Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter #09 - Ktoś, kto lubi małe i urocze kotki nie może być zły

       — Co takiego robiłaś w szkole w sobotę? — spytał Kuroo. Szli do sklepu, w którym Kuroo często zatrzymuje się z kolegami, wracając ze szkoły lub treningu. Powiedział, że woli zjeść coś tam niż w WcDonald.

       — Przewodnicząca poprosiła, żebym przyszła — odparła [____]. – Była sytuacja awaryjna.

       — Co się stało?

       — Projekt, o którym ci mówiłam, ma zostać wysłany w poniedziałek na konkurs. Coś poszło nie tak i trzeba było robić prawie wszystko od nowa.

       — Ile wam to zajęło?

       — Byłam w szkole po dziewiątej, pozostali pracowali od ósmej.

       — Od dziewiątej?

       — Tak. —  Potarła dwoma palcami skroń, przymykając oczy. Była zmęczona. Każdy byłby zmęczony po tylu godzinach intensywnej pracy. Kuroo to zauważył, ale nie skomentował.

       — Jak czoło?

       — Trochę boli jak dotykam. W końcu to była tylko książka.

        Nic nie mogła poradzić na to, że na jej twarzy przez cały czas utrzymywał się mały grymas. Po pierwsze, była zmęczona. Po drugie, była głodna. Po trzecie, Kuroo zdenerwował ją parę minut wcześniej. Po czwarte nie do końca była zadowolona z obecnej sytuacji.

       Nie mogę opuszczać gardy. Nawet jeśli przez chwilę jest miły, zaraz znowu powie coś, co mnie wkurzy.

       — Miałaś dużo szczęścia, że byłem wczoraj w bibliotece, [____]-chan.   —   Westchnął dramatycznie.

       Zaczyna się — grymas na jej twarzy się powiększył.

       — Nie uważasz, że zasługuję na trochę milsze traktowanie? —   Usta Kuroo wygięły się w przebiegłym uśmieszku.

       — Stawiam ci jedzenie — odparła z przekąsem. — Powinieneś się cieszyć, bo to największy postęp w naszej znajomości.

       Miał ochotę jeszcze trochę się z nią podroczyć, ale zdecydował nie wystawiać swojego szczęścia na próbę. Określiła relacje z nim, jako „znajomość", a kilka tygodni temu wypierała się nawet tego. Tak, to był zdecydowany postęp.

       Czyżby małe zwierzątko zaczynało się oswajać? — pomyślał. Bardzo chciał to powiedzieć na głos, ale bardziej nie chciał utracić progresu, który osiągnęli.

       [____] spojrzała na wysokiego chłopaka idącego obok niej. Dzielił ich dystans pół metra (bo przecież w życiu nie szłaby bliżej niego). Czerwony dres, który miał na sobie przykuwał uwagę i jeszcze bardziej podkreślał jego „dziki" wygląd i szerokie barki.

       To pierwszy raz, gdy wracam ze szkoły z chłopakiem — pomyślała. Nawet jeśli to On. Nie jest taki zły, gdy się nie odzywa.

       — Czym zasłużyłem sobie na takie obczajanie? — spytał Kuroo z przebiegłym uśmieszkiem. Spojrzenie [____] na jego sylwetkę nie zostało niezauważone.

       Jej policzki przybrały leciutki odcień różu. Leciutki, ponieważ miała przygotowaną odpowiedź.

       — N-nie obczajałam cię. Myślałam tylko, że jesteś w porządku, gdy się nie odzywasz.

       — Naprawdę masz zacięcie.

       — Hmpf.

       Weszli do sklepu. Znała ten sklep, w końcu mieszkała w okolicy. Czasami wpadała tu na zakupy lub mijała go po drodze.

       — Nie krępuj się, w końcu ja stawiam — mruknęła.

       — Nie zamierzam~.

       — Dlaczego idziesz za mną, zamiast coś sobie wybrać?

       — Idę po coś do picia. Ludzie w sklepach często idą w tym samym kierunku, [____]-chan.

       Zmarszczyła brwi. Miał rację, nie było się o co spierać.

       Stanęli przed półką z napojami. [____] nie mogła wyzbyć się wrażenia, że sytuacja była trochę dziwna. Właśnie wybierała sobie sok obok kogoś, za kim nie przepada, a do tego ta osoba nie przestawała dręczyć jej przez ostatni miesiąc. Zaczęła nawet mieć wyrzuty sumienia, ponieważ jak gdyby nigdy nic spędzała czas z osobą, której nawet nie lubi. Czuła się jak hipokrytka.

       Naprawdę tak go nie lubię? — myślała. Jest wkurzający, ale czy on w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, jak działa mi na nerwy?

       Sama sobie odpowiedziała, a odpowiedź brzmiała: nie. Nie było mowy, by zdawał sobie z tego sprawę. Gdyby tak było, nie zachowywałby się tak beztrosko ani nie zmuszał jej, żeby—

       W sumie to mnie nie zmusił, sama się na to zgodziłam — poprawiła się w myślach. Stała przy półce jeszcze chwilę zastanawiając się nad smakiem napoju. Gdy wybrała, Kuroo nie było obok niej. Widocznie poszedł po coś do jedzenia. Lepiej też to zrobię, nim mój brzuch zacznie burczeć jeszcze głośniej.

       Poszła na dział ze swoimi ulubionymi przekąskami. Stanęła na palcach, by zdjąć z półki ulubioną rzecz.

       — Myślałem, że uciekniesz, gdy tylko się oddalę.   —   Rozległ się znajomy głos tuż obok. [____] zdjęła z półki przekąskę i odwróciła się, by stanąć twarzą w twarz z Kuroo.

       — Przysługa za przysługę. Mam swój honor.

       Wyminęła wysokiego chłopaka i poszła do kasy. Kuroo podążył za nią, uśmiechając się pod nosem.

       Zauważył to pierwszego dnia, którego ją spotkał. Zwróciła uwagę trzecioklasistom poganiających pierwszaków. W klubach sportowych nie było to nic nowego – starsi uczą młodszych dyscypliny. Też przez to przechodził. Co nie znaczy, że uważał, że takie zachowanie jest w porządku. Zwłaszcza wiedząc, jak źle czuje się z tym Kenma. Nie mógł nic poradzić na swoją nadopiekuńczość, gdy chodziło o przyjaciela.

       Jednakże całkiem zabawnie wyglądało to, jak po swoim wielkim wejściu, [____] poczerwieniała na twarzy, a potem wybiegła z sali gimnastycznej. Jakby najpierw działała, a potem myślała. Nawet jeśli nie zastanowiła się nad tym, co robi, to według Kuroo było to całkiem imponujące. Może i zrobiła to pod wpływem emocji, ale bez wątpienia miało na to wpływ jej poczucie sprawiedliwości, co z resztą wynikało ze słów, które wtedy wypowiedziała.

       Położyli swoje napoje i przekąski na kasie. Kasjer — młody chłopak, prawdopodobnie dorabiający sobie tutaj student — przeskanował produkty i podał cenę. Gdy [____] dała mu pieniądze, spojrzał najpierw na nią, potem na towarzyszącego jej chłopaka.

       — Przepraszam, może to nie moja sprawa, ale dlaczego pozwalasz dziewczynie za siebie płacić? — spytał.

       Ech, ci ludzie z poczuciem sprawiedliwości – pomyślał Kuroo. Położył dłoń na ramieniu [____] i pochylił się. 

        — Nie martw się. Ja płacę następnym razem.

       [____] wciąż odreagowywała po usłyszeniu słów młodego kasjera. Jej serce robiło BA-DUMP, BA-DUMP a temperatura jej ciała nagle się podwyższyła.

       On myśli, że ja i on... że my... że my jesteśmy... on tak pomyślał, prawda?

       Czując dłoń na swoim ramieniu należącą do nikogo innego niż tylko Kuroo, zesztywniała. Chciała powiedzieć, że to wcale nie tak, chciała odepchnąć jego rękę, ale tego nie zrobiła. Nie chciała robić sceny w sklepie, zwłaszcza że za nimi ustawiała się już kolejka. Do tego nie była pewna, czy w tym stanie udałoby się jej wydobyć z siebie normalny głos, a na pewno nie chciała dać Kuroo satysfakcji i jąkać się, a do tego czerwieniąc. Sytuacja była wystarczająco zawstydzająca.

       Wzięła swoje rzeczy i skierowała się do wyjścia. To samo zrobił Kuroo.

       — Kupiłam ci jedzenie, więc—

       — Usiądźmy tu, co? — przerwał Kuroo, idąc w stronę ławki znajdującej się przy wejściu do sklepu.

       Zatrzymała się, nie spodziewając propozycji chłopaka. Jej usta były lekko otwarte; chciała zaprzeczyć, ale nie wiedziała dokładnie, co powiedzieć. Nie miała siły na sprzeczanie się z Kuroo. Nie dzisiaj.

       Kuroo usiadł na ławce i spojrzał na dziewczynę, która ciągle stała w tym samym miejscu.

       — Wolisz jeść, idąc?

       W myślach stwierdziła, że jest jej już wszystko jedno. Usiadła na ławce, zachowując odpowiednią odległość. Pomiędzy nią a Kuroo bez problemu zmieściłby się dwie osoby.

       — Męczący dzień, co? — zaczął swobodnie. Spojrzała na niego kątem oka, jedząc.

       — Ta. Ale wreszcie mogę coś zjeść, więc się polepszył.

       — Czemu czegoś mi o sobie nie powiesz?

       — Ha? —   Odwróciła głowę w stronę Kuroo, by móc dokładnie na niego spojrzeć. — Dlaczego o to pytasz?

       — W sumie, to chciałem zjeść i z tobą porozmawiać. Powiesz mi coś o sobie, ja zrobię to samo.

       — Czemu mielibyśmy to zrobić?

       — Czy to nie jest czymś normalnym?

       Nie było w tym nic dziwnego, ale Kuroo wiedział, że nie będzie łatwo. Wcześniej próbował dotrzeć do niej tak, jak robił to ze wszystkimi. Wreszcie zdał sobie jednak sprawę, że w przypadku [____] to nie zadziała. Wreszcie, ponieważ minął już miesiąc. Postanowił skorzystać z propozycji kolegi z drużyny, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał.


       — Kuroo, wciąż męczysz tę pierwszoklasistkę?

       — Dlaczego wszyscy mówią, że ją męczę?  Nadąsał się zapytany.  Próbuję się tylko zaprzyjaźnić. Prawda, Kenma?

       — Jej się to nie podoba, więc ją męczysz.

       — Właśnie!  zawołał Yamamoto.  Myślisz, że możesz mieć każdą dziewczynę tylko dlatego, że dobrze wyglądasz, Kuroo-san?!

       — O, właśnie. Myślę, że jej koleżanka cię lubi.

       — C-c-c-c-c-c-c-c-cooooooo?!  Yamamoto zrobił się czerwony na twarzy.

       — Nie, ją po prostu śmieszą jego wyrazy twarzy.

       — I ty przeciwko mnie, Kenma?!

       — Nie wydaje się szczęśliwa na twój widok.  Kontynuował Yaku.

       — Zastanawiam się dlaczego.  Na jego twarzy pojawiło się zmartwienie.  Jestem dla niej miły. Kilka razy zapraszałem ją, żeby zjadła z nami lunch albo przyszła na trening, ale za każdym razem odmówiła.

       Oczywiście, że nie wiesz jak się z nią dogadać, skoro nawet nie widzisz problemu  pomyślał Kenma, jednak zachował to dla siebie.

       — A czy poza tym próbowałeś z nią rozmawiać?

       — Oczywiście  odparł Kuroo nieco urażony.

       — O czym?

       — Hm... w sumie to nie ważne, jaki temat poruszę, zawsze się na mnie obraża. Oi, Kenma, a wy, o czym rozmawiacie?

       — O niczym szczególnym.  Kenma wzruszył ramionami.

       — Widzicie? A na mnie jest zła, nawet gdy powiem, że jest ładna pogoda.

       — Jeśli chcesz się z nią zaprzyjaźnić, powinieneś zacząć od dowiedzenia się czegoś o niej  powiedział Yaku.  Czemu nie spytasz, co robi w wolnym czasie? Albo, jaki jest jej ulubiony film? Jeśli znajdziecie wspólny temat, będzie łatwiej się wam dogadać. Na przykład, wie, że grasz w siatkówkę, prawda? Może też lubi jakiś sport?

       — Yaku-san, skąd to wszystko wiesz?  spytał Yamamoto.

       — A czy to nieoczywiste?

       — Oczywiście, że dla Yamamoto to coś nowego.  Wyszczerzył się Kuroo.  Yamamoto, z iloma dziewczynami rozmawiałeś od rozpoczęcia roku?

       — T-to nie moja wina! M-może i twardo wyglądam, ale jestem bardzo u-u-uczuciowy...

       — Oczywiście.

       — Ale nigdy bym nie pomyślał, że Yaku-san może być w tych sprawach bardziej doświadczony niż Kuroo-san.

       — Co to ma niby znaczyć, Yamamoto?!  Na skroni Yaku wyskoczyła żyłka.

       — N-nic takiego, po prostu zawsze wydawało mi się, że Kuroo-san wie więcej...

       — Czuję się urażony  powiedział Kuroo.


       — Nie planujesz użyć tych informacji przeciwko mnie, prawda? —  spytała [____] podejrzliwie. Nie rozumiała, dlaczego Kuroo wyskoczył z taką propozycją. Mówił jej już wcześniej, że chce się z nią zaprzyjaźnić, ale według niej tylko się droczył, więc nie brała tego na poważnie.

       — Do czego miałbym ich użyć, co? — spytał rozbawiony.

       — A skąd mam to wiedzieć? Poza tym nie jestem ciekawą osobą, więc nie wiem, co mogłabym powiedzieć.

       — Cokolwiek. Podstawowe rzeczy.

       Nie jestem przekonana, ale nie wydaje mi się, by faktycznie miał złe intencje. W porządku — powiedziała po chwili namysłu. — Nazywam się [________] [____], ale to już wiesz. Mam piętnaście lat i jestem jedynaczką. Poszłam do liceum Nekoma, bo jest blisko mojego domu. Nie mam żadnych zwierząt, ale chyba chciałabym mieć – dodała na zakończenie.

       — Moja kolej. Kuroo Tetsurou. Mam szesnaście lat i też jestem jedynakiem. Poszedłem do Nekomy, bo słyszałem, że kiedyś ich drużyna siatkarska była silna. Poza tym jest najbliżej dzielnicy, w której mieszkam ja i Kenma. Nie mam żadnych zwierząt, ale czasem przychodzą do mnie bezdomne koty na darmowe żarcie.

       — Karmisz je? —   Podjęła temat.

       — Ta. Zawsze staram się zostawiać im miskę z wodą i czymś do jedzenia. Czasem nawet kupuję im smakołyki.

       — Więc je lubisz — mruknęła.

       — A ty nie?

       — Są w porządku. Po prostu nigdy bym nie pomyślała, że ktoś taki jak ty może mieć słabość do kotów.   —   Nie potrafiła wyobrazić sobie Kuroo niańczącego koty.

       — Oho? Ktoś taki jak ja? —   Zainteresował się.

       — Tak. Przemądrzały, manipulujący i arogancki typek.

       — Nie wiem, o czym mówisz. Naprawdę myślisz, że osoba opiekująca się małymi, uroczymi kotkami mogłaby taka być? — spytał niewinnie.

       — Właśnie to robisz, manipulancie — odparła.

       — Nie jesteś zabawna, [____]-chan — nadąsał się.

       — Jak cię widzą, tak cię piszą.   —   Prychnęła.

       — Hej, mam pomysł — zaczął. — Nie posłuchasz mnie, więc czemu nie zapytasz innych, co o mnie myślą?

       — Dlaczego miałabym?

       — Żeby zmienić zdanie na mój temat.

       — Wydajesz się bardzo pewny siebie. Jesteś aż tak przekonany, że masz dobrą opinię?

       — Jestem w zaawansowanej klasie i regularnym graczem drużyny siatkówki, może nawet zostanę kapitanem po odejściu trzecioklasistów. Nie wspominając już o tym, jak bardzo jestem czarujący. —   Wyszczerzył się. — Czym miałbym się martwić?

       — Chciałabym zwrócić twoją uwagę na fakt, jak bardzo martwisz się moją opinią.

       Kuroo poczuł się nagle jak dziecko przyłapane na czymś bardzo zawstydzającym, ale szybko się ogarnął.

       — Po prostu boli mnie fakt, że ktoś ma o mnie takie zdanie.   —   Westchnął dramatycznie.

       — I co, może jeszcze powiesz mi, że przeprowadzasz staruszki przez jezdnię?

       — To akurat-

       Z kieszeni [____] dobiegł dźwięk dzwoniącego telefonu.

       — Mama? — mruknęła cicho, patrząc na wyświetlacz. — Słucham? — spytała, odbierając. — Długo zeszło mi w szkole. Niedługo będę— nie, nic mi się nie stało. Nikt mnie nie porwał.   —   Kątem oka spojrzała na Kuroo, który słysząc to, nie mógł powstrzymać chichotu. Był to bardzo denerwujący odgłos i [____] miała ochotę kopnąć go w piszczel. — Niedługo wrócę. Tak, pamiętam, gdzie jutro jedziemy. Tak. Tak. Cześć.

       Rozłączyła się i zamykając oczy, wypuściła powietrze przez nos.

       — Zgaduję, że była to zmartwiona mama?

       — Nie. Znaczy, tak, ale nie była zmartwiona tylko poirytowana, bo trzeba będzie odgrzewać obiad.   —   Wsadziła do ust ostatni kęs jedzenia. — Miło się z tobą rozmawiało, ale muszę wracać do domu — wstała z ławki i założyła torbę na ramię.

       — Nie zaprzeczę. — Kuroo podniósł się powoli.

       — Kupiłam ci jedzenie, więc jesteśmy kwita — powiedziała [____], nerwowo poprawiając torbę na ramieniu. — Cześć.

       Odwróciła się i zaczęła odchodzić.

       — Narka~ - Kuroo przewiesił sobie torbę przez ramię. Już miał się odwrócić i odejść, ale spojrzał jeszcze na sylwetkę oddalającej się dziewczyny. — [____]-chan, wróć do domu bezpiecznie! W przeciwnym razie będę ostatnim, który cię widział i najbardziej podejrzanym!

       [____] zatrzymała się i odwróciła. Chłopak szczerzył się do niej po drugiej stronie ulicy. Zmarszczyła brwi i wydęła wargi, po czym bez słowa ruszyła w stronę domu.

---

Rozdział z małym opóźnieniem, ponieważ przez ostatnie kilka dni nie czułam się najlepiej i nie miałam ani chęci, ani siły. Sądziłam, że publikacja i tak przesunie się bardziej. Możecie mnie zabić, bo gotowy rozdział czekał tylko na wklejenie z Worda do wattpada i dokonanie ewentualnych poprawek.

Btw. to chyba najdłuższy jak do tej pory rozdział. Podobał się? ;-;

EYYYYY zapomniałabym. Niedługo pojawi się nowa postać, chyba nawet już w następnym rozdziale ('• ω •'). Ktoś coś?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro