Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ SPECJALNY CZ. 3 Edycja świąteczna




Po małej kłótni z Rinem żeby nie niepokoić Mi, usiadłem przy stole. Wcześniej zrobiłem herbatę i zaczęliśmy pić wywar.

-To wytłumacz mi od początku o co chodzi

-Przyszła do mnie [imię] była zapłakana....zapytałem co się stało....powiedziała że widziała cię z moją Tirą!  Przyszedłem to wytłumaczyć!  Widziałeś się dziś z Tirą!?

-tak

[imię]

Obudziłam się na kanapie. 

-Rin?-krzyknęłam szukając brata. Gdy zrozumiałam, że jestem sama w domu wzięłam kartkę i długopis

  Rin wybacz że wychodzę bez pożegnania... Wracam do domu
Muszę pogadać z Kakashim

Twoja siostra [imię]

Po napisaniu listu nie wiedziałam co zrobię gdy zobaczę Kakashiego. Mogłam albo się na niego rzucić albo zacząć płakać jak małe dziecko. Nie wiedziałam co się dzieje z Mi. Chciałam się zobaczyć z córką i porozmawiać o całym zdarzeniu. Nie jest już małym dzieckiem. Wolę żeby wiedziała nim dojdzie do najgorszego.

Wyszłam z domu. Powoli robiło się ciemno. Jutro wigilia.... Najgorsze święta.... Jak mam to powiedzieć mojej córce..... Mojemu synkowi.... Pogłaskałam brzuch.

Szłam ulicą, byłam przygnębiona, nie mogłam zebrać myśli.  Nagle na kogoś wpadłam była to żona mojego brata. Nagle ciśnienie mi podskoczyło. Chciałam jej wygarnąć ale pomyślałam o dziecku i postanowiłam się nie denerwować. 

-(imię) co tu robisz? Niedługo będzie ciemno. Chodź ze mną do domu. Wstaniesz rano i razem przejdziemy się do was. 

-nie dzięki przejdę się. - powiedziałam po czym z łzami w oczach wyminęłam ją i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu.

Byłam już blisko domu...... Było mi już zimno.... W oknie domu zobaczyłam Kakashiego... Nie mogę.... Szybko się odwróciłam i zaczęłam wracać.... Ale tam jest Tira
Nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu
Był to mój brat. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. 

-wszystko mi wytłumaczył, idź do niego i porozmawiajcie. 

-Nie chce. Co ci powiedział. 

-sama musisz się przekonać. Nie będę się w to mieszał bo to sprawa między wami. 

-Tira może urodzić nie twoje dziecko! To też jest twoja sprawa! 

-Uwierz że nie. Po prostu daj mu mówić. 

-nie chce słuchać kłamstw. 

-on nie kłamie. Patrz. - brat odwrócił mnie w stronę okna mojego domu. Stał tam kakashi trzymający moja córkę na rękach. Chyba tłumaczył jej czemu tak długo mnie nie ma. 

- on cię kocha siostra, idź tam. 

Nagle kakashi spojrzał w okno i zauważył nas. Szybko odstawił Mi na ziemię i chyba kazał pójść jej do pokoju bo dziewczynka skierowała się na górę. Gdy odwróciłam się do brata jego już tam nie było.

Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi do domu... Co on mi powie...? ... Co on z nią w wtedy robił?

-[IMIĘ ]!

-Kakashi... -Nie...nie dam rady....cofnęłam się... -Nie dam rady.... -Zasłoniłam twarz rękoma 

-Ciiiii -przytulił mnie -[imię].... Ja I Tira.... To nie jest to co myślisz. Nie miałem pomysłów na prezent dla ciebie.... Poprosiłem ją o pomoc. Bardzo mi pomogła i po prostu tak... Pocałowałem ją w policzek 

-N-naprawdę.... A ja...myślałam, że....

-Wiem. Rin mi powiedział. Przepraszam

-Nie masz za co. To ja powinnam. Przepraszam że nie dałam Ci możliwości wytłumaczenia się.-przytuliłam go mocniej staliśmy tak chwilę aż poczułam na policzku coś zimnego. 

Otworzyłam oczy a z nieba padał śnieg. Uśmiechnęłam się oderwałam się od niego a po chwili pocałowałam go... Niestety nie poczułam smaku jego ust... Facet się zaśmiał i zdjął maskę po czym wbił się w moje usta. Zamknęłam oczy i otworzyłam lekko usta. 

Byłam szczęśliwa, że ta cała zdrada okazała się tylko wymyśloną przeze mnie bajką. 

-Kocham Cię. Wiesz, że nigdy Cię nie zdradzę. 

-Wiem skarbie. Przepraszam jeszcze raz. 

-Chodź do domu bo zaczyna mi być zimno - powiedział zakładając maskę z powrotem na twarz.

-Gdzie Mi-powiedziałam wchodząc do domu. Zdjęłam kurtkę, buty. 

-W swoim pokoju -złapał mnie za rękę 

-Śpi?-zapytałam 

-Zobaczymy -poszliśmy do pokoju mojej córeczki... Dziewczynka grzecznie spała. Uśmiechnęłam się. 

-To co teraz? -Zapytał ściągając maskę lekko pocałował mnie oddałam pocałunek. Zaśmiałam się i pociągnęłam go w stronę sypialni. 

-Idziemy spać-szepnęłam mu do ucha

*Następnego dnia*

Obudził mnie uginający się materac. 

-(imię) wstawaj.  -usłyszałam delikatny głos narzeczonego. 

-Jeszcze nie. - nie otworzyłam nawet oczu i przewróciłam się na drugi bok. 

-Ale dzisiaj wigilia i musimy dokończyć przygotowania.-delikatnie drgnęłam  gdy poczułam na szyi nos i usta Kakashiego. 

-Mamo! Tato! Dzisiaj wigilia! 

Narzeczony od skoczył ode mnie jak oparzony gdy tylko usłyszał huk otwieranych drzwi.
Usiadłam w pozycji siedzącej... a Kakashi ubrał maskę 

-Mi..... Idź jeszcze chwilę pospać......ja też chwilę pośpię... -Ziewnęłam ignorując denerwujące hałasy... Schowałam się pod pościelą 

-Malutka, mama i ja już wstajemy idź się umyć i ubrać dobrze? 

-Dobrze tato-wyszła zamykając drzwi 

-[imię ] co jest? -Zapytał kładąc ręce na moim brzuchu 

-Wczoraj... Spotkałam Tire.... I.... Źle ją potraktowałam i...źle się z tym czuje... Po za tym jest dopiero siódma.... -odwróciłam się plecami do niego

-To będziesz miała okazję ją przeprosić. Wczoraj Rin wspomniał coś ze przyjdą przed południem. 

-Ok. Ale połóż się jeszcze. Jest wcześnie. 

-Jeśli chcesz mieć spokojny wieczór i wigilię lepiej wstawaj i pomóż mi przygotować ostatnie potrawy i dekoracje. - podszedł do mnie pocałował lekko i wziął na ręce po czym zaniósł mnie do łazienki po chwili przynosząc również ubrania. 

Po dziesięciu minutach prysznicu wyszłam z mokrymi włosami z łazienki i skierowałam się do kuchni gdzie siedziała już moja córka.

Po śniadaniu zaczęliśmy szykować dom.  Fajnie się przy tym bawiłam z moją wspaniałą rodzinką. Ale nadeszła ta chwila...  Stół był naszykowany, potrawy na stole a w całym domu było słychać dzwonek od drzwi. Mi szybko pobiegła otworzyć. Poprawiłam jedną ręką [kolor] sukienkę. W drzwiach zobaczyłam Rina z Tirą. Momentalnie zrobiło mi się głupio ale jak na osobę dorosłą podeszłam do nich i przywitałam się. 

-Cześć siostra. -niemal krzyknął i szybko mnie przytulił. - widzę, że się pogodziliście. -uśmiechnęłam się i przeniosłam wzrok z żonę brata. 

-Tira... Chce przeprosić za moje wczorajsze zachowanie wobec ciebie. 

- nie ma sprawy. Rin mi wszystko powiedział. Też bym się zdenerwowała. -Poczułam ulgę

-To co siadamy do stołu czy będziemy tak stać? -Zapytał Rin -Mi masz połóż pod choinkę! 

-Który dla mnie!? -Zapytała patrząc na kolorowe pudełka 

-Mi najpierw zjemy-powiedziałam pokazując gościom miejsca przy stole 


Po zjedzeniu jedzenia Mi pobiegła do kolorowych pudełek. Mój brat i jego żona po zjedzeniu i odebraniu swoich prezentów wrócili do swojego domu. Mi Cieszyła się jak głupia gdy znalazła rudego zwierzaka w jednym z nich.  W między czasie Kakashi dał mi mały prezent i pocałował mnie w policzek. 

-Wesołych świąt [imię ]

-....zapomniałam!! -Krzyknęłam-przez to wszystko nic ci nie kupiłam!!

-Mam Ciebie Mi i maleństwo -pogłaskał mój brzuch - to jest dla mnie prezent. Ale jeśli naprawdę bardzo ci zależy to możesz się zrekompensować - przejechał delikatnie rękami po moich pośladkach, zsunął maskę i pocałował w szyję. 

-Mi tu jest - szepnęłam do niego. 

-Jest zajęta kotem. -odpowiedział mi cicho do ucha. 

-Powstrzymaj się jeszcze parę dni co? 

-Nie mogę -szepną do mojego ucha 

-Jestem w ciąży...Mi jest tu-odsunęłam go od siebie, a on ubrał maskę

-Mamo!  Wiem jak nazwę kotka! 

-jak malutka?-odsunęłam się od biało-włosego

 - Ginger!

-pięknie-uśmiechnęłam się i pogłaskałam kotka  po głowie
Siedzieliśmy jeszcze chwilę przy kominku rozmawiając i bawiąc się z kotkiem. Odpakowałam mój prezent. Była to bransoletka z szafirami była śliczna. Wreszcie poszliśmy spać. Przytuliłam się do Kakashiego. On dawno spał a ja myślałam. Mimo wielu nieporozumień były to najlepsze święta.

///


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro