Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter #15 - Mistrz podrywu

       Znowu pada — pomyślała, krzywiąc się [____]. Przynajmniej mam ze sobą parasol. Co nie zmienia faktu, że nie jestem szczęśliwa, musząc w taki dzień wychodzić.

       Niedawno wróciła z wakacji z rodzicami. Jej mama miała jeszcze kilka dni wolnego, a [____] kilka dni do rozpoczęcia nowego semestru. Rodzicielka położyła się na łóżku z laptopem, a córce kazała pójść do specjalnego sklepu z herbatami po jej ulubioną. [____] nie robiła tego za darmo, w końcu parędziesiąt yenów więcej zawsze się przyda. W takiej sytuacji, wyjście na deszcz nie wydawało się wysoką ceną.

       Jakby nie mogła napić się zwykłej herbaty... - narzekała w myślach.

       Po kilku minutach jazdy metrem i kolejnych pójścia pieszo dotarła do sklepu. Kupiła herbaty, po czym poszła do pobliskiego sklepu po przekąskę na wieczór. Przed wyjściem ze sklepu podeszła jeszcze do automatu z napojami, by kupić coś ciepłego do picia.

       Co powinnam wybrać? Kawę? Herbatę? A może czekoladę?

       — Zagadaj do niej!

       — Nie, ty zagadaj!

       Nie zauważyła dwóch chłopaków kłócących się o to, który powinien do niej zagadać. Była zbyt zajęta zastanawianiem się nad wyborem napoju.

       — Jak myślisz, ile ma lat?

       — Stawiam, że jest z liceum. Zagadasz do niej czy nie?

       — Nie wiem, nie jestem pewien—

       — Idź, uda ci się!

       — Wybiorę to — zdecydowała. Wrzuciła do automatu monety i nacisnęła odpowiedni przycisk.

       — Yo, dziewczyno.

       — Hm? — Odwróciła się, bo najwidoczniej ktoś coś do niej mówił. Obok niej stał średnio atrakcyjny nastolatek.

       — Wiesz, co masz wspólnego z piątkiem? Wygląda na to, że czekałem na ciebie cały tydzień.

       Brzmi jak coś, co Kuroo mógłby powiedzieć — pomyślała. Nie była specjalnie zaskoczona. Kuroo lubił od czasu do czasu wyskoczyć z dziwnym tekstem. Kiedyś nawet szukała w Internecie ciętych ripost, ale gdy przyszło co do czego, zapominała ich.

       W tej chwili jedną pamiętała i była z tego powodu bardzo dumna.

       — Jesteś aktualizacją oprogramowania? Ponieważ nie teraz.

       Cisza pomiędzy [____] a chłopakiem została przerwana przez automat, sygnalizujący, że napój gotowy.

       Ale nie tylko

       — [____]-chan!

       Wzdrygnęła się, czując na plecach dreszcze. Odwróciła się w stronę dochodzącego głosu, czując, że jej wyraz twarzy jest co najmniej głupi.

       — Kuroo...?

       — [____]-chan, co za niespodzianka, nie spodziewałem się ciebie tutaj — powiedział, podchodząc nieśpiesznie. Stanął obok niej, po czym z góry spojrzał na chłopaka, robiąc obojętną minę. Ten, wymruczał przeprosiny, po czym wyszedł ze sklepu, by dołączyć do kolegi.

       — Co ty tu robisz? — spytała, pochylając się, by wyciągnąć kubeczek z napojem z automatu.

       — Zakupy, oczywiście. Czego chciał ten koleś? — spytał, wskazując kciukiem na wyjście ze sklepu.

       — Ach, on. — Przerwała, by podmuchać gorący napój. — Nic szczególnego. Spytał, czy jestem piątkiem.

       — Tetsurou! — rozległ się kobiecy głos. — Nie przyszedłeś tu ze mną, żebym sama dźwigała zakupy, prawda?

       — Ach, już idę, mamo. Sorki, [____]-chan-

       — Rozmawiasz z koleżanką? Przepraszam, nie zauważyłam. Ten chłopak jest taki wysoki, że łatwo można nie zauważyć reszty — powiedziała matka Kuroo, podchodząc do nich. Uśmiechnęła się lekko do nastolatki. — Z pewnością musisz być koleżanką Tetsurou. Nie wyglądasz na onieśmieloną jak każda dziewczyna, z którą rozmawia po raz pierwszy.

       — Oczywiście, że się znamy. Jesteśmy dobrymi znajomymi — odparł lekko Kuroo.

       [____] skłoniła się lekko i przedstawiła. Strasznie chciała wspomnieć coś o fryzurze Kuroo, która nadawała mu wyglądu członka yakuzy, ale była zbyt onieśmielona.

       — Ach, [____]-chan? Tetsu o tobie wspominał. Uczyliście się razem, tak?

       — Tak. — [____] powoli skinęła głową.

       — Skoro się kolegujecie, to mam nadzieję, że Tetsurou zachowuje się w porządku? Nastoletni chłopcy mają swoje—

       — Mamuś, proszę. — Chłopak nie wytrzymał i z zakłopotaniem zwrócił jej uwagę. — Nie zrobiłbym niczego, czego nie powinienem, nie tak mnie wychowałaś, prawda?

       — Nie rozmawiam z tobą, młody człowieku. — Puknęła go palcem w czoło. — Pytałam [____]-chan.

       [____] miała ochotę się roześmiać. Kuroo nie tylko był całkowicie posłuszny matce, ale także próbował użyć na niej swojej charyzmy, co w ogóle mu nie wyszło. Do tego, mówił do niej „mamuś"!

       — Jest w porządku... — zaczęła [____], patrząc na Kuroo, z którego miny wywnioskowała, że boi się, co o nim powie. — Czasem potrafi być nieznośny, jak każdy chłopak, ale zawsze mi pomoże, gdy tego potrzebuję.

       Co ja powiedziałam?! — Zesztywniała na samą myśl. Naprawdę bywa nie do zniesienia, ale nie chciała mówić o nim źle jego matce, więc dodała coś miłego. Nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, jak zawstydzające były te słowa, dopóki nie wypowiedziała ich na głos. Jej ręce zadrżały – chciała zakryć nimi twarz, ale przecież nie mogła tego zrobić. To byłoby jeszcze dziwniejsze!

       Była tak zaaferowana swoją wewnętrzną paniką, że nie widziała, jak jasnobrązowe tęczówki Kuroo rozszerzyły się, a na jego policzki wstąpił bardzo delikatny rumieniec.

       Naprawdę? Zawsze pomaga jej w potrzebie? Nigdy nie patrzył na to w ten sposób. Były to raczej zbiegi okoliczności, że zawsze był gdzieś w okolicy, gdy tego potrzebowała. A jeśli nie, to wpadał na Przewodniczącą jej klubu, która z jakiegoś powodu zakodowała sobie, że jeśli uznała, iż [____] potrzebna jest pomoc, to powinien być to Kuroo.

       Nie miał też pojęcia, że [____] myślała o tym w ten sposób.

       — Doprawdy? — spytała kobieta, wyglądając na raczej zadowoloną. — Może i ma straszną fryzurę, ale potrafi być do rany przyłóż. I jest strasznym kujonem. Jedyne co ma w głowie to nauka i siatkówka.

       — M-mamo, nie musiałaś... — powiedział Kuroo, dostając nerwowego tiku brwi.

       — Mówię prawdę, mój drogi. Nie bądź taki nieśmiały przed swoją koleżanką. — Zachichotała, zakrywając usta dłonią. — Ach, przepraszam. Nie chciałam cię zawstydzać. Po prostu nie mogę się pohamować. Takie już są mamy. — Westchnęła. — W każdym razie, musimy już iść, Tetsu. Miło się z tobą rozmawiało, [____]-chan.

       Po wymienieniu słów pożegnania poszli w swoje strony.

       Przynajmniej przestało padać — pomyślała [____], wracając do domu.

       Myślała nad wieloma rzeczami. O tym, jak różni się mama Kuroo od jej mamy. Na pewno nie byłaby taka miła i uśmiechnięta. I broń Boże, nie żartowałaby. Nie jest osobą niemiłą, po prostu podchodzi do wszystkiego z rezerwą i jest szczera. Rodzicielka Kuroo była bardzo otwarta. [____] miała wrażenie, że mają pewne cechy wspólne, aczkolwiek przy tak krótkim spotkaniu nie mogła ich dostrzec. Po prostu tak jej się wydawało.

       Nie umknęło jej uwadze to, co kobieta powiedziała o byciu onieśmielonym przez Kuroo przy pierwszym spotkaniu.

       Więc jest tego świadoma, hm? — Myślami wróciła do ich pierwszego spotkania. Naprawdę wydawał jej się straszny i w pewien sposób... predatorski? Nie była pewna, czy takie słowo w ogóle istnieje. Pamiętała jednak, że czuła się jak mysz, której lew zagrodził drogę.

       Nie wierzę, że tak o nim myślałam. — Przejechała dwoma palcami po skroni, przymykając oczy. Z perspektywy czasu to wydaje się takie dziwne... I trochę śmieszne.

       Przypomniała sobie, jak jego matka nazwała go „nerdem myślącym tylko o nauce i siatkówce". Miała ochotę się zaśmiać. Nigdy w życiu by tak o nim nie pomyślała. Zdała sobie sprawę, że znają się już jakiś czas, ale tak naprawdę wciąż mało o nim wie. Kiedyś uważała go za popularnego flirciarza, narcystycznego manipulanta i bufona, który lubi dokuczać innym – zwłaszcza jej. Nie mogła w tej chwili przypomnieć sobie wielu innych określeń, lecz swego czasu było ich mnóstwo.

       Ale Kuroo nie był szczególnie popularny i nie kręcił się wokół niego wianuszek dziewcząt. Jasne, słyszała, że paru się nawet podobał, ale rzadko widywała go w towarzystwie dziewczyn. Podejrzewała nawet, że to ona byłą tą, z którą przebywał najczęściej. Nie przyciągał uwagi tym, że był „nieziemsko przystojny" — była to zasługa jego strasznej fryzury i postury.

       Kuroo może i jest manipulantem – lubi dokuczać i prowokować, a do tego ma w sobie dużo charyzmy. [____] była na to odporna i potrafiła przejrzeć go na wylot, więc zbytnio jej to nie ruszało. Dlatego czasem nie mogła wyjść z podziwu, jak łatwo ludzie nabierają się na jego zagrywki.

       Nigdy nie widziała też, by był dla kogoś niemiły. Ba nawet ją przeprosił, gdy powiedziała mu, co leży jej na sercu.

       Nie była pewna, czy to on się zmienił, czy zwyczajnie się przyzwyczaiła.

       Co ja mówię. Oczywiście, że się nie zmienił. Wciąż jest-

       Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk sygnalizujący wiadomość. Wyjęła telefon z kieszeni.

K [16: 47]: Hej, tak w ogóle to słyszałem twój tekst. Nie podejrzewałem, że gustujesz w takich ripostach. Jestem pod wrażeniem ;) Oczywiście nie dorównasz mistrzowi ;)

       Przewróciła oczami, lecz zdała sobie z czegoś sprawę i podchwyciła temat.

[_] [16: 49]: Skoro słyszałeś, to czemu pytałeś, czego chciał?

K [16: 52]: Ratowałem przyjaciółkę przed kiepskim podrywaczem.

[_] [16: 54]: Akurat ty nie powinieneś tego komentować.

K [16: 56]: Próbujesz mi coś zasugerować?

[_] [16: 57]: Twoje teksty są tak samo słabe co jego.

K [17: 00]: Jestem zraniony. Nie zostawię tak tego. Spodziewaj się odwetu.

[_] [17: 03]: Pfff, czekam.

*

       — Tetsurou, wejdziemy jeszcze do jednego sklepu, dobrze?

       — Jasne, mamuś.

       Kobieta spojrzała na syna, który z lekkim uśmiechem wpatrywał się w ekran swojej komórki i coś pisał.

       — Wejdziesz w słup.

       — Nah, spokojnie. Widzę, co się dzieje dookoła.

       Kobieta westchnęła lekko, zamykając oczy.

       — [____]-chan wydaje się sympatyczna — powiedziała kobieta, chcąc odwrócić uwagę syna od telefonu, który Kuroo prawie upuścił.

       — Um, ta, tak. Jest. — Nie zastanawiał się nad odpowiedzią, mówiąc to, co jako pierwsze przyszło mu na myśl. Był trochę zdziwiony, że jego matka podjęła jej temat.

       — Czemu częściej o niej nie wspominasz, skoro to twoja przyjaciółka?

       — Cóż, nie do końca—

       — Czemu jeszcze nie zaprosiłeś jej do domu?

       — Nie było ok—

       — Och, ale byłeś u niej w domu, prawda? Poznałeś jej rodziców?

       — Tak, pomagałem jej w—

       — Byli mili?

       — Poznałem tylko jej tatę—

       — Oho? — Kobieta wyszczerzyła się chytrze. — Sprawdzał cię?

       — Nie, był bardzo miły.

       — W każdym razie, zaproś ją kiedyś. Chętnie z nią sobie porozmawiam~.

       Kuroo jeszcze nigdy nie czuł się taki niepewny zamiarów swojej matki.

*

       — [____]-chan, spójrz na gwiazdy! Wspaniale świecą, prawda?

       — Kuroo, jest dzień.

       — Nie, one wszystkie po prostu bledną przy twojej urodzie.

       [____] przewróciła oczami.

       Kuroo naprawdę wziął odwet. Minęło kilka dni od rozpoczęcia roku szkolnego, podczas których próbował przekonać [____], że jego teksty są zdecydowanie lepsze od tekstów tamtego kolesia (i wszystkich innych też). Skończyły jej się wszystkie reakcje, bo Kuroo korzystał z każdej możliwej okazji. Wiadomość na rozpoczęcie dnia? Musi być. Powitanie w szkole? Jakżeby inaczej. Przerwa na lunch? Nie ma lepszej okazji. Nawet dwa razy odprowadził ją do domu, będąc niezwykle zdeterminowanym, by udowodnić swoje. Poza tym świetnie się przy tym bawił, więc dlaczego nie?

       — [____]-chan, zawiąż sznurówki. Nie chcę, żebyś się potknęła i poleciała na kogoś innego~.

       — Po pierwsze, moje sznurówki są zawiązane. Po drugie, jedyny raz, gdy na ciebie poleciałam, był, gdy spadłam w bibliotece z drabinki.

       Czasem zdarzało się, że musiała wyjaśniać wszystkim dookoła, że drugoklasista tylko sobie żartuje i wcale jej nie podrywa. Oczywiście, Kuroo nie miał wstydu i przyglądał się temu z satysfakcją.

       — Być może podrywam, nigdy nic nie wiadomo~.

       — To idź podrywać kogoś innego! — fuknęła z irytacją, gwałtownie odpychając go na bok, by móc przejść. — I przestań kompromitować mnie przy ludziach! — dodała z lekko zarumienionymi policzkami.

       To samo powiedziała mu w poniedziałek, gdy zaczynał się kolejny tydzień. Kuroo był uzbrojony w nowe teksty, aczkolwiek przez weekend i tak wysyłał [____] wiadomości o różnych porach.

       — To nie zadziała, równie dobrze możesz dać sobie spokój.

       — Mogłabyś przynajmniej docenić moje starania. Sprawiasz mi przykrość, o tutaj. — Dwoma palcami wskazał swoje serce.

       — Nie jestem jedyną osobą, która by się na to nie złapała. Zapytaj kogokolwiek.

       — Hm? Chcesz, żebym podszedł do przypadkowej osoby?

       — Powiedziałam to, by podkreślić, że mam rację. — [____] westchnęła. — Czekaj, Kuroo, dokąd idziesz?

       Chłopak wyprzedził ją i skierował się ku samotnie idącej licealistce. [____] z zainteresowaniem patrzyła, jak Kuroo ją zatrzymuje i coś do niej mówi. Dziewczę zaczerwieniło się, powiedziało coś, po czym pobiegło do szkoły. [____] podeszła do Kuroo.

       — Co jej powiedziałeś?

       — Że gdyby była kanapką z WcDonald, nazywałaby się WcBeauty.

       — Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

---

Nie miałam okazji o tym wspomnieć w rozdziale, ale Kuroo podszedł do Reader w sklepie, ponieważ dwójka chłopaków była tymi, którzy chcieli "zająć się" jej portfelem w rozdziale czwartym, chyba czwartym. Nie rozpoznali Reader, ale Kuroo rozpoznał ich a oni jego, więc...

Następny rozdział będzie pisany z nowej perspektywy, a przynajmniej tak mam w planie.

A Wy jak byście zareagowały, gdyby Kuroo powiedział, że gdybyście były kanapkami z WcDonald nazywałybyście się WcBeauty? ;)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro