Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XLIII

Brama była otwarta, czarny samochód Blacka stał na podjeździe. Szybkim krokiem przemierzyłem chodnik i znalazłam się w domu.

- Powiesz mi kurwa co to ma znaczyć!? - mój krzyk rozniósł się po całym domu, gdy tylko do niego weszłam.

- Kochana ten okres chyba Cię niszczy. - powalił się i on na horyzoncie.

- Jedyna osoba, która może mnie zniszczyć to ty. - wbiłam mu palec w klatkę piersiową, a drugą ręką z kieszenie bluzy wyciągnęłam coś czego tam nawet nie powinno być. - Co to ma być?

- No wiesz podejrzewam, że twoje stringi, ale dziwi mnie to gdzie je trzymasz. Zazwyczaj to chłopcy trzymają bieliznę swoich lasek w kieszenie. - parsknął śmiechem.

- Ty sobie żarty ze mnie robisz? - warknęłam rzucając majtkami w powietrze, które gdzieś upadły.

- Histeryzujesz. - pokręcił z rozbawieniem głowę. - Przecież nic takiego się nie stało.

- Stało się! Ruszałeś coś czego nigdy nie powinieneś na oczy widzieć! - wyminęłam go chcąc iść do swojego małego królestwa, ale zostałam złapana za nadgarstek, odwrócona przodem do niego i przyciśnięta do ściany. - C... - nie dane było mi skończyć, ponieważ poczułam na swoich ustach miękkie wargi Blacka.

Przymknęłam powieki chcąc zapamiętać to z myślą, że będzie to już ostatni raz. Odetchnęłam go odtrącając jego posmak mięty.

- W co ty grasz? - zapytałam i nie czekając na odpowiedź pobiegłam do pokoju.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi opierając się o nie.

***

Kolejny dzień i kolejny poranek. Zjadłam śniadanie i ubrałam się. Byłam gotowa do wyjścia, ale jedyne czego teraz potrzebowałam to Black. Bo kto inny mógłby mnie zawieźć do szkoły? Wyszłam z pokoju, idąc do pokoju blondyna. Zapukałam, ale usłyszałam tylko grobową ciszę. Otworzyłam drzwi, a to co ujrzałam to rozwalona pościel na łóżku i syf w pokoju.

- Gdzie on kurwa jest? - zapytałam sama siebie, a gdy chciałam wyjść z pokoju wpadłam w coś, a raczej kogoś.

Spojrzałam w górę. Jest i on. Zadowolony jak zawsze.

- Szukałaś mnie? - zapytał.

- Nie kurwa. - warknęłam.

- To czego ty szukasz? - zapytał i wyminął mnie podnosząc z podłogi swoje ciuchy i rzucając je na krzesło.

- Myślałam, że zechcesz mnie zawieść do szkoły. - na moje słowa wyraz twarzy chłopaka się zmienił, a następnie zmierzył mnie z góry do dołu. - Co? - zapytałam zdziwiona.

- Nie nic. - zaprzeczył kiwnięciem głowy. - Za dwie minut w samochodzie. - poinformował, a ja w pośpiechu szybko wzięłam plecak z pokoju i ubrałam czarne adidasy.

Po chwili byliśmy w drodze do szkoły. W tle brzmiała przyjemna muzyka, a ja wpatrywałam się w codzienny widok za oknem.

- Masz jakieś plany na dziś? - zapytałam przerywając ciszę i spoglądając na chłopaka.

- Chciałaś chyba zapytać czy my mamy jakieś plany. - powiedział i gwałtownie skręcił w boczną uliczkę.

***

Zostaw gwiazdkę 🥺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro