Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LVII

Maraton 2/4

Lili:

Oglądałam serial na laptopie, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka.

- Kogo znów niesie. - powiedziałam sama do siebie.

Chwilę temu była sąsiadka z prośbą o pożyczenie mąki, którą o dziwo miałam w domu. Ledwo się położyłam, a znów coś. Może tym razem męża po cukier wysłała. Kto w nocy piecze ciasto?

Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Black. Jego włosy były w kompletnym nie ładzie, a twarz wyrażała niepewny uśmiech. Założyłam ręce na piersi czekając na jakiekolwiek wytłumaczenie.

- Nie wpuścisz mnie? - zaśmiał się przytrzymując się ręką o filar obok.

- A mogę? - odpowiedziałem pytanie na pytanie i odsunęłam się w framudze drzwi by zrobić mu przejście.

- Dzięki. - odpowiedział po przekroczeniu progu domu i zaczął ściągać buty.

- Piłeś? - zapytała i zakluczyła drzwi.

- Brawo. - zaklaskał i o mało się nie wywalił, gdybym go nie złapała.

- Chodź zaprowadzę Cię na sofę.

- Poradzę sobie.

- Idziesz albo wracam do pokoju. - położyłam ręce na biodrach.

- Jaka stanowcza. - zaśmiał się.

- To jak? - zapytałam oczekując odpowiedzi.

- Pomóż mi.

Po kilku minutach dotarliśmy do celu, a chłopak opadł jak kłoda na sofę.

- Dzięki. - odpowiedział i zakrył twarz dłońmi.

- Nie ma za co. - odpowiedziałam idąc w stronę schodów.

- Lili czekaj. - powiedział, a ja niepewnie się zatrzymałam i odwróciłam. - Przepraszam. - powiedział ledwo słyszalnie, a ja stałam nie wiedząc co powiedzieć. - Przepraszam Cię za wszystko. - powtórzył głośniej, a ja nadal stałam bez ruch, jak i bez języka w gębie wpatrując się w dywan. - Powiedz coś. - powiedział podpierając się na rękach.

- Wybaczam. - opowiedziałam po chwili namysłu.

- Naprawdę? - zapytał uradowany.

- Tak. - powiedziałam i spojrzałam na niego. - Jutro porozmawiamy. Chce mi się spać. - wytłumaczyłam i szybko uciekłam do swojego pokoju.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i stałam przy nich przez chwile.

***

Rano obudziłam się dość wcześniej, a w domu jak zwykle panowała cisza. Chwilę przyglądałam się sufitowi i myślałam o tym wszystkim. Czy Black chce mieć ze mną w końcu normalne relacje? Po kilku minutach wstałam i poszłam się ubrać dziś postawiłam na czarne legginsy i białą bluzę. Gdy schodziłam po schodach zorientowałam się, że chłopak jeszcze śpi na sofie. Poszłam do kuchni nalałam do szklanki wody, a z apteczki wyjęłam tabletkę, którą ostatnio dostałam od Blacka. Nawet nie wiedziałam ile rzeczy znajduje się w tej apteczce. Postawiłam przedmioty na stoliku kawowym, a ja udałam się do kuchni. Dziś zjadłam standardowo płatki z mlekiem, a w między czasie sporządziłam listę produktów potrzebnych do zakupu. Nie było tego mało.

- Kurwa mać. - usłyszałam z salonu Blacka.

- Dzień dobry. - zaśmiałam się i oparłam o framugę wejściową do pomieszczenia.

- Dzięki. - odparł wskazując na stolik.

- Luz. - machnęłam ręką i posłałam mu szczery uśmiech.

- Widzę, że masz dziś dobry humor. - również się uśmiechnął i podparł na łokciach.

- Pojechałbyś z Mikem na zakupy? - zapytałam i zajęłam miejsce na przeciwko niego w fotelu. - Zrobiłam listę. - dodałam.

- Muszę Cię zmartwić, ale nie mam samochodu.

- Jak to?

- Został pod barem.

- No okey jakoś sobie poradzę. - odpowiedziałam lekko zwiedziona i wstałam kierując się do swojego pokoju.

- Jakoś to ogarnę. - zaśmiał się. - Zostaw tą listę na blacie w kuchni.

- Dziękuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro