Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXIV

Maraton 5/6

Siedzę cicho nie chcą przeszkadzać parze zakochanych. Jak się okazało Rachel dziś była u Blacka.

Przecież się pokłócili przez mnie...

Nie rozumiem tej dwójki.

Nigdy już nie wsiądę do samochodu z tą dwójką. Najpierw dziewczyna rozmawiała z nim o ślubie jej siostry, na który blondyn idzie jako jej towarzysz, a od chwili gdy się zatrzymaliśmy na czerwonym świetle zaczęła się dobierać do jego majtek.

- Rachel... - zamruczał Black i spojrzał w lusterko na mnie z zadziornym uśmiechem, a ja posłałam mu wrogie spojrzenie.

Nienawidzę Cię.

- Wiem kochanie, że tak lubisz. - powiedziała i usłyszałam jak rozsuwa mu rozporek.

W jednej chwili zdobiło mi się niedobrze.

- Możecie się ogarnąć? - zapytałam i uchyliłam okno.

- Możesz kurwa siedzieć tam cicho! - dziewczyna warknęła na mnie. - Dość, że jedziesz z nami to masz jeszcze jakieś ale.

- Rachel ona ma racje. Zostawmy to na później. - powiedział Black na co dziewczyna jak wiadomo się oburzyła i już nie odzywała całą drogę.

- Dzięki. - powiedziałam, gdy tylko samochód zaparkował i szybko wysiadałam.

***

Impreza trwała w najlepsze, a ja siedziałam przy wyspie kuchennej, gdzie piłam któregoś z rzędu drinka. Black miał racje nie minęło, aż tak dużo czasu nie minęło, a Amanda już się wprowadziła do Leona. Naprawdę do siebie pasują i cieszę się ich szczęściem, pomimo tego, że mój kontakt z dziewczyna się trochę urwał. Już nie widzimy się z nią po szkole tak często jak kiedyś, a większość przerw spędza z chłopakiem i jego paczką. Rozumiem są i pewnie na jej miejscu zrobiłabym to samo, ale jest mi przykro, że tracę jedną z bliskich mi osób.

- Co tak sama siedzisz? - usłyszałam nad uchem głos Blacka.

- A ty gdzie zgubiłeś swoją dziewczynę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Nie mam dziewczyny. - odpowiedział i zabrał mi kubek z blatu.

- To moje. - chciałam złapać swoją własność, ale chłopak się odsunął.

- Tobie już starczy. - powiedział i odstawił kubek na blat dalej.

- Idź do tej rudej szmaty. Zostaw mnie. Proszę. - powiedziałam patrząc prosto w jego oczy, a on w moje.

- Oj mała Williams. Co ja teraz z Tobą zrobię? - pokiwał rozbawiony głową.

- Spierdalaj Black. - warknęłam i wstałam z wysokiego krzesła podchodząc po swój kubek, który mi odebrano.

- Zostaw to. - warknął i spiorunował mnie spojrzeniem.

- Bo co mi zrobisz? - zaśmiałam się i wypiłam do dna.

Odłożyłam kubek na jego miejsce nadane przez Blacka i opuściłam pomieszczenie. Wchodząc do dużego salonu zauważyłam, że zaczyna się jakaś gra.

- Kto gra w prawdę i wyzwanie? - zapytał Maks, a wszyscy chętni usiedli tworząc kółko na dywanie.

- Ja! - mój głos rozniósł się po całym pomieszczeniu, gdy muzyka ucichła.

- Black grasz? - zapytał Leon przyjaciela.

- Czemu nie. - usłyszałam za sobą.

Wszyscy siedzieli już wygodnie, gdy do pomieszczenia weszła Rachel.

- Chyba o kimś zapomnieliście. - uśmiechnęła się i zajęła miejsce na przeciwko mnie jak i obok Blacka.

- No to zaczynamy. - powiedział Maks po czym zakręcił butelką, która wskazała na rudowłosą.

- Wyzwanie. - powiedziała od razu.

- Szybki numerek z osobą, na którą wypadnie. - powiedział chłopak na co dziewczyna się nie sprzeciwiła i zakręcił ponowienie butelką, która zatrzymała się na Danielu.

Daniel jest ćpunem. Widać jego podkrążone oczy, w których zobaczyłam nagle blask. A może mi się zdawało? Dziewczyna wstała tak jak i chłopak idąc razem w stronę kibla.

Amanda współczuje Ci, że będziesz tu musiała się myć.

Spojrzałam na przyjaciółkę, którą obejmował Leon. Gdy nasze spojrzenia się spotkały dziewczyna posłała mi swój szczery uśmiech, który odwzajemniłam.

Mój wzrok spadł na Blacka, który swój miał wlepiony w butelkę leżącą na dywanie. Jest zazdrosny? W sumie on sam robi to z każdą. Co mnie to interesuje.

- Kręć, bo za szybko to oni nie wrócą. - powiedział Leon, a butelka poszła w ruch.

Wypadło na Amandę.

- Pytanie. - zaśmiała się, gdy chłopak szepnął jej coś do ucha.

- Okey to powiedz nam moja droga, gdzie uprawiałaś pierwszy seks z Leonem. - powiedział Maks.

- Ej to chyba prywatna sprawa. - dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Nie dla nas. - powiedział jej Leon.

- W samochodzie. - odpowiedziała rumieniąc się.

Serio Amanda? Nie spodziewałam się tego po Tobie. Już na pierwszej randkę dałaś się.

Blondynka przejęła butelkę, którą zakręciła i padło na mnie.

- Wyzwanie. - powiedziałam.

- Wypij setkę.

Po chwili gorzka ciecz płynęła w moim przełyku. Nikol spojrzała na mnie zdziwiona, a mi zakręciło się lekko w głowie. Odebrałam butelkę od przyjaciółki i zakręciłam ją. Wypadło na Blacka, ale w tym momencie dwójka naszych towarzyszy wróciła z łazienki. Blondyn spojrzał na mnie, a ja gdyby nie ten alkohol chyba nie wiedziałabym co powiedzieć.

- Wyzwanie mała. - odparł.

- Hm... - zaczęłam się zastanawiać. - Ściągnij koszulkę.

Chwila co?

Co ja właśnie powiedziałam?

Lili ty kretynko.

- Izi. - odpowiedział i wykonał wyzwanie. - Następnym razem postaraj się bardziej. - odparł i zakręcił butelką.

Nie patrzyłam już na kogo wypadło. Poczułam ból głowy. Wstałam i wyszłam na balkon. Zimne powietrze musnęło moje działo przez co przeszedł mnie dreszcz. Było już ciemno, a miasto było oświetlone przez latarnie. Ślicznie tu. W pewnym momencie poczułam czyjaś obecność za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Blacka.

- Czego chcesz? - zapytałam.

- Pobyć w twoim towarzystwie. Duszno tam. - odparł i oparł się o barierkę obok mnie.

- Ładnie tu widoki. - powiedziałam przerywając chwile ciszy.

- Mówisz o tym. - mówić to pokazał na swój nagi tors.

- Nieeee! - przedłużyłam śmiejąc się.

- Robisz mi przykrość. - odparł jak przybity szczeniak.

- Oj Black. - odwróciłam się przodem do niego.

Chłopak zrobił to samo patrząc mi prosto w oczy. Jego czarne jak węgiel oczy zaczęły przeszywać mnie na wylot. Staliśmy tak w ciszy, aż jego wzrok spadł na moje usta. Przegryzłam dolną wargę i spojrzałam na jego. Również to zrobił. Nasze twarze zaczęły się do się do siebie zbliżać. Dzieliły nas już milimetry. Miękkie wargi blondyna musnęły moje, a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

Co jest?

Chłopak czekał na mój ruch, który w pewnym momencie wykonałam i również musnęłam jego wargi, kładąc ręce na jego torsie. Tyle wystarczyło by pogłębił pocałunek. Jego ręce znalazły się na moich biodrach, a ja przeniosłam swoje na jego kark. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp, który bez zastanowienia mu dałam. Rozpływałam się pod jego dotykiem, a alkohol czułam jakby wyparował. Pomimo zimnego powietrza, który mnie otulił od zewnątrz w środku czułam żar.

Co się ze mną dzieje?

- Wy to widzicie!? - usłyszałam Rachel.

Oderwałam się od blondyna i spojrzałam w jego oczy. Widziałam w nich złość? Pożądanie? Sama nie wiem. Jego dłonie spoczywały na mojej tali i nie chciały wypuścić.

Obudziłam się z transu i spojrzałam w stronę, z której wydobył się głos rudowłosej. W oknie stali wszyscy zgromadzeni na imprezie, a ich oczy chciały wypaść z orbity.

- Nienawidzę Cię. - powiedziałam i przywaliłam mu z liścia w twarz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro