Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXIII

Maraton 4/6

- To kim ty tak właściwie jesteś dla mojej siostry? - kolejne pytanie wypadające z ust mojego brata, gdy tylko wsiadł do pojazdu zaczął przesłuchanie.

- Nie za dużo tych pytań? - zaśmiał się brunet stając pod moim domem.

- Chce wiedzieć czy jest bezpieczna będąc w twoim towarzystwie.

- Oczywiście. Nie mam wobec niej złych zamiarów.

- Dobra koniec na dziś. Masz klucze i wynocha do domu. - odwróciłam się w stronę brata, który siedział na tylnich siedzeniach.

- To siema Gary. - pożegnał się i przybił żółwika z chłopakiem.

- Siema młody.

Gdy drzwi się zamknęły od razu w mojej głowie układały się słowa, które zaraz wypowiem.

- Sory za niego.

- Spoko nie było, aż tak źle.

- Jeszcze raz dziękuję za podwózkę.

- Nie ma sprawy. Zawsze do usług.

Już miałam coś powiedzieć, gdy przed nami zaparkował samochód Blacka.

- Black to...

- Wiem jaki jest. - przerwał mi. - Idziesz dziś na imprezę? - zapytał.

- Nie mogę, tata wraca i muszę trochę poudawać grzeczną dziewczynę. - zaśmiałam się. - A ty idziesz? - zapytałam i odwróciłam się twarzą do towarzysza.

- Miałem nadzieje, że pójdę tam z Tobą, ale skoro ty nie idziesz to...

- Idź. - przerwałam mu.

- Takie imprezy nie są w moim stylu. - odpadł.

- A jakie są w twoim stylu?

- Gdy go ja jestem gospodarzem.

Black w tym monecie wysiadł z samochodu i zmierzył nas wzrokiem idąc do domu.

- Palant. - powiedziałam. - Ja już będę się zbierać. To do zobaczenia jutro w szkole. - powiedziałam i opuściłam pojazd.

Stałam na chodniku czekając, aż samochód chłopaka odjedzie. Pomachałam mu jeszcze, a on odpalił silnik i odjechał. Stałam jeszcze chwile, wpatrując się w znikający za zakrętem samochód.

Weszłam do domu, a przede mną stał ojciec.

- Cześć tato. - powiedziałam i ściągnęłam buty.

- Możesz mi powiedzieć co to było? - zapytał, a z jego twarzy można było odczytać tylko złe emocje.

- Nie rozumiem. - stałam przed nim nie wiedzieć o co chodzi.

- Black powiedział, że się spotykasz z tym chuliganem.

- Tato wierzysz mi czy Blackowi? - powiedziałam rozczarowana.

- Kim on jest?

- To Gary. Pamiętasz? Z przedszkola jak opowiadałam Ci o nim. - uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

- Gary? - zapytał nie za bardzo zadowolony.

- Tak Gary. - powiedziałam i go wymieniłam.

Wchodząc po schodach do pokoju czułam, że się we mnie gotuje. To był koszmar. Co on mu naopowiadał?
Podchodząc do drzwi zauważyłam, że są otwarte co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Weszłam do pomieszczenia, a mój wzrok powędrował na łóżko, gdzie leżał rozwalony Black. Trzasnęłam drzwiami, a wzrok chłopaka spoczął na mnie.

- Co ty odpierdalasz? - zapytałam stojąc z skrzyżowanymi rękami na piersi.

- O to samo mogę zapytać Ciebie. - powiedział i wstał mierząc mnie wzrokiem.

- O co Ci kurwa chodzi?

- Żebyś później nie ryczała. Gary to palant.

- Nie gorszy pd Ciebie.

- Mała ja Cię tylko ostrzegam jemu chodzi tylko o dobranie się do twoich majtek. - powiedział i wyszedł z pokoju.

***

I w końcu nadszedł ten wyczekiwany dzień. Piątkowy wieczór, który zamierzałam spędzić w moim cieplutkim łóżeczku, oglądając jakiś serial. Zjadłam właśnie kolacje, a brudne naczynia odłożyłam do zmywarki. Wchodząc po schodach zajrzałam do salonu, gdzie na sofie siedział ojciec z wtulająca się w niego kobietą. Cieszę się, że jest szczęśliwy. Wchodząc po schodach i przechodząc obok drzwi mojego starego pokoju usłyszałam ciche jęki.

Naprawdę Black?

Mój ojciec i twoja matka są na dole.

Zignorowałem to.

Stojąc pod drzwiami do mojego pokoju stwierdziłam, że zajrzę do Mike. Nie rozmawiam z nim za często. Nie pokajać nawet weszłam jak do siebie przez co zaniemówiłam. Mój brat całował się z jakaś blondynką.

- Lili! Wyjdź! - przerwał pocałunek kiedy mnie zobaczył i dostałam poduszką w twarz.

Blondynka siedziała zarumieniona i chyba trochę speszona tą sytuacją.

- Sorry. - odpowiedziałam i opuściłam pokój.

Weszłam do mojego królestwa, a pierwsze co zrobiłam to położyłam się na łóżku. W końcu odpocznę. Włączyłam telewizor na pierwszym lepszym kanale, gdzie leciała całkiem nie zła komedia. Leżałam tak nie mam pojęcia ile, ale mój telefon zawibrował. Zwlokłam się z łóżka by odnaleźć urządzenie, które jak się okazało leżało na biurku.

Od Nikol:
Mam nadzieje, że będziesz dziś na imprezie😛

Do Nikol:
Chętnie bym przyszła, ale nie mam z kim jechać...😥

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać od razu ją dostałam.

Od Nikol:
Spoko załatwię Ci podwózkę😘

Do Nikol:
Ja nie mam dziś nastroju na imprezę

Od Nikol:
Dlatego musisz przyjechać

Od Nikol:
No nie daj się prosić🙁

Chwile pomyślałam nad tym co mogłabym robić w domu, a co na imprezie. Dziś impreza jest organizowana u Leona.

Do Nikol:
No dobra

Do Nikol:
Ale mam nadzieje, że nie będę musiała długo czekać na moją prywatną taksówkę😅

Od Nikol:
O to nie musisz się martwić

Odłożyłam telefon na komendę i zaczęłam poszukiwać w szafie jakiś lepszy ciuchów, niż to co mam na sobie. W końcu zdecydowałam się z tego powodu, że było jeszcze ciepło, na czarne szorty i biały top z odkrytym brzuchem, a na to kurtkę jeansową. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że szali nie ma, ale nie jest tak źle. Poprawiłam mój szkolny makijaż na nieco mocniejszy i spakowałam do torebki klucze, telefon i kilka drobiazgów. Gdy schodziłem po schodach nie widziałam w salonie taty, więc zajrzałam do kuchni, gdzie była Izabella.

- Gdzie jest tata? - zapytałam i chyba wystraszyłam kobietę, ponieważ złapała się za serce.

- Wyszedł do sklepu po wino. - odpowiedział i spojrzała na mnie. - O widzę, że gdzieś się wybierasz. - uśmiechnęła się i oparła o blat kuchenny.

- Tak. - odwzajemniłam uśmiech. - Czy mogłabyś...

- Jasne. - przerwała mi.

- Dziękuję. Życzę wam miłego wieczoru.

- Ja Tobie również.

Pokierowałam się do korytarzu, gdzie założyłam buty i wyszłam z domu. Był już półmrok, ponieważ zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza. Idąc ścieżką wyłożoną kostką brukową wyjęłam z torebki telefon i napisałam do przyjaciółki.

Do Nikol:
I gdzie ta moja taksówka?🤔

Wysłałam wiadomość i zamknęłam metalową furtkę. Patrzyłam w wyświetlacz oczekując odpowiedzi, ale jej nie dostałam, ale za to zostałam przestraszona klaksonem samochodu, stojącego na moim podjeździe. Spojrzałam w tamtym kierunku, a Black otworzył szybę.

- Księżniczka wsiądzie czy będzie czekać na zaproszenie? - powiedział, a ja nie wiedziała o co chodzi co można było odczytać z mojej twarzy. - Nikol kazała Cię podwieźć. Wsiadasz?

Nie chciałam już z siebie robić debila, jak i psuć sobie wieczoru kłótnią z nim, po prostu wsiadłam na tylnie siedzenia samochodu.

Nikol nie żyjesz!

***

Jak tam po nowym roku? Kiedy macie ferie, bo ja zaczynam jako pierwsza, więc będzie już niedługo się pojawiało więcej rozdziałów!💫

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro