Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LXIV

- Przepraszam. - odpowiedziałam i zamknęłam oczy. 

Słyszałam jak zbliża się w moja stronę, a następnie materac od łóżka ugiął się pod ciężarem drugiej osoby.

- Nie masz mnie za co przepraszać. - powiedział, a ja otworzyłam powieki dokładnie mierząc jego wyraz twarzy, który aktualnie nie wyrażał nic. - To ty trafisz ponownie do szpitala nie ja. - dodał, a jego wzrok spoczął na mnie.

- Gdzie Amanda? - zapytałam chcąc zmienić temat. 

- Jest w szpitalu. - odpowiedział z kamiennym wyrazem twarzy.

- Co? Co jej jest? -wpadłam w panikę. - Chce do niej jechać.

- Spokojnie. - zaśmiał się.

- Chce zobaczyć się z Amandą! - podniosłam głos.

- Żartowałem. 

- Nienawidzę się. - powiedziałam oburzona i skrzyżowałam ręce na piersi.

- Od dziś nie będziecie się spotykać same.

- Co? - zapytałam nie rozumiejąc o co chodzi.

- Po waszej wczorajszej akcji uznaliśmy z Leonem, że nie będziecie się widywać poza szkołą same.

- Żarty sobie robisz?

- To dla wszego dobra Lili. - powiedział i chciał mnie dotknąć, ale odsunęłam się na drugi koniec łóżka.

- Wyjdź stąd. - odwróciłam się do niego tyłem, a kołdrę naciągnęłam do szyi wtulając się w jej ciepło.

- Jasne. - odparł i upuścił pomieszczenie zostawiając mnie samą.

Po długich minutach namysłu udało mi się wymyślić cudowny plan, a jego realizacja nie jest taka trudna. Uradowana podniosłam się z łóżka idąc prosto do łazienki wziąć długi, ciepły prysznic. Jedyne czego mój organizm teraz potrzebował to jedzenie, więc szybko ubrałam pierwsze lepsze ciuchy jakie znalazłam po otwarciu szafy i poszłam do kuchni mijając w salonie Blacka rozłożonego na sofie. Zmierzył tylko mnie wzrokiem, a następnie wrócił do oglądania telewizji.  W kuchni przygotowałam sobie płatki z mlekiem. Przez chwilę zastanawiałam się czy jeść śniadanie w salonie czy potowarzyszyć blondynowi i wybrałam tą drugą opcje. Weszłam niezauważona, a może po prostu nie byłam punktem zainteresowanie i zajęłam miejsce na podłodze przed stolikiem przodem do ekranu telewizora. W pomieszczeniu było słychać tylko dźwięk wydobywający się z telewizora, aż do momentu, w którym Black postanowił się odezwać.

- Już nie obrażona? - zapytał, a ja odwróciłam twarz przodem do chłopaka, jednak jego wzrok nadal był utkwiony w ekranie telewizora, gdzie leciał mój ulubiony serial.

- Który to odcinek? - odpowiedziałam, zmieniając temat i wróciłam do konsumowania swojego posiłku.

- Pierwszy zadałem pytanie.

I nastała cisza. Nie chciałam się z nim kłócić. Rozumiem, że wczoraj postąpiłyśmy z Amandą nie rozsądnie, ale to nie powód by zabraniać nam się spotykać sam na sam. Jak to będzie wyglądać? Mamy obgadywać ludzi w towarzystwie osób trzecich? 

- Przepraszam za wczoraj. - powiedziałam cicho, gdy skończyłam jeść i oparłam się o sofę, wlepiając swój wzrok w miskę na stoliku kawowym.

- Już o tym rozmawialiśmy. 

- Chce normalnie spotykać się z Amandą. - powiedziałam niemal szlochem, a łzy napłynęły mi pod powieki.

- Spoko. - odrzekł.

- Naprawdę? - zapytałam uradowana podnosząc się z podłogi.

- Jadę do Leona wieczorem. Jedziesz ze mną do nich?

- Jasne.

- To świetnie, a teraz możesz mi powiedzieć coś o czym mówiłaś wczoraj. - odpadł i również wstał na wyprostowane nogi tuż obok mnie.

- To nic takiego. - odpowiedziałam, wyminęłam go idąc zanieść brudne naczynie do zmywarki.

- Myślałem, że się przyjaźnimy. - usłyszałam go za sobą.

- Black to nie jest przyjaźń.

- Więc co?

Nie odpowiedziałam, a między nami nastała cisza. Sama nie wiedziałam co powinnam teraz zrobić, powiedzieć.

- Zostaniesz moją dziewczyną?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro