Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22 "Pan prawdziwy tata"

[Imię]

Wraz z  moim narzeczonym i jego psami ruszyliśmy do aktualnego lokum, mojego ''zmarłego'' męża. Nagle zatrzymał nas wielki wybuch. Przed nami pojawił się członek akatsuki!

-oj witam szanowną rodzinkę z powrotem!-uśmiechną się perfidnie do nas-a gdzie dziecko, które muszę zabrać?-zapytał patrząc na nas

-[IMIĘ] schowaj się!

-oj nie zgrywaj takiego idealnego faceta!-krzyknęła blondynka? t-to facet?!

-[imię] już! Uciekaj!!-krzykną

- nie zostawię cię samego!-krzyknęłam

-proszę pamiętaj o naszym dziecku -pogłaskał brzuszek i schowałam się za drzewem niedaleko ich.

-No to zostaliśmy sami-powiedział siwowłosy odsłaniając swoje czerwone piękne oko

-widziałem już takie oczy! Czy Itachi-senpai takich nie ma?-zapytał dziwny człowiek, który dopiero tu przybiegł-Deidara-senpai!! Czemu mnie tam zostawiłeś!?

-bo nie lubię cię! Nie rozumiesz mojej sztuki

-za dużo gadacie!-wyciągną kunaji i ruszył na wroga. Co ja robię!? Przecież to ja jestem tu Hokage. To ja jestem tu najsilniejsza!! A chowam się jak małe dziecko! Ale nie mogę użyć żadnej z moich mocy.... Jestem w ciąży! Spokojnie [imię] wdech wydech. Kakashi jest też silny przecież chcieli go na początku na Hokage prawda ufff nagle zobaczyłam małego pajączka z....gliny...

-bomba?! pisnęłam odskakując.

-[imię]?!-krzykną patrząc na mnie i na resztki drzewa

-k-Kakashi!?-krzyknęłam, gdy blondyn rzucił bombą w niego. Wybuch spowodował, że odleciał na parę metrów i walną w pobliską ławkę. uuuu będą siniaki

-o dzień dobry pani Hokage-sama!-krzykną chłopak z maską na twarzy. Drugi członek akatsuki dziwnie się nam przyglądał.

-zamiast z nią gadać może ją zaatakujesz!?-rzucił we mnie bombą. Cios został zablokowany przez Kakashiego. Krew skapywała po nim na ziemie brudząc ją.

-[i-imię] wszystko dobrze?-ciągle martwił się o mnie. Przecież to on jest mocno ranny!

-k-Kakashi? Jesteś ranny!

-ooo jak słodko- zaśmiał się i jeszcze raz zaatakował. Kakashi obronił mnie swoim ciałem. Nagle wielkie niebieskie światło! I ten znajomy głos

-Mamusiu! Tatusiu!-Krzyknęła Mi tuląc się do nas. Byliśmy niedaleko miejsca walki. A obok niej widzę nikogo innego jak Rina! On naprawdę żyje! Łzy napłynęły mi do oczu. Obok niego stała kobieta. Bardzo młoda... Młodsza ode mnie!? I jakieś dziecko

-Hitoshi odsuń się idź do Mi i [imię]

-Nie ojcze nie idę!! Zostaje z wami jestem już duży i silny! -Krzykną chłopiec. Nagle usłyszałam hałas. Tym hałasem jest Kakashi. Jego nieprzytomne ciało uderzyło o chodnik

-Tato!/Kakashi! -Krzyknęłyśmy razem. Za dużo dla mnie! To za dużo! Najpierw porwanie Mi potem zmartwychwstanie Rina, nieprzytomny Kakashi a teraz najprawdopodobniej drugie dziecko mojego byłego męża! I ciemność!!!

Mi

Nagle mama upadła koło taty.

-M-mamo!?-szturchnęłam ją

-Hitoshi Ulecz ją -krzyknął Pan "prawdziwy tata''

-Dobrze -pobiegł do nas a za nim biały pająk!? Ale taki duży!

-Uważaj - krzyknęła pani mama Hitoshiego. Nagle ten pająk wybuchł a Erin odepchnęła swojego syna na bezpieczną odległość. Czyli do mnie.

-Mamo!!-Krzyknął zalany łzami, gdy jego rodzicielka leżała w kałuży krwi. Nie zważając na niebezpieczną walkę pobiegł do niej i zaczął ją leczyć, Lecz nie pomogło. Ma za mało czakry.

-Odsuń się!! -Krzyknęła siostrzyczka Sakura zaczęła leczyć ranną.

-Za mną- powiedziała siostrzyczka Ino .klony braciszka Naruto zabrały mamę i tatę oraz panią mamę Hitoshiego do szpitala a ja i Hitoshi poszliśmy z nimi.

///


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro