Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XL

Usłyszeliśmy trzask drzwi frontowych.

- Kto to? - zapytałam lekko wystraszona, że chłopaków znów sprowadził sobie ludzi na chatę.

- Pewnie Mike. - odpowiedział.

- Jak to Mike?! To go nie było w domu?! - zaczęłam wrzeszczeć i wyskoczyłam z łóżka.

- Nigdy nie pieprze kobiet, gdy ktoś jest na chacie. - zaśmiał się.

Zmierzył mnie od góry do dołu. Dziś nie byłam ubrana w za ładną piżamkę. Były to po prostu zwykle sportowe szare szorty i czarna koszulka.

- Daj młodemu się wyszaleć. - powiedział i podparł się na łokciach po tyłu.

- Może jest coś o czym wiesz, a ja nie wiem? - zadałam pytanie i podeszłam do chłopaka bliżej stykając się z jego kolanami o kolana.

- Te sprawy raczej Cię nie zainteresują. - poruszał zabawnie brwiami, ale w tym momencie nie było mi do śmiechu. - Daj mu spokój.

- Eeee.... - usłyszałam za sobą.

Odwróciłam się, a w progu drzwi do mojego pokoju stał mój brat.

- Co wy robicie? - zapytał zdziwiony.

- My... - zaczęłam.

- Pokazuje Lili jak obciągnąć chłopakowi. - wyprzedził mnie Black.

Oboje wybuchli śmiechem, a ja stałam wściekła na jednego i drugiego.

- To może ja wam nie będę przeszkadzał. - powiedział mój brat wycofując się z pokoju.

Odsunęłam się na wystarczająca odległość od blondyna, odwracając się przodem do bruneta.

- Chodź tu Mike! - podniosłam głos.

- Ale ja nie potrzebuje nauki obcią....

- Mike zamknij się i siadaj obok niego! - powiedziałam już mocno wkurzona, a za sobą usłyszałam tylko śmiech blondyna.

- Więc? - zapytał rzucając swój plecak i kładąc się plecami na łóżku obok chłopaka.

- Po pierwsze wiesz która jest godzina? - zapytałam.

- Wiem. - odparł i przewrócił oczami.

- Po drugie wiesz pod czyją opieką teraz jesteś?

- Wiem.

- Po trzecie tata wie o której wracasz do domu?

- Przed wejściem do domu z nim rozmawiałem. - odpowiedział, a ja spojrzałam na niego niedowierzająco. - Jeśli nie wierzysz sprawdź moje ostatnie połączenia. - dodał i podał mi swój telefon.

Odebrałam urządzenie po czym odblokowałem i weszłam w ostatnie połączenia. Rzeczywiście piec minut renty rozmawiał z tatą.

- Okey. - oddałam nie swoją własność.

- Mogę już iść?

- Możesz. - odparłam i podeszłam do okna.

Spojrzałam przez nie widząc świecący księżyc. Dlaczego ja w jego wieku od dwóch godzin miałam być w domu?

- Mike?

- No?

- I żebyś nie myślał, że Black serio uczył mnie robić. - nie dokończyłam, ponieważ te słowa w ich towarzystwie nie chciały mi przejść przez gardło.

- Spoko. Róbcie co chcecie. - powiedział i opuścił pokój.

- Ktoś tu ma chyba okres. - usłyszałam rozbawiony głos Blacka.

Posłałam mu wrogie spojrzenie i wróciłam pod moją cieplutką kołdrę.

- Tak właściwie to czemu mi to powiedziałeś? - zapytałam kładąc głowę na poduszce.

- Hm... - zastanowił się chwilę. - Podczas naszej ostatniej rozmowy zaproponowałaś przyjaźń, a przyjaciele są ze sobą szczerzy.

- Czyli przyjaciele? - zapytałam by się upewnić.

- Przyjaciele.

I podaliśmy sobie rękę na zgodę.

- Idź już. - powiedziałam chcąc już spać.

- Myślałem, że może zaproponujesz mu zostanie tutaj z Tobą. - zrobił minę przybitego psa.

- Chyba sobie żarty robisz.

- Oczywiście księżniczko. - odparł i powstał. - Dobranoc. - powiedział opuszczając mój pokój.

- Black?

- Co tam?

- Podwieziesz mnie jutro do szkoły?

- Zastanowię się.

- Proszę.

- Okey.

- Dobranoc.

- Dobranoc.

***

Rano wstałam wcześnie by wyszykować się do szkoły i wraz z Blackiem dotrzeć tam jego furą. Właśnie siedziałam w jadalni jedząc tosty.

- Cześć. - do kuchni wbiegł mój brat.

- Ty czasem nie powinieneś być już w szkole?

- Zaspałem. Nara. - i wyparował z kuchni jak poparzony.

Na moim wyswietlaczu telefonu pojawiło się powiadomienie ze snapa od Amandy. Wysłała swoje zdjęcie tuż po przebudzeniu. Włączyłam kamerkę i odesłałam jej selfi z dziobkiem.

- Już wstałaś? - usłyszałam Blacka przez co się wystraszyłam.

- Nie strasz człowieku. - zaśmiałam się.

- Co dobrego zrobiłaś na śniadanie? - zapytał i upił łyk mojej kawy.

- Ey to moje!

- Przyjaciele się dzielą.

- A no tak.

- Już zapomniałaś?

- O Tobie nigdy nie da się zapomnieć.

- Powiadasz, że nigdy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro