Rozdział 3
Od razu sprawdziłam adres ich wytwórni. Od czegoś trzeba zacząć.
*Wspomnienie*
Dwójka dzieci biegała po ogrodzie bawiąc się w berka.
-Dżulia ! - krzyknął chłopiec o czarnych włosach.
-Dżungi !!! - odkrzykneła mu mała dziewczynka.
Po czym dalej zaczeła uciekać przed swoim najlepszym przyjacielem, śmiejąc się, że znalazła idealne przezwisko dla bladoskórego.
*Koniec*
Zaśmiałam się sama do siebie przypominając sobie urywek z dzieciństwa.
Po chwili spoważniałam i włączyłam Google Maps. No co ? Jakoś tam muszę trafić. Sam adres nie poda mi drogi. Ubrałam buty i wybiegłam z domu wraz z moim przewodnikiem w ręce. I co, że jest już dość późno. TYLKO 23.34 ! No, ale może próba im się przedłużyła i tam są. Jak się okazało byłam na miejscu po około 10 minutach.
Gdy ujrzałam budynek Big Hit Entertainment miałam ochote popłakać się znów ze szczęścia. No bo kto, by się nie cieszył, że spotka przyjaciela z dzieciństwa po latach.
Teraz zostało wymyślić jak tam wejść. Nie wpuszczą przecież jakiejś przypadkowej osoby do środka. Więc głowne drzwi odpadają. Poszłam oblukać budunek na około. Po chwili natrafiłam na jakieś drzwi, które zapewne były tylnym wejściem.
O dziwo były otwarte, więc od razu weszłam. Bez ryzyka nie ma zabawy powiadają. Jak ktoś mnie przyłapie to będzie koniec.
Kieruję się jakimiś schodami na górę, które wiądą do białych drzwi. Popycham je i widzę masę takich samych wejść. Sprawdzam dyskretnie każde po koleji.
Nagle usłyszałam kilka męskich głosów. Olewając pozostałe pomieszczenia do spawdzenia kieruję się za odgłosami.
Docieram do drzwi za którymi prawdopodobnie jest osoba za, którą teśkniłam latami i marzyłam, aby ją przytulić. Nie myśląc dłużej popycham je i widzę siedem par oczy skierowane na mnie. Wyłapałam szybko wzrokiem osobę dla, której włamałam się do wytwórni.
-Yoongi...
Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić przed czym pobiegłam i przytuliłam oszołomionego chłopaka.
Nie poczyłam jak odwajemnia przytulasa przez co zakuło mnie lekko serduszko.
-Kim ty jesteś ?! - krzyknął.
To jeszcze mocniej zabolało, ale nie mam prawa być na niego zła. Dawno się nie widzieliśmy do tego sama nie rozpoznałam go na plakacie, bo trzeba przyznać wyprzystojniał. Zrozumiałaś dopiero kim jest gdy dowiedziałaś się jak się nazywa.
-Dżungi już o mnie zapomniałeś ? - odpowiedziałaś pytaniem na pytanie, odsywając się od niego, by spojrzeć w jego oczy.
Poczułaś, że jego mięśnie zesztywniały.
-Julka ? - spytał dość nie pewnie.
Ty od razu pokiwałaś głową, ponownie go przytulając. Tym razem odwajemnił to.
-Co tu się odpierdzieliło ? - spytał ktoś.
-Wyrażaj się V ! - ktoś krzyknął.
-Nie przesadzaj Jin. -odpowiedział mu pierwszy głos.
Oderwaliście się od siebie i spojrzeliście na pozostałych członków zespołu. Czeka teraz waszą dwójkę długa historia do opowiedzienia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro