Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LXII

Właśnie jadłam śniadanie w jadalni, gdy usłyszałam czyjeś kroki po schodach. Na początku myślałam, że to Black, ale był to jednak mój brat.

- Tata dzwonił. - poinformowałam go i wróciłam do jedzenia kanapek.

- Wiem.

- Skąd?

- Black mi wczoraj mówił. - powiedział i otworzył lodówkę.

- Aha.

- Wychodzę za godzinę na trening. Nie wiem o której wrócę. - wychylił się zza drzwi lodówki.

- W weekend jedziemy do dziadków.

- Wiem. - odpowiedział i zaczął grzebać w lodówce.

- Jest coś czego nie wiesz? - zapytałam.

- Chyba nie. - zaśmiał się i wyciągnął mleko.

- Jest Black?

- Nie wiem. Może siedzi w pokoju. - wzruszył ramionami.

- Okey. Ja też dziś wychodzę.

- Spoko. Powiedz to Blackowi.

- Po co?

- To on teraz jest głową tego domu.

- Jasne.

Schowałam brudne naczynia do zmywarki i poszłam do pokoju. Ubrałam czarne jeansy i szarą bluzę. Sięgnęłam po telefon z komody by napisać smsa do przyjaciółki.

Do Amandy: Dasz radę się spotkać za godzinkę w kawiarni?

Odpowiedź otrzymałam od razu.

Od Amandy: Jasne :*

Zawsze mogę na nią liczyć, a ona na mnie.

Włożyłam urządzenie do kieszeni spodni i zeszłam do schodach na dół. Mój brat jeszcze jadł śniadanie, dzięki czemu mogłam z nim jeszcze zamienić kilka zdań.

- Zamknij dom jak będziesz wychodzić.

- Luz.

- Masz klucz? Bo ja swoje zabieram.

- Mam.

- Jakbyś widział się z Blackiem to powiedź mu, że wyszła.

- Sama nie możesz powiedzieć?

- Nie mam czasu. - odpowiedziała, założyłam kurtkę i wyszłam.

Dziś zrezygnowałam z jazdy komunikacją miejską, a po prostu poszłam na nogach zaczerpnąć świeżego powietrza. Musiałam to wszystko przemyśleć i podzielić się wiadomościami z Amandą. Wiem w głębi duszy, że czuję coś do tego chłopaka, ale czy dam radę mu to wyznać? Czy nasza relacja się zmieni i nie będziemy się kłócić? Wiem, że może się to potoczyć w drugą stronę i nie obejdzie się od przynajmniej jednaj sprzeczki dziennie.

Szłam przez park, przez centrum miasta, aż dotarłam pod kawiarnie, w której umówiłam się z Amandą. Przez szklaną szybę mogłam dostrzec, że już jest i zajęła nasze stałe miejsce przy oknie w rogu na samym końcu kawiarni.

- Już myślałam, że godziny pomyliłam. - zaśmiała się i przytuliła mnie na przywitanie. - Szłaś na nogach? - zapytała i ponownie usiadła na swoim miejscu, a ja na przeciwko niej.

- Tak. - odpowiedziałam krótko i ściągnęłam kurtkę.

- Mogłaś Blacka poprosić na pewno by Cię podwiózł.

- Chciałam chwilę pobyć sama i wszystko przemyśleć.

- Czyli dziś zapowiada się długa historia. - powiedziała i upiła łyka kawy, którą przed chwilą przyniósł kelner. - Zamówiłam Ci to co zawsze.

- Dzięki.

- Więc opowiadaj.

- Wyznał mi, że coś do mnie czuje. - powiedziałam w wielkim skrócie.

- Naprawdę? - jej oczy się powiększyły. - A ty co na to?

- Powiedziałam mu, że muszę to przemyśleć. Zaskoczył mnie.

- Spodziewałam się, że o to chodziło. - wyznała.

- Ja w głębi duszy też coś czułam, ale nie sądziłam, że może być to prawda.

- Możecie spróbować, a jak nie wyjdzie dacie sobie spokój.

- Ja nie wiem czy tak potrafię. On ma Rachel.

- Rachel nie ściana da się przestawić. - zaśmiałam się na jej słowa.

- Wątpię, że tak z dnia na dzień przestanie się z nią zadawać.

- Jeśli kocha to i takie rzeczy zrobi.

- Sama nie wiem.

- Zrób to co uważasz za słuszne.

- Co byś zrobiła na moim miejscu?

- Spróbowała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro