Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

Otworzyłam szeroko oczy, a samochód zjechał na pobocze.

- Co ty robisz? - pytam i marszcze brwi.

- David jest twoim bratem? - pyta zdziwiony całą tą sytuacją.

- Przyrodnim. - odpowiadam. - A co Cię to w ogóle interesuje? Twój przyjaciel będzie chciał to Ci powie.

- Ale ty mnie irytujesz. - warczy na mnie i wraca na autostradę.

Po dziesięciu minutach bmw zatrzymuje się po przeciwnej stronie mojego domu.

- Dzięki. - mówię i wysiadam z samochodu.

Przechodzę przez ulicę, a Black odjeżdża z piskiem opon. Patrzę w kierunku odjeżdżającego czarnego samochodu, a gdy znika na skrzyżowaniu wchodzę przez bramę na podwórko i szukam w torebce kluczy od domu. Po chwili znajduje je i przekręcam klucz w drzwiach. Ściągam buty, a następnie idę prosto do pokoju. Spoglądam na zegar wiszący nad biurkiem, a jest już po dziewiątej. Mój brat chyba z tatą pojechali odwiedzić dziadków. Postanowiłam iść wziąć długą kąpiel, a następnie zrobić sobie śniadanie.

***

Skończyłam jeść płatki z mlekiem, a miskę odstawiłam do zmywarki. Przez okno zauważyłam wjeżdżający samochód na podjazd, z którego po chwili wysiadł mój ojciec z bratem. Mam nadzieję, że nie zauważyli mojej nieobecności w nocy.

- Lily? - słyszę głos ojca, gdy tylko drzwi frontowe się otwierają.

- Jestem w kuchni. - informuje i idę w ich kierunku.

- Jak było na imprezie? - pyta i zostawia buty w holu.

- Całkiem dobrze, ale lepiej czuje się w domu.

- O której wróciłaś?

- Nie pamiętam, ale z tego co było widać już spałeś.

- Babcia z dziadkiem dziś przyjadą na przyjęcie.

- Jakie? - pytam zdziwiona.

- Twoje urodziny. Już zapomniałaś? - zaśmiał się.

- Ja już pójdę do siebie. - informuję nas Mike i idzie schodami na górę.

- Co mu się stało? - pytam, gdy słyszę zamykające się drzwi od jego pokoju.

- Nie mam pojęcia mogłabyś z nim pogadać? - bardziej prosi niż pyta.

- Jasne zaraz to zrobię tylko zadzwonię do Nicol i Amandy. - odpowiadam i kieruję się na schody.

Wchodzę stopień po stopniu idąc do mojego pokoju i myślę nad wymyśleniem historii, żeby się przyznały do całego tego wczorajszego wieczoru.

Zamykam drzwi i biorę telefon z biurka. Kładę się na łóżko po czyn odblokowuje telefon i zauważam włączony apart, a w galerii trzy zdjęcia Blacka. Zdziwiona, ale jednocześnie wkurzona, że miał mój telefon wychodzę z aplikacji i wchodzę na messengera by zadzwonić na rozmowę video z Amandą i Nicol. Po kilku sygnałach na ekranie pojawia się ciemnoskóra, a później druga blondynka.

- Hej laski! - wita się piskiem Am.

- Hej. - odpowiadamy razem z Nicol.

- Jak tam po imprezie Lili? Szybko nam zniknęłaś. - śmieje się Amanda malując sobie paznokcie.

- Właściwie to poszłam chwilę później do domu. - odpowiadam z neutralnym wyrazem twarzy, a AM od razu patrzy na mnie z szokiem w oczach.

- Jak to? - pytają obie.

- Nudziło mi się, a nie mogłam was znaleźć, więc zadzwoniłam po taxi. - odpowiadam lekko się uśmiechając z mojej wyobraźni.

- Adrian mówił, że widział Cię wychodzącego z jakimś kolegą. - mówi poważnym tonem Nicol.

- Właśnie sama to słyszałam! - dodaje druga.

- Dobra, dobra. - śmieje się. - Lepiej się przyznajcie co wiecie na temat tego mojego kolegi. - dodaje cudzysłów gestem rąk.

- My? - pyta zdziwiona ciemnoskóra. - My nie mamy z tym nic wspólnego. - zaczyna się bronić.

- Właśnie! - popiera ją druga.

- Przyznał się. Wiem wszystko, ale chciałabym usłyszeć waszą wersję wydarzeń. - tłumacze zaciekawiona.

- No dobra. - zaczyna jedna. - Ostatnio stałyśmy przy szafce Amandy i planowaliśmy imprezę, którą chciałyśmy zorganizować u Ciebie w domu jako niespodzianka przyjęcie, ale David wszystko podsłuchał i powiedział, że chciałby wziąć w tym udział, więc... - robi przerwę.

- Postanowiliśmy z Nicol, że pójdziemy do klubu, w którym niby się z nim przypadkowo spotkasz, a tak naprawdę wszystko będzie ustawione i padło na klub Eleni. - kończy druga.

- Czy Adrian był w ogóle kuzynem Nicol? - pytam zaciekawiona tym wszystkim.

- Właściwie to kumpel Davida... - mówi wolno Nicol.

- Kiedyś was ukatrupię. Obiecuję wam to! - mówię lekko wkurzona.

- Ale miło spędziliście czas? - mówią jednoczenie.

- W sumie to tak. - wzruszam ramionami.

- Może coś więcej? Odwiózł Cię do domu? - kontynuuje ciekawska Nicole.

- Black mnie odwiózł. - odpowiadam krótko.

- Jak to Black? Twój sąsiad? Czy oni Ci coś zrobili? - mina Am jest bezcenna.

- Poza tym, że dowiedziałam się o tym, że mam starszego brata chyba nie. - twierdzę.

- Starszego brata?

- O czym ty mówisz?

- Jak się spotkamy to wam wszystko wytłumaczę, a teraz muszę kończyć, bo coś z Mike dzieje się złego i trzeba z nim pogadać.

- Spoko, ale nie odpuścimy Ci tej rozmowy, a teraz papatki. - mówi Amanda.

- No papa. - odpowiadam i się rozłączam.

Odkładam iPhona na szafkę nocną. Myślę o czym rozmawiać z bratem. Co się stało, że tak dziwnie się zachowuje. Jeszcze wczoraj świetnie się bawili z tatą w salonie zanim wyszłam. A może David mu powiedział?

Podnoszę się na wyprostowane nogi i wychodzę z pokoju. Podchodzę do drzwi naprzeciwko. Przykładam do nich ucho, ale cisza. Pukam dwa razy, a gdy nie odpowiada wchodzę do środka. Mike leży na łóżku wpatrując się w sufit.

- Co jest młody? - pytam i zamykam drzwi podchodząc do łóżka i zajmując miejsce obok kładąc się na plecy.

- Nie nazywaj mnie tak.

- Jasne, jasne. A teraz gadaj co jest? - pytam i wpatruje się w sufit, na którym jest wiatrak.

- Wspomnienia wróciły. - odpowiada smutno.

- Mama Ci się znów przyśniła?

- Tak, ale tym razem to jest poważniejsze. - podnosi się do pozycji siedzącej i patrzy na mnie.

- Zawsze przypomina Ci się coś nowego. - zaczynam kręcić głową. - Mógłbyś opowiedzieć mi co się stało, gdy wysiadłam z samochodu? - pytam, a brat kiwa twierdząco głową. - To zamieniam się w słuch. - informuje i przekręcam się na brzuch by lepiej go widzieć.

- Poprosiłem mamę by zawiozła mnie do babci i dziadka. Na początku była niechętna, aż w końcu się zgodziła, ale powiedziała, że musi jechać na wizytę do lekarza. - przerywa i zapada cisza.

- Mama była chora? - pytam przerażona faktem, że mama przed wypadkiem pojechała do lekarza.

- Mama... - zaczyna mówić, ale łzy lecą mu z oczu i spływają po policzkach. - Mama chyba była w ciąży. - mówi, a ja zamieram.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro