Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter #05 - Umiejętna komunikacja kluczem do sukcesu

       —  Dzień dobry, [____]-chan!

       Włożyła buty do szafki, po czym spojrzała na chłopaka. Uśmiechał się od ucha do ucha z zamkniętymi oczami, a wokół niego roztaczała się kwiecista aura.

       Miała cichą nadzieję, że jego jedynym celem było głupie przedstawienie się i po wczorajszym da jej spokój. Nie trzymała się jednak tej myśli, bo w końcu powiedział „do zobaczenia jutro", więc raczej oczywiste było, że nie ma zamiaru odpuścić.

       Co jest z tym głupkowatym uśmiechem? Znów robi sobie ze mnie żarty?

       — Ładny mamy dziś dzień, nieprawdaż?

       — Nie przypominam sobie, żebyśmy mówili sobie po imieniu, Kuroo-san —  powiedziała.

       — Czy przyjaciele nie mówią sobie po imieniu?

       — Nie jesteśmy przyjaciółmi.

       — Czuję się trochę obrażony. —  Położył sobie dłoń na sercu. —  Ty i Kenma mówicie sobie po imieniu, prawda?

       — Jeżeli Kenma-kun chce, żeby nazywać go po imieniu, to nie mam nic przeciwko. W przeciwieństwie do ciebie, Kuroo-san, on jest moim kolegą.

       — Więc powinnaś przynajmniej zwracać się do mnie per „senpai", prawda?

       Jeszcze czego! Jest ostatnią osobą, do której bym się tak zwróciła!  Wybacz, ale nie —  odparła spokojnie i wyminęła chłopaka, by pójść do swojej klasy.

       — Jaką masz pierwszą lekcję? —  spytał, doganiając ją.

       — Dlaczego o to pytasz?

       — Ponieważ komunikacja jest kluczem do sukcesu, [____]-chan.

       — Wiesz, co byłoby moim sukcesem, Kuroo-san? Gdybyś przestał za mną chodzić.

       — Nie ma potrzeby, byś była taka niemiła. Chcę się tylko zaprzyjaźnić.

       — Gdybyś jeszcze nie zauważył, nie mam ochoty się z tobą zaprzyjaźniać, Kuroo-san.

       —  Dlaczego nie? Może na takiego nie wyglądam, ale w rzeczywistości jestem bardzo miłym gościem.

       Chyba sobie żartujesz — poczuła, jak jej żyłka na skroni zaczyna pulsować.

       — Miło się z tobą rozmawiało, [____]-chan, ale obawiam się, że muszę udać się do swojej klasy. Narka.  —  Odwrócił się z zamiarem odejścia, jednak zatrzymał się na chwilę. —  Hej, nie, żeby nie podobało mi się, że mówisz do mnie „Kuroo-san", ale możesz opuścić zwrot grzecznościowy.

       — W—w porządku —  odparła. To nawet lepiej. Zwracałam się do niego tak tylko dlatego, że jest starszy.


       — Dzień dobry, Kenma-kun —  powiedziała, przechodząc obok jego ławki.

       — [____]   —  zaczął chłopak niepewnie.

       — Tak? —  Zatrzymała się.

       —  Przepraszam. Wiem, że Kuroo cię denerwuje, ale on nie jest złą osobą. Po prostu lubi prowokować.

       Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

       — Nie musisz przepraszać, Kenma-kun. To nie twoja wina.

       — Ale wiem, że przez niego czujesz się niekomfortowo.

       — To nic, z czym bym sobie nie poradziła. Nie martw się tym —  odparła z przekonującym uśmiechem. Nie sądzę, by Kenma mnie okłamywał, więc Kuroo nie może być TAKI zły. Ale w końcu jest jego przyjacielem, więc dla niego pewnie jest miły... Trochę to zagmatwane.

       Gdy usiadła na swoim miejscu, do klasy weszły jej koleżanki.

       — Dzień dobry, [____]-chan! —  zawołała radośnie Mai.

       — Wszystko w porządku? — spytała Yumi. Obie dziewczyny zajęły swoje ławki.

       — Dlaczego pytasz?

       — Byłaś wczoraj bardzo zdenerwowana.

       — Wszystko gra, po prostu Kuroo trochę wyprowadził mnie z równowagi...

       — Skoro o nim mowa, widziałyśmy go —  powiedziała Mai. —  Wydawał się z jakiegoś powodu zadowolony. —  Przystawiła palec do brody w zastanowieniu.

       — Rozmawiałam z nim kilka minut temu —  odparła [____].

       — Co mówił? —  spytała z zainteresowaniem Mai.

       — Hm, jakby wam to powiedzieć... Powiedział, że chce się ze mną zaprzyjaźnić.

       — Eeh?! —  zawołały obie.

       —„Zaprzyjaźnić"? —  powtórzyła Yumi. —  Jak dla mnie nie wygląda na kogoś, kto chce się po prostu zaprzyjaźnić.

       — Ale wczoraj był dla ciebie miły, prawda? —  spytała znów Mai. —  Przyniósł ci twój portfel.

       — Pewnie zrobił to, żeby wykorzystać sytuację. Same z resztą widziałyście —  mruknęła [____] w odpowiedzi.

       — Gdyby Kuroo-san naprawdę był złym gościem, to nie oddałby ci go tak łatwo.

       — „Łatwo"? Nie oddał mi go tak po prostu!

       — W sumie poprosił, tylko byś mu się przedstawiła. Co wydaje się w porządku, skoro twierdził, że zrobił to wcześniej...

       — Ale dobrze wiedział jak mam na imię —  fuknęła [____].

       — Czemu go bronisz, Mai? —  spytała Yumi. - Jest arogancki i zbyt pewny siebie, [____] wyraźnie go nie lubi.

       — Ale gdyby naprawdę chciał wczoraj dokuczyć [____]-chan, nie oddałby portfela —  kontynuowała niezrażona. —  Źli goście zawsze szantażują swoją ofiarę. Jestem całkowicie pewna, że chciałby czegoś więcej, niż tylko by mu się przedstawiła. W mangach zawsze-

       — Nie manguj mi tu! —  zawołała Yumi. —  Ok, może nie jest aż TAK zły, ale to nie zmienia faktu, że naprzykrza się [____].

       — Um, dziewczyny, nie musicie się o to kłócić.   —  [____] uśmiechnęła się lekko. —  Mai ma rację, nie może być złą osobą, skoro jest przyjacielem Kenmy-kun. Po prostu działa mi na nerwy, to wszystko.

       Naturalne było, że koleżanki się o nią martwiły, ale ze względu na Kenmę, nie chciała go obgadywać ani osądzać. Nawet jeśli jej dokuczał, a ona go nie lubiła.

*

       — Kim były te ładne dziewczyny, z którymi rozmawiałeś, Kuroo-san?!  —  zawołał Yamamoto, wyglądając zza siedzenia. —  Czemu tam była ta dziewczyna ze wtedy?!

       — Nie patrz się tak na ludzi, kiedy jedzą! —  Yaku walnął go w głowę.

       — To koleżanka Kenmy z klasy — odparł Kuroo, zerkając na przyjaciela. Kenma jak zwykle był zajęty swoją grą.

       — Jest z twojej klasy?! —  zawołał znów Yamamoto. —  Czemu nic nie powiedziałeś?!

       — Nikt nie pytał.

       — I dlaczego ty z nią rozmawiałeś, Kuroo-san?!

       — Czy rozmowa nie jest czymś naturalnym dla ludzi?

       — Argh, zawsze zabierasz wszystkie ładne dziewczyny, Kuroo-san!

       — Zawsze się tak zachowujesz, a sam nigdy byś się na to nie odważył, Yamamoto — powiedział Yaku.

       — Yaku-san!

       — Niczego nie zamawiacie? — przypomniał im Nobuyuki. Cała trójka ucichła i zaczęła przeglądać karty menu.

       — Oi, Kenma —  powiedział Kuroo, bo ten ciągle grał. —  Ty też powinieneś coś zjeść.

       — Hej, ktoś zostawił portfel!

       Kuroo mimowolnie podniósł głowę w stronę dochodzącego głosu. Na miejscach, na których przed chwilą siedziała [____] i jej koleżanki, było dwóch chłopaków.

       — Sprawdź, ile jest w środku!

       — Heh, wygląda na to, że ktoś postawi nam posiłek.

       — To portfel [____] —  powiedział Kenma. Kuroo przeniósł wzrok na przyjaciela. Wyglądał na nieco zmartwionego.

       — Czy to nie tam siedziały? —  spytał Nobuyuki.

       — Zobaczmy, kto postawi nasz dzisiejszy posiłek. O, jest legitymacja. [________], [____], liceum Nekoma.

       — Jest nawet ładna.

       — Hej!

       — He? —  Dwóch chłopaków spojrzało w stronę stolika grupy siatkarzy.

       — To portfel dziewczyny z naszej szkoły! —  zawołał Yamamoto. Otaczała go mroczna aura. —Łapska precz!

       — Co z nim? —  spytał jeden z chłopaków.

       — Wygląda trochę strasznie... Woah!

        Jeśli nie byli wystarczająco przerażeni postawą Yamamoto, to z pewnością przyczynił się do tego Kuroo, idący powolnym krokiem ich stronę.

       — Rany. Nie macie w sobie zbyt wiele rycerskości, chłopcy. Pozwólcie, że ja się tym zajmę. —  Kuroo wyjął portfel z rąk wrytego w ziemię chłopaka. Wrytego, dosłownie. Odczuwali mniej więcej to samo, co [____] widząc Kuroo po raz pierwszy. —  Dziękuję —  odparł, uśmiechając się trochę zbyt miło. Zdecydowanie zbyt miło. —  Zaraz będę z powrotem —  powiedział, odwracając się do kolegów, po czym wyszedł z lokalu. Nie mogły odejść daleko, powinienem zdążyć je złapać — myślał, wychodząc.

       — A niech to! Kuroo-san znowu zdobędzie całą chwałę!

       — Nie wierzę, że tacy ludzie istnieją. —  Yaku posłał w ich stronę ostre spojrzenie, które spowodowało dreszcze przechodzące po plecach chłopaków.

       — Jak was jeszcze raz zobaczę, to pożałujecie! —  Yamamoto wstał i zaczął wymachiwać pięścią. Niedoszłe złodziejaszki wycofali się z lokalu, woląc nie narażać swojego życia, przebywając w pobliżu robiącego straszne miny chłopaka.

       Yaku złapał Yamamoto za kołnierz i posadził go z powrotem na miejsce.

       — Czy mogą panowie się uciszyć? —  Podeszła do nich przestraszona dziewczyna z obsługi. —Straszą panowie klientów.

       — Przepraszamy. To się nie powtórzy —  przeprosił Nobuyuki.

---

Emoji która przypomina mi Bokuto (′ʘ⌄ʘ‵)

Podobny, nie?

W tym rozdziale wyszłam trochę za kulisy tego, co działo się w poprzednim. Dajcie znać, jeśli któraś z postaci jest ooc, okej? ;_;

Fukunaga też był z nimi, ale o nim nic nie wspomniałam, bo prócz łypania swoimi wyłupiastymi oczami nic nie robił. Jeśli dobrze pamiętam, w anime nie odezwał się ani razu... jeśli się mylę, poprawcie mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro