Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVIII

Black:

Zamykając drzwi usłyszałem jej głos.

- Czego? - zapytałem oschle i wróciłem do pomieszczenia stojąc przy drzwiach.

- Mógłbyś mi przywieść telefon i kilka ubrań? - zapytała niepewnie. - Proszę. - dodała po chwili.

Nie odpowiedziałem nic, a po prostu wyszedłem. Stojąc jeszcze za drzwiami słyszałem jej szloch. Zaczyna zawsze, a później ryczy.

Jest pewna siebie, ale za słaba.

Trzeba ją trochę podszkolić.

Wsiadłem do samochodu i odjechałem z parkingu prosto do pabu.

***

- Co z Lili? - zapytał Maks upijając łyk piwa.

- Wszystko dobrze.

- Jest zbyt pyskata. - stwierdziła Molly.

- Właśnie powinieneś jej pokazać, gdzie jej miejsce. - dodała Tessa.

- Wszystko w swoim czasie. - zaśmiałem się.

- Kotku co byś powiedział na szybki wypad do mnie? - usłyszałem za sobą głos Rachel.

Wyjrzałem zza loży i nie wierzyłem własnym oczom. Rudowłosa pierwszy raz ubrała się nie jak dziwka. Miała dopasowane czarne jeansy z wysokim stanem i czarną bluzkę z odkrytymi ramionami. Jej makijaż był standardowy, ale w nieco jaśniejszych kolorach niż zwykle.

Czemu by jej nie wykorzystać?

Pobawię się jej uczuciami za wypadek Lili, która w sumie mnie nie obchodzi, ale będę miał chociaż wytłumaczenie.

Wstałem z kanapy i podszedłem do Rachel łapiąc ją w tali.

- My będziemy już uciekać. - oznajmiłam stojąc przed stolikiem naszej paczki.

- Tak szybko? - zdziwiła się Tessa.

- Odwiozę Rachel i jeszcze muszę po małą jechać.

- Ucałuj Majkę ode mnie i powiedz, że czekam, aż dorośnie. - powiedział radośnie Daniel.

- Jasne, jasne ty już lepiej nie pij. - Molly zabrała mu kieliszek i go opróżniła.

Wraz z Rachel oddaliliśmy się od loży i lada chwila znaleźliśmy się w moim samochodzie.

- A może pojedziemy do Ciebie. - powiedziała, gdy odpaliłem silnik i położyła swoją rękę ma moim udzie.

- Nie ma opcji.

- Dlaczego?

- Bo tam mówię.

Cała reszta drogi minęła w ciszy.

- Naprawdę jedziesz po tego bachora? - zapytała co mnie wkurwiło.

Wszystkie dzieci na tym świece może nazywać bachorami, ale nie moją Maje.

- Wypierdalaj z tego samochodu.

- Ale.. - zaczęła, ale nie dane jej było skończyć.

- Wypierdalaj powiedziałem! - podniosłem ton mojego głosu.

- Dupek! - odpowiedziała i trzasnęła drzwiami.

***

Wchodząc do domu trzasnęłem drzwiami na tyle mocno, że zdjęcie małej Lili spadło. Kto wiesza zdjęcia w holu? Podniosłem drewnianą ramkę ze sturczonym szkłem i spojrzałem ma zdjęcie. Była bardzo słodkim dzieckiem. Uśmiechnięta. Dlaczego powiedziała, że chce odejść? Położyłem zdjęcie na komodzie i pozbierałem rozbite szkoło. Jutro będę musiał iść kupić nową ramkę.

Postanowiłem spełnić jej życzenie i poszedłem do jej pokoju. Oświeciłem światło, a na biurku znalazłem jej telefon. Było sporo nieodebranych połączeń i kilka wiadomości. Odblokowanie telefonu nie było takie trudne. Wiadomo, że dała datę śmierci mamy. Ciekawiły mnie wiadomości, wiec od razu tam zajrzałem.

Od Taty:
Kochanie co się dzieje? Dlaczego nie odbierasz?

Od Amandy:
Nie uwierzysz co się!

Od Nikol:
Dlaczego nie odbierasz?

Od Nikol:
Wpadnij jutro

Od Taty:
Betty twierdzi, że wszystko u was w porządku, ale jakoś w to nie wierzę. Oddzwoń.

Pan idealny już wyczuł, że coś się święci.

Od Nieznany:
Jak tam u Ciebie złotko?

Zaśmiałem się na tą wiadomość.

Czyżby mała Lili miała tajemniczego wielbiciela?

Nie chciałem więcej czytać, wiec zgasiłem wyświetlać i zapakowałem urządzenie do torby na basen.

Tak właściwie to kiedy ona była na basenie?

Zapakowałem również ładowarkę i otworzyłem szafę. To będzie długie pakowanie. Wziąłem pierwszą lepszą czarną bluzę, która okazał się być z Nike i szare legginsy chyba tak to się mówi z Adidasa. Następnie jakiś czarny top na ramiączkach oraz spodnie dresowe z białym lampasem. Włożyłem jeszcze kilka luźnych bluzek i otworzyłem pierwszą szufladę z komody.
Okazała się to być szafka z bielizną.

No to teraz ponabijamy się z bielizny brunetki.

Spakowałem jej kilka zwykłych fig z Calvina Kleina, aż trafiłem na czerwoną koronkę. Odłożyłem torbę na podłogę i chwyciłem za materiał. Okazały się to być stringi. No nieźle. Dla kogo ona się tak ubiera? Kolejną rzeczą był również czerwony koronkowy biustonosz. Czyżby komplecik? Schowałem komplet do torby i jeszcze dwa sportowe staniki z Calvina Kleina. A to się księżniczka zdziwi co tu znalazłem. Włożyłem jeszcze kilka par czarnych skarpet z Adidasa i poszedłem w poszukiwania innych potrzebnych rzeczy.

Lili:

Drzwi za blondynem się zamknęły. Nie odezwał się ani słowem na moją prośbę. Zrobiło mi się smutno. Zostałam tu sama. Całkiem sama.

Dlaczego zostawili mnie na sali bez żywej duszy?

Za oknem świecił księżyc. Była pełnia.

Leżałam tak wpatrując się w sufit, aż nie wytrzymałam i podniosłam się z łóżka. Postawiłam powoli nogi na powierzchni podłogi. Czułam się dobrze, ale bałam się zrobić jakiś gwałtowny ruch. Podniosłam tyłek z miękkiego materaca i chwyciłam się metalowej barierki łóżka. Lekko się zachwiałam, więc chwile postanowiłam postać bez ruchu. Gdy stwierdziłam, że jest już okej zaczęłam stawiać pierwsze kroki w stronę łazienki. Dla dobrze, że każdy pokój ma osobną toaleta, która jest blisko, a nie na drugim końcu szpitala.

Gdy załatwiłam potrzebę, umykał ręce i wyszłam z pomieszczenia. Byłam tak znudzona, że postanowiłam przejść się po korytarzu. Na stopach miałam miałam czarne zakolanówki, a mimo to było mi zimno. Kończyło się lato. Miałam letnią satynową piżamkę z koronką. Nie chciałabym widzieć miny jakiejś starszej pani na mój temat. Czułam się w pełni gotowa na wyjście ze szpitala. Byłam wypoczęta. Wyspana. Czego chcieć więcej? Nawet obiady mają tu niezłe, ale nie chce tu dłużej przebywać. Otworzyłam drzwi i wyjrzałam na korytarz. Rozejrzałam się. Nikogo nie było. Postanowiłam pozwiedzać. Szlam przed siebie podziwiając na ścianach obrazy mam z dziećmi. Zrobiło mi się smutno, a moje oczy się zeszkliły. Wszystko przypomina mi mamę, nawet ten głupi kod na blokadzie telefonu, ale nie potrafię zapomnieć i tak po prostu się z tym pogodzić.

Nie mam pojęcia ile tak stałam. Wytarłem policzka i postanowiłam wrócić do sali. Wolno szlam korytarzem, gdy usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos.

- Lili?

Natychmiast się odwróciłam co nie było dobrym pomysłem. Był to zbyt agresywny ruch jaki wykonałam i mamy tego konsekwencje. Upadłam tyłkiem na twardą podłogę Zachwiałam się i poczułam jak ląduje na twardej podłodze. W jeden chwili zrobiło się się ciemno przed oczami. Czekałam, aż moja głowa spotka się z twardym podłożem co się nie stało. Poczułam na plecach czyjaś dłoń, która mnie podtrzymywała, a do moich nozdrzy dotarł ten intensywny zapach perfum.

- Black?

Tyle zdążyłam powiedzieć.

***

Niespodzianka!!🎁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro