Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LXI

Nie wiem ile tak trwaliśmy, aż zadzwonił jego telefon. Oderwał się ode mnie cały czas patrząc prosto w oczy. Jego palce zataczały kółka na moich policzkach.

- Odbierz. - odezwałam się, a on zaczął szukać telefonu po kieszeniach spodni.

- Mama. - powiedział, gdy spojrzał na wyświetlać. - Halo? - zapytał do słuchawki i przełączył na tryb głośnomówiący.

Bez tajemnic teraz?

- No cześć synku jak tam sobie radzicie? - zapytała radośnie Iza.

- Dobrze. - odparł spoglądając na mnie. - A co u was słychać?

- Staramy się jak najszybciej załatwić wszystkie sprawy by już wracać. - wyjaśniła, a ja zmarszczyłam brwi.

- Tak szybko? - zapytał zdziwiony.

- Nie chcesz matki w domu co? - zaśmiała się, a przy tym i również ja. - Kto tam jest z Tobą? - zapytała zaciekawiona.

- Lili. - odpowiedział bez zastanowienia.

- Mam nadzieję, że nie roznieśliście domu. - ponownie się zaśmiała.

- Zrobiliśmy sobie wspólny maraton horrorów. - zaczął brnąć w kłamstwo.

- To życzę wam miłego seansu. Muszę kończyć, bo zaraz wróci Alan. Pozdrów Lili i Mike.

- Okey.

- Jutro Betty mówiła, że do was wpadnie z małą. Mam nadzieję, że zrobiliście zakupy, bo teraz je za dwóch.

- Zapasy jak na wojnę.

- Z kim rozmawiasz kochanie? - usłyszałam mojego tatę.

- Z Blackiem.

- Dobry wieczór. -przywitał się Black.

- Dobry. - odparł mój ojciec. - Jak tam z Lili i Mikiem?

- Dobrze jakoś sobie radzimy.

- Cieszę się. Iza pewnie mówiła, że staramy się wracać wcześniej.

- Tak. - odpowiedział.

- Dałbyś mi Lili do telefonu? - zapytał nagle, a blondyn spojrzał na mnie.

- Tak. - odpowiedział, gdy pokiwałam twierdząco głową.

- Cześć tato. - przywitałam się.

- Cześć kochanie. Babcia prosiła żebyście wpadli do nich na weekend. 

- Wpadniemy do nich w najbliższym czasie. 

- Wierzę Ci na słowo, a teraz lepiej powiedź czemu nie odbierasz telefonu.

- Coś się popsuło. Amanda też mi zwracała uwagę na to. - próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji, a tak naprawdę za każdym razem, gdy dzwonił ryczałam z różnych powodów.

- Mam nadzieję, że to prawda. Prześlę Ci pieniądze to pojedziesz z Blackiem po nowy telefon.

- Okey. 

- Mam nadzieję, że nie imprezujesz.

- Ja tato? Nigdy. - zaśmiałam się. - Tylko w sylwestra z Amandą byłam na małej domówce. - wyjaśniłam kolejnym kłamstwem.

- No dobrze to my kończymy. Za niedługo wracamy. - oznajmił mój tata na pożegnanie.

- Pa dzieciaki. - dodała Izabella.

- Pa. - odpowiedzieliśmy jednocześnie z Blackiem i się rozłączyliśmy.

- No niezła z Ciebie kłamczucha. - zaśmiał się. 

- Musiałam coś wymyślić. A wracając do tematu to..

- Toooo? 

- Muszę to przemyśleć.

- Jasne nie będę naciskał. - pokiwał głową z smutnym wyrazem twarzy. - Jadę po Mike.

- Okey.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro