Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LXIX

Trzy miesiące później:

Dziś mijają cztery miesiące mojego związku z Blackiem. Wybaczyłam mu choć w głębi serca czułam, że nie powinnam tego robić, jednak żałowałabym gdybym tego nie zrobiła. Ostatnie  miesiące żyłam jak w bajce. Black zabierał mnie co chwile w nowe miejsca. Chodziliśmy niemal co tydzień na randki. Mój tata i Iza wrócili dwa tygodnie temu, więc musieliśmy zrobić większy dystans na naszą relacje w domu. Już pierwszego dnia w szkole porozmawiałam z Amandą i wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Nie umiałam jej nie wybaczyć. Black tak jak obiecał pogadał z Leonem, a ja ponownie mogłam normalnie spotykać się z przyjaciółką. Właśnie kończy się kwiecień, a chłopcy wymyślili, że pojedziemy na majówkę. Nie sądziła, że tata się zgodzi jednak to zrobił, więc oficjalnie za tydzień jedziemy w góry. Wybraliśmy sobie najlepszy hotel jaki mógłby być. Sądzę, że Iza się czegoś domyśla w porównaniu do taty. Raz przyłapała nas, gdy trzymaliśmy się za ręce. 

- Jedziesz ze mną do szkoły? - nagle do mojego pokoju wpadł Black.

- Jasne zaraz wychodzę. - odpowiedziałam i poprawiłam włosy w lustrze.

- Okey czekam w samochodzie. - odparł zostawiając mnie samą. 

Zabrałam swoją torbę i wyszłam z pokoju spotykając na schodach brata.

- A ty nie idziesz do szkoły? - zapytałam i zmierzyłam go od stóp, aż po głowę, ponieważ był w piżamie.

- Chory jestem.

- Jasne. - kiwnęłam głową i zobaczyłam tatę w salonie. - Mike znowu udaje? - zapytała, a mężczyzna wyjął głowę zza gazety.

- Nie będę tego komentować. Podwieźć Cię do szkoły?

- Black zaproponował mi podwózkę.

- Przyjechać po Ciebie?

- Umówiłam się z Amandą, że pójdziemy do galerii po zajęciach.

- Jasne tylko nie wracaj za późno.

- Okey.

- Jakby coś to dzwoń. Przyjadę po Ciebie. - poinformował.

- Okey. Dzięki. - odpowiedziałam i weszłam jeszcze do kuchni po butelkę wody, a na swojej drodze spotkałam Izę. - Dzień dobry.

- Dzień dobry. - odpowiedziała i posłała mi swój uśmiech, który odwzajemniłam. - Idziesz do galerii po szkole? - zapytała.

- Tak. - odpowiedziała i schowałam plastikową butelkę do torby.

- O to świetnie. Mogłabyś mi pomóc w wyborze prezentu dla Mai?

- Oczywiście.

- To zadzwoń jak skończysz swoje zakupy, a ja podjadę i pójdziemy coś kupić.

- Okey. - powiedziałam i opuściłam dom.

Na podjeździe stał samochód Blacka, ale nie widziałam go żeby był w środku. Podeszłam do samochodu, a za jednym z wielkich drzew na podwórku stał chłopak.

- Poczekaj jeszcze do wakacji. Zorientują się, że to ja mam coś z tym wspólnego. - usłyszałam padające słowa z jego ust, więc odchrząknęłam, a on w tym momencie mnie zauważył. - Muszę kończyć zadzwonię później. - poinformował swojego rozmówce i się rozłączył chowając telefon do kieszeni spodni.

- Z kim rozmawiałeś? - zapytałam słodko się uśmiechając.

- Z Maksem. - odparł lekko zdenerwowany.

- Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona jego zachowaniem.

- To nic ważnego.

- Umm... okey. - odpowiedziałam i tak jak chłopak zajęłam miejsce w samochodzie.

-O której kończysz? - zapytał odpalając silnik.

- Idę z Amandą do galerii.

- Przyjadę po Ciebie później.

- Już umówiłam się z Twoją mamą.

- Co?

- Jedzie kupić prezent dla Mai i chce, żeby jej pomogła.

- A no tak mała ma urodziny.

- Kiedy ma?

- Jutro.

- Naprawdę? Dlaczego nic nie mówiłeś?

- Zapomniałem.

- Co jej kupisz?

- Jeszcze nie wiem. Pojedziesz ze mną coś kupić?

- Jasne, ale po zakupach z Twoją mamą.

- Oczywiście. - odparł i położył swoją dłoń na moim kolanie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro