny twierdził, że któreś z was wyznało uczucia, i drugie je odrzuciło...

       Kuroo otworzył szerzej oczy i rozchylił usta. Wiedział, że [____] na początku za nim nie przepadała, ale te słowa sprawiły, że poczuł, jakby oberwał piłką w żołądek albo w biegu zderzył się ze ścianą, która nie powinna w ogóle istnieć. Tyczyło się to pierwszej plotki, druga była według niego bardziej niedorzeczna i gdyby nie był tak przejęty, pewnie by się z niej śmiał.

       Czyżby [____] słyszała o tych plotkach i dlatego tak się zdystansowała?

       — Kuroo-senpai?

       — Huh? — Zdał sobie sprawę, że musiał powiedzieć to na głos.

       — Cz-czy coś stało się m-między tobą a [____]-san? — spytała pomimo uczucia wielkiej guli w gardle. Taka forma pytania wydawała się jej nieodpowiednia, ale nie wiedziała, jak inaczej się wysłowić.

       Chłopak westchnął.

       — Chyba można tak to nazwać... — Uśmiechnął się lekko pomimo uczucia lekkiego dołka. – Ale zdaje się, że wiem już co robić.

       Nakajima zamrugała oczami i pomimo niezbyt satysfakcjonującej odpowiedzi, o nic już nie pytała.

*

       Kuroo myślał, że to będzie o wiele łatwiejsze. Jest przecież mistrzem prowokacji, droczenie się z innymi to jego specjalność i nie wahał się robić tego nawet w większym gronie. Czemu w takim razie jego nogi drżały z każdym krokiem zbliżającym go do klasy 1-3?

       Jego postawa niczego takiego nie zdradzała. Szedł z wysoko uniesioną głową, z dłońmi w kieszeniach spodni, jakby był pewny siebie, jak zawsze.

       Wchodząc do pomieszczenia, wyprostował się jeszcze bardziej, luzacko przemierzając klasę, zbliżając się do jeszcze niczego nieświadomej dziewczyny. Miał szczęście, że w ogóle udało mu się trafić na odpowiedni moment, gdy jeszcze nie wyszła z koleżankami na lunch.

       — Teraz rozumiesz, Mai? — spytała Yumi po wytłumaczeniu koleżance jednego z trudniejszych zadań.

       — Mhm! — Dziewczyna energicznie pokiwała głową, po czym wstała. — Możemy już— Yumi-chan?

       Jej koleżanka otworzyła szerzej usta i wskazała palcem coś za nią. Mai odwróciła się, po czym zrobiła podobną minę.

       [____] zamrugała oczami. Koleżanki definitywnie patrzyły w jej kierunku. Otworzyła usta, chcąc spytać, czy ma coś na twarzy, ale wtedy usłyszała dźwięk przesuwanego krzesła. Gdy się odwróciła, zdążyła zobaczyć tylko, jak krzesło dostawiane jest do jej biurka i ktoś na nim siada. Widząc, kim ten ktoś jest, poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła.

       Definitywnie się tego nie spodziewała.

       — K—

       — Heeejjj — powiedział, przeciągając. Oparł łokieć na ławce, po czym wsparł brodę na dłoni. — Ostatnio chyba nie mieliśmy okazji porozmawiać, hm? [____]-chan?~

       Ponownie otworzyła usta, lecz znów nie wydobył się z nich żaden dźwięk.

       — Co jest, [____]-chan? — Pochylił się, tym samym przybliżając bliżej.

       — U-uh... — wydukała. Nigdy w życiu nie sądziła, że bez wyraźniej przyczyny może zrobić się jej tak gorąco.

       — Co się dzieje? Mam wrażenie, jakbyś nagle zaniemówiła.

       To jedno zdanie sprawiło, że miała wielką ochotę pokazać mu, że to nie prawda.

       — Kuroo, co ty robisz? — syknęła przez zaciśnięte zęby, ledwo poruszając ustami. Wyglądało to trochę, jakby dostała paraliżu twarzy. Wiedziała, że wszyscy w klasie na nich patrzą, dlatego nie chciała dać po sobie poznać złości ani żadnych innych niepożądanych w tej chwili uczuć.

       — Co powiedziałaś? — Kuroo udawał, że nie usłyszał. Kąciki jego ust uniosły się lekko w górę.

       Nie mógł dać po sobie znać, jak bardzo pocą mu się dłonie, a serce wali w piersiach. Jego wzrost pozwolił mu przybliżyć się jeszcze bardziej bez podnoszenia się z krzesła.

       — Rety, denerwujesz się, prawda? Czy to dlatego, że inni patrzą?~

       Było gorąco, zdecydowanie zbyt gorąco. Coś huczało jej w głowie, nie wiedziała tylko co. Nie zauważyła też, jak bardzo przyśpieszył jej oddech i bicie serca. Nie mogła wykonać żadnego ruchu, jakby jej kończyny zrobiły się trzy razy cięższe. Czy to klaustrofobia? Reakcja na zbyt małą przestrzeń osobistą?

       — Nie wiem, o czym mówisz, Kuroo — wydukała.

       — Jesteś pewna? — Wyszczerzył się.

       — Możemy wyjść? — spytała cicho. Bliskość Kuroo, temperatura i znajomi z klasy patrzący na tak dziwną scenę to było dla niej zbyt wiele.

       — Dlaczego? — Jego uśmieszek był tak szeroki, że [____] zastanawiała się, jakim cudem nie rozerwał mu twarzy. — Czyżbyś czegoś się obawiała?

       — Nie, Kuroo, nie rozumiesz. Naprawdę muszę wyjść.

*

       Nie zamierzał doprowadzić do takiej sytuacji.

       [____] siedziała na trawie ze zgiętymi kolanami, opierając na nich czoło i obejmując nogi rękami. Kuroo niepewnie stał obok, trzymając butelkę wody.

       — ...powinnaś się napić — powiedział. Dziewczyna nie odpowiedziała, zbyt zajęta zastanawianiem się nad całą sytuacją.

       Nie rozmawiali ze sobą całe dwa dni, a teraz, zupełnie nagle do niej przyszedł i zachowywał się tak... tak...

       Nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa. Wiedziała za to, że znacznie naruszył jej przestrzeń osobistą, w dodatku przy prawie całej jej klasie. 

       — Przepraszam. Może byłem trochę zbyt bezpośredni.

       — Przepraszam. Nie spodziewałam się, że ktoś zakłóci mi przerwę na drugie śniadanie — powiedziała, podnosząc głowę z kolan.

       Kuroo stwierdził, że dalsza dyskusja na ten temat nie będzie dobrym pomysłem, więc to przemilczał. Przysunął za to butelkę bliżej je twarzy. [____] chwyciła ją, wciąż nie patrząc na chłopaka.

       — Lepiej się czujesz?

       — ...tak.

       Żartowanie sobie pewnie też nie przyniesie dobrych efektów. Nastąpiła chwila ciszy, podczas której [____] napiła się wody.

       Chciała spytać Kuroo, co miało znaczyć jego zachowanie, ale jednocześnie wolała do tego nie wracać. Ale po co przedłużać to, co nieuniknione?

       — Nie spodziewałam się... twojej wizyty — dokończyła po dobraniu odpowiednich słów.

       — Zauważyłem to.

       — Co to w ogóle miało być? — mruknęła.

       — Chciałem ci pokazać, że nie przejmuję się plotkami.

       — Plotkami? — Podniosła na niego wzrok.

       — Tymi o— chwila. Nie słyszałaś?

       — Nie?

       — Więc czemu ostatnio tak uciekłaś?

       — A czemu ty dziwnie zachowywałeś się w ciągu ostatnich tygodni?

       — Nie— zachowywałem?

       — Tak — burknęła. — Jakbyś się czymś stresował. Albo nie miał ochoty ze mną rozmawiać.

       Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Na jego zdziwionej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Usiadł na trawie obok nastolatki.

       — Jak mógłbym nie chcieć z tobą rozmawiać?

       — Skąd mam to wiedzieć?

       — Nie doszłoby do tego. — Położył dłoń na jej głowie i delikatnie poczochrał włosy. Nie odepchnęła go, przeciwnie, nawet to polubiła, ale nie chciała dać tego po sobie poznać, więc wydęła wargi.

       — W takim razie, o co chodziło?

       Kuroo podrapał się po karku.

       — Nie mam pojęcia. Nie wiedziałem, że masz takie odczucia, bo nie sądziłem, że zachowuję się inaczej.

       No dobra, wiedział. Jego myśli krążyły po dziwnych miejscach, a ciało reagowało inaczej niż do tej pory. Nie mógł się jednak do tego przyznać. Nawet teraz czuł nagły przypływ endorfin i coś lekko łaskotało go w brzuchu. Nie myślał o tym jednak. Cieszył się, że znów mogą porozmawiać.

       — Niech ci będzie — odparła, choć nie była do końca przekonana. — W takim razie, o co chodzi z tymi plotkami?

       Wyjaśnienie tego było trudniejsze, niż się Kuroo wydawało.

--------

Co to ja miałam... A, już wiem.

Za nami dwudziesty rozdział. Sądziłam, że będzie ich dwadzieścia pięć, ale raczej nie wyrobię się z fabułą ^^ W każdym razie, wiele rzeczy zaczyna się zmieniać i choć przed nami jeszcze kilka rzeczy, powoli zbliżamy się do tego, na co chyba wszyscy czekali ^^

Dziękuję za to, że poświęcacie swój czas na czytanie tego, a także na zostawianie komentarzy - ostatnio dostałam sporo dłuższych i byłam mile zaskoczona. Przekroczyliście też trzy tysiące votów, czego również się nie spodziewałam. 

Chyba zasłużyliście na jakiś special, co? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ach, zauważyliście, że nie wspomniałam nigdzie, czy te plotki były prawdziwe? Zdecydowałam się zostawić domysły wam, chociaż mogę o nich jeszcze wspomnieć w poprzednich rozdziałach, gdzie się o tym przekonamy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro