Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXIII

Gdy weszłam do domu od razu udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i ubrałam czyste ciuchy. A włosy ponownie spięłam w kucyk na czubku głowy. Podłączyłem telefon do ładowania, a sama udałam się na śniadanie. W jadalni siedział mój ojciec, Izabella i Mike.

- Smacznego. - powiedziałam i weszłam do kuchni pi miskę, łyżkę, płatki i mleko.

Z tak przygotowanym śniadanie ruszyłam do reszty. Zajęłam miejsce obok Mike.

- Biegałaś? - zapytał ojciec.

- Tak. - odparłam jedząc płatki.

- W naszej okolicy podobno grasuje jakiś pedofil. Lili wiem, że to twój nawyk, ale proszę, żebyś przez moją nieobecność nie robiła tego.

- Tata spokojnie nic mi się nie stanie.

- Blacka poproszę, żeby biegał z Tobą. - wtrąciła kobieta. - Z tego co mi wiadomo on tez czasem lubi pobiegać. - posłała mi swój cudowny uśmiech, który z trudem odwzajemniłam i wróciłam wzrokiem do swojej miski.

Jak moje poranne treningi mają wyglądać jak dzisiejszy to ja podziękuje.

- I o wilku mowa. - usłyszałam radosny głos blondynki.

Spojrzałam w kierunku wejścia do pomieszczenia gdzie stał chłopak.

- Dzień dobry wszystkim. - powiedział zdyszany.

- Dzień dobry. - odpowiedział mój ojciec.

Black jednak nie zaszczycił nas swoją obecnością, ponieważ opuścił pomieszczenie.

- Ja będę się zbierać. - poinformowała kobieta i wstała od stołu zbierając brudne naczynia do zmywarki.

- Podwiozę Cię. - oznajmił mężczyzna.

- Nie trzeba. Jeszcze muszę podjechać do Betty. Do zobaczenia później. - odpowiedziała całując mojego ojca w policzek i opuściła dom.

- Tak właściwie to kiedy wyjeżdżacie? - zapytałam.

- Jutro z samego rana.

- Um... okey.

- Gdyby coś się działo to dzwoń. Masz też Blacka i Mike. Co prawda Mike Ci za wiele nie pomoże, ale możecie spędzić mile ten czas.

- Co racja to racja. - wtrącił chłopak. - Ja twoim ochroniarzem nie zostanę, ale Black owszem. - powiedział i opłacił pomieszczenie.

- To dobry pomysł porozmawiam o tym z Blackiem.

- Tato naprawdę nie trzeba. Nigdzie po nocach się nie włóczę, jak i z samego rana, a treningi spróbuje sobie odpuścić.

- Mam nadzieje, ale wole mieć pewność, że możesz być w nagłym wypadku pod czyjaś opieką. - odparł wstając od stało i odkładając swoje, jak i moje brata brudne naczynia do zmywarki.

I wszedł do pomieszczenia on. Z mokrymi włosami i czarnym podkoszulku opinającym jego mięśnie.

- Black mam z Tobą do pogadania. - usłyszałam głos taty przez co przewróciłam oczami.

Wstałam od stołu, z którego wzięłam miskę i podeszłam do blondyna.

- W dupie mam co Ci powie. - powiedziałam do niego szeptem i go wyminęłam.

Black:

Brunetka mnie wyminęłam, a ja nie miałem pojęcia o co chodzi jej staremu.

- Chodź może do salonu. - powiedział Alan, gdy nagle się obok mnie zjawił.

- Oczywiście. - próbowałem udawać miłego.

Nie nawidzę ludzi.

Liczy się tylko moja rodzina.

Nic i nikt więcej.

Zasiedliśmy w salonie. Ja na sofie, on w fotelu. Teraz w mojej głowie krążą myśli o co będzie mu chodzić.

- Więc mam do Ciebie prośbę. - zaczął.

- Naturalnie o co chodzi.

- Nie wiem czy zauważyłeś, ale Lili zdążą się biegać niekiedy w poranki.

- Tak zauważyłem.

Do czego on zmierza.

- W naszej okolicy podobno grasuje pedofil, niechciałbym, żeby jej się coś stało. Chciałbym Cię poprosić byś ją pilnował. Oczywiście nie dwadzieścia cztery na dobre, ale tak żeby po dwudziestej była już w domu. Mamy już prawie grudzień, a za oknem o tej porze jest już ciemno.

- Mam rozumieć, że prze te kilka tygodni mam być jej ochroniarzem? - zadałem pytanie by się upewnić.

- Jeśli można to tak nazwać.

- Oczywiście, rozumiem pański niepokój i podejmę się tego wyzwania.

- Wielkie dzięki i mam nadzieje, że się na Tobie nie zawiodę.

- Tez mam taka nadzieje.

Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań, a następnie ja poszedłem coś zjeść do kuchni. Jak zwykle wybrałem najprostszy posiłek, jakim są płatki z mlekiem. I zasiadłem przy wysokie kuchennej.

W dupie mam co Ci powie. - w mojej głowie krążą jej słowa.

No to teraz wiem o co Ci chodziło.

Oj mała Williams teraz to dam Ci popalić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro