Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter #13 - Herbata z cynamonem

       Zdanie sobie sprawy, że zasnęła, zajęło sekundy. Natychmiast podniosła głowę, otwierając szeroko oczy. Nie spodziewała się jednak towarzystwa.

       — Kuroo! — zawołała, podskakując. — Przestraszyłeś mnie, co ty tutaj robisz? I czemu gapisz się na mnie, kiedy śpię?!

       Kuroo siedział na krześle w rogu stolika z brodą wspartą na dłoni. Leżała przed nim otwarta książka, którą najwyraźniej czytał.

       — To nie był jakoś specjalnie zachęcający widok. Wiesz, że ślinisz się przez sen? — Szczerząc się, wskazał kącik swoich ust. [____] natychmiast wytarła się rękawem.

       — Nie ślinię się! Znaczy, nie regularnie. Każdemu zdarza się czasem ślinić przez sen — dodała na swoje usprawiedliwienie. Lekko obróciła głowę, spoglądając na swoje ramię. Jej plecy były przykryte czerwoną bluzą.

       — Każdemu zdarza się zmarznąć przez sen. — Kuroo uprzedził jej pytanie, przy okazji imitując jej wypowiedź z wcześniej. Ale miał rację, zrobiło się troszkę chłodno.

       — Umm, dzięki, ale nie musiałeś? — bardziej spytała, niż powiedziała, nie wiedząc jak zareagować. Uznała sytuację za dość kłopotliwą.

       — Tylko tyle? Żadnego „ładnie pachnie"?

       — Jeśli już musisz wiedzieć, to śmierdzi potem. I szatnią. I salą gimnastyczną.

       — Nie musiałaś tego mówić — mruknął Kuroo, czując kropelkę potu spływającą mu po skroni. Chciał być miły. Naprawdę tak ciężko jest jej po prostu podziękować?

       Byłoby miło, gdyby dla odmiany zachowała się w uroczy sposób, ale musiał przyznać, że taki sposób reakcji też był całkiem ciekawy.

       — Nie powiedziałam niczego dziwnego. — Broniła się. — To chyba normalne, że ma zapach szatni i sali, nie? W końcu dużo tam przebywasz.

       — No może i masz rację. — Potarł kark dłonią.

       — W każdym razie, która godzina? — Spojrzała na zegarek biblioteczny. — Jak już późno! — Podniosła się ze swojego miejsca i zaczęła porządkować książki i notatki.

       — Tak długo, jak nas nie zamknęli, jest dobrze — odparł Kuroo, powoli chowając swoje rzeczy do torby.

       — Ale spałam, zamiast się uczyć — mruknęła w odpowiedzi.

       — Tak w ogóle, to masz odbity atrament na policzku.

       — Ugh. — Pośliniła palec i zaczęła wycierać wskazane przez Kuroo miejsce. Gdy skończyła i odłożyła wszystko na miejsce, opuścili bibliotekę, a wkrótce i szkołę.

       Taki przynajmniej mieli zamiar, dopóki się nie rozpadało.

       — Nie mam parasola.

       — Ja też nie.

       Stali przez chwilę w ciszy, patrząc na spadające z nieba ciężkie krople deszczu.

       — Może zaraz przestanie — powiedziała z nadzieją [____].

       — Może.

       Stali tak przez kolejne piętnaście minut. Ze szkoły nie wracał nikt znajomy parasolem. Na ulicach powstawały coraz to większe kałuże. Robiło się też zimniej. A deszcz padać nie przestawał.

       [____] zaczęła przestępować z nogi na nogę, przeklinając w myślach szkolny mundurek dla dziewcząt. Chciała zadzwonić po ojca, ale samochód jest w naprawie, a mama w pracy do późnego wieczora.

       — Masz jakiś pomysł? — spytał Kuroo, też niezbyt uradowany całą sytuacją. — Szkoła jest już zamknięta, nie możemy wrócić.

       Dziewczyna westchnęła.

       — Możemy tutaj stać, dopóki nie przestanie padać. Albo mogę zakryć głowę torbą i biec do domu.

       — Zostawisz mnie tu?

       [____] spojrzała Kuroo prosto w oczy i zupełnie poważnie powiedziała:

       — Albo możesz biec ze mną.

*

       — Wróciłam! — wydyszała [____], wchodząc do domu.

       — Przepraszam za najście. — Jej oznajmieniu towarzyszył głos kolegi.

       — [____], nareszcie jesteś. Nie odbierałaś telefonu, gdzie byłaś? — Do przedpokoju wszedł ojciec dziewczyny.

       — Trochę zeszło mi w bibliotece. — Oparła dłonie na kolanach, łapiąc oddech. — Nie zapowiadałam gościa, ale... — Machnęła ręką, wskazując na drzwi.

       — Jesteście cali mokrzy, przyniosę wam ręczniki—

       — Nie trzeba, ja to zrobię.

       — W takim razie przygotuję gorącą herbatę.

       — Jasne. Chodźmy do mojego pokoju — zwróciła się do Kuroo, zdejmując buty. Chłopak posłusznie ruszył za nią.

       — Twój tata jest bardzo miły — powiedział.

       — A czego się spodziewałeś? Że zrobi mi wywiad, dlaczego przyprowadziłam do domu chłopaka? — Prychnęła, zdejmując czerwoną bluzę Kuroo. Nalegał, żeby ją założyła. Powiedział, że nie chce, żeby się przeziębiła. — Pewnie nie raz już tego doświadczyłeś, co?

       — Nie, nie koleguję się z wieloma dziewczynami. Jedyny dziewczęcy pokój, w jakim byłem, to pokój córki znajomej mojej mamy. Ale miałem wtedy sześć, siedem czy tam osiem lat. — Usiadł na podłodze.

       — Jesteś mniej doświadczony, niż się spodziewałam.

       — Bo wyglądam jak casanova z najwyższej półki? — Wyszczerzył się.

       — Bardziej jakbyś wyszedł z yakuzy. Idę po te ręczniki.

       Podam Kuroo ręcznik, a sama wezmę coś na przebranie i pójdę do łazienki — myślała. Poszła jeszcze jednak do kuchni, gdzie jej tata przygotowywał herbatę.

       — Tato, mógłbyś dodać do niej trochę cynamonu?

       — Oczywiście, trochę jeszcze zostało — odparł. — [____]?

       — Tak?

       — Powiedziałabyś mi, gdybyś... — Zakłopotał się.

       — Gdybym...?

       — Gdybyś miała chłopaka?

       — Tato! — Walnęła się otwartą dłonią w czoło.

       — Niczego nie podsumowuję, po prostu chciałbym wiedzieć.

       — Jasne — mruknęła zrezygnowana. Poszła do łazienki po ręczniki, po czym wróciła do pokoju.

       Ale nie spodziewała się widoku Kuroo zdejmującego koszulkę.

       Nim zawróciła i zamknęła za sobą drzwi, zdążyła zauważyć, że lata gry w siatkówkę robią swoje, a te szerokie barki nie są takie szerokie bez powodu. Wzięła głęboki wdech, po czym wypuściła powietrze nosem. Odliczyła do trzech i ponownie weszła do pokoju.

       Ale widok się nie zmienił.

       — Proszę, powiedz mi, dlaczego siedzisz w moim pokoju do połowy nagi? — spytała, rzucając mu ręcznik.

       — Przeziębię się, jeśli będę siedział w mokrym ubraniu — odparł lekko, wycierając sobie włosy. — Czyżbyś pomyślała o czymś innym, [____]-chan?~

       — Nie bądź śmieszny.

       — Masz rumieńce na policzkach.

       — Wciąż mogę wyrzucić cię na deszcz. — Starała się brzmieć twardo, ale w jej głosie dało się wyczuć leciutkie drżenie. Kuroo nie skomentował tego, chyba że za komentarz można uznać jeden z jego przebiegłych uśmieszków. — W—w każdym razie, idę się przebrać — powiedziała, wyciągając z szafy ubrania. — Niczego nie ruszaj.

       — Nie śmiałbym.~

       Nie czuła się komfortowo, zostawiając go samego w jej pokoju, ale nie mogła nic poradzić. Nie uważała, że zacznie ruszać to, czego nie powinien. Po prostu dziwnie było zostawiać kogoś prawie obcego w pokoju, zwłaszcza chłopaka.

       W sumie to też nie tak, że jest mi obcy — myślała, wycierając mokre włosy. Ale to i tak dziwne...

       Po wysuszeniu i przebraniu się poszła do kuchni po dzbanek z herbatą i dwa kubki. Spojrzała przez okno; ciągle padało, do tego robiło się ciemno.

       Weszła do pokoju i położyła na stoliku dzbanek z herbatą. Kuroo natychmiast poczuł zapach cynamonu.

       — Mam nadzieję, że lubisz cynamon — powiedziała.

       — Jest okej.

       Po napełnieniu kubków siedzieli przez chwilę w ciszy, trzymając je w dłoniach, dmuchając wciąż gorącą herbatę. Po pokoju rozniósł się zapach cynamonu.

       — Dlaczego cynamon? — spytał Kuroo.

       — Rozgrzewa — odparła [____]. — Większość osób go lubi, więc jest dość uniwersalny. — Przeniosła wzrok na włosy chłopaka. — Niesamowite. Są rozczochrane nawet po zmoknięciu.

       — Uwierzyłabyś, gdybym powiedział, że codziennie je czesze?

       — Zdziwiłabym się. Wyglądają, jakby przez dłuższy czas nie widziały się ze szczotką.

       — Widziały się dziś rano. — Na twarzy Kuroo pojawił się mały grymas.

       — Więc jak to możliwe?

       — Śpię z głową pomiędzy dwiema poduszkami.

       [____] przechyliła głowę, próbując to sobie wyobrazić. Po chwili zachichotała. Kuroo zamrugał oczami, okazując zdziwienie.

       — Co cię tak rozbawiło? — spytał, zdając sobie przy okazji sprawę, że to pierwszy raz, gdy się przy nim tak szczerze zaśmiała.

       — Przy tobie słowa „bad hair" nabierają nowego znaczenia.

       Uznał to za nowe osiągnięcie i był z tego powodu szczęśliwy. Nawet jeśli śmiała się z niego.

       — Co w ogóle robiłeś w bibliotece?

       — Wracałem z treningu, gdy wpadła na mnie Przewodnicząca twojego klubu. Powiedziała, że była w bibliotece i zobaczyła, że zasnęłaś. Nie chciała zostawiać cię samej, a nie mogła zostać, więc szukała kogoś znajomego. Chyba uważa, że jesteśmy przyjaciółmi — dodał, szczerząc lekko.

       — Bardzo możliwe — mruknęła [____], odwracając wzrok.

       — Zawsze wydaje się podenerwowana i spanikowana.

       — Ma czwórkę rodzeństwa w wieku podstawówkowym i przedszkolnym, więc jakoś mnie to nie dziwi.

       Zapanowała chwila ciszy, podczas której [____] zamknęła oczy i wciągnęła nosem zapach cynamonu.

       — Czyli to pierwszy raz, gdy jesteś w pokoju dziewczyny. Nie licząc tego, gdy byłeś dzieckiem.

       — Drugi. Jestem u ciebie drugi raz.

       — Fakt. I co? Pokój spełnia twoje oczekiwania, czy spodziewałeś się czegoś innego?

       — Myślisz, że spędzam czas, zastanawiając się, jak wygląda pokój dziewczyny?

       — Nie wiem. — Wzruszyła ramionami. — Ale każdy chyba ma jakieś swoje wyobrażenia.

       — Każdy chłopak oczekuje, że znajdzie na wierzchu część bielizny. — Poruszał brwiami w górę i dół. [____] prawie wypluła herbatę.

       — Kuroo!

       — Co? Pytałaś.

       — Ty erotomanie! Czego dotykałeś, gdy nie było mnie w pokoju, co?!

       — Nie dotykałem ni—

       — Jakoś ciężko jest mi w to uwierzyć po tym, co powiedziałeś!

       — Nie dotknąłem niczego. Powtórzyłem tylko to, co mówią chłopaki w szatni.

       — To ostatni raz, gdy jesteś w moim domu!

       — Jesteście głodni? — Drzwi pokoju uchylił ojciec [____]. — Nie jedliście niczego, odkąd wróciliście.

*

       Po posiłku i chwaleniu umiejętności gotowania ojca [____] deszcz przestał padać tak mocno. Ubrania Kuroo wyschły dzięki wysuszeniu suszarką przez [____]. Suszyła je do momentu, w którym uznała, że Kuroo ma przestać ucinać sobie pogawędkę z jej ojcem i sam je sobie suszyć, po czym rzuciła w niego ubraniami.

       — Dzięki za azyl, [____]-chan — powiedział Kuroo przed wyjściem.

       — Nie ma za co. — Przejechała dłonią po włosach. — Nie było tak źle, jak się spodziewałam.

       — Oya? Czyli jak?~

       Wzruszyła ramionami.

       — Nie wiem. Ale zachowywałeś się normalnie. Um, nie nauczyłam się dzisiaj zbyt wiele... — mruknęła, patrząc w podłogę. — Pomożesz mi jutro, tak?

       — Jasne — odparł.

       [____] otworzyła drzwi.

       — To do jutra?

       — Pewnie, widzimy się w szkole. A, [____]?

       — Co?

       — Zawsze zachowywałem się normalnie. Po prostu się do mnie przyzwyczaiłaś — powiedział z uśmiechem.

       Był to ten sam uśmiech, który widziała ostatnio. I mogłaby przysiąc, że niebo jakby się rozjaśniło.

*

       — Kuroo!

       Wysoki siatkarz odwrócił się. Nigdy nie słyszał, żeby [____] wołała jego imię z taką radością w głosie.

       — Co jest, [____]-chan?

       Podetknęła mu przed twarz test z przedmiotu, którego pomagał się jej uczyć, a palcami drugiej ręki zrobiła znak peace. 73/100.

       — Wow, ledwo udało ci się przekroczyć próg, który sobie postawiłaś — powiedział, uśmiechając się prowokacyjnie.

       — To świadczy o tobie. Mówiłam, że jeśli nie zaliczę tego na chociaż siedemdziesiąt punktów, okażesz się złym nauczycielem. Ale udało się. Teraz czeka mnie czterdzieści dni letnich wakacji — powiedziała z dumą. — W każdym razie, dzięki — dodała, po czym truchtem pobiegła w stronę, z której przyszła.

       Właśnie. Czterdzieści dni wolnych od szkoły. Ogarnęło go niepokojące uczucie. Czterdzieści dni bez [____] wydawały się brzmieć dziwnie.

---

Dawno tego nie mówiłam, ale jeśli wyłapiecie jakieś błędy, to proszę mnie poprawiać. Każdemu się zdarza :3 

Nie wiem jak wy, jestem z rozdziału całkiem zadowolona. Podobała mi się rozmowa i atmosfera pomiędzy Kuroo a Reader-chan. Bardzo się wczułam :3

Jeszcze małe ogłoszenie duszpasterskie!~

Pisałam do pewnej zagranicznej autorki, której seria readerów bardzo mi się spodobała i poprosiłam ją o pozwolenie na tłumaczenie. Zgodziła się!~ Od jutra (chyba?) startuję z nową serią, Kageyama x Reader, na którą serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro