#2
Gdy podjechałem w umówione miejsce Malik czekał już opierając się o budynek. W buzi miał papierosa.
- Styles! - krzyknął i podszedł do mnie by sie przywitać.
- Tak, tak. Ja też cieszę sie, ze Cie widzę. - odpowiadam sarkastycznie po czym zaciągam sie jego papierosem.
Rzuciłem go na zimie i zgasiłem butem.
- To co mamy? - Zayn był gotowy do działania.
Podszedłem do samochodu i wyjąłem papiery z "apteczki".
- Uhuhh - gwiżdże chłopak. To jedno z najlepszych zleceń. - patrzy to na mnie to na kartkę.
- No - przytakuje mu.
- Ile mamy czasu? - pyta
- Nie słuchałem Dereka i podejrzewam, że nic o tym nie mówił.
- Kolejne bezczasowe zlecenie? - śmieje sie i zgina kartkę na pół.
Także sie śmieje i chowam ja do kieszeni.
Po chwili jak to mamy w zwyczaju idziemy do "Laguny" napić sie i "uczcić" kolejne "brudne zadanie".
******************************************
No to mamy drugi rozdział 😉
Podoba sie? xd
Rozdziały bedą krótsze, ale bedą pojawiać sie cześciej 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro