Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXV

Maraton 6/6

Black:

I znów wypadło na mnie.

- Wyzwanie. - odpowiedziałem Rachel.

- Pocałuj Lili. - powiedziała.

Rozejrzałem się po pieszczeniu, ale nie zauważyłem nigdzie dziewczyny.

- Nie stać Cię na coś lepszego? - zapytałem.

- Spokojnie następnym razem będzie coś lepszego. - odpowiedziała.

- Gdzie ona jest? - spojrzałem na Amandę.

- Widziałam jak wychodziła na balkon. - odpowiedziała tuląc się do mojego przyjaciela.

Wstaje z podłogi, a wszystkich spojrzenia są skupione na mnie. Podszedłem do okna i zauważyłem brunetkę. Stała przy barierce obserwując miasto.

Dobra zaczynamy działać.

Stałem prawie za nią, ale się wycofałem. Muszę to inaczej rozegrać. Dziewczyna poczuła moją obecność przez co odwróciła się.

- Czego chcesz? - zapytała.

- Pobyć w twoim towarzystwie. Duszno tam. - odpowiedziałem i oparłem się o barierkę obok jej.

- Ładnie tu widoki. - powiedziała przerywając nastałą chwile ciszy.

- Mówisz o tym. - mówić to pokazałem na swój nagi tors.

- Nieeee! - przedłużyła śmiejąc się.

- Robisz mi przykrość. - odparłem jak przybity szczeniak.

- Oj Black. - odwróciła się przodem do mnie.

Zrobiłem ten sam ruch co ona i patrzyłem jej prosto w oczy. Jej błękitne oczy. Ma taki piękny odcień błękitu. Staliśmy tak w ciszy, aż mój wzrok spadł na jej usta. Dziewczyna widząc to przegryzła dolną wargę.

Specjalnie to robi.

Zrobiłem to samo co moja towarzyszka, gdy tylko jej wzrok pochłaniał moje wargi, które czekały by ponownie zetchnąć się z jej. Nasze twarze dzieliły centymetry, a później milimetry. Lekko musnąłem jej wargi swoimi. Zauważyłem, że dziwnie na mnie reaguje.

Czyżby mała Williams coś do mnie czuła?

Postanowiłem czekać na jakiś ruch z jej strony, na który nie musiałem długo czekać, bo po chwili czułem muśnięcie jej ust, a jej ręce powędrowały na mój nagi tors. Ten ruch mi wystarczył, żeby pogłębić pocałunek. Położyłem ręce ma jej biodrach, a jej wyładowały na mój kark. Przejechałem językiem po jej dolnej wardze, a ona od razu dała dostęp do środka.

Czułem w tej chwili pożądanie?

Sam nie wiem.

To jakieś inne uczucie niż te, które miałem do tej pory.

To coś nowego.

- Wy to widzicie!? - usłyszałem Rachel.

Kurwa musiała?

Dziewczyna słysząc jej głos oderwała się ode mnie i spojrzała s moje oczy. Moje dłonie nadal spoczywały na jej ciele. Wymieniliśmy spojrzenie.

Co ona czuje?

Odwróciła się w stronę okna, gdzie wszyscy stali i patrzyli na nas z szokiem.

- Nienawidzę Cię. - powiedziała i przywaliła mi z liścia w twarz.

Mój policzek zaczął pulsować, a bruneta uciekła.

Czego ona się spodziewała?

- Co się tak gapicie? - pytam wkurzony i siadam na krześle przy stoliku.

Lili:

On mnie wykorzystał dla głupie gry.

Co ja sobie myślałam?

Że coś do mnie czuje?

Czy ja coś do niego czuje?

Nie wiem.

Czuję coś, ale to dziwne uczucie , którego jeszcze nigdy nie doznałam.

Zabieram kurtkę, torebkę, zakładam buty i wychodzę trzaskając drzwiami. Gdy wina się otwiera słyszę za sobą głos Nicol, a gdy się odwracam widzę dwie blondynki z dziwnym wyrazem twarzy.

Współczucie?

- Lili czekaj! - tym razem słyszę Amandę.

- Muszę zostać sama. Nie idźcie za mną. - odpowiadam, gdy drzwi windy się zamykają.

Opieram się o metalową ścianę windy i zamykam oczy. Nie lubię tego czuć. Czuje się jak wykorzystany kawałek papieru, w zeszycie. Po moich policzkach zaczęły spływać zły.

Dlaczego płacze?

Kolejny raz czuje się przez niego jak śmieć.

Gdy winda wydaje z siebie charakterystyczny dźwięk i drzwi się otwierają wyciągam telefon i dzwonię po taksówkę, która po chwili już stoi przede mną.

***

Jest już środek nocy. Rodzice śpią, a ja zachowuje się jak najciszej mogę. Gdy tylko weszła do pokoju rozebrałam się do bielizny i poszłam pod prysznic. Chłodna woda tak jak się spodziewałam trochę mnie rozluźniła i na chwile mogłam zapomnieć o tym wszystkim.

Po piętnastu minutach pod prysznicem wychodzę otulina puchowym ręcznikiem do pokoju. Odnajduje nową piżamę, która po chwili zakładam. Zasłaniam żaluzje i gaszę światło. Ciepła pościel otula moje ciało, a ja jestem myślami na balkonie Leona. Ta cała sytuacja pokazała mi co znaczę dla Blacka. Zaczęłam znów cicho szlochać.

Black:

- Dlaczego jej nie zatrzymałeś!? - warczy na mnie Amanda.

- Tez mogłaś ją zatrzymać, a nie patrzeć się jakbyś ducha zobaczyła. - odpowiadam.

- Robicie hałas z niczego. - zaśmiała się Rachel upijając ciecz z kubka. - Przecież nie pierwszy i nie ostatni raz się przelizali. - odstawiła kubek, a wszystkich wzrok skupiony był na mnie. - Black odwieziesz mnie do domu? - zapytała robiąc swoje słodkie oczka.

- Niech Daniel to zrobi. - odpowiedziałem i wyszedłem z mieszkania.

Byłem wkurzony, ale sam nie wiem na kogo.

Na sobie?

Na Rachel?

A może na Lili?

Wsiadłem do samochodu i pojechałem pod najbliższy klub. Zaparkowałem samochód, a po chwili byłem w środku. Już na przywitanie zaczęła się kleić do mnie jakaś tleniona blondynka co mi się spodobało.

- Może chciałbyś co nie co? - zapytała i przegryzła płatek mojego ucha.

- Kusząca propozycja. - uśmiechnąłem się, a dziewczyna zaprowadziła nas do męskiego kibla.

Zaczęła mnie całować, a rękami od razu pojechała do rozporka. Wszystko byłoby cudownie, ale gdy tylko zamknąłem oczy miałem przed sobą Lili. Jej wzrok.

- Koniec na dziś. - powiedziałem, gdy dziewczyna ściągała mi bokserki.

- Jeszcze nie zaczęłam. - oświadczyła, ale mnie już tam nie było.

Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu.

Co ja robię?

Co się ze mną dzieje?

Będąc na podjeździe w pokoju dziewczyny palili się światło, a następnie zasłoniła żaluzje. Lubię jej dogryzać i widzieć jak się na mnie złości. Nie chce robić jej przykrości.

W domu panowała ciemność, a ja znalazłem się pod drzwiami do mojego pokoju. Postanowiłem jednak zajrzeć do Lili. Po cichu by nikogo nie obudzić podszedłem do jej drzwi. Stałem chwile wsłuchując się w jej szloch. Musiała wyczuć moją obecność, ponieważ po chwili ucichła.

Odjęło mi mowę. Dlaczego ona ryczy? Co jest dziwnego w tym, że pocałowałem ją. Sama też to ostatnio przecież zrobiła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro