Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IX

- Powiedz mi co tym zdziałasz? - pytam lekko wkurzona jego zachowaniem.

- Ale czym? - pyta udając głupiego.

- Tymi tekstami.

- Jak ja nic takie nie robię. - tłumaczy się.

- Dobra masz wózek i idź. - zostawiam małą i widzę w stronę domu.

- Ey, ey, ey, ale ty też jesteś pod moją ochroną. - mówi idąc za mną z wózkiem.

- Jasne, jasne. Skończyłeś? - odwracam się. - To spadaj.

- Ostro. - odpowiada, a ja by nie wszczynać kłótni idę w ciszy.

Wchodzę na teren należący do mojego ojca lekko poddenerwowana. Zamykam furtkę i próbując opanować emocje idę wolno na tył domu skąd słychać rozmowy.

- Lily już wróciłaś? - dziwi się pani Iza. - A gdzie Maja? - pyta zaniepokojona.

- Black ją wziął. - tłumacze i siadam przy stole.

***

Dochodzi już godzina dwudziesta pierwsza, ale goście nadal siedzą. Tata godzinę temu rozpalił grila, a teraz wszyscy siedzą pogrążeni w rozmowie.

- Jak już wszyscy jesteśmy w komplecie chciałbym coś ogłosić. - mówi mój tato i wstaje. - Śmierć Kate była dla mnie najgorszym momentem w moim życiu. - zaczął, a mi oczy wyszły z orbity.

O czym o gada? Co zamierza? Dlaczego mówi o mamie?

- Gdybym tylko mógł oddał bym za nią życie. - mówi, a po jego policzku spływają pojedyncze łzy.

Patrzę na niego i na wszystkich dookoła. Babcia z dziadków uważnie słuchają przemówienia, a Black bawi się pod stołem palcami. Ciocia zaczęła płakać, gdy tylko usłyszała imię mamy, a wujek ją uspakaja.

- Niestety czasu cofnąć nie mogę i muszę żyć dalej. - kontynuuje. - Czuje się samotny w tym wielkim domu.  Lily ma już swoje siedemnaście lat i za niedługo wyfrunie z domu. Mike również coraz częściej przebywa poza domem. - zatrzymuje się.

- Do czego zmierzasz tato? - pytam, przecierając łzy z policzek.

- Chciałbym, żeby Izabella się do nas przeprowadziła. - mówi patrząc na mnie i na Mike.

Black na te słowa wypluwa wodę do szklanki, Mike siedzi spokojnie, a ja uciekam do swojego pokoju. Biegnąc po schodach zatrzymuje się. Przecież mój tata może być szczęśliwy po całych tych latach. Cierpiał siedem lat w samotności. Ocieram policzka i wracam na taras.

- Przepraszam. - mówię, a wzrok każdego jest skupiony na mnie. - Jeśli czujesz, że tak będziesz szczęśliwy to niech tak będzie. - próbuje się uśmiechnąć, ale na mojej twarzy pojawia się grymas.

- Dziękuje córeczko. - podchodzi do mnie i przytula mnie.

- Pójdę do siebie. - informuje. - Jeśli będę potrzebna wołajcie mnie. - oznajmiam, a wszyscy kiwają twierdząco głową.

Opuszczam taras i idzie do kuchni po butelkę wody, którą biorę ze sobą do pokoju. Biorę pilota z komody i włączam telewizor na program z muzyką. Kładę się na brzuchu z głową w poduszkach. Do moich uszu docierają słowa piosenki. Rita Ora ma taki cudowny głos. Sama bym chciała taki mieć.

Z moich rozmyśleń wyrywa mnie pukanie do drzwi.

- Proszę! - krzyczę nie podnosząc głowy.

Słyszę jak drzwi się otwierają, a następnie zamykają. Słyszę czyjeś ciężkie kroki w moją stronę. Z początku myśle, że to babcia, ale nie pasuje mi to, że się nie odzywa. Podnoszę szybko głowę i zauważam przez światło telewizora postać Blacka. Co on chce?

- Co? - pytam.

- Przyszedłem świętować z Tobą. - oznajmia i stawia dwa wina na komodzie, a obok pudełko z kokardą.

Marszczę brwi na ten widok i się nie odzywam, a znów chowam głowę w poduszki. Chciałam przez chwile zostać sama.

- Długo jeszcze będziesz jak leżeć? - pyta, a łóżko ugina się pod jego ciężarem.

Czuję po obu stronach bioder jego ręce oparte o łóżko. Co on do cholery wyprawia? Odwracam się do niego, a tuż przed oczami mam jego twarz.

- Co ty robisz? - pytam, ale on nie odpowiada.

Wzrokiem zjeżdża na moje wargi, a swoją dolną przygryza.

- Kiedy się zorientowałaś, że masz moje zakupy? - pyta odsuwając się ode mnie.

- Właściwie to mój tata się zorientował.

- Widział wszystko co jest w siatkę?

- Tylko pieluchy. Ale raczej widok twoich prezerwatyw by go nie zdziwił.

- Dziadek raczej nie byłby zadowolony z Blacka juniora. - śmieje się i otwiera wino.

- Co? - pytań nie rozumiejąc o czym mówi.

- Oj siostrzyczko dużo Cię jeszcze będzie trzeba nauczyć na temat robienia dzieci. - mówi, a ja czyje się zażenowana całą tą sytuacją.

- Po pierwsze nie jestem twoją siostrą i nigdy nie będę, a po drugie mój tata nie będzie niańczyć twoich bachorów. - wybucham.

Ojciec Blacka nie mieszka z nimi. Nie mam pojęcia co się między nimi wydarzyło i nigdy się tym nie interesowałam, ale mój tata nie będzie zastępować mu ojca.

- Już się tak nie denerwuj tylko się rozluźnij. - mówi podawając mi butelkę wina.

- A ty nie pijesz? - pytam.

- Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, więc będzie ciężko, gdy złapią mnie psy.

- Jasne. - odpowiadam i upijam łyka cieczy z butelki. - Kto Cię tu przysłał?

- Nikt. Musimy się chyba lepiej poznać sporo mamy razem mieszkać. - mówi, a ja zanoszę się kaszlem.

- Słucham?

- Dobrze słyszałaś będę tu mieszkać. - powtarza. - I kto wie może będziemy dzielić razem ten twój piękny pokoik.

- Pomarzyć tylko masz. - odpowiadam i wstaje na równe nogi odstawiając butelkę na biurko. - Poza tym ty przecież jesteś pełnoletni. - przypominam mu. - Możesz się już wyprowadzić od matki.

- Mogę, ale nie chce i nie muszę. O tym na pewni nie będziesz decydować ty kochanie. - powiedział, a mnie zatkało słysząc ostatnie słowo.

- Nie Chce Cię Tu. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

- Spokojnie kochaniutka. Opanuje emocje. To tylko rok. Od następnego września mnie tu nie zobaczysz. - informuje i rzuca mi na łóżko to pudełko, które przyniósł. - Mały prezent ode mnie. - mówi po czym włącza światło.

Patrzę na pudełko i siadam na łóżku.

- Spokojnie to nie bomba możesz otworzyć. - śmieje się.

- Jasne. - odpowiadam i odwiązuje wstążkę.

Targam papier ozdabiający pudełko, a moim oczom ukazuje się kartonowe różowe pudełko z przykrywką. Nie pewnie odkrywam przykrywkę i odrzucam na łóżko. W środku jest masę różowych piórek ozdobnych, które wyrzucam obok. Gdy warstwa piórek została przeze mnie pokonana została biała folia, którą odkrywam, a moim oczom ukazuje się czerwona koronka.

- Co to jest?

- Coś w czym będziesz wyglądać seksowniej, niż w tym co teraz masz pod sukienką.

- Skąd ty możesz wiedzieć co teraz mam pod spodem? - pytam wkurzona i podchodzę do niego.

- Ostatnio, gdy wszedłem do swojego pokoju, w twoim było oświecone światło. Nie zasunęłaś rolety, a byłaś w samej bieliźnie. - uśmiecha się na to wspomnienie.

- Ty zboczeńcu! - warczę na niego i odpycham go.

***

Mała aktywność jest☹️chyba zrobię sobie przerwę 😓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro